Znam malzesntwa ktore dzieki temu ze zyja z Bogiem zyja wspaniale mimo trudnosci
Z Bogiem sobie moga zyc, do tego malzenstwo potrzebne nie jest
trudnosci w malzesntwie beda zawsze po porstu zawsze
Czy ja pisalem ze nie ma trudnosci ?? sa
Pisalem ze milosc to mit i nie chodzilo mi tylko o rozpadajace sie malzenstwa
zona to skarb o ktory trzeba zawsze walczyc o milosc... tak samo maz oczywiscie...
frazes ladny.. i oklepany, niestety nie majace niz wspolnego z rzeczywistoscia
Jesli zona juz ci sie nie pdoba bo nie dba o sobie to wez i jej zafunduj kosmetyczke...
Co jak co ale ja nie mam podstaw aby uwazac kobiety za idiotki, przynajiej nie wszystkie..
Jakby mezczyna zrobil takie cos to kobieta od razu sobie ubzdura ze juz mu sie nie podoba, juz go nie pociaga.. nagle jej kupuje kosmetyzki i kaze isc do fryzjera ?
heh to by sie zaczal mega foch, placz i zgrzytanie zebow
Moze od razu niech maz jej kupi suplement do odchudzania ?
Mówisz o pociągu fizycznym z miłością to ma mało wspólnego, ale wystarczy być jeszcze swoimi przyjaciółmi i już dużo łatwiej
nie tylko o pociagu fizcznym, na poczatku jest wielka milosc, czulosci, przytulania, kupowanie prezentow itd. itp.
a za 20 lat...
"kobieto skocz mi po piwo"
"mezczyno daj mi pieniadze z wyplaty"
Na poczatku rzekoma milosc a pozniej jak pisalem wspol-lokatrostwo w najlepszym przypadku na zdrowych i uczciwych zasadach, prowadzenie wspolnych interesow jak np. dzieci...
to nie milosc...