Nowonarodzenie w Świetle nauk Biblijnych

Kaznodzieya

Kaznodzieya
Dołączył
16 Luty 2006
Posty
10 124
Punkty reakcji
98
W katolicyzmie nie ma za to nawet tych biblijnych nauk o ''nowym narodzeniu'' i innych bardzo ważnych.

Znam kilku katolików prywatnie i to odrodzonych. Rozsiani : Odnowach w duchu, Kosciołąch Domowych, Neokatechumenaci. Nieprawdą jest to co mówisz. Ty wogóle nie znasz katolicyzmu rzymskiego z tej dobrej strony.
 

Armagedon

Armi
Dołączył
6 Październik 2007
Posty
3 865
Punkty reakcji
0
Miasto
Polska
Może Armagedon po to się właśnie na nowo narodził, żeby walczyć z Katolikami ? :DAgar - w pewnym sensie masz rację - ale tylko w pewnym.Bóg nie tyle wymaga niemożliwego - co niemożliwie wysoko stawia poprzeczkę.To dlatego sam człowiek nie jest się w stanie zbawić.

Czy tak samo jak i Paweł aby walczyć z poganami i Żydami ?
Przeczytaj sobie ''posty'' Szczepana i Apostołów Jezusa w Dziejach Apostolskich. Dlaczego ''post'' czy raczej tekst ( bo wtedy nie było komputerów) mówi nam ze zdenerwował swą mową księży. Tam spotkasz sie także z krytyką. Krytyka godzi jedynie w tego kto nie jest pokorny. Gdyby dzisiaj umieścił Szczepan taki post to co byś napisał ?
 

Kaznodzieya

Kaznodzieya
Dołączył
16 Luty 2006
Posty
10 124
Punkty reakcji
98
Arni proszę tylko się nie złość na mnie ale uważam że w pewnych argumentacjach wijesz się jak piskorz. Żadnych kokretów tylko pomosty słowne, porównania alegorie. Chyba strata czasu jak nic nie chcesz przyjąć od nas w duchu pokory i pouczenia.

Zmykam :papa:
 

Armagedon

Armi
Dołączył
6 Październik 2007
Posty
3 865
Punkty reakcji
0
Miasto
Polska
Znam kilku katolików prywatnie i to odrodzonych. Rozsiani : Odnowach w duchu, Kosciołąch Domowych, Neokatechumenaci. Nieprawdą jest to co mówisz. Ty wogóle nie znasz katolicyzmu rzymskiego z tej dobrej strony.

Spotkałem sie i z nimi ale nie zrobili na mnie wrażenia. Jeden to tak tańczył z chorągiewka jak wariat. Znają na pewno lepiej Biblie od letnich katolików, ale z wykładnią kosciola a wiec nadal błędnie. Jak tłumaczą brak 2 przykazania i powszechne bałwochwalstwo w świątyniach katolickich ? Czy tak jak Czapek ?
Napisz mi czym sie różnią ci odrodzeni od tych pozostałych. Maja jakieś inne wierzenia ? Nie wierzą w objawienia fatimskie ? Reformują kosciol i papieża czy na odwrót.
 

Kaznodzieya

Kaznodzieya
Dołączył
16 Luty 2006
Posty
10 124
Punkty reakcji
98
Kiedy zrozumiesz że nowonarodzenie to nie doktryny i różnice, denominajce to zrozumiesz o jakim nowonarodzeniu brachu mówię ja a o jakim nowonarodzeniu mówisz ty. Tutaj pewnie tewie mnie lepiej zrozumie. To nie czystość rytuałaów i obrzędów, doktryn.

Mam mytanie Arni do Ciebie. Czy nowonarodzony chrześcijanin może jeść mięso ofiarowane bożkom ?
 

Armagedon

Armi
Dołączył
6 Październik 2007
Posty
3 865
Punkty reakcji
0
Miasto
Polska
Kiedy zrozumiesz że nowonarodzenie to nie doktryny i różnice, denominajce to zrozumiesz o jakim nowonarodzeniu brachu mówię ja a o jakim nowonarodzeniu mówisz ty. Tutaj pewnie tewie mnie lepiej zrozumie.

Myślisz ze ekumenia to coś nowego ? Czy kosciol współpracował z waldensami, husytami, braćmi polskimi w duchu zrozumienia i tolerancji ? Chciał narzucić swoje. Dlatego pytam sie czy dzisiaj będzie inaczej ? Czy nie jest to chwyt propagandowy ?
 

Kaznodzieya

Kaznodzieya
Dołączył
16 Luty 2006
Posty
10 124
Punkty reakcji
98
Myślisz ze ekumenia to coś nowego ? Czy kosciol współpracował z waldensami, husytami, braćmi polskimi w duchu zrozumienia i tolerancji ? Chciał narzucić swoje. Dlatego pytam sie czy dzisiaj będzie inaczej ? Czy nie jest to chwyt propagandowy ?


Ni zawsze to prpoaganda. Niemneij jedność prawdziwie nowonarodzonych w Chystusie uczniów Jego jest ponad tym wszytkim, nawet ponad ekumenią, ponad tym światem. Czy naprawdę tego nie rozumiesz, że ich królestwo nie jest "z tego świata ?


P. To co z tym mięsem ?
 

Armagedon

Armi
Dołączył
6 Październik 2007
Posty
3 865
Punkty reakcji
0
Miasto
Polska
Ni zawsze to prpoaganda. Niemneij jedność prawdziwie nowonarodzonych w Chystusie uczniów Jego jest ponad tym wszytkim, nawet ponad ekumenią, ponad tym światem. Czy naprawdę tego nie rozumiesz, że ich królestwo nie jest "z tego świata ?
Ale na ziemi mamy ich poznac po owocach ? Gdzie te owoce byly w III w. X w. XV w. XIX w. 1914-18 i 1939-45 i obecnie.
Pewnie, że tak. Budda też przecież umarł jak normalny człowiek. I nawet robił kupę. I to już po oświeceniu! :).
Maria była z ciałem i dusza wzięta do nieba, tak mówi moja zona i reszta katolików. Ale nie wie co oni tam jedzą.
 

Kaznodzieya

Kaznodzieya
Dołączył
16 Luty 2006
Posty
10 124
Punkty reakcji
98
Ale na ziemi mamy ich poznac po owocach ? Gdzie te owoce byly w III w. X w. XV w. XIX w. 1914-18 i 1939-45 i obecnie.

Napewno były. Ale ty znowu patrzysz organizacyjnie a nie jednostkowo dlatego ich nie zobaczysz. Niczego się nie nauczyłeś. Twój czas na forum to czas stracony Arni.

Maria była z ciałem i dusza wzięta do nieba, tak mówi moja zona i reszta katolików. Ale nie wie co oni tam jedzą.

Nie popieram osobiście kultu Marii ani dogmatu jej w niebo wzięcia. Ale jak słysze takie bzdety typu "co będa tam jedli" to mi się flaki wywracają na lewą stronę. Zapytaj armagedon tych nielicznych (spotkałem w swoim życiu dwóch oprócz oczywiści R.Franza którzy stwierdzili że to był błąd w interpretacji pisma) spożywających wino i chleb z grona żekomego "namaszczonego ostatka", czy znają to menu niebiańskie. A jak nie daj spokój żonie. Piekło tu na ziemi musi mieć kobieta z Tobą.

I zostaw tych katolików w spokoju w TYCH tematach bo wszedzie o tym piszesz. Znajdź inny odpowiedni w dziale religia i tam się skarż i atakuj bo inaczej Cię tu zaraz "ukocham".
 

Orsa

Nowicjusz
Dołączył
10 Maj 2007
Posty
3 158
Punkty reakcji
2
-No próbuj ! Próbuj mocniej!Pozwól Bogu działać.Niech Jezus wejdzie do twojego sreca..
Bardzo dobre rady..Próbujemy,próbujemy i....
Upadamy.W końcu przestajemy próbować..
-Nie to beznadziejne nigdy nie bedę doskonały!!
-
Czy Bóg wymaga nieosiągalne?????

Shalom!
agar
A gdzie tu masz powiedziane - próbuj ?
tu jest Bądźcie - to NAKAZ .!

DOSKONAłOSC jest Dowodem tego ze przyjęłas prawidłowo Jego Ofiare.

to nie jest twoje ,to jest ON SAM .
to co podajesz jako beznadzieje to ,naleciałości ludzkich nauk.
Słowo jest NIEZAWODNE ,ZAUFAJ w to co przekazali nam ci którzy byli przed nami .

><,
 

Panadero

Nowicjusz
Dołączył
21 Grudzień 2007
Posty
16
Punkty reakcji
0
Wiek
34
Miasto
Katowice
Stało się to za czyjąś sprawą. Nie będę bardziej przybliżał, bo to zbędne. Dowiedziałem się czegoś o pewnej osobie i od tego momentu zacząłem się modlić o jej zdrowie. Codziennie wieczorem. Rozmawiałem wtedy z Bogiem, prosiłem własnymi słowami, tłumaczyłem mu różne rzeczy, sprawy. Moja modlitwa ewoluowała, zmieniała się. Teraz opowiadam mu o sobie i o wszystkim co mnie dręczy. Proszę go o zdrowie dla konkretnych osób, dla rodziny, przyjaciół itp. Zmieniłem się. Wydaje mi się, że jestem silniejszy, że On nade mną czuwa, pomaga... ale często mam ogromne wątpliwości. Dla Niego powiedziałem dość masturbacji i jestem czysty od ponad 2 miesięcy! Nigdy nie udało mi się wytrzymać więcej niż 2 - 3 tygodnie. A teraz... nawet mnie tak bardzo nie kusi.
No i tak... bardzo niewiele rzeczy, o które prosiłem się spełniło. Niektóre z nawiązką, ale i tak niewiele z tego wynikało. Były to raczej bardziej błahe sprawy. Zdarzyła się jedna taka sytuacja, gdzie... prawie bym się wzruszył gdybym umiał, tak byłem zdruzgotany. Szok!
Ale z drugiej strony... wcale nie mam pewności czy Bóg w ogóle istnieje. Kiedy zakładam, że go nie ma... nie wydaje mi się to dziwne. Wcale. Raczej chcę się przy tym trzymać. Przede wszystkim po to, aby komuś pomóc. To trudne.
Ostatnio zdarzyło się coś dziwnego. Wysiadam z autobusu miejskiego i idę na przystanek tramwajowy, ale na ten położony dalej ode mnie. Jeden za mną był ze 100m a ten przede mną ze 200m. Poszedłem na dalszy... i korciło mnie, żeby zawrócić. Miałem silne przeczucie "cofnij się i idź na ten za tobą, przecież jest bliżej". Nie posłuchałem, poszedłem na ten dalszy. Stałem na skrzyżowaniu i zza moich pleców (na czerwonym świetle dla pieszych) wyleciała młoda kobieta, która spieszyła się na tramwaj, na który też chciałem biec. Ona wybiegła, a ja nie. Kiedy była w połowie, wiedziałem, że nie zdąży... Wiedziałem. Uderzenie było mocne. Najpierw stałem jak sparaliżowany, a później kiedy widziałem, że biegną inni, podbiegłem sam. Na szczęście nic poważnego jej się nie stało.
Idąc tą drogą poznałem własną reakcję na tego typu zdarzenie. Wiem, że trzeba podbiec od razu, wiem, że nie wolno przechodzić na czerwonym świetle, widziałem na własne oczy czym to grozi, ale zaraz... gdybym poszedł na ten przystanek, na który kusiło mnie, żebym poszedł widziałbym wypadek z ok 300m i na pewno dziękował bym Bogu za to, że dał mi przeczucie i kazał iść tędy. Byłbym przekonany, że to ja miałem wpaść pod samochód. Ale byłbym w błędzie, bo teraz wiem, że samochód mnie nie potrącił. Co za tym idzie: wierzyłbym w coś nieprawdziwego.
Może więc inne wydarzenia też działają na podobnej zasadzie. Przez te kilka miesięcy, które upłynęły, od kiedy się modlę, zdarzyła się tylko jedna sytuacja... prawdopodobieństwo takiego obrotu sprawy było doprawdy znikome, albo nawet mniej niż znikome, jeden do iluś milionów, a jednak. Wtedy właśnie byłem bliski wzruszenia. Ale żadnych takich innych sytuacji nie było. O co prosić Boga, by pozbyć się wątpliwości? Co robić?
Czasami czytam Pismo Święte, kiedy otwarłem je ostatnio (pierwszy raz je czytałem od baaardzo dawna) otwarłem na nawróceniu. Trochę się zdziwiłem, ale nic poza tym. Tylko, jakoś u spowiedzi dawno nie byłem... Właściwie: nigdy nie wyspowiadałem się szczerze... a może to tylko aspekt psychiczny.
Ale przecież jest powiedziane, że jeżeli jedna osoba chce zdrowia drugiej to jest to szlachetny cel i ta druga osoba je dostanie. Ale nie jestem pewny. Ale w PŚ już na pewno jest coś takiego, że jeśli dwie osoby chcą czyjegoś zdrowia, to zostanie temu komuś ono dane. Może powinienem z kimś spróbować?
Przepraszam, że tyle napisałem, ale mam wiele wątpliwości i chciałbym, żeby ktoś mi coś doradził, o co powinienem prosić Boga, jak postępować. I żeby ktoś napisał, dlatego on wierzy i dlaczego jest pewny swojej wiary. Może jakieś znaki, wydarzenia na tyle nieprawdopodobne, żeby mnie przekonały. Jeszcze raz przepraszam za długość mojego posta, ale moja sytuacja życiowa jest na tyle trudna, że oparcia mogę teraz poszukać już chyba tylko w Bogu. Bo chcę komuś pomóc.
 
P

Październik

Guest
Co do spowiedzi nie podchodź do konfesjonału z myslą nie wyspowiadania się do końca. Spowiedź jest nie ważna a Ty przy sakramencie popełniasz nie świadomy grzech.

Dziwny jesteś sądzisz że ktoś Ci pomaga i w jego nie do końca wierzysz <_< Mało kogo interesuje czy się onanizujesz, a co do reszty nie bierz wszystkiego do siebie, fakt modlitwa pomaga się wyciszyć i daje pewien stopień bezpieczeństwa.

Piszesz że szukasz poparcia o istnieniu Boga, myślę że pewnymi przypadkami sobie odpowiedziałeś sam na te pytanie. Filozofia może jest fajna ale dziel się swoimi przypószczeniami z kimś o którym masz dobre zdanie, w przeciwnym razie możesz w kogos oczach uchodzisz za dziwaka i ulec wyśmianiu. Taka przestroga na przszłość, rozumiem Ciebie i to co napisałeś, ale różni są ludzie.
 

Panadero

Nowicjusz
Dołączył
21 Grudzień 2007
Posty
16
Punkty reakcji
0
Wiek
34
Miasto
Katowice
Jak trwoga to do Boga a jak pomoze to go zlewasz.

Wcale go nie zlewam, ale każdy może mieć wątpliwości.
A co do poprzedniego posta: mówię otwarcie o swoich poglądach, ale tylko dlatego, że internet zapewnia mi anonimowość.
Dlaczego napisałem, że się nie onanizuję? Może faktycznie nie jest to fascynujące i nie każdy chce o tym słyszeć, ale w ten sposób podkreśliłem, jak ważna jest dla mnie ta sprawa. A jeśli ktoś miał z tym wcześniej problemy (wieeelu jest takich ludzi) to wie, jakie to dla mnie wyrzeczenie.
Nie jestem pewny czy w Coś, Kogoś wierzę i jednocześnie piszę, że czuje wsparcie... niby tak, ale nie być może wsparcie daje mi właśnie sama modlitwa, aspekt czysto psychiczny.
 

Luzgur

Nowicjusz
Dołączył
15 Grudzień 2007
Posty
78
Punkty reakcji
0
Gdy stanie się coś dobrego dziękujesz Bogu, gdy stanie się coś złego stwierdzasz, że widać taka była jego wola z pewnością będzie z tego jakieś większe dobro... kiedyś w ten sposób mniej wiecej to działa. Z drugiej strony nawet jeśli Bóg istnieje wcale nie wiadomo czy spełnia jakieś prośby cuda są tak rzadkie, że są poważne wątpliwości co do ich istnienia pomijając już fakt, że nie zdarzają się tylko w religii chrześcijańskiej. Był kiedyś taki eksperyment w którym wierni modlili się o zdrowie pacjentów szpitala podzielonych na 3 grupy: w jednej powiedziano im o modlitwach, w drugiej nie powiedziano a za trzecią nie modlono się wcale. Okazało się, że pacjenci za których się modlono byli mniej więcej tak samo zdrowi jak ci za których się nie modlono zaś pacjenci z grupy której powiedziano o modlitwach czuli się gorzej więc jako ateista moge ci powiedzieć, że to bujda.Wierzący będzie miał pewnie inne zdanie powie, że to nie działa w ten sposób bo czasem dla ludzi lepsze jest cierpienie (Bóg zawsze wie co dla nas najlepsze) w każdym razie o ile wiem statystyki nie pokazują by chrześcijanie byli jakoś zdrowsi od nie chrześcijan można więc chyba powiedzieć, że cierpienie jest lepsze w większości przypadków dlatego jeśli nie wystarcza ci wsparcie duchowe płynące z modlitwy Bóg chrześcijan nie jest szczególnie chętny do takiej pomocy.
 

ekaw2

Nowicjusz
Dołączył
13 Listopad 2007
Posty
3 524
Punkty reakcji
23
Wiek
67
Miasto
Wrocław-Ślęża
Wcale go nie zlewam, ale każdy może mieć wątpliwości
Tak,masz rację każdy i wierzący miewa takie chwile,ale im dłużej chodzi w Bogu tym mniej.Zaufanie i pewność zdobywa się przez doświadczanie osoby do której budujemy zaufanie.W tym przypadku Boga.
A co do poprzedniego posta: mówię otwarcie o swoich poglądach, ale tylko dlatego, że internet zapewnia mi anonimowość.
Dlaczego napisałem, że się nie onanizuję? Może faktycznie nie jest to fascynujące i nie każdy chce o tym słyszeć, ale w ten sposób podkreśliłem, jak ważna jest dla mnie ta sprawa. A jeśli ktoś miał z tym wcześniej problemy (wieeelu jest takich ludzi) to wie, jakie to dla mnie wyrzeczenie.
Jezeli nie z tym to czym innym Bo wszyscy zgrzeszylii jesteśmy słabi,przynajmniej na początku.ale w relacjach z Bogiem jedynie szczerość może nam pomóc i poczuć obecność Boga.Nie jest potrzebna do tego spowiedz w konfensjonale,tylko szczerość z Bogiem.
Nie jestem pewny czy w Coś, Kogoś wierzę i jednocześnie piszę, że czuje wsparcie... niby tak, ale nie być może wsparcie daje mi właśnie sama modlitwa, aspekt czysto psychiczny.
To co wyżej napisałam poznawanie Boga przebiega indywidualnie u każdego i trudno powiedziec jednoznacznie jak ma wyglądać.Modlitwa ma niesamowitą moc,sama doświadczyłam jej mocy.Tobie daje ukojenie,ale jeśli pomaga osobom o które się modlisz- jak to potraktować?
Nie można jednak traktować Boga jako złotą rybkę.wiem że wysłuchuje modlitw ale nie zawsze mamy na nie odpowiedż jakiej się spodziewamy lub w czasie oczekiwanym.Bozy czas to inny czas.Wiesz że jest,zacznij Go poznawać,Przez Słowo i doswiadczanie.Modlitwa to rozmowa z Bogiem przyjacielem.Mów o tym co Ci się nie podoba ,czego nie rozumiesz,czego oczekujesz ,za rdość podziękuj.
Shalom!
 

Panadero

Nowicjusz
Dołączył
21 Grudzień 2007
Posty
16
Punkty reakcji
0
Wiek
34
Miasto
Katowice
Dziękuję za odpowiedzi. Ja z Bogiem zawsze - odkąd tylko się modlę, jestem szczery. Bardzo szczery. Ale muszę powiedzieć, że czasami czuję się oszukany... czasem czuję się tak źle, że nie chcę myśleć o tym, co się zdarzyło. Przyjmuję to jednak, dziękuję Mu za to i uznaję za lekcję... tylko co to za lekcja, która sprawia, że jest okropnie. Na tym chyba właśnie polega to budowanie szczerych relacji. Ok, tak właśnie robię i staram się nie wątpić, ale czasem są takie chwile, że jest to trudne. A przecież nie robię tego tylko dla siebie - nie jestem egoistą. I nie tylko proszę; w dużej mierze dziękuję.
 

Anthrax

Nowicjusz
Dołączył
9 Lipiec 2006
Posty
416
Punkty reakcji
0
Wiek
45
można się pozbyć wątpliwości porzucając rozum i zostając fanatykiem. innego sposobu na pozbycie się wątpliwości nie ma. skoro Boga nie ma to nikt nie może mieć pewności co do jego istnienia jeśli myśli racjonalnie i opiera się na faktach.
 

M't

Nowicjusz
Dołączył
28 Czerwiec 2006
Posty
876
Punkty reakcji
1
Panadero,
w twoim przypadku wiara w boga prezynosi pozytywne skutki, nie liczyłbym jednak na pomoc boga w sprawie osoby za którą się modlisz. Równie dobrze mógłbys prosić o to samo mnie.
Ateizm wyprodukowany został z myślą o osobach silnych psychicznie, nie sugeruje że ty taki nie jesteś bo nie w tym rzecz. Piszesz że przeżywasz trudny okres w życiu, oparcie jest w takich momentach bardzo ważne. To naturalne że zwracasz sie w tej sytuacji do boga, ale moim zdaniem lepiej byłoby dla ciebie zwrócić się do przyjaciela który ma ręce i nogi, a co najważnejsze będzie w stanie ci pomóc, pomóc także chorej osobie o której wspominasz.

agar,
w jaki sposób można zbudować zaufanie w bogu?

Panadero, dowiemy sie czy bóg istnieje dopiero po śmierci, ale jeśli pomaga ci na Ziemi wiara w niego to nie ma przeciwwskazań.
 

ekaw2

Nowicjusz
Dołączył
13 Listopad 2007
Posty
3 524
Punkty reakcji
23
Wiek
67
Miasto
Wrocław-Ślęża
agar,
w jaki sposób można zbudować zaufanie w bogu?

Widzę,że jesteś osobą odrzucającą Boga.Wielu ludzi to robi dlatego,ze zawiodło się na ludziach,na religi lub "Bogu".Niektórzy wracają,ale nie wszystkim sie to udaje.Masz rację po śmierci niektórzy dopiero się dowiedzą,ale z jakim skutkiem? Jeśli Boga nie ma wierzący nic nie straci, a niewierzący...
Jak zbudować zaufanie??
Nie wiem jak inni uważają ,mi sie wydaje,po pierwsze musisz znać osobę do której chcesz zbudowac zaufanie.
To jest chyba podstawowa sprawa.
Pznając i zdobywajądz wiedzę na temat tej osoby dowiadujesz się ,czy warto wogóle zacząć jakiekolwiek układy z tą osobą.Zdobywasz podstawową wiedzę.
Korzystając ze Słowa i wiedzy innych osób na ten temat,oraz własnego rozumu.
Krok drugi weryfikuje życie i osobowość twoja w zależności od twoich doświadczeń i zapotrzebowania.Mogę tylko powiedziec jak to było u mnie,ale każdy ma osobiste doświadczenie tego budowania.

Shalom!
Oto jest miłość--podziwiajcie niebiosa i dziw się ziemio!
Bóg syna swego jednorodzonego dał,aby każdy kto weń wierzy miał żywot wieczny.

Spokojnych i wesołych Świąt.
 
Do góry