tewiemleczarz
Bywalec
Słowo w informatyce składa się z zer i jedynek. Teoretycznie za pomocą tych dwóch stanów możemy zapisać WSZYSTKO.Nie mozna slowem stworzyc wszystkiego...
A co do "tylko 22 znakow" to nawet wiecej rzeczy niz slowem opiszesz za pomocom 2 znaków - 0 i 1 (rowniez nie wszystko, ale znacznie wiecej)
Nie mozna wszystkiego zawrzec w slowach.
Słowa to jedynie opis, uogulnienie. Opiera sie na umownych, niejednoznacznych definicjach.
zapytam sie -co to jestt?
Ty powiesz - "Drzewo"
-"A to?"
-"Drzewo"
Czy masz 2 takie same "drzewa"? Nie,
A problem pojec pierwotnych? (pojec nie majacych definicji) jak np "punkt" Co to jest punkt?
Albo w slowach opisz mi smak jabłka... Kolor niebieski...
Na poczatku bylo slowo?
Ciezko takie cos racjonalnie wytlumaczyc...
Samo slowo jest niczym, pustym wzorem na papierze lub fala dzwiekowa.
Heh, o niczym nie swiadcza.
Po owocach ich poznacie...
Jest to tylko kwestia długości słowa. Zaczęło się od ośmiobitowego, przez szesnastobitowe. dziś normą jest 32 bitowe, spychane w zaświaty przez 64 bitowe. Są też sytemy 128 bitowe. Mogą być w zasadzie dowolnie długie - stąd dowolna wielkość informacji przez nie przekazywana.
Autor ludzki posługując się SŁOWEM stwarza dowolne światy. Jednym słowem je tworzy i jednym unicestwia.
Teoretycznie Ty i ja - my wszyscy możemy być jedynie "książkowymi" bohaterami stworzonymi przez jakiegoś, mniej lub bardziej utalentowanego(rzecz subiektywna), Autora.
Bo niby czemu nie?
Tego nie da się dowieść. Nie da się też udowodnić, że tak nie jest.
Ale Słowo u Boga to nie jest martwe, literalne słowo. Tu nie ma ułomności leksykalnych. Bóg nie jest grafomanem.
Słowo to synonim Chrystusa. Dla wielu to oczywiste. Stąd dywagacje na temat ułomności ludzkiego sposobu opisu świata za pomocą słów są tu raczej chybione.
Tu nie chodzi o racjonalizm - w tak lubianym przez Mavera Buddyzmie jest zawarta podstawowa idea Oświecenia. Nie żartuję.
Ale bądźmy szczerzy - u podstaw tej filozofii - religii ? - leży ten sam aksjomat , co u wszystkich innych "dróg rozwoju" - Autorytet Nauczyciela.
To, że Maver podkreśla, iż Nauczyciel jest potrzebnyw Buddyzmie tylko do pewnego momentu - O.K. Rozumiem, po osiągnięciu osobistego Oświecenia odcinamy "pępowinę" od Niego.
Sami sobie jesteśmy Guru.
Ale ja nie wierzę w bajki o możliwości osiągniecia Ideału Rozwoju Duchowego przez kogokolwiek - sam ideał zawsze pozostanie niosiągalny. Mówię oczywiście o ludziach.
Stąd moja niewiara w buddyjskie Oświecenie. Jak dla mnie - to kolejna maja.
Ideał nie jest osiągalny chyba w żadnej dziedzinie duchowej.
Stąd prosty - może nawet dla niektórych prostacki - wniosek, że Buddyzm mami mnie możliwością osiągnięcia Niemożliwego.
Nie ma się co oszukiwać. Człowiek nigdy Ideału nie osiągnie, nie wyzwoli się ze swej cielesności - będzie musiał jeść, będzie chorował, będzie cierpiał i korzystał z toalety.
Chrystus mnie przynajmniej nie mami, że będzie inaczej, od razu wiem, że Ideał nie jest dla nikogo do osiągnięcia.
I to uważam za uczciwe. Nawet nie bedąc chrześcijaninem doszedłbym do takiego samego wniosku. Ideał w ludzkim wykonaniu - to iluzja.
Uczciwe jest tylko dążenie do Ideału. I nie mów mi Maver, że w tej drodze Nauczyciel będący Wzorcem, czyli Ideałem , nie jest konieczny. To kolejna bajka.
Jeśli więc ów uczeń, który poszedł w góry, a o którym tak ładnie kiedyś pisałeś, przestał przysyłać wiadomości swemu Guru - to nie dlatego, że udało mu się znaleźć Absolut, czy jak wolisz, samemu stać się Absolutem.
On znalazł jedynie nową maję i oddał się jej bez reszty.
Oczywiście to tylko moje "widzimisię". Wesołego medytowania życzy - tewie.
Narka.