Nie wiem jak sobie poradzic z tym uczuciem! :((

olka8724

Nowicjusz
Dołączył
23 Wrzesień 2008
Posty
23
Punkty reakcji
1
Wiek
36
Miasto
Łódź/ Kielce
Przepraszam z góry ze bedzie to taka dluga ma wypowiedz..ale mam nadzieje ze ktos poswieci dla niej troszke swego czasu:(

Nie wiem co sie ze mną dzieje...Wiem że pisałam tu już dużo postów, ale zaglądam tu co jakiś czas, żeby sie wygadać, jak mi źle, bo wiem że mi pomożecie.
Odkąd nie jestem już ze swoim byłym, z tym co byłam prawie 2 lata, NIE potrafię się znów zakochać, poznałam już tylu fajnych chłopaków i nic, do żadnego mnie nie ciągnie aż tak bardzo, bo w głowie ciągle gdzieś mam Jego Bardzo smutna
A najgorsze jest to że z byłym mam ciągle kontakt, studiujemy razem, ja na szczęście unikam zajęć, tak żeby go nie widzieć, niby pogodziłam się już z faktem, że nie jesteśmy razem, ale jak z Nim jestem jakieś głupie wspomnienia wracają.
On w ogóle ciągle się do mnie odzywa, jeździmy na obiad, raz na 2 tygodnie przychodzi do mnie do mieszkania jak jestem sama, ostatnio prawie się ze sobą przespaliśmy, nie umiem mu sie oprzeć, mimo iż stanowczo stawiam przed nim sprawę. Ostatnio we Wszystkich Świętych zadzwonił zapytał co robię i przyjechał do mnie z Tomaszowa, od tak sobie, zaskoczyło mnie to, jak rozmawialiśmy, powiedział mi, że poznał jakąś tam dziewczynę na weselu i że chyba coś w nim się pierwszy raz ode mnie obudziło. I zapytał, czy nie czuję już do Niego nic i przeprosił że mi to mówi, ale potrzebował mi sie wygadać, bo wie że ja go wysłucham i mu pomogę i zrozumiem. Ja oczywiście okłamując samą siebie, odpowiedziałam mu, że już nic do Niego nie czuję, On zapytał się 3 razy czy naprawdę, bo nie chciał w to uwierzyć, ale ja zacisnęłam zęby i powiedziałam, że przecież jest fajnie, przyjaźnimy się, i żeby nie krępował się ze mną rozmawiać nawet i o dziewczynach.

On ma teraz problemy ze sobą, pije, ostatnio prawie się popłakał przy mnie mówiąc mi, że ma chyba depresję, że budzi się każdego dnia i nie ma chęci do życia, że nic mu sie nie udaję, że nie ma szczęścia do dziewczyn, że byłam jedyną ładną i atrakcyjną dziewczyną, która na niego zwróciła uwagę, a że ta z wesela napewno nie zwróci na niego uwagi i że nic nie wyjdzie.
Kocham go, mimo, iż boli mnie to, jak mówi mi i pokazuję zdjęcia z inną dziewczyną jak chciałam zobaczyć jak wygląda to chcę żeby był szczęśliwy. Poświęcając siebie i swoje uczucia i to co czuję, chce mu pomóc, wiem że tylko ja to mogę, muszę mu znów przywrócić wiarę w siebie, bo zawsze miał oparcie we mnie w tych sprawach. Ale najgorsze jest to, że jak pojechał się z nią spotkać to życzyłam mu, żeby się nie udało, wszystko jest fajnie, ale nie wiem co zrobię jak znajdzie sobie jakąś inną, która zajmie moje miejsce;/
A najgorzej chyba męczą mnie nasze relacje, ja w ogóle się nie odzywam pierwsza, On na gg zawsze napiszę, zawsze pierwszy dzwoni, ostatnio miał pretensję, że się do niego pierwsza nie odezwę, że go nie zaprosiłam na urodziny, które organizuję.
Ja mu ciągle mówię jak ma robić z tą nową poznaną dziewczyną, założyliśmy się nawet, że do grudnia będzie z nią. On jest przekonany, że nie, ale ja mu powiedziałam, że będą. Ehh...oszukuję samą siebie, ale chcę jego szczęścia.
Pokręcone to wszystko, wczoraj jak jechaliśmy, jak mnie odwoził, zapytał jakie mam plany na sylwestra, ja mu na to, że nie wiem jeszcze, a On na to: ze mną to byś pewnie nie chciała iść, a może poszlibyśmy na bal, poszłabyś ze mną gdybym Cię zaprosił??\" ehh ja mu na to, że pewnie żartuje, a On , że mówi serio i że nie pytałby gdyby nie chciał...
Ehhh...i jak ja mam żyć normalnie?? powiedźcie mi??? Smutna Tylu chłopaków się o mnie stara naprawdę fajnych, ale żaden z nich nie jest dla mnie tym jedynym...nie wiem jak mam się uwolnić od tego wszystkiego, co robić, jak postępować, czy robię dobrze, czy źle, jak sobie z tym wszystkim poradzić, ciągle mam myśli, że ja się już nigdy nie zakocham jak wtedy, że wszystko jest bez sensu;/ proszę...pomóżcie mi w tej sprawie.


PO niecalych dwóch miesiacach

Hej.
Ehhhh...wiem ze znowu sie bede nad soba uzalala...dałyscie mi tyle rad ale ja nadal swoje robie i nie moge wyjsc z tej przedziwnej sytuacji!!!!

Zrobilam ostatnio urodziny...jak moj były..sie o tym dowiedzial..to mial zal, ze nie mialam go za bardzo w planach zapraszac...za kazdym razem jak sie widzielismy, to mowil, ze ja go tam nie chce, tak jakby wywolywal we mnie to, ze mu smutno ze nie chce go zaprosic. Wiec po przemysleniach stwierdzialm ze go zaprosze. Ucieszyl sie strasznie. Caly czas marudzil, ze pewnie go tam nie chce ale w sumie stwierdzilam..ze co mit am, odzywamy sie normlanie..wiec jak tak bardzo chce to go zaprosze.
Przyjechal....bylo swietnie...dal mi prezent...Caly czas sie na mnie patrzyl, chodzil za mna...rozmawial...spiewal za moje zdrowie.
W pewnym momencie wyszlismy do przedpokoju...zaczal mnie przytulac...i calowac...mowil, ze cieszy sie ze tu jest, ze ladnie wygladam itp. Zaczal cos gadac, ze jakis dziwny ten uklad miedzy Nami, ale przytulal mnie dalej.
Potem jak przyszedl z bratem z papierosa...zobaczyl jak siedze z dwoma moimi kumplami, ze jeden mnie objal, ze super sie smialismy i bawilismy.
Wyszedl...dlugo go nie bylo...jak sie skapnelam ze Go nie ma pobieglam na dwor, siedzial w samochodzie, wbieglam i zapytalam Co sie stalo, oboje bylismy troszke ale to tylko troszke wcieci, wiadomo urodziny, kazdy wypil. On zaczal mi mowic, ze obsciskuje sie z jakims gosciem, ze widzi ze ON na mnie leci, ja zaczelam cos tam mowic, ze to moj kolega, ze My tak zawsze...i nie wiem jak to sie stalo.. bo przyznam szczerze, ze ja vbylam gorzej pijana niz On, i to o wiele..nie pamietam jak ale skonczylo sie to na tym, ze On mnie przytul i zapytal, czy ja go ciagle kocham...i Ja WTEDY NIE WYTRZYMALAM!!! CZLOWIEK jak jest pijany to wlacza mu sie szczerosc...przypomnialy mi sie wedy Wasze wypowiedzi na poscie, w sumie nie wiedzialam co robie, rozplkalam sie i poWIEDZIALAM ZE NADAL GO KOCHAM!!!! ON zaczal co tam mowic.., ze od naszego rozstania nie mial zadnej dziewczyny.,,i cos tam jeszcze
Najgorsze to jest to, ze ja nie pamietam za bardzo tej rozmowy!!! Potem przyszedl moj brat i rozmowa sie uciela...
Poslzismy spac...zostal u mnie na noc...bo nie mial jak wracac...
Jak se obudzilismy...zapytal mnie czy to co mu mowilam wczoraj t prawda, a jak zaczelam mowic, ze ja nic nie pamietal, zaczal mowic, ze klame, zapytal pote drugi raz o to, rowniez zaprzeczylam..powiedzialam ze nic nie pamietal i ze gadalam pewnie jakies glupoty i zeby o tym zapomnial, ze to !
On wtedy na to, ze On to bedzie pamietal i ze do tematu powroci bo to wazne. Plus zaczal cos mowic, i tak jakby sie tlumaczyc, ze On nie wie jak to jest, ze nie wyklucza tego co moze byc iedys, ale ze poki co tak mui byc...Ja mu wtedy przerwalam i powiedzialam, zeby przestal, ze ja Nic nie mowilam, ze Po co sie wogole tlumaczy, ze dla mnie jest wszyrko jasne, i ze to nieporozumienie.

On mi jednak nie uwierzyl...ehhh...i co?? znow sie osmieszylam!!!! Dlaczego tak wspaniale nam ze soba, tak dobrze sie ze soba czujemy, zostal u mnie koljengo dnia, pojechalimy na obiad, jak za dawnych czasow, zabralismy moja mame z pracy, bylo jak kiedys!!!
Kocham go kurcze, znow to powrocilo!!!! Moj brat, mama, cala rodzina za nim przepada, On to wie, mama mu powiediala, ze ma do Niego slabosc, ze go lubi, brat na urodzinach ciagle z nim mowl, ze mimo iz wie ze nie jesemy juz razem to jest super gosc itp!!
Ale ja Go nie moge miec!!! Dlaczego??? Placze teraz...bo boje sie ze go stracilam..tym co powiedzialam.. Z jednej strony sie ciesze...ze to powiedzialam..nawet po pijaku, i ze wiem, ze nic z tego i On bedzie zachowywal do mnie teraz dystans, ze juz nie bedzie sie chcial spotykac, widziec ze mna, tak jak ostatnio, zaprosil mnie do siebie, cos nas ciagnie cholernie do siebie, strasznie sie oboje pociagamy!!! ae z drugiej strony nie wiem czy dam rade to znow przezywac!!!
Czemu to wszystko jest takie beznadziejne?? Jego rodzina tez mnie strasznie lubi, dziadek sie pytal Go czy pzypadkiem ze mna nie przyjezdza p tych urodzinach..
Kurcze wszystko wrocilo, wiem ze sama na to pozwolilam, sama pozowlilam mu sie spotykac...ale myslalam ze mi minelo...jednak nie, czuje sie beznadziejne... nie chce mi sie nic, doslownie nic!!! Czemu nie moge byc szczesliwa?? Czemu nie mozemy by znow razem skoro nas do siebie ciagnie?? To ON za mna przez ten caly czas latal, to On sie przystawial nie ja!!!! Za co mnie to tak wszystko kara???Smutna

Ostatnio...tydzien temu

Zrobilam to!!!!!!! Postapilam tak, jak juz chyba dawno powinnam!!! a wszystko przez jedna sytuacje: wczoraj zaprosil mnie do siebie, mialobyc paru znajomych, potem impreza, bylo fajnie, ON z kolega sie troce opili, tanczylismy, przyszedl moj kolega, z ktorym zaczelam tanczyc, On tak jakb wtedy zly wtedy On zarwal nasza kolezanka z roku, tanczyl z nia az do 4 rano!! widzialam jak sie na nia patrzyl....a ja znosilam ten widok!!!!jak tanyczli, jak sie na nia slinil, ni wytrzymalam tego, to byl cios, ten dzieki ktoremu zmadrzalam.

Dzis sie spotkalismy, wyznalam mu to, ze klamalam GO ze nic do niego nie czuje, ze go kocham, ze nie potrafie juz tak dalej, ze tylko sie spotykamy jak przyjaciele, ze naobam sobie nadzieji ale ze nie moge na nic liczyc, ze musze sie wyleczyc z Niego, bo poki co nie daje sobie rady.
On byl w szoku, zaczal sie obwiniac, ze nie wiedzial, ze tak to wyjdzie, ze mu ciezko teraz, ze nie chce mnie tracic.
ALe porpsilam go, zeby wykaowal moj numer, wszystko!!! On sie jednak nie zgodzil, powiedzialam ze, widzimy sie ostani raz, skoro mnie nie chce, bo ja tak dluej nie moge,
i ze mnie to boli, jak patrze jak bawi sie z inna.
Wyznalam wszysko co mi lezalo na sercu, doslownie wszystkko, co czuje itp.

ON jescze jak sie zegnalam powiedzial, ze ON to wszysrko przemsli co mu powiedzialam, ja na to ze ja Nic od niego nie oczekuje, ze szkoda ze nie dalismy naszemu zwiazku drugoej szansy, bo wiem ze by sie udalo, i zyczylam mu zeby go ktos pokochal tak bezgranicznie jak ja. POwiedzial tez, ze spotkamy sie za jakis czas, ja zaprzeczylam.
Ulzylo mi troche, wole nie wiedziec, i nie widziec jak kreci z innymi, musze o Nim zapomniec, kocham go, wiem ze to bedzie trudne, plakac mi sie chce ae tak bedzie lepiej, nie wiem ttlko co zrobic ze studiami:Smutna
Naprawde musze go wymazac ze swego zycia a jedynym wyjsciem jest totalna izolacja i brak kontatku, moze wtedy zobaczy co stracil, chociaz watpie.
Che zeby mnie wogole nie widzial, ale jak to zrobic:(((!!!???

PRZEPRASZAM ZA OBSZERNY TEMAT:(
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Odizoluj sie od NIEGO , nie spedzajcie razem swiat jak pisalas w innym temacie, ze spedzaliscie, wykasuj jego gg, numer, nie odpisuj, moze zapomnisz.
 

Promyk Słońca

Bywalec
Dołączył
25 Czerwiec 2010
Posty
1 062
Punkty reakcji
59
Miasto
przestrzeń
olka8724
Dasz radę!!!

Co masz zrobić? Przede wszystkim przestać roztrząsać tej sytuacji. Nie izoluj się, wręcz przeciwnie. Idź na imprezę, poznawaj ludzi, korzystaj z życia :)

On nie wróci bo jako już Ciebie 'zdobył', jesteś jego bezpieczną opcją, że jak by co nie zamyka sobie drogi powrotnej.
Czy ty tego nie widzisz? Przestań się tak katować i nie pozwól mu tak sobą manipulować.

Jeśli skorzystasz z mojej rady i nie będziesz brała sobie tego do głowy to za jakiś czas będziesz zastanawiała się 'co ja w nim widziałam?'

Ja ci już na to odpowiem: pożądanie, hormon oksytocyna zadziałał :)

P.S. i przestań go idealizować :)
 

tuchaaa

Nowicjusz
Dołączył
6 Listopad 2010
Posty
23
Punkty reakcji
1
Promyk słońca ma rację :)
ja dziś też zastanawiam się jak mogłam ufać mojemu co ja w nim widziałam dlaczego kochałam takiego drania ...
na to trzeba czasu ale MOŻNA !!!

nie daj się manipulować oni mówią to co chcemy słyszeć a myślą b.egoistycznie ...
 

olka8724

Nowicjusz
Dołączył
23 Wrzesień 2008
Posty
23
Punkty reakcji
1
Wiek
36
Miasto
Łódź/ Kielce
Wiem, ze musze zrobic cos ze swoim zyciem!!!!

Przyjechalam do domu..porozmawialam z mama i z przyjaciolka i duzo mi przemowily....czy warto tracic zdrowie i niszczyc sobie nerwy przez faceta???
Skoro mnie nie chce to nie!!! Niech On zaluje co stracil a nie ja!!!!
Nie wiem dlaczego tak bardzo mnie do Niego ciagnie...i dlaczego tak to przezywam!!! Stac mnie na lepszego faceta, ktory mnie doceni a nie za ktorym ja bede sie uganiala!!!!a On nie jest zdecydowany....Smutno mi tylko dlatego...ze ja mysalam ze Jego cos ciagnie...ciagle sie chcial spotykac, On pierwzy wychodzil z inicjatywa...tez nasze spotkania..wyjazd nad morze...,moje urodziny...eh...pzostana mi juz tylko wspomnienia..

heh...nie bylo mnie tydzien na gg...wczoraj weszlam i sie odezwal..przeprosil...ze nie skasowal mojego numeru...ze ne wyobraza sobie nie miec ze mna jakiegokolwiek kontaktu...ze nasz kontakt sie zmnijeszyl..ze chcialby zeby wrocilo wszystko d normy ale ze wie ze sie nie da..ja go zapewnilam ze jest ok..ze nie bedzemy sie wyglupiac..bo przeciez na uczelni sie bedziemy widywac...wspominal cos ze moze kiedys sie spotkamy ale ja powiedzialam ze to raczej nierealne..ze sam na sam sie juz nie spotkamy jedyneie na uczelni...

Ehh...ciezko mi jest jeszcze..ale ciagle jak o NIm mysle..powtarzam sobie i przypominam...ze przez Niego mi smutno..nie mysle o tych dobrych tylko lych rzecach...i powtarzam sobie...ze niech znajdzie sobie inna..
Z kolei poki jeszcze nie skonczylismy studiow...wolalabym zeby nikogo nie mial...nie wiem czemu...ale nie przezylabym widoku jego z inna..teraz...potem>owszem...niech ma...

Chce teraz pokazac...ze jestem silna..chodzic na zajecia( bo mialam zamiar ich unikac..ale w ten sposob pokazalbym ze mi ciezko) pokazac, ze nie jest Jedyny...i ze swietnie sobie daje rade...chcialabym kogos poznac...do kogo mnie pociagnie...tak jak kedys do Niego.
 

tuchaaa

Nowicjusz
Dołączył
6 Listopad 2010
Posty
23
Punkty reakcji
1
bardzo doskonale Cię rozumiem - sama kilka tygodni temu przeżywałam coś identycznego niemalże...
NIE MOGŁAM pojąć dlaczego ktoś komu tak bardzo na Tobie zależy nagle zmienia zdanie i zachowanie...
cóż widać nie jest to facet dla Ciebie - bo ten który byłby na prawdę dla Ciebie byłby wciąż przy Tobie szanował Cię uwielbiał Cię - Kochał Cię doceniał.I NIGDY nie doprowadziłby do sytuacji kiedy płaczesz i się zamartwiasz.
Najtrudniejsza rzeczą na świecie jest ogarnąć się w momencie kiedy zostajesz na lodzie z własnymi rozpalonymi uczuciami. Nie łatwo je ugasić. Ale na to potrzeba czasu ! i dziś ja po kilku tygodniach wiem że można.
Mnie jednak pomogło dużo negatywnych detali które wyszły dopiero po naszym rozstaniu - które dotyczą faceta z którym byłam, i wydawało mi się że go znam i kocham. Teraz zdałam sobie sprawę że nie warto !
Uwierz mi nie warto płakać za KIMŚ kto nie dzieli Twoich uczuć.to najprostszy dowód na to że musisz żyć dalej b o na pewno jest gdzieś ktoś kto zasługuje w pełni na Twoje serce !

Żyj normalnie ! śmiej się baw, spotykaj z przyjaciółmi- uśmiechaj się ! zamartwianie nic Ci nie da - płaczem nie sprawisz że do Ciebie wróci.
Nic nie zmienisz
a tylko sobie zdrowie psujesz.
uwierz mi !
MOŻNA zacząć żyć na nowo w pełni !
Bądź otwarta na ludzi i pomyśl że to co było było piękne ! i warto zachować wspomnienia ale nie dopuść do tego by wspomnienia zawładnęły twoim życiem !!!!

powodzenia :)
i uśmiechu!!!
 

catherin_iz

Nowicjusz
Dołączył
26 Luty 2010
Posty
44
Punkty reakcji
2
tuchaaa ma rację...
u mnie minął prawie rok i dalej mi ciężko, ale najważniejsze to żyć w zgodzie z samą sobą, nie oszukiwać się, nie żyć złudzeniami...
Faceci naprawdę nie są warci takiego poświęcenia, wykorzystują to dla podbudowania własnego ego, a w najmniej oczekiwanym momencie robią z Ciebie "zlew" i żyją jak gdyby nigdy nic...
 

olka8724

Nowicjusz
Dołączył
23 Wrzesień 2008
Posty
23
Punkty reakcji
1
Wiek
36
Miasto
Łódź/ Kielce
Rok az Cie trzyma??? Ja nie chce tylko cierpiec i byc w takim stanie:((((( Chce zeby to jak najszybciej sie skonczylo....Jeden dzien jest lepszy, drugi gorszy...gdy Go widze...
Staram sie uciekac myslami...jak najdalej..
Dzis sie mnie zapytal, jakie mam plany na sylwestra..jak odp ze chyba pojde na bal, zaczal wypytywac z kim...i powiedzial...ze myslal, zeby mnie zaprosic do naszego wspolnego kolegi z roku..ale ze pewnie i tak z NIm nie pojde bo mam pelno adoratorow...
a ja MU odpowiedzial...ze i tak by mnie pewnie nie zaprosil, wiec po co tak gada...wkurzylam sie juz...
Niech sobi kolezanke wezmie jakas...tyle ich ma:(((
Mimo, iz marzylabym spedzic z Nim sylwestra..i uwierzylam w to, ze chcial mnie zaprosic...to wiem..ze mi nie wolno tak myslec...:(
 

uzzo

Małpiszon mądrości
Dołączył
24 Luty 2007
Posty
2 984
Punkty reakcji
26
Miasto
z piekła rodem
ehh wasze namiastki

taki sam temat jest ginalee w tym samym dziale nie mam ochoty tutaj to samo pisac, poczytaj co tam ludzie pisza i wyciagnij wnioski

nie wiem po jaka cholere ludzie takie cos robie

chce zapomniec o nim ale nie moge - oczywiscie ze nie mozna jak sie ma z nim staly kontakt to jak sie ma zapomniec?
chce zapomniec o nim ale nie moge - bo ciagle wspomnienia wracaja- oczywiscie jak wszystko co z nim zwiazane masz na widoku i przegladasz zdjecia i wszytko co z nim sie kojarzy

widzisz gdzies tu logike

poradze ci tak jak mi kolega doradzil jak bylem w takiej samej sytuacji

spal wszytko co sie z nia kojarzy

musialem spalic album z zdjeciami, filmy, i poproslilem zeby nigdy juz do mnie nie dzwonila, poki ja sie od niej nie wyzdrowieje, wyzdrowialem i teraz moge znow do niej napisac i nie bede rozpamietywac co bylo itp. W pamieci to mam ale jestem wyleczony tak samo wy musiscie sie od niego wyleczyc a musicie znalesc jakies na to lekarstwo
 

olka8724

Nowicjusz
Dołączył
23 Wrzesień 2008
Posty
23
Punkty reakcji
1
Wiek
36
Miasto
Łódź/ Kielce
a myslicie ze nie chce????!!! Ale jak mam to zrobic...jak jeszcze zostało to głupie pol roku na uczelni!!!! Nie przestane przeciez chodzic na zajecia!!!:(((
Ponadto On dzwoni, pisze na gg...kurcze to nie jest takie proste!!!

Ja bym bardzo chciala..ale zyje chyba siadomoscia ze czeka mnie jeszcze pol roku meczarni!!!:((
Nie chce wiedziec co u Niego, a tym bardzej, z kim sie spotyka, z jaka itp...bylo ok..to dzis znowu!!!! Tak jakby wogole do Niego nie dotarlo co mu ostatnio powiedzialam...przy naszej rozmowie...zeby wykasowal moj numer..tak jakby nie mogl sie z tym pogodzic, jak mi pisal potem, ze On nie wyobraza sie ze mna nie spotykac, nie widziec mnie...i nie miec kontaktu..dzis chcial wpasc na herbate..ale wiedzialam z czymto sie wiaze..ze pewnie znow zacznie sie przymilac..
i powiedzialam..ze nie bawie sie w takie uklady...

I ja wiem..ze Wy wszyscy macie racje..ze sama sie katuje...zarowno wpsomnieniami i myslami..
ale mimo iz chce z całych sil zapomniec...to zamiast myslec glowa...to dziala to cholerne serce!!!! Tłumaczenia, rady wzystkich poki co mało daja...a ja sie naparwde staram..mimo iz nikt w to nie wierzy
 

tuchaaa

Nowicjusz
Dołączył
6 Listopad 2010
Posty
23
Punkty reakcji
1
wszyscy którzy tu powyżej napisali mają rację !
wierz mi lub nie !
ale posłuchaj ! wyobraź sobie ze ja miesiąc temu byłam w dokładnie takiej samej sytuacji jak ty

http://www.forumowisko.pl/topic/161886-niezdecydowany-facet/

poczytaj sobie ten wątek. choćby...
i też podchodziłam do tego tak jak ty.
Chciałam niby zapomnieć ale myślałam że nie mogę itp.zaprzątałam sobie głowę myślami o nim - pamiętałam jego rozkłąd dnia zastanawiałam się co robi teraz. On do mnie dzwonił gadał ze chce się na piwo spotykać czasem itp.
NIBY nie chciałam ale się oszukiwałam tylko !
TY robisz tak samo .... oszukujesz JESZCZE SAMA SIEBIE dopóki ci nie przejdzie to bedzie dla ciebie katorga
ale masz to na własne życzenie bo ALBO mówisz sobie KONIEC mam to gdzieś żyję swoim życiem NIE GADAM z nim
MOZE kiedyś za pół roku rok pogadam na gg ale radykalnie prosisz gościa by dał ci spokój kasujesz jego numer wyrzucasz rzeczy które ci go przypominają a na uczelni schodzisz mu z drogi skoro on nie potrafi zachować się humanitarnie i wiedząc jak cierpisz napatacza ci się na drogę !

MI się udało ja spotykam się z innymi facetami - towarzysko :)) również , przyjacielsko i jest jak najbardziej ok
bo żaden facet który doprowadził cię do łęz nie jest ciebie wart !
a przcież masz swój honor znaj swoją wartość nie płaszcz się przed kimś kto ma cię w d***
bo gdyby nie to nigdy byście się nie roz s tali
PROSTE i logiczne
ale potrzeba czasu by to zrozumieć...

Miesiąc dwa ... i będzie dobrze !
wychodz do ludzi skasuj jego gg , nr.kom ! nie czekaj na tel. mail na wiadomośc na gg ...
ZACZNIJ normalnie żyć !!!!

p.s na herbatke chce wpaśc buahahahahhaa a to dobre :))
OLEJ go ! SZANUJ SIĘ !!!!! KOBIETO SZANUJ SWOJĄ WARTOŚĆ !!!
 

olka8724

Nowicjusz
Dołączył
23 Wrzesień 2008
Posty
23
Punkty reakcji
1
Wiek
36
Miasto
Łódź/ Kielce
Tak bardzo doceniam Wasze rady i to, ze staracie mi sie pomoc...ale wiem tez, ze ja sama musze dotrzec do Tego co mi piszecie...musze po prostu sobie to przetrawic..i wiem ze potrzebuje czasu...

Gdyby nie te glupie studia...to ja bylabym juz szczesliwsza..bo wiedzialabym, ze sie tam juz nie zobaczymuy, a skoro nie tam....to wogole...i datego mi jest tak trudno...nie wiedzialabym co u Niego...powoli bym zapominala...i nie zastanawiala sie, co robi..nie widziala GO...
dlatego to wlasnie wszystko takie ciezkkie dla mnie...

Czemu ON nie potrafi wykasowac numeru jak mowilam, skoro nie chce do mnie wracac?? Po co te wszystkie teksty z slwestrami itp...
przestaje juz sie nad tym zastanawiac...bo konca nie bedzie..

Ja tez sie spotykam z facetami..ale boje sie, ze sie juz nie zakocham:( ze zawsze bede szukala i porownywala wszstkich do byłego..
i ze znowu sie zaangazuje, cos bede chciala stworzyc fajnego a znowu nie wyjdzie:(
 

bloodeczek

Nowicjusz
Dołączył
10 Grudzień 2010
Posty
7
Punkty reakcji
0
a nie myslalas o poddaniu sie temu uczuciu ? zastanow sie dobrze , jezeli po 2 latach nadal cos czujesz i za 2 lata moze sie to dalej nie zmienic :)
 

catherin_iz

Nowicjusz
Dołączył
26 Luty 2010
Posty
44
Punkty reakcji
2
do forumowiczów:
U mnie to była zupełnie inna sytuacja, inne czynniki.

Do autorki postu:
Chciałam tylko napisać, że z ilością czasu na zapomnienie bywa rożnie, każdy przeżywa to inaczej. Ja obecnie czuję, że wyleczyłam się z tego. Trzeba umieć odpowiedzieć sobie szczerze na kilka pytań. Wyciągnąć wnioski i żyć dalej. Często jest tak, że trzymamy się jednej osoby lub uczucia do niej, bo boimy się iść dalej, strach przed samotnością i brakiem ciepła zaślepia nam umysł i realną rzeczywistość. A warto dać sobie szansę na normalne życie. Spróbuj skupić się na sobie, zacznij od zdrowego egoizmu, od dbania o siebie, masz czas na to. Pomyśl, czym mogłabyś wzbogacić SWOJĄ OSOBOWOŚĆ. To ludzie z pasją przyciągają innych jak magnes, ci, którzy mają marzenia, ciekawe poglądy, apetyt na życie...
Rozpamiętując i roztrząsając w nieskończoność jedno i to samo nie dajesz szansy ani sobie, by wydarzyło się coś nowego w Twoim życiu, ani ewentualnemu mężczyźnie, który widząc Cie w takim stanie woli trzymać się od Ciebie z daleka.

Przykład, ktoś Cię zagaduje, zadaje proste pytanie, próbuje nawiązać luźną rozmowę. Co zrobisz? Powiesz, że nie masz czasu bo myślisz o byłym facecie? Albo zapyta o Twoje zainteresowania, hobby, jak spędzasz wolny czas... A Ty co mu odpowiesz? Że interesujesz się przeszłością? Twoje hobby to ciągłe zamartwianie się a czas wolny spędzasz na zadręczaniu się co by było gdyby? Czy myślisz, że taką postawą i z takim podejściem kiedykolwiek będzie lepiej? NIGDY

Więc zastanów się, czy warto marnować czas...
 

tuchaaa

Nowicjusz
Dołączył
6 Listopad 2010
Posty
23
Punkty reakcji
1
lepiej bym tego nie ujęła...
po co tracić czas dla kogoś kto nie chce go tracić dla Ciebie bądz z Tobą ...
popatrz ON układa sobie życie - a te "teksty" jego jak to nazwałaś mogą być czysto kurtuazyjne bądz kierowanie ciekawością. Pies ogrodnika sam nie zje drugiemu nie da .
Ty rozpamiętujesz każde jego słowo upatrujesz w nim sensu podczas kiedy on pewnie wcale nie poświęca chwili na dłuższe zastanowienie nim cokolwiek powie.
on żyje swoim życiem Ty też żyj ! śmiej się, baw a znajdzie się ktoś kto Cię pokocha, kto da ci w końcu uczucie, zainteresowanie i na nowo stracisz dla niego głowę :) a nie bój się ponownego zaangażowania. Nie można się zamykać.Choćbyś miała próbować setki razy. przecież nie zawsze osiągamy cel za pierwszym razem .
Nie wyrzekaj się uczuć !
 

olka8724

Nowicjusz
Dołączył
23 Wrzesień 2008
Posty
23
Punkty reakcji
1
Wiek
36
Miasto
Łódź/ Kielce
Przytocze slowa pewnej autorki z innego postu...ktore slowa mi utkwily...

ahhh faceci ^^

nie dziwcie sie gine lee, ona bardzo chciala zapomniec, odciela sie od niego, robila wszystko, by o nim nie myslec, poznawala facetow, chciala stworzyc nowy zwiazek jednoczesnie traktujac jego jak przeszlosc, nie porywnywala w myslach ich do niego, chciala ulozyc sobie zycie z innym, chciala, nawet pisala jaki inny to jest wspanialy , cudny ! a wiec robila wszystko by o nim zapomneic.. a jednak nie moze.. czy Wy nie rozumiecie, ze czasem milosc to tak potezna sila, ze mimo tego, ze chce sie zapomniec, to sie nie moze ? owszem, w wielu przypadkach mija jakis czas i czlowiek sobie ukalda zycie na nowo, ale czasem czujemy cos tak wyjatkowego do jakiejs osoby , ze mimo staran nie mozemy wyrzucic jej z glowy ! ito nie jest wina giny.. ona naprawde sie starala.. przeciez gdyby to bylo takie proste to juz dawno by byla z innym szczesliwa,.. bo bardzo chce szczescia..
gdyby to bylo takie proste to nie byloby takich tematow...
przeciez sa nawet historie gdy ktos kogos tak bardzi kochal, ze mimo ze minely lata, to nadal kocha i jest neiszczesliwy ! mimo ze staral sie zapomniec, poznawal nowe kobiety, to nigdy tamtej nie rpzestal kochac.. a to dowod na to, ze czasem uczucia biora szale nad rozumem mimo ze tego nie chcemy.. i co z tego, ze mowimy sobie zapomnij, to przeszlosc, chce miec nowego partnera, miec kogos do kogo moge przytluic sie, kogos kogo pokocham...co z tego, ze poznajemuy nowe osoby, skoro mimo staran nikogo innnego nie umeimy pokochac ? nie to, ze nie chcemy pokochac.. nie umiemy.



Zastanawiam sie czy moj problem nie polega na tym...:( ja z calych sil sie staram a tak bardzo jak sie staram tak bardzo i mi smutno i zle...łzy czasem same leca...
Nie daj boze...zobaczylabym Go teraz z nowa dziewczyna...dlaczego tak?? nigdy w zyciu tak nie mialam...a troche zwiazkow juz bylo...
Nie wiem co On w soie ma...ze mnie tak omotał...
Dla mnie jest On wlasnie moja druga polowka jablka...
ale wiem tez, jaka jest prawda..wlasnie taka jaka piszecie...ze ON chyba juz nie czuje tego co ja...przez chwile mialam taka nadzieje..ale zludna..

dlatgo wole sie nie odzywac, nie widziec GO, choc to przez ta uczelnie niemozliwe..ale po prosu nie wiedziec z kim sie spotyka...
Jak sie dowiedzial ze ide z kims na sylwestra zaczal moic cos, ze jedzie w sobote do takiej dziewczyny, ktora poznal na weselu..ehhh..i po co mi to gada??? by mnie gorzej dobic?? Kurcze...wiem ze zabrzmi to egositycznie..ale czasem glupia ja modle sie...zeby mu nie wyszlo..bo za bardzo by mnie to bolalo...

Modle sie tez o to...zeby mi jak najszybcie to minelo..ale kieyd to bedzie??? i czy wogole?? mam dosc juz tych ciaglych mysli i smutku
 

olka8724

Nowicjusz
Dołączył
23 Wrzesień 2008
Posty
23
Punkty reakcji
1
Wiek
36
Miasto
Łódź/ Kielce
Hej. Dawno mnie tu nie bylo. Chcialam sie Wam wygadac, bo znowu ze mnz nie jest najlepiej:(
Przepraszam ze znow sie obpisze...i bedzie to dlugie.
Tak jak mi wszyscy doradzali zakonczylam temat z moim bylym. Spotkalam sie z NIm i powiedzialam mu, ze nie bedziemy sie wiecej spotykac, zeby wykasowal moj numer, bo mnie to boli wszystko. Praktycznie udalo mi sie GO nie widziec miesiac. Przed swietami jeszcze caly czas staral sie mnie jakos zagadac, ale bylam stanowcza. Na swieta wyslal mi zyczenia. BYlam szczesliwa, bo GO dlugo nie widzialam, nie myslalam tyle, pojechala do domu rodzinnego, gdzie sie dobrze czuje. Ale na Sylwestra zadzwonil, chcial sie spotkac, wypytywal z kim i gdzie ide, i powiedzial ze On idzie z Aneta ( taka kolezanka) bo spoznil sie z zaproszeniem do mnie bo pewnie juz z jakims gosciem ide. Oczywiscie nie zaprzeczylam. Zabolalo mnie to, ze idzie z inna...ale postanowilam nie myslec. Udalo sie..

W Nowym Roku pojawilam sie na uczelni. Wszedl do sali..Usiadl i caly czas sie na mnie patrzyl, widzial ze pisze smsy z kims..napisal do mnie czy zjemy obiad. Ja nie odpisywalam, zaczal pisac, ze tak dawno mnie nie widzial. Ehhhh...trul wiec sie zgodzilam. Poczekal na mnie. Odrazu jak wsiadlam do auta zaczal mi mowic jak swietnie dzis wygladam, tak inaczej. Pojechalismy do Niego do mieszaknia bo musial zabrac pare rzcezy. W mieszkaniu nie mogl sie oprzec...ciagle powtarzal ze On to mnie chyba nie moze widziec bo dzialam na Niego strasznie, ze strasznie GO pociagam, usiadl kolo mnie popatrzyl na mnie i mnie zaczal przytulac. Ja sie bronilam, zaczelam mowic, zeby przestal, wstalam, odsunelam GO. On zaczal sie pytac, ze wie, ze prosilam Go o to zeby dal mi spokoj ale ze On nie moze. Zaczelismy ozmawiac...bronilam sie jak tylko moglam w glebi duszy. Mowil mi caly czas, ze Nas ciagnie do siebie i nic na to nie poradzimy. Rozmawialismy..duzo mu mowilam, ze ja o NIm staralm sie zapomniec i zeby mnie przestal przytulac.
Ale tak samo jak sie bronilam..tak samo i uleglam :-( Nie potrafilam wygrac z tym , ze tak bardzo Go kocham. BYlo super!! smialismy sie, zartowalismy.
Po wszystkim pojechalismy zjesc...Odwiozl mnie na autobus do domu i pozegnal.

W czwartek bylam juz w domu. Staralam sie o tym zapomniec, jakby po prostu tego nie bylo. i sie nic nie zdarzylo. Wieczorem telefon: On; dzwoni, i mowi ze bedzie w Kielcach u mnie i ze zaprasza mnie na obiad...Nie zdazylam nawet nic powiedziec przez sluchawke On sie rozlaczyl powiedzawszy do jutra!!!
i przyjechal; Ppechalismu zjesc...Bylo tak jak kiedys..Zaczal mi dogryzac, ze pewnie mam pelno adoratorow, jak powiedzialm ze sotykam sie z kim, zaczal wypytywac czy to cos powaznego. Na moje zarzuty zaczal odpowiadac ze ON to sie z Nikim nie spotyka, a jak napomnialam o tej Anecie, a dziewczyna naparwde ladna, super, ON powiedzial, ze Go cos nie ciagnie do niej, ze pewnie juzby z nia byl, ale ze nie chce zwiazkow, ze nie ciagnie GO. Zaskoczylo mnie to, taka dziewczyna!!!!!
Zjedlismy, ja poszlam na basen a On spotkal sie z naszym wspolnym kolega. POwiedzial zebym dolaczyla do nich potem. Jak powiedzialam ze przyjde tylko ze wzgledu na K... to sie obrazil. ze sie nie ciesze ze przyjechal.
PO basenie znow sie spotkalismy..poszlam ale naparwde zeby z Kamilem sie zobaczyc, wypic piwo z nimi i jechac do domu. Prszyszedl tez kolega mojego bylego. Siedzielismy smialismy sie. Pry stoliku moj byly caly czas sie na mnie patrzyl, podrywal mnie, dotykal noga. Ja nie reagowalam;P
Ehhh..kolega S namowil mnie zebym poszla z NImi na tance. Tak mnie namawiali ze znow uleglam. Poszlismy.
KOlega bylego zaczal mnie pdrywac, tanczylismy, tanczylam i z Kamilem i z tym kolega. Swietni sie bawilam, Inni z klubu tez zaczeli do mnie podbijac. Moj byly ciagle sie patrzyl, byl zazdrosny, mowil mi ze niezle sie bawie, zebym za bardzo nie przesadzala...w koncu zlapal mnie, i szepnal do ucha ze mnie zdobedzie..wzial mnie na parkiet. Tanczylismy.
Potem wyszedl maly incydent. Musielismy rozdzielac kolegow. BYla troche akcja...Chlopaki troche wypili i zaczal sie zgrzyt. MOj byly zaczal jakbys plakac ze przyjechal do nich a Oni sie kloca...ja bylam przy NIm, dziekowal mi ze jestem, ze gdyby mnie tu nie bylo, nie poradzil by sobie z NImi..Jak czekalismy na transport do domu wtulil sie we mnie i powiedzia, czemu my nie jestesmy razem, i ze chce dzis usnal kolo mnie.
Ehhhh...cos mialam zrobic. widziala jak mu zle...serc mi sie krajalo, powiedzialam ze moze u mnie zostac. Zostal, tulil mnie, powtarzal mi jak lezelismy ze strasznie GO pociagam,zasze jak mnie widzi.
Moi rodzice go wrecz uwielbiaja, mimo iz juz nie jestesmy razem i zawsze jest mile widziany. Zostal. Obudzilismy sie w ramionach. Zrobilam mu siadanie, porozmawial z Moja mama, potem z bratem, brat zawiozl go po samochod. Wszytko tak jak kiedys!!!!! Ale ja nie zaczynlam nic zadnego tematu
Zaczal ON, jak jechalismy do najomych z naszego kierunku wczensiejzego. Zaczal mowic ze to jest wszystko dziwne, ze zachowujemy sie jak para, ja mu na to, ze widzimy sie ostatni raz, On znowu zaczal mi w to nie wierzyc, powiedzial ze tego nie chce, ze On wiele razy myslal jakby to bylo znow byc razem, ze jestem dla niego wazna osoba, zaczal negowac to, jak powiedzialam zeby zaczal ukladac sobie zycie z Kim innym a ja z innym, ppowiedzial, ze to szystko wynika z tego ze On sie boi, boi ie zwiazkow,

Ehhh..nie wiem co mam wszysto o tym myslec. MOje cholerne uczucia znow powrocily!!! Czemu tak bardzo nas do siebie ciagnie a czemu nie mozemy byc razem?? Czy kiedykolwiek tknie GO tak w serce ze zaryzykuje i sprobujemy raz jeszcze/?
Mama mi powiedziala, ze tak jest z Nami jak w tej piosence: Trudno tak razem byc ze soba a bez siebie nie jest lzej!"
Pragne, zeby zaryzykowal, zebysmy byli razem, zmienilam sie, ten zwiazek byly piekny. KOcham GO nad zycie...tak bardzo pragne zapomniec ale nie potrafie!!! BO widzmy sie na tej glupiej uczelni!!!
Jego slowa...ze On wiele razy mysli, jakby znow bylo arzem, slowa, ze ON nie chce NIkogo, ze z Nikim sie nie spotyka, te wszystkie slowa...nie daja mi znow normalnie funkcjonowac.:(
Pomyslalam, ze moze jak sie rok skonczy, jak skonczy sie juz to takie jedno studenckie zcie moze wtedy?? ale przeciez to nie o to chodzi, ON sie boi zwiazkow poki co:(
Ja mu odpowiedzialam na to wszystko, ze ja przeciez Go do niczego nie namawiam, ze nie poruszylam nawet tego tmatu, ze Ja zrobie wszystko zebyz pomniec, i pozegnalam sie z NIm, zapytal czy sie spotkamy: ja powiedzialam ze nie, On nie uwierzyl bo powiedzial, ze juz tyle razy probowalismy i nic..
Ehhh..ile ja mam sie jeszcze meczyc/??:((i ile cierpiec/??
Probuje z calych sil zapomniec, skasowalam numery, wszystko ale co z tego!!!! :( Co ja mam robic i co mam o tym wszystkim myslec co sie zdarzylo ostatnio??
 

Promyk Słońca

Bywalec
Dołączył
25 Czerwiec 2010
Posty
1 062
Punkty reakcji
59
Miasto
przestrzeń
Na pewno powinnaś jeszcze raz pójść z nim do łózka. Na pewno to skończy się :lol:

Wystarczy wejść na forum i nie trzeba czytać romansów i harlekinów :D
 
Do góry