Przez tyle czasu, nie jestesmy juz razem 7 miesiecy, On nie pozwalał mi o sobie zapomniec, czasem czulam, ze tak jakby chcial mnie zatrzymac, ciagle zeby mial mnie kolo siebie, te spotkania wszystkie inicjowane przez Niego wylacznie ( ja pierwsza nigdy nie zaproponowalam, nawet na urodziny moje sam sie wprosil
) ) na wypadek, gdyby Jemu nagle sie odmienilo i przestalby miec obawy co do naszej powtornej szansy. Ale takie przetrzymywanie mnie i zycie w kropce to nie dla mnie. Wytrzymywalam to tyle czasu, ale dluzej nie moge.
Jak juz powiedzialam, On wie co do Niego czuje, zna moje stanowisko w tej calej naszej sprawie. Sam mi ostatnio powiedzial, ze On wie, ze Go kocham, i powracal osttanio czesto do Nas.
Teraz kolej na Niego. Ja nie moge ciagle byc na kazde zawolanie. Niby jestesmy blisko a zarazem tak daleko, bo nie jest moj.
Jak dla mnie facetowi trzeba dac czasem troche do myslenia, dac zatesknic, niech wie, ze teraz mnie nie bedzie, niech ma ta swiadomosc, jezeli mnie kocha nie pozwoli mi tak po prostu odejsc, jak to wspomnial przy osttnim spotkaniu, a jezeli nie kocha, to pozwoli na ta cala sytuacje.
dziekuje Ci mimo wszystko Aulelio za dobre rady i za swoje zdanie w tej sprawie. Mimo iz nie ze wszystkim sie zgadzam to szanuje Twoje zdanie i dzieki za dobre slowo
Ja juz chyba zadecydowalam, teraz Jego kolei
Moze kiedys moje marzenie sie spelni.
Ja zawsze bede gotowa, zeby dac Nam druga szanse, ale do tego potrzebuje jeszcze Jego
Poki co chce zyc normalnie, bez zadnych zbednych nadziei, zludzen i bez tych spotkan, ktore tylko mnie bolaly, bo wiedzialam ze nie jestesmy razem, a sie spotykamy jak para.
Jezeli zycie da Nam druga szanse kiedys, bede najsczesliwsza osoba na ziemi, i chcialabym zeby Twe slowa sie spelnily, ze jeszcze nie jest nasz czas ale, ze On byc moze kiedys nadejdzie