Ja to widzę tak:
człenio se jara, sporadycznie, ale podoba mu się...są fajne odczucia, lubi zajarać sporadycznie z kolegami, zaczyna lubić zajarać samemu w spokoku,czasem lubi obejrzeć sobie film zajarany, pójść na specer do lasu zajarany.....generalnie zaczyna lubić ten stan. A skoro coś się lubi to powtarza się czynność. Jeśli jest kasa, to wszystko gra, życie się toczy, trawa się jara i jest gitara
I jak na razie są same plusy i zero minusów. I tak może trwać rok, dwa, pięć - każdy człenio ma inaczej. W pewnym momencie człenio zaczyna widzieć że coś się odkleja....faza już nie taka, rozleniwia się człowiek, uczyć się nie chce, pamięć szwankuje, waga rośnie, pojawiają się jakieś schizki.....czyli zaczynają rosnąć minusy a plusy ciut się zmniejszają. Pierwsze próby przystopowania, na tydzień, miesiąc czy dwa i z powrotem. Wewnętrzny głos przekonuje że nadal jest OK, że nic się dzieje - przecież mogę odstawić na 2 miechy jak chcę. I tak może minąć rok, dwa, pięć - każdy człenio ma inaczej...
Któregoś dnia dowiaduje się że dziewczyna/żona ma dość bycia z narkomanem - i tu zdziwienie ??? JAKIM NARKOMANEM KU.FA ???? JA TYLKO JARAM MARYSIĘ !!!! Dla jednego to będzie dobry powód aby udać się do terapeuty, dla innego nie, bo nadal będzie widział więcej plusów niz minusów. I tak dalej, można snuć takie historie, lub bajki jak ktoś woli.
Albo taka histora:
"Palę marihuanę codziennie od przeszło 15 lat, zajmuje bardzo wysokie stanowisko w swojej firmie, jestem osobą sukcesu. Nie mam problemów ze zdrowiem, nigdy nie pobiłem mojej żony, nie stresuję się, żyję pełnią życia. Nikgdy nikogo nie uderzyłem, nikomu nie zrobiłem krzywdy"
Też piękna historia....gośc nigdy nie pobił żony...
dobra, koniec tych łzawych historii bo jeszcze napiszę jakogoś harlequina !
)
Pozdrawiam