Marihuana

Cebulakolandczyk

Nowicjusz
Dołączył
7 Grudzień 2012
Posty
357
Punkty reakcji
12
Wszystko zależy od miesiąca. Od wakacji zwykle 1-2 razy na miesiąc się zdarzą.


Co do jazdy po jaraniu to się zdarzyło. Jednak w tym roku będąc na imprezie w spr wyszło, że mam odwieźć auto[ o czym nie było wcześniej mowy]. Jeszcze nieźle się czułem, więc byłem zadowolony, że przejadę się takim samochodem[ nowy, sportowy]. Wyjechałem za bramę i po chwili zacząłem się bać[ głównie dzwięku silnika]. Od razu zwolnienie do 50 i 2h do domu[ normalnie byłbym w max 45min]. Od tego czasu nawet do wioskowego sklepu[1km] nie jadę autem jeśli paliłem.
 

kejsler

Nowicjusz
Dołączył
4 Styczeń 2013
Posty
2
Punkty reakcji
0
Ja kilka razy paliłem, ale zawsze kończyło się tak samo. Chwila śmiechu a potem od razu szedłem spać :p

Co nie znaczy, że nie jestem z tą używką. Jeśli mamy mijać się z celem w łapaniu osób co posiadają i palą marihuanę do więzienia tylko dlatego, że sobie dla WŁASNEJ potrzeby zapalili to dla mnie to jest bezsens.
 

raudex

Nowicjusz
Dołączył
7 Czerwiec 2012
Posty
176
Punkty reakcji
0
ostatnio w faktach słyszałem o dzieciaku który popełnił samobójstwo bo jarał trawę bzdura totalna każda z używek w tym zioło uwalnia w człowieku to co w nim siedzi i to nie trawa go zabiła tylko jego problemy których rodzice nie potrafili dostrzec po prostu znaleźli sobie wymówkę to podłe
 

Cebulakolandczyk

Nowicjusz
Dołączył
7 Grudzień 2012
Posty
357
Punkty reakcji
12
Co w tym podłego? Mi to jest całkowicie obojętne. Jak dla mnie to mogą w faktach nawet mieć temat przewodni: "trawka jako pierwszy krok do bycia pedofilem".
Niech sobie media gadają. Nie takie pierdoły można usłyszeć w pudełku z obrazem.
 

Wiesiu PL

Nowicjusz
Dołączył
9 Lipiec 2011
Posty
201
Punkty reakcji
1
Heh ostatnio miałem testy na THC w szkole .............mam przeje#### ciekawe co mi teraz zrobią
 

raudex

Nowicjusz
Dołączył
7 Czerwiec 2012
Posty
176
Punkty reakcji
0
ale się wycwanili jak ja chodziłem do szkoły też się paliło ale testy nigdy
 

Igrys

Stały bywalec
Dołączył
5 Wrzesień 2009
Posty
1 038
Punkty reakcji
167
Wiek
47
Miasto
.
Ja bym zapalil ale nie mam co... ani skad... w szkole to sie jaralo codziennie, hahah

:tongue:
 

Jopa66

Nowicjusz
Dołączył
13 Listopad 2007
Posty
625
Punkty reakcji
3
Wiek
32
Miasto
Zabrze
Ja jakoś po maryśce bardziej jestem wystraszony niż wyluzowany. Co prawda nie paliłem dużo (może z 6 razy) ale nie napawa mnie to optymizmem i narazie nie mam zamiaru. W ogóle mam jakis uraz jak zamiast marichuany dali mi afgana i stwierdzilem ze narazie pauza ;)
 
Dołączył
22 Czerwiec 2011
Posty
273
Punkty reakcji
38
gorky napisał:
Wykazują oni, że tam, gdzie ryzyko istnieje, jest ono w rzeczywistości o wiele poważniejsze w przypadku obydwu legalnych używek. Raport ukazał przykład stosowania odmiennych kryteriów w ocenie szkodliwości różnych narkotyków.
Marihuana daje niesamowite uczucie wyluzowania, umysł staje na poziomie balansu, równowagi. Muzyka brzmi czterowymairowo, wszystko co Ciebie otacza, zyskuje dodatkowej głebi i znaczenia. Wielu ludzi doświadcza pod wpływem marihuany stanów wyższej duchowości, stanów mistycznych.

Jednak sa to tylko krótkodystansowe pozory.

Na dłuższą metę (a tak na prawdę, to po niedługim czasie), wielu palaczy wpada w stan otępienia, apatii, melancholii. Życie bez "towaru" staje się wyblakłym mozołem w kieracie rutyny, a kiedy jest się pod wpływem, zyskuje się chwilowy stan uświadomienia, jednak z biegiem czasu, myśli coraz zcęściej staczają się na pesymistyczne tory. Człowiek zaczyna zachowywać się dziwnie, traci swoja osobowość chwiejąc się między dwoma ekstremami: (na głodzie) stanem otepienia połączonego z rozdrażnieniem oraz (pod wpływem) stanem apatii, ironicznego zdystansowania, poczucia bezsensu.

Człowiek traci osobowość, humor, zaniedbuje też swoje życie prywatne, bliskich. Często kończy się to depresją.

Kiedys miałem różne przygody z marihuaną i znałem wielu ludzi, bliskich i dalszych, którzy palili tę substancje regularnie. Wiem co mówię. NIGDY nie kończy się to dobrze, zawsze człowiek znika, a na jego miejsce podstawione jest jakieś zombie. Chyba, ze ktoś w miarę prędko się zreflektuje i przestaje palić regularnie.


Poza tym THC zasyfia połączenia między synapsami w mózgu. To powoduje, że neuroprzekaźniki w twoim umyśle działają coraz gorzej. Coraz trudniej jest ci zebrać myśli. Twój umysł staje się bardziej chaotyczny, trudno jest ci sie skupić, skoncentrować. Zaczyna szwankować pamięć, szczególnie pamięć krótkotrwała. Stajesz się bcoraz bardziej roztargniony. To wszystko wpływa na twoje życie codzienne. Twoi przełożeni w pracy, twoja rodzina, znajomi - wszyscy odczuwają to. Powstaje sprzężenie zwrotne - zaczynasz mieć problemy, które potegują twoją frustrację, która pcha ciebie do kolejnego naćpania - stan pod wpływem marihuany daje chwilowe uczucie kontroli i równowagi oarz spokoju. Jest to jednak jedynie pułapką. W rzeczywistości coraz bardziej zasyfiasz swój mózg i okaleczasz swoje zdolności umysłowe. To z kolei przekłada sie na twoje życie - koło się zamyka. Spirala ciągnie cię w coraz większe problemy, smutek, bagno.
 

master6x6

Słowianin
Dołączył
25 Lipiec 2007
Posty
6 636
Punkty reakcji
129
Miasto
Rzeszów
Feldmarszałek_Duda napisał:
Wykazują oni, że tam, gdzie ryzyko istnieje, jest ono w rzeczywistości o wiele poważniejsze w przypadku obydwu legalnych używek. Raport ukazał przykład stosowania odmiennych kryteriów w ocenie szkodliwości różnych narkotyków.
Marihuana daje niesamowite uczucie wyluzowania, umysł staje na poziomie balansu, równowagi. Muzyka brzmi czterowymairowo, wszystko co Ciebie otacza, zyskuje dodatkowej głebi i znaczenia. Wielu ludzi doświadcza pod wpływem marihuany stanów wyższej duchowości, stanów mistycznych.

Jednak sa to tylko krótkodystansowe pozory.

Na dłuższą metę (a tak na prawdę, to po niedługim czasie), wielu palaczy wpada w stan otępienia, apatii, melancholii. Życie bez "towaru" staje się wyblakłym mozołem w kieracie rutyny, a kiedy jest się pod wpływem, zyskuje się chwilowy stan uświadomienia, jednak z biegiem czasu, myśli coraz zcęściej staczają się na pesymistyczne tory. Człowiek zaczyna zachowywać się dziwnie, traci swoja osobowość chwiejąc się między dwoma ekstremami: (na głodzie) stanem otepienia połączonego z rozdrażnieniem oraz (pod wpływem) stanem apatii, ironicznego zdystansowania, poczucia bezsensu.

Człowiek traci osobowość, humor, zaniedbuje też swoje życie prywatne, bliskich. Często kończy się to depresją.

Kiedys miałem różne przygody z marihuaną i znałem wielu ludzi, bliskich i dalszych, którzy palili tę substancje regularnie. Wiem co mówię. NIGDY nie kończy się to dobrze, zawsze człowiek znika, a na jego miejsce podstawione jest jakieś zombie. Chyba, ze ktoś w miarę prędko się zreflektuje i przestaje palić regularnie.


Poza tym THC zasyfia połączenia między synapsami w mózgu. To powoduje, że neuroprzekaźniki w twoim umyśle działają coraz gorzej. Coraz trudniej jest ci zebrać myśli. Twój umysł staje się bardziej chaotyczny, trudno jest ci sie skupić, skoncentrować. Zaczyna szwankować pamięć, szczególnie pamięć krótkotrwała. Stajesz się bcoraz bardziej roztargniony. To wszystko wpływa na twoje życie codzienne. Twoi przełożeni w pracy, twoja rodzina, znajomi - wszyscy odczuwają to. Powstaje sprzężenie zwrotne - zaczynasz mieć problemy, które potegują twoją frustrację, która pcha ciebie do kolejnego naćpania - stan pod wpływem marihuany daje chwilowe uczucie kontroli i równowagi oarz spokoju. Jest to jednak jedynie pułapką. W rzeczywistości coraz bardziej zasyfiasz swój mózg i okaleczasz swoje zdolności umysłowe. To z kolei przekłada sie na twoje życie - koło się zamyka. Spirala ciągnie cię w coraz większe problemy, smutek, bagno.
Zmień dilera, bo musiał Ci sprzedawać straszne g*wno skoro takie masz zdanie na temat tego narkotyku, pomijając już fakt ignorowania tego, że odpisujesz na post sprzed 5 lat.

Palę od 4 lat, w zależności od ilości obowiązków palę częściej lub rzadziej, przed i w czasie każdej sesji na studiach robię sobie długą przerwę (oczywiście nie są to jedyne przerwy). W czasie tej abstynencji nie zauważam zmiany humoru, nie łapię doła, nie jestem otępiony, uczenie się nie sprawiało mi najmniejszych problemów, mój sposób myślenia (zazwyczaj optymistyczny) nie zmienia się.
Paląc przez tyle lat nie zaniedbałem swojego życia towarzyskiego (znajomi, przyjaciele, bliskie mi osoby), np. nadal jeśli jest tylko możliwość to spotykam się ze znajomymi, z którymi kolegowałem się zanim zacząłem palić, może z niektórymi rzadziej, ale to już z innego powodu (praca, studia, rodzina, przeprowadzka do innego miasta). Nigdy nie zdarzyło mi się wybrać trawki zamiast spotkania z bliskimi mi osobami. Na pierwszym miejscu było i jest spotkanie i utrzymanie kontaktu ze znajomymi, a nie mj.
Depresja- nigdy nie doświadczyłem jej z powodu trawki. Tak jak przed 1 kontaktem z mj, tak i teraz łapię lekką depresję w listopadzie/grudniu.
Czy jestem "zombi"? Nie sądzę. Mam w życiu wyznaczonych kilka celów, które staram się zrealizować i jak na razie wszystko idzie do przodu. Też znam wielu ludzi, którzy palą często i długo, a również takich którzy piją często (a zioło palą okazjonalnie, albo wcale), ci którzy mają wyznaczony jakiś w życiu cel, dążą do niego z większym lub nieco mniejszym powodzeniem, jednak nie zauważam, aby byli zombi. Jest druga grupa znajomych, którzy nie mają tych celów, chcą się tylko zabawić, praktycznie nic w życiu nie osiągają i nie mają większych ambicji, w tej grupie są (UWAGA) zarówno ci którzy jarą, jak również ci którzy piją, a nawet tacy, którzy w ogóle nie palą, a piją tylko okazjonalnie.
Po 4 latach nie zauważam różnicy w moich możliwościach skupienia się nad czymś. Jeśli jest to coś co lubię, to potrafię się nawet całkowicie wyłączyć z otoczenia i tylko nad tym skoncentrować, ale jeżeli nie lubię czegoś (tak jak w podstawówce musiałem uczyć się czegoś na pamięć) to nawet pajęczyna mnie będzie rozpraszać i uniemożliwiać skupienie się. Ale tak mam nie od wczoraj, ale od małego.
Nie raz zdenerwowałem się lub zestresowałem, ale nigdy nie sięgnąłem z tego powodu po mj, ani po alkohol, zresztą nie miałem nawet na to ochoty. Żeby nie było idealnie to powiem tylko, że miałem taki etap w swoim życiu (1rok), że w takich sytuacjach sięgałem po papierosy (które powodowały w pewnym momencie takie sprzężenie zwrotne- ale to już inna historia).
Jeszcze parę małych faktów-dopowiedzeń:
- palę często, a mianowicie wygląda to tak: czasami 3-4 razy/tydzien, przeważnie 1-2 razy/tydzień, a czasami przez parę tygodni w ogóle. Pewnie gdyby uśrednić tą ilość w czasie paru miesiąca wyszłoby ok. 2-3razy/tydzień.
- dlaczego często? Powodem tego jest ilość wolnego czasu i to, że jeżeli jestem na imprezie to wolę wypić 1 piwo i zapalić sobie, niż nie zapalić i wypić 3-4 piwa, żeby złapać fazę. Jeżeli nie dysponuję wolnym czasem lub mam jakieś zobowiązania lub też spędzam czas z bliskimi mi osobami/rodziną to przeważnie nie palę i nie odczuwam z tego powodu żadnego problemu/minusów.
- oczywiście nie należy rozumieć przez "często" palenia codziennie, bo na dłuższą metę to patologia, która może prowadzić do uzależnienia.

Tak więc większość tego co napisałeś mija się z rzeczywistością, jest swoistym straszakiem, który przynosi odwrotny skutek. Oczywiście, żeby nie zrobić tego samego co Ty (tylko w drugą stronę) napiszę o paru sprawach, tym razem negatywnie o gandzi.
Dlaczego w sesji robię przerwy? Prosty powód, o ile nie mam problemów z pamięcią, skupieniem się, to występuje u mnie (i nie tylko) leń na drugi dzień, brak motywacji do nauki, zrobienia czegoś konkretnego. Dlatego też już przed sesją narzucam sobie abstynencję, aby siadając do książek być w pełni zmotywowanym. Tak samo jest, gdy pracuję nad jakimś projektem lub na drugi dzień mam coś ważnego do zrobienia.
I ten "leń" jest jednym z największych minusów marihuany, występuje u większości moich znajomych. Jeżeli ktoś nie ma celu w życiu, to marihuana faktycznie może sprawić, że taki człowiek będzie miał jeszcze większe problemy ze znalezieniem celu i chęci do działania. Tylko nie zapominajmy, że do tego może tak samo przyczynić się alkohol, gry komputerowe itd.
Tak nawiasem mówiąc, kiedyś czytałem o jakiś badaniach nad młodzieżą palącą marihuanę w okresie dojrzewania. Okazuje się, że częste palenie marihuany w młodym wieku, przyczynia się do braku motywacji nie tylko w tym okresie, ale również późniejszym.

Feldmarszałek użyłeś określenia "na głodzie", które jest tutaj nie na miejscu, patrząc na to, że marihuana nie uzależnia fizycznie. Ale od razu pseudo-rastamiani-zielarze niech się nie cieszą tak z tego faktu, kokaina też nie uzależnia fizycznie, a jednak uzależnia na tyle psychicznie, że rzucenie jej staje się bardzo ciężkie. Tak przy okazji napiszę: zauważam, że argument "marihuana nie uzależnia fizycznie" stał się bardzo modny ostatnio, szkoda tylko, że tak wielu używających tego argumentu nie wie (albo nie mówi) o tym, że uzależnienie fizycznie to pikuś w porównaniu do psychicznego (tutaj odnoszę się do ogółu). Wyleczyć z uzależnienia fizycznego jest bardzo łatwo, wystarczy detox, który trwa stosunkowo krótko, prawdziwa walka z uzależnieniem zaczyna się przy leczeniu uzależnienia psychicznego. Tutaj stopień uzależnienia psychicznego od marihuany określa się jako średni, więc jakiś jest i nie można mówić, że w ogóle nie uzależnia. Jeżeli jedyną dla kogoś rozrywką jest codzienne jaranie, to już jest uzależniony...
 
Dołączył
22 Czerwiec 2011
Posty
273
Punkty reakcji
38
Wloocibor napisał:
Wykazują oni, że tam, gdzie ryzyko istnieje, jest ono w rzeczywistości o wiele poważniejsze w przypadku obydwu legalnych używek. Raport ukazał przykład stosowania odmiennych kryteriów w ocenie szkodliwości różnych narkotyków.
Marihuana daje niesamowite uczucie wyluzowania, umysł staje na poziomie balansu, równowagi. Muzyka brzmi czterowymairowo, wszystko co Ciebie otacza, zyskuje dodatkowej głebi i znaczenia. Wielu ludzi doświadcza pod wpływem marihuany stanów wyższej duchowości, stanów mistycznych.

Jednak sa to tylko krótkodystansowe pozory.

Na dłuższą metę (a tak na prawdę, to po niedługim czasie), wielu palaczy wpada w stan otępienia, apatii, melancholii. Życie bez "towaru" staje się wyblakłym mozołem w kieracie rutyny, a kiedy jest się pod wpływem, zyskuje się chwilowy stan uświadomienia, jednak z biegiem czasu, myśli coraz zcęściej staczają się na pesymistyczne tory. Człowiek zaczyna zachowywać się dziwnie, traci swoja osobowość chwiejąc się między dwoma ekstremami: (na głodzie) stanem otepienia połączonego z rozdrażnieniem oraz (pod wpływem) stanem apatii, ironicznego zdystansowania, poczucia bezsensu.

Człowiek traci osobowość, humor, zaniedbuje też swoje życie prywatne, bliskich. Często kończy się to depresją.

Kiedys miałem różne przygody z marihuaną i znałem wielu ludzi, bliskich i dalszych, którzy palili tę substancje regularnie. Wiem co mówię. NIGDY nie kończy się to dobrze, zawsze człowiek znika, a na jego miejsce podstawione jest jakieś zombie. Chyba, ze ktoś w miarę prędko się zreflektuje i przestaje palić regularnie.


Poza tym THC zasyfia połączenia między synapsami w mózgu. To powoduje, że neuroprzekaźniki w twoim umyśle działają coraz gorzej. Coraz trudniej jest ci zebrać myśli. Twój umysł staje się bardziej chaotyczny, trudno jest ci sie skupić, skoncentrować. Zaczyna szwankować pamięć, szczególnie pamięć krótkotrwała. Stajesz się bcoraz bardziej roztargniony. To wszystko wpływa na twoje życie codzienne. Twoi przełożeni w pracy, twoja rodzina, znajomi - wszyscy odczuwają to. Powstaje sprzężenie zwrotne - zaczynasz mieć problemy, które potegują twoją frustrację, która pcha ciebie do kolejnego naćpania - stan pod wpływem marihuany daje chwilowe uczucie kontroli i równowagi oarz spokoju. Jest to jednak jedynie pułapką. W rzeczywistości coraz bardziej zasyfiasz swój mózg i okaleczasz swoje zdolności umysłowe. To z kolei przekłada sie na twoje życie - koło się zamyka. Spirala ciągnie cię w coraz większe problemy, smutek, bagno.
Zmień dilera, bo musiał Ci sprzedawać straszne g*wno skoro takie masz zdanie na temat tego narkotyku, pomijając już fakt ignorowania tego, że odpisujesz na post sprzed 5 lat.

Palę od 4 lat, w zależności od ilości obowiązków palę częściej lub rzadziej, przed i w czasie każdej sesji na studiach robię sobie długą przerwę (oczywiście nie są to jedyne przerwy). W czasie tej abstynencji nie zauważam zmiany humoru, nie łapię doła, nie jestem otępiony, uczenie się nie sprawiało mi najmniejszych problemów, mój sposób myślenia (zazwyczaj optymistyczny) nie zmienia się.
Paląc przez tyle lat nie zaniedbałem swojego życia towarzyskiego (znajomi, przyjaciele, bliskie mi osoby), np. nadal jeśli jest tylko możliwość to spotykam się ze znajomymi, z którymi kolegowałem się zanim zacząłem palić, może z niektórymi rzadziej, ale to już z innego powodu (praca, studia, rodzina, przeprowadzka do innego miasta). Nigdy nie zdarzyło mi się wybrać trawki zamiast spotkania z bliskimi mi osobami. Na pierwszym miejscu było i jest spotkanie i utrzymanie kontaktu ze znajomymi, a nie mj.
Depresja- nigdy nie doświadczyłem jej z powodu trawki. Tak jak przed 1 kontaktem z mj, tak i teraz łapię lekką depresję w listopadzie/grudniu.
Czy jestem "zombi"? Nie sądzę. Mam w życiu wyznaczonych kilka celów, które staram się zrealizować i jak na razie wszystko idzie do przodu. Też znam wielu ludzi, którzy palą często i długo, a również takich którzy piją często (a zioło palą okazjonalnie, albo wcale), ci którzy mają wyznaczony jakiś w życiu cel, dążą do niego z większym lub nieco mniejszym powodzeniem, jednak nie zauważam, aby byli zombi. Jest druga grupa znajomych, którzy nie mają tych celów, chcą się tylko zabawić, praktycznie nic w życiu nie osiągają i nie mają większych ambicji, w tej grupie są (UWAGA) zarówno ci którzy jarą, jak również ci którzy piją, a nawet tacy, którzy w ogóle nie palą, a piją tylko okazjonalnie.
Po 4 latach nie zauważam różnicy w moich możliwościach skupienia się nad czymś. Jeśli jest to coś co lubię, to potrafię się nawet całkowicie wyłączyć z otoczenia i tylko nad tym skoncentrować, ale jeżeli nie lubię czegoś (tak jak w podstawówce musiałem uczyć się czegoś na pamięć) to nawet pajęczyna mnie będzie rozpraszać i uniemożliwiać skupienie się. Ale tak mam nie od wczoraj, ale od małego.
Nie raz zdenerwowałem się lub zestresowałem, ale nigdy nie sięgnąłem z tego powodu po mj, ani po alkohol, zresztą nie miałem nawet na to ochoty. Żeby nie było idealnie to powiem tylko, że miałem taki etap w swoim życiu (1rok), że w takich sytuacjach sięgałem po papierosy (które powodowały w pewnym momencie takie sprzężenie zwrotne- ale to już inna historia).
Jeszcze parę małych faktów-dopowiedzeń:
- palę często, a mianowicie wygląda to tak: czasami 3-4 razy/tydzien, przeważnie 1-2 razy/tydzień, a czasami przez parę tygodni w ogóle. Pewnie gdyby uśrednić tą ilość w czasie paru miesiąca wyszłoby ok. 2-3razy/tydzień.
- dlaczego często? Powodem tego jest ilość wolnego czasu i to, że jeżeli jestem na imprezie to wolę wypić 1 piwo i zapalić sobie, niż nie zapalić i wypić 3-4 piwa, żeby złapać fazę. Jeżeli nie dysponuję wolnym czasem lub mam jakieś zobowiązania lub też spędzam czas z bliskimi mi osobami/rodziną to przeważnie nie palę i nie odczuwam z tego powodu żadnego problemu/minusów.
- oczywiście nie należy rozumieć przez "często" palenia codziennie, bo na dłuższą metę to patologia, która może prowadzić do uzależnienia.

Tak więc większość tego co napisałeś mija się z rzeczywistością, jest swoistym straszakiem, który przynosi odwrotny skutek. Oczywiście, żeby nie zrobić tego samego co Ty (tylko w drugą stronę) napiszę o paru sprawach, tym razem negatywnie o gandzi.
Dlaczego w sesji robię przerwy? Prosty powód, o ile nie mam problemów z pamięcią, skupieniem się, to występuje u mnie (i nie tylko) leń na drugi dzień, brak motywacji do nauki, zrobienia czegoś konkretnego. Dlatego też już przed sesją narzucam sobie abstynencję, aby siadając do książek być w pełni zmotywowanym. Tak samo jest, gdy pracuję nad jakimś projektem lub na drugi dzień mam coś ważnego do zrobienia.
I ten "leń" jest jednym z największych minusów marihuany, występuje u większości moich znajomych. Jeżeli ktoś nie ma celu w życiu, to marihuana faktycznie może sprawić, że taki człowiek będzie miał jeszcze większe problemy ze znalezieniem celu i chęci do działania. Tylko nie zapominajmy, że do tego może tak samo przyczynić się alkohol, gry komputerowe itd.
Tak nawiasem mówiąc, kiedyś czytałem o jakiś badaniach nad młodzieżą palącą marihuanę w okresie dojrzewania. Okazuje się, że częste palenie marihuany w młodym wieku, przyczynia się do braku motywacji nie tylko w tym okresie, ale również późniejszym.

Feldmarszałek użyłeś określenia "na głodzie", które jest tutaj nie na miejscu, patrząc na to, że marihuana nie uzależnia fizycznie. Ale od razu pseudo-rastamiani-zielarze niech się nie cieszą tak z tego faktu, kokaina też nie uzależnia fizycznie, a jednak uzależnia na tyle psychicznie, że rzucenie jej staje się bardzo ciężkie. Tak przy okazji napiszę: zauważam, że argument "marihuana nie uzależnia fizycznie" stał się bardzo modny ostatnio, szkoda tylko, że tak wielu używających tego argumentu nie wie (albo nie mówi) o tym, że uzależnienie fizycznie to pikuś w porównaniu do psychicznego (tutaj odnoszę się do ogółu). Wyleczyć z uzależnienia fizycznego jest bardzo łatwo, wystarczy detox, który trwa stosunkowo krótko, prawdziwa walka z uzależnieniem zaczyna się przy leczeniu uzależnienia psychicznego. Tutaj stopień uzależnienia psychicznego od marihuany określa się jako średni, więc jakiś jest i nie można mówić, że w ogóle nie uzależnia. Jeżeli jedyną dla kogoś rozrywką jest codzienne jaranie, to już jest uzależniony...


Prawda. Przesadziłem w swojej wypowiedzi. Użyłem swoistej hiperboli, ponieważ marihuana to narkotyk, jakkolwiek miekki.

THC niszczy połazcenia między synapsami w twoim mózgu niezaleznie od tego, jak bardzo życzysz sobie, by było inaczej.

Osoby używające tego specyfiku szybko tracą nad tym kontrolę. Jeżeli piszesz, że jest przeciwnie, to gratuluję - twój organizm jeszcze nie dał o sobie znać. Ale nawet jezeli jakoś się trzymasz, to jesteś wyjątkiem. Wiekszośc ludzi zamienia się w lunatyków, gdy uzależniają swoją percepcje od tego narkotyku.

Czy na parwdę człowiekowi potrzebne jest coś takiego jak ganja, by mógł w pełni realizować swoje bycie? Czy aby ganja nie uzaleznia m.in. w taki sposób, że palacz wmawia sobie, że jedynie pod jej wpływem zyskuje satysfakcjonujący stan świadomosci?

Jeżeli nie szkoda ci twojego zdrowia, to przynajmniej udowodnij sobie, ze jestes na tyle wartościowym człowiekiem, że nie musisz palić marihuany. Jeżeli natomiast postanowisz palić mimo wszystko, to zastanów sie, czy mówienie o nałogu nie jest adekwatne w tym temacie.
 

master6x6

Słowianin
Dołączył
25 Lipiec 2007
Posty
6 636
Punkty reakcji
129
Miasto
Rzeszów
Feldmarszałek_Duda napisał:
[...]
Osoby używające tego specyfiku szybko tracą nad tym kontrolę. Jeżeli piszesz, że jest przeciwnie, to gratuluję - twój organizm jeszcze nie dał o sobie znać. Ale nawet jezeli jakoś się trzymasz, to jesteś wyjątkiem. Wiekszośc ludzi zamienia się w lunatyków, gdy uzależniają swoją percepcje od tego narkotyku.

Czy na parwdę człowiekowi potrzebne jest coś takiego jak ganja, by mógł w pełni realizować swoje bycie? Czy aby ganja nie uzaleznia m.in. w taki sposób, że palacz wmawia sobie, że jedynie pod jej wpływem zyskuje satysfakcjonujący stan świadomosci?

Jeżeli nie szkoda ci twojego zdrowia, to przynajmniej udowodnij sobie, ze jestes na tyle wartościowym człowiekiem, że nie musisz palić marihuany. Jeżeli natomiast postanowisz palić mimo wszystko, to zastanów sie, czy mówienie o nałogu nie jest adekwatne w tym temacie.
Widzę, że nie przeczytałeś ze zrozumieniem. Wśród znajomych z którymi jaram i dobrze ich znam nie ma większości, która ma z mj problemy, są to wyjątki (ok. 1 na 25-30os.). Tylko tak jak napisałem wcześniej, nie mają problemu, bo mają obowiązki i ambicje w swoim życiu.
Osobiście ostatnio wstrzymuję się od palenia, bo za dużo mam rzeczy do zrobienia i muszę mieć 100% motywacji. Podczas imprez znajomi przy mnie palą, a ja nie mam najmniejszego problemu z odmówieniem.

Po prostu lubię być zjarany od czasu do czasu, lubię ten stan. Tak samo mj sprawia mi przyjemność jak jedzenie czekolady. Zauważ, że ludzie nie od dzisiaj odurzają się. Robili to w starożytności, w średniowieczu i teraz też. Patologia zaczyna się dopiero jak jakaś używka jest nadużywana.
 

jacek869

Nowicjusz
Dołączył
6 Sierpień 2010
Posty
242
Punkty reakcji
7
Wiek
60
Miasto
W-wa WF
Siema Wloocibor
trochę mnie tu nie było...ale widzę że żeś w starej dobrej formie :) , to dobrze.
4 latka wypalania traw ?!?!? już ? ale widzę że wzrosła częstotliwośc konsumpcji :)
Pozdrawiam i zdrowia życzę
Jacek869
p.s. również pozdrawiam Karola Marleya przy okazji.
 

master6x6

Słowianin
Dołączył
25 Lipiec 2007
Posty
6 636
Punkty reakcji
129
Miasto
Rzeszów
jacek869 napisał:
Siema Wloocibor
trochę mnie tu nie było...ale widzę że żeś w starej dobrej formie :) , to dobrze.
4 latka wypalania traw ?!?!? już ? ale widzę że wzrosła częstotliwośc konsumpcji :)
Pozdrawiam i zdrowia życzę
Jacek869
p.s. również pozdrawiam Karola Marleya przy okazji.
Fajnie, że wróciłeś :)
Z tą częstotliwością to tak pośrednio (od ostatniego czasu naszych rozmów w tym temacie). Jest to uzależnione wolnym czasem, brakiem obowiązków na najbliższe dni itp. Na obecną chwilę znowu częstotliwość spada i będzie spadać, aż do końca czerwca. Im bliżej mam do sesji na studiach tym więcej pojawia się obowiązków, projektów które muszę ukończyć, a tym samym mniej czasu na opierniczanie się i potrzeba wstawania rano z pełną motywacją do działania.
 

drNoo

Nowicjusz
Dołączył
8 Maj 2013
Posty
32
Punkty reakcji
0
nie powinna byc legalna, ale policja nie powinna karac osoby, ktore maja przy sobie 1 g.
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
drNoo napisał:
nie powinna byc legalna, ale policja nie powinna karac osoby, ktore maja przy sobie 1 g.
Powinna. Jeśli ta osoba jest idiotą, nie powinna niczego brać, co jej zmieni świadomość. A osoba rozgarnięta nie da się złapać.
 
0

03092010

Guest
Wloocibor napisał:
I ten "leń" jest jednym z największych minusów marihuany, występuje u większości moich znajomych.
Jak wlasciwie kazda uzywka. Skutek uboczny zazywania syfu (papierosy, alkohol, narkotyki -twarde/miekkie). Nawet jesli w pierwszej fazie daje ona 'odlot' (w zaleznosci od rodzaju uzywki). I to (minus) wlasnie daje mi ogromny powod do tego, by omijac g. szerokim lukiem.
 
M

MacaN

Guest
Mnie zawsze śmieszy, jak ktoś się chwali, że " nie palił aż tydzień, albo aż miesiąc ". Dziwnym trafem, wszyscy Ci ludzie to kretyni.
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
Sewen Ej Em napisał:
Odlot po papierosach? Kurcze, to ja jakieś słabe muszę kupować. ;)

Żeby było jeszcze śmieszniej, papierosy nie zmieniają świadomości. Więc nie wiem, dlaczego je tam uwzględniłaś w tym nawiasie. Prędzej kofeinę powinnaś tam zamieścić, bo po niej można mieć ponoć halucynacje.
 
Do góry