dagusia
Nowicjusz
Płakałam przy "Wszystko co wiem o miłości" i przy "Psie, który..." również. A czytając "Oskar i pani Róża" wzruszyć, się wzruszyłam, ale nie popłakałam.
Ooo, ile niezrównoważonych ludzi mamy na forum.Osobiście uważam, że trzeba być "lekko" niezrównoważonym, żeby płakać po przeczytaniu książki lub obejrzeniu filmu. Oczywiści są filmy które mogą skłonić do głębszych refleksji, zadumy albo wzruszyć, ale żeby płakać ? Nie zdarzyło mi się.
W którym miejscu napisałem, że tego nie rozumiem ? Ok użyłem złego słowa. Bardziej będzie pasowało - przewrażliwiony
'Przewrażliwiony' to również złe słowo. Ma wydźwięk negatywny, a powinno mieć neutralny. Ja mogę powiedzieć o Tobie, że jesteś gruboskórny, a Ty uznasz, że to nieprawda, czyż nie? Dlatego, że wrażliwość to cecha indywidualna. A stwierdzać nadwrażliwość dlatego, że ktoś zapłakał nad losami fikcyjnych bohaterów to gruba przesada.W którym miejscu napisałem, że tego nie rozumiem ? Ok użyłem złego słowa. Bardziej będzie pasowało - przewrażliwiony
stwierdzać nadwrażliwość dlatego, że ktoś zapłakał nad losami fikcyjnych bohaterów to gruba przesada
zatem tkwij w błędzie.Według mnie nie jest to przesada.
Może i jestem gruboskórny. Jeżeli tak uważasz to takie jest twoje zdanie i nie będę starał się go zmienić. Ja uważam osoby które płaczą nad losami książkowych bohaterów za przewrażliwione.