@ptak123a
Zabawny obrazek, ostatnio tak się uśmiałem czytając nekrolog.
@IronDuke
Nie sądzisz, że przyjmowanie odwrotnego założenia, myślimy inaczej niż wszyscy, ale to my na pewno mamy rację, jest równie ryzykowne?
"Inaczej niż wszyscy"? Jacy znowu "wszyscy"? I kto tak robi? Niby ja?
Piszesz, jakby wszystkim przeszkadzały krzyże na szkolnych ścianach, a tak przecież nie jest. Gdyby przeszkadzały wszystkim, to już dawno by ich tam nie było. Ja po prostu pragnę ci uświadomić, że taki konformizm względem wszystkich obywateli "państw bardziej rozwiniętych", albo nawet ich większości, to zwykła głupota. Szkoda, że ostatnio to w modzie, ale niespecjalnie mnie to dziwi, skoro w służalczych mediach patriotyzm przedstawia się najczęściej jako jakąś okropną chorobę, lansuje się zaś poglądy - jak w którymś wywiadzie cudownie określiła to pani Monika Olejnik - "normalne, europejskie".
Ponieważ religijny światopogląd nie podlega racjonalnej analizie i nie wymaga dowodzenia, nie sposób okreslić gdzie leży prawda.
Racjonalna analiza religijnego światopoglądu nie ma nic wspólnego z krzyżem, który - jak już pisałem - jest w tym wypadku symbolem pewnych wartości istotnych zarówno dla historii i kultury cywilizacji łacińskiej jak i narodu oraz państwa polskiego. To powinno zostać uszanowane.
Wraz ze wzrostem wiedzy o świecie i wzrostem poziomu życia, maleje ilość wyznawców religii
To kolejny oczywisty fakt - przynajmniej póki co utrzymuje się taka tendencja. Tylko, że ten fakt w żaden sposób nie zmienia przeszłości, a krzyż pełni również rolę symbolu, który ma właśnie tę przeszłość uhonorować.
I to jest obiektywny fakt. Nie przykryjesz go intencjonalnym użyciem nazwiska Palikot, bo dokładnie to zrobiłeś w poprzednim poście i w takim celu. Prawda?
Oczywiście, że tak zrobiłem. Myślałem, że już sobie to wyjaśniliśmy.
...jak pokazuje nasze doświadczenie historyczne, przyjmowanie postawy wyższości i pogardy wobec tego co obce, oraz poczucia własnej wyjątkowości, prowadzi do katastrofy.
Piszesz, jakby pomiędzy "postawą wyższości i pogardy" a bezpodstawną uległością nie było już niczego, dlatego pragnę ci uświadomić, że jedno i drugie to w takim samym stopniu skrajności. Mimo twojej nadinterpretacji (bo posiadanie własnej opinii nie jest pogardą dla opinii innych), zgadzam się, że w jedną z nich nie powinno się popadać - ale dodaję, że w drugą też nie należy.
Pisał na ten temat Lampart, symbole nie są znaczeniowo neutralne. Niosą ze sobą określone treści. Dlatego, umieszcza się je w pewnym porządku. Wieszanie krzyży w szkolnych klasach zaburza ten porządek. Wyobrażasz sobie przerywanie mszy świętej przez ludzi pragnących dyskutować nad istnieniem Boga? Nigdy by mi to do głowy nie przyszło, pomimo ateistycznego światopoglądu. Oczekuję takiej samej wrażliwości i uszanowania poglądów innych, przez ludzi wierzących. To jest podstawa kompromisu umożliwiającego bezkonfliktowe współistnienie różnych ludzi w jednym państwie.
Symbol z definicji nie może być znaczeniowo neutralny, to chyba jasne. Nie próbowałem zresztą utrzymać, że krzyż stanowi jakiś wyjątek. Gdyby stanowił, nie byłoby w ogóle tej dyskusji, bo jaki byłby wówczas jej sens?
Nie przekonuje mnie ten twój przykład. Ateizm to tylko jedna z postaw, owszem, tak samo jak chrześcijaństwo, ale chrześcijaństwo - w przeciwieństwie do ateizmu właśnie, czy to wiary w Allaha, Wisznu, Śiwę, Zeusa, Posejdona, Marsa, Jowisza, Niewidzialnego Różowego Jednorożca, Latającego Potwora Spaghetti, Anubisa, Ozyrysa, Anansi, Odyna, Baldura, Świętowida, Swarożyca, czy to w Erica Claptona - jest nierozerwalnie złączone i z Polską, i z europejską cywilizacją. Powtarzam to już od paru postów, a ty zakrzykujesz mnie o niczym nie świadczącymi przykładami, które tylko stwarzają pozory sensowności.
W szkołach oczekujemy od dzieci krytycyzmu, weryfikownia prawd, dyskutowania, dowodzenia tez. Czy można to pogodzić z dogmatami religijnymi? I jak zostanie potraktowany uczeń wątpiący w np. "niepokalane poczęcie"?
Zarówno w liceum, jak i wcześniej zdarzało mi się niejednokrotnie przyznawać, że wątpię w niepokalane poczęcie czy inne chrześcijańskie dogmaty - i nikt mnie nie straszył ani pręgierzem, ani piekielnymi otchłaniami, ani nie topił w wodzie święconej, ani nawet żadych kazań na mój temat nie głosił.
A krzyż wiszący na ścianie nie przeszkadzał ani mnie, ani nikomu innemu - czy to w nauce biologii, czy matematyki, czy języka polskiego, czy jakiegokolwiek innego przedmiotu.
Tak. Różnica jest tylko ilościowej, a nie jakościowej natury.
Takie twierdzenie to moim zdaniem, z wielu względów, spore nadużycie. Mamy zupełnie inne czasy. Teraz, jeśli chodzi o religię, nie tak łatwo cokolwiek komukolwiek narzucić.
Stronie kościelnej chodzi dokładnie o to samo, co 300 lat temu. O posiadanie wpływu na wychowywanie młodego pokolenia. Nie odbieram im tego prawa, są sale katechetyczne przy kościołach, gdzie sam pobierałem naukę religii. Przeniesienie jej do szkół publicznych, oprócz strony finansowej było dla Kościoła ważne z powodu zacierania różnicy pomiędzy wiedzą naukową, a wiedzą religijną, zrównywało je ze sobą w oczach dzieci. I to było według mnie, głównym celem tej operacji.
Ależ oczywistym jest, że wpływ na wychowanie młodego pokolenia to jeden z celów nauczania religii w szkołach publicznych - ale przecież dziś przyjmowanie takich nauk nie jest nawet obowiązkiem ucznia. Jeśli rodzice się zgodzą, a uczeń nie chce uczęszczać na zajęcia z religii, to nie będzie tego robić. Wszyscy potrafimy samodzielnie myśleć i pod tym względem wszyscy mamy wolność wyboru, jednak nie przeszkadza mi uprzywilejowana pozycja chrześcijaństwa, co więcej, moim zdaniem jest ona zasłużona, co podkreślam już po raz kolejny.
Pomijając wiarę w religijne dogmaty, etyka chrześcijańska sama w sobie nie jest niczym złym - jaki jest cel walki z nią? Co to za tajemnicza, szczytna idea?
Etyka jest ważna, ale nie zapominaj o dorobku greckiej cywilizacji. Właściwie wszystko w sferze nauki i kultury im zawdzięczamy.
Właśnie. W sferze NAUKI I KULTURY - sam zauważyłeś. To coś zupełnie innego.
Nadal nie wymieniłeś tych symboli, na które powoływałeś się wcześniej. Jestem zawiedziony.
Znów nie mogłeś się powstrzymać? Jestem Polakiem. Jestem także Słowianinem mieszkającym w Europie. Przedstawicielem Indoeuropejskiej grupy która skolonizowała kontynent. Należę do gatunku Homo sapiens, sapiens, liczącego ponad 7 000 000 000 bardzo blisko ze sobą spokrewnionych osobników. Ledwie 60 000 lat temu, żył "ojciec" wszystkich mężczyzn. 150 000 lat temu, istniała "pramatka" wszystkich ludzi zamieszkujących dziś planetę.
Mogę się identyfikować z nimi wszystkimi. Dlaczego mam się zamykać w plemiennym geccie? Dlaczego wyżej mam cenić Janka Kowalskiego, od dajmy na to Dalajlamy, albo Martina Luthera Kinga?
Nie każę ci cenić Janka Kowalskiego wyżej od Dalajlamy ani od nikogo innego, zwracam jednak uwagę na to, że z Jankiem łączy cię szczególna więź - nawet, jeśli dla ciebie jest to tylko świadomość przynależnośći do "plemiennego getta", nad którą tak ubolewasz, czy coś równie nieistotnego. Tak to postrzegasz - twoje prawo. Ja patrzę na to zupełnie inaczej.
Owszem, z "pamięci" przyznałem Chrześciajanom 1 mld wyznawców, a to liczba samych Katolików. Byłaby to 1/7 światowej populacji. W rzeczywistości, jak sprawdziłem to ok. 1/3 mieszkańców planety. Ale to nadal mniejszość.
To mniej niż połowa populacji, jeśli jednak chcesz dyskutować w ten sposób, to przyjmij po prostu do wiadomości, że żadna religia nie może się pochwalić na naszej planecie większą liczbą wyznawców.