vekjt,
Jak zapewne doskonale wiesz, jednym z elementów łacińskiej cywilizacji jest również zasada prawdy obiektywnej. Zasada, zgodnie z którą bardzo mi wszystko jedno z tego powodu, że z szanownym panem posłem Palikotem zgadza się jakiś Francuz albo Niemiec czy nawet spora rzesza Francuzów albo Niemców. Jak w ogóle możesz rozumować w ten sposób? Twoim zdaniem monopol na prawdę mają tylko ludzie, którzy zamieszkują kraje... najbardziej rozwinięte? Zdajesz sobie sprawę, jak bardzo absurdalna jest ta teza i jak bardzo sprzeczna jest z przytoczoną przeze mnie zasadą? Jest dokładnie tak samo absurdalna jak opinia większości jako kryterium orzekania o prawdziwości danego twierdzenia. Więcej - to brzmi jak jakiś irracjonalny, antypolski kompleks, ale dziwnym trafem tego typu przypadłości wyjątkowo łatwo zauważyć u euroentuzjastów - i to kolejny fakt.
Nie sądzisz, że przyjmowanie odwrotnego założenia, myślimy inaczej niż wszyscy, ale to my na pewno mamy rację, jest równie ryzykowne?
Ponieważ religijny światopogląd nie podlega racjonalnej analizie i nie wymaga dowodzenia, nie sposób okreslić gdzie leży prawda. Pewną wskazówką może być ilość zwolenników takiego poglądu. Wraz ze wzrostem wiedzy o świecie i wzrostem poziomu życia, maleje ilość wyznawców religii. I to jest obiektywny fakt. Nie przykryjesz go intencjonalnym użyciem nazwiska Palikot, bo dokładnie to zrobiłeś w poprzednim poście i w takim celu. Prawda?
Wracając do krajów Zachodniej Europy, wyprzedzały i wyprzedzają nas cywilizacyjnie. Nie muszę ich za to podziwiać, ale nie mogę tego faktu ignorować. Gdyż, jak pokazuje nasze doświadczenie historyczne, przyjmowanie postawy wyższości i pogardy wobec tego co obce, oraz poczucia własnej wyjątkowości, prowadzi do katastrofy.
A w jaki sposób symbol wiary chrześcijańskiej wiszący na szkolnej ścianie uderza w kogoś o odmiennym wierzeniu albo w ateistę? Może uderza w niego bardziej niż próby irracjonalnego represjonowania tego symbolu uderzają w kogoś wyznającego chrześcijaństwo? A może krzyżyk na ścianie uniemożliwia przekazywanie dzieciom naukowej wiedzy? To nie nonsens?
Pisał na ten temat Lampart, symbole nie są znaczeniowo neutralne. Niosą ze sobą określone treści. Dlatego, umieszcza się je w pewnym porządku. Wieszanie krzyży w szkolnych klasach zaburza ten porządek. Wyobrażasz sobie przerywanie mszy świętej przez ludzi pragnących dyskutować nad istnieniem Boga? Nigdy by mi to do głowy nie przyszło, pomimo ateistycznego światopoglądu. Oczekuję takiej samej wrażliwości i uszanowania poglądów innych, przez ludzi wierzących. To jest podstawa kompromisu umożliwiającego bezkonfliktowe współistnienie różnych ludzi w jednym państwie.
W szkołach oczekujemy od dzieci krytycyzmu, weryfikownia prawd, dyskutowania, dowodzenia tez. Czy można to pogodzić z dogmatami religijnymi? I jak zostanie potraktowany uczeń wątpiący w np. "niepokalane poczęcie"?
Czyli polskie szkoły - przez to, że chrześcijańskie symbole wiszą na ich ścinach i że jest w nich możliwość (nawet nie obowiązek!) nauki religii - zestawiasz z jezuickimi zakonami, przywołując występującą w nich religijną indoktrynację dzieci, tak
Tak. Różnica jest tylko ilościowej, a nie jakościowej natury. Stronie kościelnej chodzi dokładnie o to samo, co 300 lat temu. O posiadanie wpływu na wychowywanie młodego pokolenia. Nie odbieram im tego prawa, są sale katechetyczne przy kościołach, gdzie sam pobierałem naukę religii. Przeniesienie jej do szkół publicznych, oprócz strony finansowej było dla Kościoła ważne z powodu zacierania różnicy pomiędzy wiedzą naukową, a wiedzą religijną, zrównywało je ze sobą w oczach dzieci. I to było według mnie, głównym celem tej operacji.
Mimo tego, że najwidoczniej bardzo cię to razi - poza tym, że jesteśmy mieszkańcami Europy, jesteśmy przede wszystkim Polakami, zaś elementem zarówno polskiej historii jak i polskiej kultury jest właśnie religia chrześcijańska, której krzyż jest najważniejszym symbolem - i tylko z tego względu jest obecny w miejscach publicznych. Cywilizacja łacińska jest oczywistym fundamentem, a jej częścią jest właśnie religia chrześcijańska ze swoją etyką, tak związana z naszym krajem. Czy symbole innych religii są tak samo związane zarówno z cywilizacją łacińską jak i z Polską? Jeśli są takie symbole, tak samo ważne, to proszę, może łaskawie je wymień, a ja chętnie zmienię zdanie i stanę się gorącym zwolennikiem ich rozwieszania na szkolnych ścianach.
Etyka jest ważna, ale nie zapominaj o dorobku greckiej cywilizacji. Właściwie wszystko w sferze nauki i kultury im zawdzięczamy. Literaturę, filozofię, matematykę, historię, koncepcje politologiczne, teatr, rzeźbę, muzykę, poezję. Dodaj do tego rzymskie prawo i organizację. Jeszcze wcześniejsze, "pogańskie" wynalazki technologii produkcji żywności(wszystkie żboża żywiące kontynent pochodzą z Żyznego Półksiężyca), koło i pismo. I wyważ teraz, które bardziej powinniśmy honorować na ścianach naszych szkół?
Możesz podać powody, dla których faworyzujesz w tym gronie właśnie wiarę w Chrystusa?
Mimo tego, że najwidoczniej bardzo cię to razi - poza tym, że jesteśmy mieszkańcami Europy, jesteśmy przede wszystkim Polakami, zaś elementem zarówno polskiej historii jak i polskiej kultury jest właśnie religia chrześcijańska, której krzyż jest najważniejszym symbolem
Znów nie mogłeś się powstrzymać?
Jestem Polakiem. Jestem także Słowianinem mieszkającym w Europie. Przedstawicielem Indoeuropejskiej grupy która skolonizowała kontynent. Należę do gatunku Homo sapiens, sapiens, liczącego ponad 7 000 000 000 bardzo blisko ze sobą spokrewnionych osobników. Ledwie 60 000 lat temu, żył "ojciec" wszystkich mężczyzn. 150 000 lat temu, istniała "pramatka" wszystkich ludzi zamieszkujących dziś planetę.
Mogę się identyfikować z nimi wszystkimi. Dlaczego mam się zamykać w plemiennym geccie? Dlaczego wyżej mam cenić Janka Kowalskiego, od dajmy na to Dalajlamy, albo Martina Luthera Kinga?
A skoro już w orzekaniu o prawdziwości twierdzenia tak wielce istotnym dla ciebie kryterium jest opinia większości, to przyjmij do wiadomości, że ta "niewielka mniejszość światowej populacji" to wyznawcy najpopularniejszej na świecie religii, bo taką jest chrześcijaństwo.
Owszem, z "pamięci" przyznałem Chrześciajanom 1 mld wyznawców, a to liczba samych Katolików. Byłaby to 1/7 światowej populacji. W rzeczywistości, jak sprawdziłem to ok. 1/3 mieszkańców planety. Ale to nadal mniejszość.
W takim razie co ci się marzy? Żeby w ogóle zabronić nauczania w szkołach religii, która w tej chwili nawet nie jest obowiązkowa? Czy żeby pozdejmować ze ścian związane z historią i kulturą zarówno naszego narodu jak i naszej cywilizacji religijne symbole? Czy chcesz konstytucyjnie potwierdzonego laicyzmu, jak we francuskiej separacji?
Chcę przyjaznej separacji państwa od Kościoła. Państwo nie miesza się w sprawy wiary, ale Kościół respektuje fakt, że państwo jest dobrowolną wspólnotą wszystkich obywateli, wierzących, wierzących inaczej, i niewierzących.