Kraków? ach, piękny Kraków...
zabytki...? niewiele ich tam zwiedziłam, ale było ich tak mnóstwo i otaczały nas z każdej strony.
lody, lody, lody, restauracje, pizzerie, puby, i niebotyczne ceny za piwo
poza tym gołębie, Planty, obwarzanki, Panowie Tańczący na Rynku. Ognie- też na rynku.
Mimy!... których nie lubię, a jedynie z 'reguły' robiłam im wszystkim zdjęcia.
w ogóle tętniące życiem i kolorowością miasto, przeludnione wręcz... prze-kolorowe, śliczne.
a ludzie.... ludzie robili tam dziwne rzeczy; gadali do siebie, siadali na ławce i mówili, że masz się uśmiechać, bo życie będzie piękniejsze, że starość to nie radość... itp.
i obsługa Sfinxa- jakkolwiek to się pisze, Ci Mili Panowie w kuszących Fartuchach i z jeszcze bardziej kuszącym wzrokiem...
zastanawiam się czy kiedyś się tam przeprowadzę, żeby oglądać tych wszystkich przystojnych gości, chodzących w kapciach hiszpanów i farbującyh [?] włosy niemców, ale... czy to nie straci wtedy uroku?