Wybierz wiec Jezusa.
Zbawienie jest darem.
Umarl za ciebie i zmazal twoje winy.
Chcesz - bierzesz.
Nie chcesz - nie bierzesz. Proste.
http://demotywatory.pl/1995/PUENTA
Wybierz wiec Jezusa.
Zbawienie jest darem.
Umarl za ciebie i zmazal twoje winy.
Chcesz - bierzesz.
Nie chcesz - nie bierzesz. Proste.
Ewa miała wybór
Taaa, bóg... jeszcze pewnie ten sam co w biblii co chwila marudzi i każe zabijać.
Ateiści nie potrzebują wszystkiego tłumaczyć bogiem i być jego psem łańcuchowym. Wy "wierzący" za to wszędzie widzicie dzieło boga, bez łaski boga pewnie nawet obiadu sobie nie możecie ugotować. Wiatr wieje bo bóg tak chce, wulkany wybuchają bo bóg tak chce, Hitler zabijał bo bóg tak chciał... Bez boga wypada wam położyć się na ziemi i umierać ("jeśli bóg da").
Tak,my wierzący wierzymy,że wszystko co jest na Ziemi pochodzi od Boga,bo to On wszystko stworzył (jesteś ateistą i nie wierzysz w,to) To nie prawda,że Bóg kazał zabijać Hitlerowi!!!!!!!Przestań cały czas obrażać wierzących,przecież nikt na forum nie obraża atestów,więc bądż tak miły i nie obrażaj Pana Boga.Jeśli nie jestes osobą wierzącą,to twoja sprawa.
Przectaw normalnie swoje argumenty......a nie wrzucasz ile wejdzie.
Czy masz jakiś cel w życiu?Jakąś wiare w coś?To nieby z kąd ponad pół kuli ziemskiej jest chrześcijanami?Kakaś osoba sobie wymyśliła i kazała masie ludzi na całym świecie wierzyć w to co sobie wymyśliła?
Po pierwsze chrześcijan wcale nie ma pół kuli ziemskiej a 1/3 (nie wiem gdzie takie głupoty wyczytałaś)
Po drugie przecież ty byle głupotę tłumaczysz działaniem boga - to że człowiek ma sumienie to według ciebie zasługa boga, więc to, że go nie ma również (przecież bóg jest wszechmocny...).
Z obrażaniem jest taki problem, że ja widocznie nie mogę nic powiedzieć złego o bogu, bo wszystko cię obrazi. Ale pomyśl, że może mnie obraża uznawanie człowieka za debila który bez boga tylko by gwałcił i zabijał. I nie jestem ateistą a agnostykiem. Argumenty jak by nie były przedstawione to i tak nie trafią do ciebie.
Cel w życiu mam nie jeden i nie potrzebuje do tego wiary w twór czyjejś wyobraźni. Wiarę też mam, ale niekoniecznie w boga. Nikt nikomu nie kazał w coś wierzyć, ale człowiek zazwyczaj sam nie potrafi sobie poradzić z wieloma sprawami dlatego szuka gdzieś kogoś kogo może nazwać bogiem.
Argumentacja Pascala.Jeśli Bóg nie istnieje to my nic nie stracimy. jeśli jednak istnieje To Ty stracisz i to wiele.
Tak jak "wasze" (wierzących) które nie opierają się na myśleniu a dogmacie bądź dziwnej interpretacji faktów.Masz rację,twoje argumenty WOGLE do mnie nie trafiają......
[...]To co napisałeś nie można nazwać mianem argumentów....
Tak Ci się wydaje.Nie szukałam sobie kogos lub czegoś co mogę nazwać bogiem.
Do duszy mam taki sam stosunek jak do boga. Wieczne życie to obietnica składana prawie przez każdą religie dzięki czemu pozyskują wyznawców. Szukacie raju... nie dostrzegacie jednak, że tu sami możecie sobie go stworzyć.A tak na marginesie,to co twoim zdaniem dzieje sie z człowiekiem po śmierci,gdzie trafia jego dusza (jeżeli wogle ją ma)??
Argumentacja Pascala.
Ale nie wiem czy nic nie stracisz, życie wierzącego jest zdeterminowane przez boga przez co jest ograniczone w pewien sposób. Ja mogę wszystko Ty nie bo ogranicza Cię "bóg" no i stracisz czas.
Tak jak "wasze" (wierzących) które nie opierają się na myśleniu a dogmacie bądź dziwnej interpretacji faktów.
Nawet nie wiem czy to miały być z mojej strony argumenty. Ja nie chce Cię nawracać, nie obchodzi mnie Twoja wiara, tyle, że drażni mnie "widzenie" wszędzie boga którego nikt nigdy nie widział. I nieco śmieszy...
Tak Ci się wydaje.
Do duszy mam taki sam stosunek jak do boga. Wieczne życie to obietnica składana prawie przez każdą religie dzięki czemu pozyskują wyznawców. Szukacie raju... nie dostrzegacie jednak, że tu sami możecie sobie go stworzyć.
Argumentacja Pascala.
Ale nie wiem czy nic nie stracisz, życie wierzącego jest zdeterminowane przez boga przez co jest ograniczone w pewien sposób. Ja mogę wszystko Ty nie bo ogranicza Cię "bóg" no i stracisz czas.
Twoja osobista wiara mnie nie obchodzi mnie wiara w ujęciu społecznym. Drażni mnie chociaż by przypisywanie sobie, w pewnym stopniu monopolu na prawdę przez wierzących, prawdę która nie poparta jest niczym. Próbujesz mi np wmówić jakiś raj opierając się na nauce kościoła która dla mnie jest niczym w tej kwestii. Mówisz, że jak będę korzystał z życia to pójdę do jakiegoś piekła... itd.[...]jeśli nie obchodzi Cię moja wiara,to dlaczego ,,drażni Cię ,,widzenie" wszędzie boga którego nikt nigdy nie widział"?
Nie traktuj mnie jak idioty bo pewnie jestem bardziej wykształcony niż ty i więcej w życiu przeczytałem (a już napwno w temacie religii).O, czytał trochę.
"Naprawdę wolałbym, żebyś nie zachowywał się jak jakiś świętoszkowaty, fałszywie pobożny :cenzura:, gdy opisujesz Mą Makaronową Doskonałość. Jeśli niektórzy ludzie nie wierzą we mnie, to trudno, nic się nie stanie. Naprawdę, nie jestem do tego stopnia próżny. Poza tym, nie chodzi o nich, więc nie zmieniaj tematu."