Czarne, 10-cio dziurkowe, kupione w jakimś tam sklepie, z fioletowymi sznurówkami, bez blaszki. Kocham, chociaż pamiętam te krwawiące pięty, jak je rozchodziłam
Dopiero potem koleżanka dała mi patent, jak mogłam uniknąć bólu, ale cóż..
Pamiętam za to, jak przyszłam w nich na w-f i koleżanki mi na nie stawały, żeby sprawdzić wytrzymałość, a ja się durna zgodziłam na to. Ale buty wytrzymały, więc jest spoko