Witam. Byłem z dziewczyną nieco ponad 4 miesiące. Jednak pisaliśmy ze sobą od ponad roku. Między nami było ok, do czasu. Pod koniec zauważyłem, że dziewczynie zaczynało jakby coraz mniej zależeć, a mi coraz bardziej. Później nie wytrzymałem i się trochę zmieniłem. Też jakby trochę mniej się starałem co się przyczyniło do tego, że dziewczyna zaczęła się starać. (wiem, dziwne) . Ale przyszedł taki dzień gdy napisała mi, że nie chce ze mną być. Że potrzebuje czasu, ze nie wytrzymuje, ma problemy itp. Ciężko było mi to zaakceptować. Spotkaliśmy się potem jeszcze gdzie prosiłem ją o powrót. Powiedziała, że nie wie czy wróci. Potrzebuje to przemyśleć. Z tego co mi później pisała to niby mnie kocha i że zechce wrócić ale nie wie kiedy.. Ale czy to nie złudne nadzieje (nie wie kiedy? to też ważne bo ile można czekać, łatwiej było by już się odzwyczajać ale ja nie potrafię i czekam. )?
Nie wiem czy dobrze zrobiłem prosząc ją o powrót. Z tego co widziałem większość osób pisze, że dziewczyna sama wróci lub nie, że nie wolno pokazywać, że zależy. Czy to prawda? Co o tym myślicie? A może dalej powinienem się starać o to aby wróciła? Nie chciał bym, żeby to był powrót z litości i po miesiącu znów miało by się skończyć. .Na razie nie rozmawiamy. Nie wiem jak postąpić, czy dać jej czas i czekać po prostu czy mam dalej się starać?
Z góry dziękuje za pomoc
Nie wiem czy dobrze zrobiłem prosząc ją o powrót. Z tego co widziałem większość osób pisze, że dziewczyna sama wróci lub nie, że nie wolno pokazywać, że zależy. Czy to prawda? Co o tym myślicie? A może dalej powinienem się starać o to aby wróciła? Nie chciał bym, żeby to był powrót z litości i po miesiącu znów miało by się skończyć. .Na razie nie rozmawiamy. Nie wiem jak postąpić, czy dać jej czas i czekać po prostu czy mam dalej się starać?
Z góry dziękuje za pomoc