Jak dalej żyć? Co robić?

darksun

Nowicjusz
Dołączył
25 Grudzień 2009
Posty
126
Punkty reakcji
0
Witajcie, postanowiłam napisać, bo nie wiem juz co ze sobą zrobić ;( Ostrzegam, że post będzie długi... Może jednak będzie ktoś kto przeczyta i będzie mógł coś doradzić ;(


Jak wiadomo chodzi o faceta. Byliśmy ze sobą 2,5 roku, od kilku miesięcy zaręczeni. Wiecie jak to bywa, był (jest?) miłością mojego życia. Mam już swoje prawie 28lat i długo czekałam na taką miłość. Było cudownie, tak jak zawsze tego pragnęłam, wspólne plany, marzenia, wyjazdy, odkładanie na ślub, wspólne rzeczy... Zaręczyny były wtedy moim najszczęśliwszym dniem w życiu. Dzisiaj jest już prawie 8 miesięcy jak nie jesteśmy razem, a ja ciągle krwawię z bólu każdego dnia. Z jednej strony z tęsknoty, żalu, pustki, a z drugiej tak boli to co zrobił.
Teraz ta gorsza strona... od jakiegoś czasu zaczynały się coraz większe sprzeczki, ale zawsze o pierdoły, nic poważnego. Zawsze jakoś się dogadywaliśmy, bo ja zawsze wolę porozmawiać i wyjaśnić sobie wszystko. W końcu w takiej szczerej rozmowie stwierdził, że w życiu mu się zrobił burdel i nie chce niczyjej pomocy, ale chce żebym była przy nim w tym trudnym okresie. No to byłam. Zaczęłam go też łapać na kłamstewkach. Kochałam go, ale zaczęłam odczuwać, że spotyka się ze mną tylko dlatego, ze ja tego chcę, po prostu czułam się jak zbędny ciężar. I oczywiście mu o tym powiedziałam, to zaprzeczał. Ale czułam, że coś jest nie tak. Starałam się porozmawiać, zrozumieć, robiłam co mogłam, bo mi na nim zależało, zależało mi na nas. Każdy kryzys przecież można przetrwać. Nie wiem czy to ma znaczenie, być może zbieg okoliczności, ale w tym samym czasie poznał dziewczynę swojego kumpla. Wiele razy słyszałam, jaka to ona jest "cudowna". Wiem, że bywał u nich beze mnie- po prostu ja czasami nie mogłam czy nie miałam ochoty (bo szczerze nie przepadałam za nią), no ale jego kolega- niech idzie. Ufałam mu. Któregoś wieczoru jakaś sprzeczka o byle co i usłyszałam, ze on chce to skończyć. Zabolało i to cholernie. Powiedziałam, żeby to przemyślał, bo wiadomo, w nerwach wiele rzeczy się mówi. Wtedy mi powiedział, że mnie zdradza, ze chodzi na dziwki (wiedział, ze jakby mnie zdradził, albo uderzył to bym mu tego nie wybaczyła). Zaczęłam się dopytywać- jak długo, dlaczego, zaczął się ewidentnie mieszać w swojej historii. Potem dołożył jakąś koleżankę z pracy, ze tez mnie z nią zdradza i twierdził, ze nie przestanie tego robić. Byłam w szoku, ale mimo wszystko ta historia jak dla mnie była trochę naciągana- jak na moje oko po prostu chciał się mnie pozbyć. No to cóż, oddałam mu pierścionek i wyszłam. Bolało, bardzo... Ale to nie było najgorsze. Nie jadłam 18dni, nie byłam w stanie, tylko wymiotowałam... potem się zorientowałam, zrobiłam test ciążowy. Byłam w ciąży. W przypływie szoku wzięłam ten test i pojechałam do niego. Nie zastałam go w domu, czekałam 7 godzin na dworze, nie wiedziałam co robić. Przyjechał... ale zobaczył mnie i perfidne mnie ominął i poszedł do domu. Potem jego brat mi oświadczył, że on nie wyjdzie porozmawiać. Oj, poczułam się jakbym dostała w pysk, ale to tak mocno. No cóż, weszłam do domu, oddałam mu kilka jego rzeczy (wszystkie inne, te które od niego miałam oddałam mu od razu- nie chciałam żeby mi go przypominały) i wyszłam. Test wyrzuciłam gdzieś po drodze. Nie dałam mu. 4 dni później... teraz już po woli stałam się jeść, prochy uspokajające odstawiłam, ale było już za późno. 4 dni później dostałam strasznego krwotoku, trafiłam na pogotowie, dziecka już nie było :cry: Załamałam się jeszcze bardziej, nie byłam gotowa na ciąże, nie byłam gotowa na to, ze to dziecko umrze, a już na pewno nie byłam gotowa na to, że zostanę z tym wszystkim sama!!! W przypływie rozpaczy wysłałam mu smsa i opisałam w skrócie to wszystko. W odpowiedzi dostałam coś w stylu "wiedziałem o twojej ciąży i czekałem tylko kiedy poronisz". Oj, kolejny raz dostałam po pysku i to tak z glana. Ała :-( Moja odpowiedź była krótka- jeśli nie wierzy zapraszam- wypis ze szpitala jest w domu i niech wybierze lekarza, pójdę, niech zobaczy co mi zrobili... Pozostało to bez echa... Oczywiście napisałam w tym czasie jakiegoś maila jak to bardzo mnie skrzywdził- teraz uważam, że to było żałosne, ale to były moje emocje wtedy. Chyba ze 2 smsy, generalnie nie nękałam go, jakoś to nie mój styl. Jakoś po 3 miesiącach gdy trochę ochłonęłam zadzwoniłam i spytałam czy możemy porozmawiać jak dwoje dorosłych ludzi- usłyszałam, ze nie mamy o czym. No wiec stwierdziłam, ze jak chce mi coś powiedzieć to żeby zrobił to osobiście a nie przez swoja adwokat- to ta, o której wcześniej wspomniałam. Dostałam od niej niezbyt miłego maila- anonima, ale po IP doszłam, ze to ona. Przyznał, że to ona, ale ponoć kazał jej się więcej nie wtrącać... Ponadto okazało się, że i ja i on otrzymujemy jakieś dziwne smsy od kogoś- on myślał ze to ja, ja że to on. To tez sobie wyjaśniliśmy. W końcu jakoś tak wyszło, że na chwilkę się spotkaliśmy. Przed spotkaniem dostałam smsa, że niby się pomylił (pierwszy raz w życiu) i wysłał go do mnie, o terści "Już jestem w domu Kotku". Jak się spotkaliśmy pierwsze słowa jego były, że to oczywiście nie do mnie. No to żeby zamknąć ten temat spytałam wprost czy jest z kimś i czy jest szczęśliwy- powiedział że tak (wspomnę, że przy rozstanie stwierdził, że chce być sam, że nie chce nikogo). No to na siłe uśmiechnęłam się i stwierdziłam, że super. Pogadaliśmy o :cenzura:e marynie... bla bla bla... stwierdziłam, że możemy być znajomymi, bez wracania do przeszłości. W końcu on zaczął ten temat... zaczął mi tłumaczyć dlaczego poszedł na dziwki, ze to było raz (znowu inna wersja), ale przerwałam to bo wtedy ja bym tego nie wytrzymała, a nie chciałam się przy nim rozpłakać. Powiedziałam, że mnie to nie obchodzi, że brzydzi mnie to co zrobił i że dla mnie nie ma odwrotu... Potem zaczęliśmy gadać o motocyklach, oboje jeździmy, spytałam czy pojedzie tu i tam, bo my z ekipą będziemy jechać...bla bla... mówił że tak, jak tylko czas i praca pozwoli- ani słowa o jego nowym Kotku. Potem jakoś tak doszło coś do tematu dziecka, tu ja nie chciałam rozmawiać, bo niestety ten temat bolał i boli nadal, i tu już miałam świeczki w oczach. Ale widziałam, że i on miał. Czyli jednak uwierzył... trochę za późno. Ciekawe czy jak go maleństwo kiedyś tam w niebie spyta "Tato, gdzie byłeś jak cię potrzebowałem?", czy będzie umiał odpowiedzieć tak jak mnie bez skrupułów "na dziwkach"? :-(
I to był jedyny raz jak się widzieliśmy. Potem napisałam ze 2-3 maile odnośnie bieżących spraw. Odpisał... Ja chciałam tej znajomości, ale zauważyłam, że jak ja się nie odezwę to on tez nie, a więc jemu nie zależy. Więc ja się nie odzywam... jest cisza.... Ileż można :(
Teraz mija 8 miesięcy. Znów wszystko wróciło. Nie wiem czemu- może dlatego, ze w tym miesiącu maleństwo miałoby się urodzić. Ciężko mi z tym samej :( Boli mnie każdy kawałeczek ciała. Chciałabym napisać do niego, pojechać... chciałabym, żeby było tak jak kiedyś, kiedy byłam tak naiwnie szczęśliwa, bo byłam ;( Tylko wiem, że to nic nie da, dlatego piszę do Was dziewczyny- pomóżcie. Wiem, że jak napisze coś to będę później tego żałować, a on to oleje.
Jeszcze odnośnie tej panny, o której wspominałam- widzę nawet po NK, ze się kontaktują. Nie wiem na jakim etapie jest ich znajomość, bo go nie śledzę, nie wypytuje jego znajomych...wiem tylko, że ona już z jego kolega nie jest, a więc wolna...
W ogóle usłyszałam na pożegnanie, że oczywiście to dla mojego dobra, bo zasługuję na kogoś lepszego...bla bla...jakie o kurde szlachetne z jego strony. Heh, póki co stwarzam pozory, że nic mi nie jest, że jest OK, na NK wstawiam zdjęcia z imprez (wiem, że ogląda)- robię to celowo, niech myśli, że jestem twarda. Ale tak na prawdę to bardzo boli...
Teraz proszę doradźcie... czy powinnam się w ogóle odzywać, tak jak mnie to kusi, a póki co się powstrzymuję. Czy w ogóle powinnam coś robić? W ogóle co zrobić żeby nie bolało. Boli, bo był nie tylko moim kochankiem, narzeczonym, ale również przyjacielem, a zdrada przyjaciela bardzo boli. Czasami ból jest tak silny, ze nie mogę wytrzymać, a ta bezsilnośc i bezradnośc dodatkowo mnie dobija ;( Pomóżcie jakoś, wiem, że wiele z was tez przez to przechodziło- dajcie mi siłe w tym trudnym okresie. Ile to jeszcze będzie boleć, ile jeszcze moge tęsknić za kimś kto mówiąc rano, że mnie kocha, wieczorem wbił mi nóż w serce?
W ogóle pytałam go, co z tym wszytskim co obiecywał- odpowiedź "chciałam, ale mi się odwidziało". Z jednej strony czuję co czuję, żal, tęsknotę, a z drugiej czuję, ze nie byłam nikim więcej niż darmową dziwką dla niego- tak właśnie się czuje ;( Wykorzystał i zostawił choć obiecywał, że nigdy tego nie zrobi ;(
A co jeśli by kiedyś będzie chciał wrócić? Ma to jeszcze sens? Proszę o obiektywną ocenę, bo zakochana kobieta myśli irracjonalnie.
Na koniec takie szczegół- zaręczyny były moim najszczęśliwszym dniem w życiu, po jakimś czasie dowiedziałam się, że nawet jego rodzina o tym nie wie, o kolegach nie wspomnę- oj, kolejny raz poczułam się jakbym dostała po pysku. Owszem, na początku to on zawsze gadał o dzieciach, ślubie, domu, ale jak przyszło co do czego (zaręczyn) to odwlekała to, a ja jak to kobieta zaczęłam naciskać, "bo przecież miały być w jedne święta, w drugie, pół roku temu". Może wtedy powinnam się zorientować jak bardzo niedojrzały jest i że chodzi mu tylko o sex, a swoje prawdziwe zamiary wobec mnie maskował tylko dobrą gadką :-( Swoją droga polubiłam jego rodzinę i ich równiez mi czasem brakuje ;( Poza tym ciagle nie potrafię zrozumieć dlaczego, za co, co ja mu takiego zrobiłam, czym sobie na to zasłużyłam. Byłam dla niego zawsze oparciem, starałam się, wiele dla niego poświęciłam, ale kochałam go i uważałam że warto... Podporządkowałam swoje życie pod jego, może dlatego tak ciężko mi teraz się pozbierać ;(
Co robić? Jak przetrwać ten trudny okres i nie popełnić więcej błędów?
Poza tym dotarło dzisiaj do mnie coś jeszcze. Mam prawie 28lat, żadnego faceta, ten zmarnował mi tyle czasu... Z kimś dojrzałym mogłabym już mieć normalny "rodzinny" związek. Zegar mi tyka, kiedy ja będę miała dziecko :-( Strata tamtego tym bardziej boli :-( Pieprze jego, sama bym wychowała, a tak... I znów mi źle :-( :-( Są czasem takie dni, że po porstu nie chce mi się żyć :( A żeby zakończyć optymistycznym akcentem, do tego wszytskiego zwolniłam się z pracy ;(
 
D

Drad

Guest
No to jest dowód na to, że nie warto ograniczać się do jednego faceta. "Miłość" nie istnieje - to tylko dziki instynkt, a w życiu lepiej być szmatą dającą kilku facetom i trzymającą "opcje zastępcze" na wszelki wypadek :]

PS. To samo dotyczy facetów.
 

1986anusia

Nowicjusz
Dołączył
3 Maj 2009
Posty
133
Punkty reakcji
0
Wiek
37
Miasto
3miasto ;)
Musisz po prostu przez to przejść, wiem że jest i będzie ciężko.... :(
Ale niestety życie nie jest takie różowe, jak kiedyś sądziliśmy.
Teoretycznie nie powinnaś mu dawać szansy, ale tak naprawdę nie wiadomo co nim kierowało, a widać facet nie potrafi szczerze rozmawiać.
Boi się wyjawić prawdę i tyle, albo jest zagubiony jak mały chłopczyk.
A może po prostu żyłaś w złudzeniu, może tylko z twojej strony wszystko było ładnie pięknie? Czasami tak bywa....

Miłość istnieje, z Tym Ci się nie udało, więc widocznie nie był tym jedynym. Głowa do góry.
 

shikabane hime

Nowicjusz
Dołączył
18 Maj 2010
Posty
478
Punkty reakcji
6
Wiek
31
Miasto
Toruń
darsun twoja sytuacja jest naprawdę trudna , czytając twoją historię czekałam na moment w którym napiszesz , że walnęłaś go chociaż raz po pysku ... ale się nie doczekałam , a szkoda bo się suk**synowi należało ... ale widocznie ty nie z tych trudno jest mi tak naprawdę ci doradzić , przede wszystkim musisz samą siebie przekonać , że ten etap masz już za sobą i nie ma sensu do tego wracać przyjmij to jako kolejne doświadczenie i wynieś naukę , przykro mi przede wszystkim z powodu twojego maleństwa ... rozumiem , że musi ci być ciężko ... trudno podnieść się po takim ciosie ale musisz znaleźć siłę inaczej ... dalsze męczenie się nic nie pomoże nie udowadniaj jemu swojej siły tylko sobie ... no cóż faceci to małe duże dzieci z coraz nowymi zabawkami nic na to nie poradzimy , zajmij się więc przede wszystkim sobą nie wspominaj i stłamś tęsknotę i wyrzuty nawet kierowane do niego . pozostaje mi tylko życzyć ci szczęścia i siły .. :) trzymaj się
 

niesia87

Anioł ;)
Dołączył
26 Sierpień 2009
Posty
942
Punkty reakcji
21
Wiek
37
Miasto
Łódź
Skoro nie jesteście razem, z jego strony nie ma odzewu, to czemu się zadręczasz? Doskonale wiesz, że nie warto. Mimo tego, że już nie jesteście razem zachowujesz się tak jak byś czekała na niego i z otwartymi ramionami byś go przyjęła z powrotem. Zamiast zamknąć ten rozdział w swoim życiu, znaleźć szczęście u boku innego mężczyzny Ty dalej żyjesz tym co było. Co do Twojego poronienia, hm... prawda jest taka, że to Ty przestałaś dbać o siebie i niestety stało się jak stało. A w tym przypadku wina jest po środku. Wiem, że gdybyś się wcześniej zorientowała to było by inaczej, ale czasu już nie cofniesz. Pora o nim zapomnieć, zamknąć to co było i postarać się żyć normalnie, wyjść do ludzi, poznać kogoś, nie bój się życia, bo mamy je tylko jedno i trzeba je jak najlepiej wykorzystać. Głowa do góry
 

darksun

Nowicjusz
Dołączył
25 Grudzień 2009
Posty
126
Punkty reakcji
0
darsun twoja sytuacja jest naprawdę trudna , czytając twoją historię czekałam na moment w którym napiszesz , że walnęłaś go chociaż raz po pysku ... ale się nie doczekałam , a szkoda bo się suk**synowi należało ...
Miałam ochotę, ale nie będę sobie brudzić rąk czymś takim...

Niesia
uważasz że specjalnie zabiłam własne dziecko? Oddałabym wszystko, żeby dzisiaj żyło!!! Ale samo go sobie nie zrobiłam, był za nie tak samo odpowiedzialny jak i ja. Tyle że on to olał od początku do końca. A do takiego stanu w jakim byłam on mnie doprowadził. Gdyby zachował się jak facet to nigdy by do tego nie doszło.
 

shikabane hime

Nowicjusz
Dołączył
18 Maj 2010
Posty
478
Punkty reakcji
6
Wiek
31
Miasto
Toruń
och proszę musiało cię choć trochę kusić ... a nóż widelec w serce by go otrzeźwiło :] a co do Niesi to trochę źle ją zrozumiałaś nie chodziło jej o to tak dokładnie ... tak sądzę , chyba misi bronic się sama :)
 

olivier01

gorzkniejacy romantyk
Dołączył
7 Czerwiec 2008
Posty
962
Punkty reakcji
109
Miasto
Lodz
No to jest dowód na to, że nie warto ograniczać się do jednego faceta. "Miłość" nie istnieje - to tylko dziki instynkt, a w życiu lepiej być szmatą dającą kilku facetom i trzymającą "opcje zastępcze" na wszelki wypadek :]

PS. To samo dotyczy facetów.

Terefere fikumiku.

Moja wypowiedz wbrew pozorom ma rownie duzy sens, co Twoja :]
 

darksun

Nowicjusz
Dołączył
25 Grudzień 2009
Posty
126
Punkty reakcji
0
och proszę musiało cię choć trochę kusić ... a nóż widelec w serce by go otrzeźwiło :] a co do Niesi to trochę źle ją zrozumiałaś nie chodziło jej o to tak dokładnie ... tak sądzę , chyba misi bronic się sama :)
Kusiło bardzo... ale chyba byłam w takim szoku, że nie dałam rady...
Heh, może i Niesie ma co innego na myśli, ale zabrzmiało jak zabrzmiało, a ja... kazdego dnia muszę z tym żyć. Mam wyrzuty sumienia nie tylko za siebie, ale też za niego ;(
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Witam.
Straszna historia, nikt nigdy nie chcialby, zeby to mu sie przytrafilo, ale w pewnym sensie nawet bedac w zwiazku czasem boimy sie odrzucenia, ze to sie skonczy, bo tak wiele slyszy sie o rozwodach, rozstaniach.
Ja moge powiedziec ci jedno na pewno- Twoj byly facet byl i jest niedojrzaly. Fakt, gdyby byl, to skoro sie oswiadczyl Tobie, to by tego nie odwlekal tylko wzialby slub z Toba jak najszybciej by to bylo mozliwe. A on odwlekal- wnioskuje z tego, ze nie byl na pewno gotowy na malzenstwo i faktycznie oswiadczyl Ci sie, ale potem moze nawet zaczal tego zalowac, poniewaz uswiadomil sobie, ze nic do Ciebie nie czuje. no bo tak jak mowie jakby kochal, to by tego nie odwlekal. Taki niezdecydowany gosc.
I jeszcze powiedzial Ci, ze chodzil na dziwki. Pytasz czy do niego wrocic. Wiem, ze bardzo go kochasz dlatego rozumiem, ze miotaja Toba sprzeczne emocje, ale czy chcesz byc z kims kto dotykal kobiete, ktora spala z tysiacami facetow? Twoj ex mial kobiete w domu i jeszcze chodzil do takich kur... Czy nie widzisz, ze gdyby Cie kochal, to by tak nie postapil ? No i jeszcze to, ze zyczyl Ci ,abys poronila. To nie jest normalne. To juz jest patologia. Rozumiem, mozna nawet nie kochac kobiety, ale sa faceci, ktorzy maja dziecko z kobieta, do ktorej nic nie czuja, a mimo tego poronienia nigdy jej nie zyczyli i opiekuja sie dzieckiem lub chociazby przesylaja te alimenty.
Cchesz byc z kims kto Ciebie tak nie szanuje?
Ja bym nie mogla.
Strata dziecka to niewatpliwie dramat. Mysle, ze dobrze byloby gdybys porozmawiala z innymi kobietami, ktore przezyly to samo. Twoj bol nigdy nie zniknie, zawsze bedziesz tesknic za swoim Aniolkiem, ale taka rozmowa moze choc troche Ci pomoze psychicznie, zebys mogla jakos zyc.
Rozumiem , ze obawiasz sie tego, ze juz nigdy nie bedziesz mogla miec dzieci, bo bedziesz przykladowo za stara, ale nie ukladaj czarnych scenariuszy. Jak bedziesz tak myslec, to pewnie tak bedzie. A jezeli zaczniesz myslec pozytywnie to w koncu na pewno poznasz kogos, a wiele kobiet ma dzieci nawet po 30 i pozniej, dlatego nie mozna sie zalamywac,
Sa nawet aktorki , ktore w wieku nawet 40 lat znalazly milosc, wziely slub i sa szczesliwe. A tez czasem baly sie , ze nie znajda. Dlatego nie mysl absolutnie, ze nie znajdziesz tego jedynego, bo kazdy znajduje w roznym wieku , jeden znajdzie juz w wieku 20 lat te odpowiednia osobe, inny w wieku nawet 45 lat i znam takie przypadki.
Mimo, ze nie wierzysz w to to wszystko przed Toba.
A ciezko zapomniec o swoich planach , marzeniach, uwierzyc, ze znow bedzie dobrze, ale chyba nie chcialabys byc z kims, kto by Cie nie kochal i dowiedzialabys sie o jego zdradach np po 25 latach malzenstwa? Uwierz, teraz pewnie znajdziesz wartosciowego czloweika i sama pomyslisz, ze lepiej , ze tamto sie rozpadlo, bo gdyby tak sie nie stalo, to bylabys wiecznie nieszczesliwa mi zmarnowalabys sobie zycie z niewlasciwym czlowiekiem, a tak to bedziesz miala szanse byc z kims kto na Ciebie zasluguje.
No bo ktos kto tak Ciebie potraktowal raczej nie zasluguje na miano prawdziwej milosci.
Patrz, Ty naprawde cierpialas, bo go kochasz, Twoje zycie wisialo na wlosku, Twoj ex sie wcale nie przejal , ma nowa kobiete i to juz pewnie od dawna. Byc moze nawet zostawil Cie dla niej tylko nie chcial sie przyznac.
Nie warto o nim myslec.
Sprobuj zajac sie soba, spotkaj sie z kims Tobie przyjaznym, pojdz do fryzjera, sprobuj sie od tego oderwac.
Zaczynasz nowe zycie, lepsze zycie.. Tak uwazam.
 

darksun

Nowicjusz
Dołączył
25 Grudzień 2009
Posty
126
Punkty reakcji
0
Dzięki MOnique19 :*:*
Mnie się po prostu w moim małym rozumku nie mieści "jak mógł" i "za co"
Było juz przez jakiś czas znośnie, ale ostatnio wszystko wróciło i po prostu same łzy lecą. Już sama nie wiem czy z tęsknoty za kimś takim (bo chyba to by było nielogiczne), czy z powodu tego, że zniszczył mi wszystkie plany i marzenia. Po prostu czuję się koszmarnie :(
A co do jednego- to już mu powiedziałam, że brzydzi mnie to co zrobił i nie wyobrażam sobie, żeby mógł mnie kiedykolwiek jeszcze dotknąć.
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Dzięki MOnique19 :*:*
Mnie się po prostu w moim małym rozumku nie mieści "jak mógł" i "za co"
Było juz przez jakiś czas znośnie, ale ostatnio wszystko wróciło i po prostu same łzy lecą. Już sama nie wiem czy z tęsknoty za kimś takim (bo chyba to by było nielogiczne), czy z powodu tego, że zniszczył mi wszystkie plany i marzenia. Po prostu czuję się koszmarnie :(
A co do jednego- to już mu powiedziałam, że brzydzi mnie to co zrobił i nie wyobrażam sobie, żeby mógł mnie kiedykolwiek jeszcze dotknąć.


Pewnie po prostu dlatego, ze to boli jak ktos mowi , ze nas kocha, a potem nagle , ze nie i ze nas zdradzal . Czlowiek potem zadaje sobie wiele pytan i czasem nawet wini siebie. Nie mozesz siebie wniic, rozni sa faceci , Ty akurat trafilas na niedojrzalego, ktory nie dorosl do milosci, do malzenstwa, zobowiazan. Mimo wszystko dobrze, ze wiesz, ze lepuej bedzie Ci bez niego niz z nim. Dobrze, ze powiedzialas mu to, taka prawda, kazdego by to brzydzilo.
Zycze Ci, zebys spotkala kogos o niebo lepszego, kogos wartosciowego, ale tacy faceci na szczescie istnieja, wiec na pewno znajdziesz i podziekujesz losowi, ze z tamtym zwiazek sie rozpadl, ze dzieki temu moglas spotkac kogos z kim jestes o wiele szczesliwsza, kogos kto cie nie zrani .
Na to potrzeba czasu, ale ja trzymam kciuki , a chyba zawsze latwiej cos osciagnac jak ktos w nas wierzy , a ja w ciebie wierze ; )
 

darksun

Nowicjusz
Dołączył
25 Grudzień 2009
Posty
126
Punkty reakcji
0
Dzięki :*
Nawet nie masz pojęcia jak to w takich chwilach pomaga.
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Dzięki :*
Nawet nie masz pojęcia jak to w takich chwilach pomaga.


Wiesz, sama mam za soba kilka trudnych zyciowych chwil, a jedno to takze rozstanie z chlopakiem, juz bylym. Ciezko bylo, ale udalo sie. Teraz sie z tego smieje i mowie sobie "glupie zauroczenie". A wtedy czulam sie okropnie. Z wszystkiego na szczescie da sie wyjsc, ale rozmowa jest bardzo wazna.
Gdy przezywamy bardzo ciezkie chwile i nie mamy obok kogos kto by nas wsparl lub chociaz nie mozemy wygadac sie na forum, to prawdopodobnie nie damy rady, zamkniemy sie w swoim swiecie i co nam bedzie mialo dac ukojenie , przegryzane jedzenie? ogladane filmy?
Nie, najepiej pomaga kontakt z drugim czlowiekiem, wtedy nie mamy tez tak wiele czasu na rozmyslania.
Zawsze sa ludzie, kltorzy Ciebie rozumieja, ja rozumiem, bo takze chlopak mnie krzywdzil. Kiedys bylam naiwna i wystarczylo, ze napisal :"Rozstalem sie z Pania X.. Moze do mnie wrocisz" , a ja juz myslalam o powrocie... Po rpstu myslalam, ze bez niego zawsze bede nieszczesliwa. I ludzilam sie, ze mnie kocha. A wiesz, kiedys zostawil mnie dla innej. A potem zachowywal sie jak niedojrzaly dvpek. Na poczatku takze mi mowil o slubie, a potem juz chyba zmienil zdanie : widocznie nie kochal mnie. Owszem, bylismy mlodzi i mi samej nie spieszylo sie do zakladania rodziny, ale ja zdania nie zmienialam, poniewaz mi na nim wtedy zalezalo. No coz... niedojrzaly i tyle. Zreszta potem wyszlo na to, ze czesto byl nieszczery.
Tak wiec potem zmadrzalam i dobrze na tym wyszlam ;)
No ale potem czasem do mnie wypisywal, nawet jakis czas temu. Wyobraz sobie, ze pisze ze chce do mnie wrocic, a potem pisze smsa :"kotku cos tam cos tam" co bylo widac, ze to do innej dziewczyny :p czyli byl z inna dziewczyna wtedy i prosil zebym do niego wrocila.. ;p wniosek : dziewcyznami sie tylko bawil.
Teraz jak napisze to go kompletnie olewam, a pewnie pisze wtedy, gdy nie wiem dziewczyna sie z nim pokloci :p Zalosny jest, mowie Ci
Pamietaj, nie warto marnowac zycia dla takiego osobnika ;)
pzdr
 

darksun

Nowicjusz
Dołączył
25 Grudzień 2009
Posty
126
Punkty reakcji
0
Monique19, fajnie w takich chwilach właśnie chyba się wygadać nawet na forum. 8 miesięcy tłumiłam to w sobie, udawałam, że jestem twarda, ale chyba w końcu coś pękło. To chyba musi wyjść, nie da się tego przeczekać w milczeniu. Czasem i popłakac trzeba. Chciałabym niedługo powiedzieć tak jak ty, ze dobrze się stało. Póki co już powiem na głos, że dobrze, że tak wyszło, ale za chwilę łzy ciekną... Może jeszcze trochę. Dzięki w każdym razie, bo dodajesz mi siły :*
A no i przeczytać nawet 10 razy to, co jest dla mnie oczywiste, ale nie chce dotrzeć do łba- Ze to nie ma sensu. Może właśnie potrzebuję, żeby mi to ktoś wbił do głowy.
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Monique19, fajnie w takich chwilach właśnie chyba się wygadać nawet na forum. 8 miesięcy tłumiłam to w sobie, udawałam, że jestem twarda, ale chyba w końcu coś pękło. To chyba musi wyjść, nie da się tego przeczekać w milczeniu. Czasem i popłakac trzeba. Chciałabym niedługo powiedzieć tak jak ty, ze dobrze się stało. Póki co już powiem na głos, że dobrze, że tak wyszło, ale za chwilę łzy ciekną... Może jeszcze trochę. Dzięki w każdym razie, bo dodajesz mi siły :*
A no i przeczytać nawet 10 razy to, co jest dla mnie oczywiste, ale nie chce dotrzeć do łba- Ze to nie ma sensu. Może właśnie potrzebuję, żeby mi to ktoś wbił do głowy.


Wiesz, to co czujesz jest calkowicie normalne, uwierz mi. Mialam bardzo podobnie, mozna powiedziec tak samo, tyle, ze wiadomo troche inna sytuacja, bylismy duzo mlodsi niz Wy. No ale odczucia na pewno bardzo zblizone. Wlasnie tak jest, ze nawet jak samemu by sie non stop w myslach powtarzalo, ze to nie ma sensu, to czesto nie daje rezultatu, bo mamy przyslowiowe klapki na oczach i zaraz pragniemy do tej osoby wrocic, bo tesknimy. Mimo , ze sensu to nie ma. A jak ktos inny nawet dosadnie nam to powie, to zaczyna "docierac".
Tak, poplakac troche to tez nic zlego, dzieki temu tez mozna poczuc sie choc troche lzej.
Zycie nie oszczedza ciezkich chwil, ale niestety cierpienie jest nieodlacznym elementem zycia czlowieka.
Czasem jest tak, ze jak upadniemy pierwsy raz to bardzo boli, a jak juz kolejne to jestesmy silniejsi. Ja czuje, ze teraz w kaZDEJ SYTUACJI JESTEM silniejsza i wiem jak sobie radzic.
Ciebie tez teraz bardzo boli, ale z czasem bedzie coraz lepiej i nawet jak w zyciu beda ciezkie chwile, to tez sadze,ze wtedy bedziesz silniejsza, dzieki nawet temu doswiadczeniu zyciowemu. I bedzie Ci latwiej :)
Ciesze sie, ze dodaje Ci sily. Dasz sobie rade, widac w Tobie sile, potencjal, by walczyc z tym co Cie zlego spotkalo.
Nie das sie zranic facetowi, ktory nie byl Ciebie wart.
Milej nocy Ci zycze kochana, bedzie ok zobaczysz . Pozbadz sie tylko wszystkiego co ma zwiazek z nim.
:)
 

darksun

Nowicjusz
Dołączył
25 Grudzień 2009
Posty
126
Punkty reakcji
0
Milej nocy Ci zycze kochana, bedzie ok zobaczysz . Pozbadz sie tylko wszystkiego co ma zwiazek z nim.
:)
Również miłej nocy :)
Na początek pozbyłam się wszystkich rzeczy, co by mi o nim nie przypominały. Potem zdjęcia.. zgrałam na płyty, żeby nie zaglądać, a za jakiś czas, może wspomnę więc może nie warto całkowicie usunąć. Najgorsze są jednak te wspomnienia i to co w głowie siedzi. tego tak prosto nie da się usunąć. Bo ciężko uwierzyć, że kogoś z kim planowało się spędzić życie nigdy więcej się nie zobaczy. I że tego wszystkiego już nie ma... szkoda, że to wszystko stanowi takie klapki na oczy i przesłania to, co zrobił. Pewnie gdybym go nie kochała, to dziś bym go nienawidziła, a tak wszystkie te uczucia we mnie walczą, co nieraz powoduję taki koszmarny ból :(
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Również miłej nocy :)
Na początek pozbyłam się wszystkich rzeczy, co by mi o nim nie przypominały. Potem zdjęcia.. zgrałam na płyty, żeby nie zaglądać, a za jakiś czas, może wspomnę więc może nie warto całkowicie usunąć. Najgorsze są jednak te wspomnienia i to co w głowie siedzi. tego tak prosto nie da się usunąć. Bo ciężko uwierzyć, że kogoś z kim planowało się spędzić życie nigdy więcej się nie zobaczy. I że tego wszystkiego już nie ma... szkoda, że to wszystko stanowi takie klapki na oczy i przesłania to, co zrobił. Pewnie gdybym go nie kochała, to dziś bym go nienawidziła, a tak wszystkie te uczucia we mnie walczą, co nieraz powoduję taki koszmarny ból :(


Wiem. Trzeba czas, w koncu zrozumiesz, ze tak jest lepiej i bol zmniejszy sie, wtedy juz nie bedziesz myslec o tym tak jak teraz. Wiadomo, ze ciezko uwierzyc, ze to co sie budowalo tak nagle runelo, ale staraj sie, z kazdym dniem powoli bedziesz coraz silniejsza. Na razie tego nie czujesz, ale ulozy sie.
pzdr :)
 

darksun

Nowicjusz
Dołączył
25 Grudzień 2009
Posty
126
Punkty reakcji
0
Monique19, oby było tak ja mówisz. Ale ta huśtawka nastrojów mnie wykończy :( Raz jest w miarę znośnie tak jak teraz, a za godzinę nie mogę się od płaczu powstrzymać ;(
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Monique19, oby było tak ja mówisz. Ale ta huśtawka nastrojów mnie wykończy :( Raz jest w miarę znośnie tak jak teraz, a za godzinę nie mogę się od płaczu powstrzymać ;(


Wiem cos o tym, w koncu sama przez to przechodzilam. Zobaczysz, ze kiedys jeszcze bedziesz sie z tego smiac, bo bedziesz juz miala dystans do sprawy. Pocieszaj sie tym :)
 
Do góry