Jak dalej żyć? Co robić?

pamela a

...
Dołączył
16 Październik 2009
Posty
2 222
Punkty reakcji
85
Ja bym chciała, żeby większa część mojego życia to był tylko film, ale mimo wszystko jak czytam ile sposobów życie ma na to, żeby nam dokopać, to sobie myślę... Ech, w sumie mniejsza z tym
A przecież nie kopie się leżącego...

Jedyny plus z Waszego spotkania to właśnie ta satysfakcja- niech wie, że sobie radzisz i to całkiem dobrze :) (a to, że może jest inaczej niech zostanie między nami ;) )
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
pamela a ja też swego czasu myślałam, że takie rzeczy zdarzają się tylko w filmach. Czasem jeszcze teraz trudno mi uwierzyć, że to jest moje życie...

Kurde, jak na złość, jeszcze dzisiaj go widziałam. Byłam się starać o prace, czekałam w aucie i akurat szedł. Zatrzymał się, "cześć, co słychać" z uśmiechem... kurde byłam w szoku. Na szczęście nie miał czasu. Jedno już wiem na pewno- nie ryczę jak go widzę, pominę fakt potem... Ale już jakoś mniej boli. Heh, teraz mi to było najmniej potrzebne, żeby go spotkać. Już zaczynało być dobrze ;( Ale jako że starałam się o robotę to byłam odpierdzielona ;) tak, jak jeszcze nigdy nie widział. Patrzył na mnie dziwnie, a niech patrzy co stracił...


No widzisz. Niech zaluje co stracil ! Bedzie dobrze, sama juz czujesz poprawe.
:)


Zazwyczaj czlowiek chce, zeby jego zycie to byl film romantyczny z happy endem, ale czasem los pisze inny scenariusz, co nie zmienia, ze moze byc jeszcze happy end... tyle, ze z duzo lepszym facetem :) i na to czekaj.. na happy end :)
 

darksun

Nowicjusz
Dołączył
25 Grudzień 2009
Posty
126
Punkty reakcji
0
Heh Monique19, chciałabym żeby na prawdę tak było. Po tym dzisiejszym jednak wróciło to takie nieprzyjemne uczucie :/ Nie wiem czy to tęsknota, czy żal, czy ból... w każdym razie nie jest fajnie :( Dlatego jadę teraz do znajomych, trzeba przełączyć myślenie na inne tory :)
 

agnieszka627

Nowicjusz
Dołączył
28 Maj 2010
Posty
56
Punkty reakcji
0
Droga darksun wiem, co się z Tobą teraz dzieje. Sama przechodzę przez rozstanie. Byłam ze swoim chłopakiem rok. Spędziłam z nim najpiękniejsze momenty swojego życia. Gdy przebywałam z nim przestałam widzieć świat w czarno-białych kolorach. Wszystko wydawało się być radosne i piękne. Jestem młodą osobą i pierwszy raz tak silnie się zaangażowałam w związek. Oczywiście były inne, ale nie było tego uczucia i szybko się rozlatywały. Wydawało mi się, że rozumiem się z moim chłopakiem bez słów i podobnie postrzegamy świat. Niedawno zaczęły się drobne sprzeczki o jakieś nieistotne sprawy, które prowadziły do poważniejszych kłótni. Dosyć niedawno dowiedziałam się, że on nie chce być już ze mną. Byłam załamana. Błagałam go żeby tego nie robił, błagałam go żeby mnie nie odtrącał. ( wiem, że nie powinnam tego robić, ale nie mogłam sobie poradzić, nie chciałam go stracić, bo za mocno go kochałam i dalej kocham ) Na krótki czas pogodziliśmy się i było dobrze. Nagle te jego zmiany nastrojów zaczęły wracać razem z kłótniami. Powiedział mi, że mnie nigdy nie kochał i kłamał od początku. Nie wierzyłam mu i dalej nie wierzę. Wiem, że nigdy by nie był z osobą, której by nie kochał, a z drugiej strony boję się, że może nie mam racji. Może naprawdę jest tak jak mówi. Jest między nami lekka różnica wieku i myślę, że on zerwał ze mną, bo boi się, że zmarnuje mi życie. Wyciągam taki wniosek, ponieważ jest nie stały w swoim zdaniu. Zachowuje się tak jakby chciał, ale nie może być ze mną. Chciałam mu pomóc w jego problemach, które miał mimo tego że potraktował mnie okropnie. Zgodził się. Następnie znowu stwierdził, że mojej pomocy nie potrzebuje. W sumie dając mu tę pomoc miałam nadzieję, że wrócimy do siebie. Chciałam bardziej pomóc sobie niż jemu. Trudno mi jest z tym wszystkim. Rozstaliśmy się, a ja fatalnie się czuję. Chodzę po domu i płaczę po kątach. Rodzina pyta mnie się czy wszystko jest ok, a ja kiwam głową i uśmiecham się sztucznie. Nie potrafię sobie z tym poradzić. Trudno jest mi sobie poradzić z myślą, że osoba, która znała mnie jak nikt inny, która poznała moje wnętrze, przed którą się otworzyłam i z którą spędziłam najpiękniejsze chwile mojego życia mnie zostawiła. Jest ciężko. Nawet bardzo ciężko, ale myślę, że dam radę. Boję się tego wszystkiego i nie chcę się na razie w nic angażować. Gdyby tylko chciał wrócić ... Przyjęłabym go bez wahania. Ehhh jestem naiwna. Trudno


Droga darksun Twoja sytuacja różni się od mojej o wiele, ale musisz być silna i wiedzieć, że nie jesteś sama. Twój związek był dłuższy i całkiem inny niż mój. Spotkało Cię wiele nieprzyjemności, ale pamiętaj : nie poddawaj się !
Za wszelką cenę staraj się wypełniać swój czas innymi zajęciami i musisz wierzyć, że w końcu pokocha Cię ktoś, kto będzie w stanie być z Tobą do końca i kochać Cię. Ja też mam taką cichą nadzieję, że mnie też ktoś pokocha.


To tyle ode mnie. Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Heh Monique19, chciałabym żeby na prawdę tak było. Po tym dzisiejszym jednak wróciło to takie nieprzyjemne uczucie :/ Nie wiem czy to tęsknota, czy żal, czy ból... w każdym razie nie jest fajnie :( Dlatego jadę teraz do znajomych, trzeba przełączyć myślenie na inne tory :)


Uwierz mi, ze tak bedzie. Nie dziwie sie, samo widzenie bylego zazwyczaj sprawia bol . To dobrze, ze jedziesz do znajomych, robisz bardzo pozytywnie ! Popieram to kochana :* Nie mozna sie przeciez zamykac w 4 scianach, choc przyznam, ze ja po rozstaniu z tym moim bylym chyba nawet klika miesiecy prawie w ogole nie wychodzilam z domu. Dobrze, ze Ty nie powielasz mojego bledu i bledu w sumie tez innych dziewczyn. bo wiele osob tak robi, gdy jest w rozpaczy, nie wiedza co ze soba zrobic itp.

Agnieszko ---> Nie zadreczaj sie tym co czul. Jezeli to co mowi jest prawda, to wykorzystal uczucia niewinnej , mlodej dziewczyny. Na pewno nie zasluguje, zebys przez niego plakala i cierpiala. Zostawil Ciebie, jego sprawa. Dobrze, ze masz w sobie tyle sily i nadziei, malo ludzi w takich ciezkich momentach ja ma. Podziwiam Cie, poniewaz ja po rozstaniu wszystko widzialam w czarnych barwach, to co piszesz jest nadzieja dla wszuystkich kobiet, ktore maja zranione serce.
Trzymam kciuki, bys znalazla kogos naprawde wyjatkowego, oczywiscie nie stanie sie to z dnia na dzien, ale na pewno Ci sie to uda.
pozdrawiam :)
 

darksun

Nowicjusz
Dołączył
25 Grudzień 2009
Posty
126
Punkty reakcji
0
Agnieszko wiem co czujesz. Wiem jak to jest kiedy świat się wali i w jednej chwili umierają marzenia :( Tak... pocieszał ślepy kulawego :/ Wiem, że nie jestem sama, ale czasem właśnie dobrze tak sobie popisać, wyżalić się, wyrzucić co na serduchu leży. Obie musimy być silne, ale czasami to jest takie trudne.
Mnie dzisiaj spotkanie ze znajomymi pomogło. Do niedzieli mam dość napięty grafik ze znajomymi więc mam nadzieję, że jakoś ten weekend zleci... Kiedyś tylko czekałam na weekendy, na czas, który mieliśmy tylko dla siebie, a teraz ich nienawidzę.
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Agnieszko wiem co czujesz. Wiem jak to jest kiedy świat się wali i w jednej chwili umierają marzenia :( Tak... pocieszał ślepy kulawego :/ Wiem, że nie jestem sama, ale czasem właśnie dobrze tak sobie popisać, wyżalić się, wyrzucić co na serduchu leży. Obie musimy być silne, ale czasami to jest takie trudne.
Mnie dzisiaj spotkanie ze znajomymi pomogło. Do niedzieli mam dość napięty grafik ze znajomymi więc mam nadzieję, że jakoś ten weekend zleci... Kiedyś tylko czekałam na weekendy, na czas, który mieliśmy tylko dla siebie, a teraz ich nienawidzę.


To cudownie, ze choc troche odprezylo Cie spotkanie ze znajomymi i pomoglo Ci. Bardzo milo to slyszec, ze nie jestes sama. No bo najgorsze to byc sama, a tak masz wsparcie. Ja to w ogole czasem jestem dziwna osobka, czasem jak tydzien lub prawie tydzien nie widze sie z chlopakiem, bo ma rozne obowiazki domowe on czasem itp, to wtedy moge wyjsc z kolezanka na dwor, ale mi sie nie chce i leniuchuje. Ech :p
Weekend zleci zobaczysz
pozdrawiam Cie :) :)
 

agnieszka627

Nowicjusz
Dołączył
28 Maj 2010
Posty
56
Punkty reakcji
0
Droga darksun ja robię podobnie. Spotykam się ze znajomymi i odświeżam stare znajomości. Potrzebuję teraz przebywać z ludźmi, bo gdy siedzę sama w domu wszystko wraca i nie mam sił. Chodzę po ścianach i walę w nie głową, ale powstrzymuję siebie aby do niego nie napisać. Dzisiaj wypłakałam się znajomemu i jest mi troszeczkę lepiej. Dalej czuję tę okropną gulę w gardle i niesamowitą samotność w tym wszystkim. Wszystko, co budujesz nagle rozpada się. Tobie dalej zależy, a tej drugiej osobie już nie. Cały czas mam okropną chęć napisania sms do niego i błagania go o to by do mnie wrócił. Wiem, że to jest żałosne, ale to tak bardzo boli. Cały czas zerkam na telefon by sprawdzić czy się nie odezwał. Czuję się słaba psychicznie. Gdyby to tak nie bolało...
Teraz mam strasznie dużo nauki do zaliczeń, a nie potrafię się na niczym skupić. Siedzę przed książką i zerkam w okno przypominając sobie najszczęśliwsze momenty mojego życia. Momenty, w których on był ze mną. Wszyscy mi mówią żebym zaczęła od początku, a to nie jest takie łatwe. Doradzają abym zmieniła numer i znalazła sobie kogoś innego. Boję się, że nie będę umiała funkcjonować w związku z kimś innym, że wszystko będzie wracać, a ja będę porównywać tę nowego mężczyznę do mojego byłego chłopaka. Boję się, że nie dam rady.


Ja też czekałam na weekendy. Na chodzenie po parku i leżenie na trawie. Teraz w te weekendy czuję się taka samotna. Dzisiaj rano spotkałam się ze znajomym, a jutro przyjaciółka chce mnie wyciągnąć na zakupy. Cieszę się, że nie jestem sama, że mam znajomych, bo to bardzo pomaga w życiu. Gdy dzisiaj wracałam ze spotkania ze znajomym szłam sobie przez rynek we Wrocławiu. Ciężko mi jest chodzić tamtędy, ponieważ tam wszystko się zaczęło. Potem spotykaliśmy się koło piekarni niedaleko mnie. Teraz omijam ją szerokim łukiem. Gdy widzę kogoś siedzącego na schodkach przy niej to mam okropną nadzieję, że to on. Niestety, to nie jest on i prawdopodobnie nigdy już go w swoim życiu nie zobaczę, co sprawia ogromny ból. Wiem, że mnie skrzywdził, ale ja nadal go kocham i jestem w stanie to wszystko przebaczyć mu. Nie mogę uwierzyć w to, że okłamywał mnie przez cały ten czas i mnie nie kochał. To jest niemożliwe. Boję się, że jemu dalej zależy tylko po prostu nie chce zrujnować mi życia swoimi problemami. To jest najgorsze, że jest nieszczery. Gdyby tylko mi to napisał... Gdyby napisał mi wszystkie swoje obawy, lęki... Ale on powiedział mi, że mnie nie kocha i nie jest zdolny do uczuć. Nie wierzę mu. Po prostu nie umiem sobie tego wyobrazić, że oszukiwał mnie przez ten czas. Jakbym wiedziała, że powiedział mi to po to abym sobie nie marnowała życia przez niego to wsiadłabym w autobus i pojechała do niego. Mogłabym spać pod drzwiami bylebym tylko mogła mu powiedzieć jak bardzo go kocham i nie chcę go stracić, ale nie mogę tego zrobić, bo jeżeli naprawdę nic nie czuł i kłamał to będzie jeszcze gorzej. Nie wiem co mam robić. Zdaję sobie z tego sprawę, że nie mogę napisać, ale... Ah to ale. Zawsze gdy późno wracał pisał mi smsy i pisał dobranoc. Teraz wstaję o 3 nad ranem zobaczyć czy nie dostałam smsa i przypominam sobie, że nie jesteśmy razem. Wtedy chce mi się okropnie płakać.


Do Monique19 --> Wcale nie jestem silna. Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym mieć siły na to wszystko. Dzisiaj wracałam do domu i naprawdę niewiele brakowało abym zaczęła płakać na ulicy. Wiem, że jestem młoda i świat stoi przede mną otworem, ale takie momenty w życiu człowieka sprawiają, że ma się wszystkiego dosyć. Nie lubię płakać na widoku. Nie chcę żeby moja rodzina widziała jak cierpię, bo nie mam siły im tego wszystkiego opowiadać. Przyjaciele i znajomi starają się mnie wspierać. Rodzina także to robi, ale myślą, że moje załamanie jest spowodowane ogromem pracy i nauki. Myślą, że to z tego powodu tak jestem podłamana. Gdy jestem sama w domu wybucham płaczem i tulę się do ścian. Z jednej strony chciałabym żeby napisał i powiedział mi, że dalej mnie kocha, a z drugiej strony boję się, że jak napisze to znowu zacznie mnie ranić i nie poradzę sobie z tym.
Cieszę się, że mam takie wsparcie. I cieszę się również, że mogę wszystko tutaj napisać, co mi leży na sercu. Naprawdę dziękuje, że jesteście.
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Droga darksun ja robię podobnie. Spotykam się ze znajomymi i odświeżam stare znajomości. Potrzebuję teraz przebywać z ludźmi, bo gdy siedzę sama w domu wszystko wraca i nie mam sił. Chodzę po ścianach i walę w nie głową, ale powstrzymuję siebie aby do niego nie napisać. Dzisiaj wypłakałam się znajomemu i jest mi troszeczkę lepiej. Dalej czuję tę okropną gulę w gardle i niesamowitą samotność w tym wszystkim. Wszystko, co budujesz nagle rozpada się. Tobie dalej zależy, a tej drugiej osobie już nie. Cały czas mam okropną chęć napisania sms do niego i błagania go o to by do mnie wrócił. Wiem, że to jest żałosne, ale to tak bardzo boli. Cały czas zerkam na telefon by sprawdzić czy się nie odezwał. Czuję się słaba psychicznie. Gdyby to tak nie bolało...
Teraz mam strasznie dużo nauki do zaliczeń, a nie potrafię się na niczym skupić. Siedzę przed książką i zerkam w okno przypominając sobie najszczęśliwsze momenty mojego życia. Momenty, w których on był ze mną. Wszyscy mi mówią żebym zaczęła od początku, a to nie jest takie łatwe. Doradzają abym zmieniła numer i znalazła sobie kogoś innego. Boję się, że nie będę umiała funkcjonować w związku z kimś innym, że wszystko będzie wracać, a ja będę porównywać tę nowego mężczyznę do mojego byłego chłopaka. Boję się, że nie dam rady.


Ja też czekałam na weekendy. Na chodzenie po parku i leżenie na trawie. Teraz w te weekendy czuję się taka samotna. Dzisiaj rano spotkałam się ze znajomym, a jutro przyjaciółka chce mnie wyciągnąć na zakupy. Cieszę się, że nie jestem sama, że mam znajomych, bo to bardzo pomaga w życiu. Gdy dzisiaj wracałam ze spotkania ze znajomym szłam sobie przez rynek we Wrocławiu. Ciężko mi jest chodzić tamtędy, ponieważ tam wszystko się zaczęło. Potem spotykaliśmy się koło piekarni niedaleko mnie. Teraz omijam ją szerokim łukiem. Gdy widzę kogoś siedzącego na schodkach przy niej to mam okropną nadzieję, że to on. Niestety, to nie jest on i prawdopodobnie nigdy już go w swoim życiu nie zobaczę, co sprawia ogromny ból. Wiem, że mnie skrzywdził, ale ja nadal go kocham i jestem w stanie to wszystko przebaczyć mu. Nie mogę uwierzyć w to, że okłamywał mnie przez cały ten czas i mnie nie kochał. To jest niemożliwe. Boję się, że jemu dalej zależy tylko po prostu nie chce zrujnować mi życia swoimi problemami. To jest najgorsze, że jest nieszczery. Gdyby tylko mi to napisał... Gdyby napisał mi wszystkie swoje obawy, lęki... Ale on powiedział mi, że mnie nie kocha i nie jest zdolny do uczuć. Nie wierzę mu. Po prostu nie umiem sobie tego wyobrazić, że oszukiwał mnie przez ten czas. Jakbym wiedziała, że powiedział mi to po to abym sobie nie marnowała życia przez niego to wsiadłabym w autobus i pojechała do niego. Mogłabym spać pod drzwiami bylebym tylko mogła mu powiedzieć jak bardzo go kocham i nie chcę go stracić, ale nie mogę tego zrobić, bo jeżeli naprawdę nic nie czuł i kłamał to będzie jeszcze gorzej. Nie wiem co mam robić. Zdaję sobie z tego sprawę, że nie mogę napisać, ale... Ah to ale. Zawsze gdy późno wracał pisał mi smsy i pisał dobranoc. Teraz wstaję o 3 nad ranem zobaczyć czy nie dostałam smsa i przypominam sobie, że nie jesteśmy razem. Wtedy chce mi się okropnie płakać.


Do Monique19 --> Wcale nie jestem silna. Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym mieć siły na to wszystko. Dzisiaj wracałam do domu i naprawdę niewiele brakowało abym zaczęła płakać na ulicy. Wiem, że jestem młoda i świat stoi przede mną otworem, ale takie momenty w życiu człowieka sprawiają, że ma się wszystkiego dosyć. Nie lubię płakać na widoku. Nie chcę żeby moja rodzina widziała jak cierpię, bo nie mam siły im tego wszystkiego opowiadać. Przyjaciele i znajomi starają się mnie wspierać. Rodzina także to robi, ale myślą, że moje załamanie jest spowodowane ogromem pracy i nauki. Myślą, że to z tego powodu tak jestem podłamana. Gdy jestem sama w domu wybucham płaczem i tulę się do ścian. Z jednej strony chciałabym żeby napisał i powiedział mi, że dalej mnie kocha, a z drugiej strony boję się, że jak napisze to znowu zacznie mnie ranić i nie poradzę sobie z tym.
Cieszę się, że mam takie wsparcie. I cieszę się również, że mogę wszystko tutaj napisać, co mi leży na sercu. Naprawdę dziękuje, że jesteście.



Doskonale Cie rozumiem. Gdy rozstalam sie z poprzednich chlopakiem(glownym powodem byla zdrada, jego klamstwa) takze bylo mi bardzo ciezko :( W myslach mowilam sobie, ze to milosc mojego zycia i ze juz nigdy nie przestane go kochac. Balam sie, ze innego nie bede w stanie pokochac i ze przez to bede zawsze nieszczesliwa. Teraz jednak nie nazwalabym tego miloscia mojego zycia, ciezko nazwac tak cos co sie rozpadlo i nie mialo sensu. Teraz jestem z chlopakiem blisko 2 lata i jestem bardzo szczesliwa. Nie wierzylam w to, a jednak. Wam teraz tez ciezko uwierzyc, tak jak mi bylo ciezko uwierzyc. Wszyscy mowili, ze zakocham sie znow, a ja nie wierzylam. A tu taka niespodzianka. I jestem bardzo szczesliwa. Moj ukochany do tej pory mnie nie zawiodl i mam nadzieje, ze to on bedzie tym jedynym i bede z nim na zawsze.
Dlatego doskonale Cie rozumiem. Wtedy nie bedac z tamtym z jednej strony czulam nienawisc, a z drugiej jeszcze mialam chec napisac cos. Potem zrozumialam, ze to bez sensu, ze nie moge sie tak zachowywac, bo bedzie to wykorzystywal. Od niego padlo wiele niemilych slow po rozstaniu np ze juz mnie nie kocha. Niby to bylo przy tamtej jego nowej dziewczynie, ale przeciez gdyby kochal mialby wiecej oleju w glowie.
Bolalo jak cholera, myslalam, ze caly swiat mi sie zawalil.
No ale gdizes po roku, moze troche mniej wrocilam do normalnosci.
Gdy zaczelam spotykac sie z moim chlopakiem to wstyd przyznac, ale calkowicie to co czulam do bylego minelo dopiero tak po 2 miesiacach spotykania sie z moim obecnym chlopakiem. Nawet balam sie, ze moze jednak nigdy o tamtym nie zapomne. Ale udalo sie po tych kilku miesiacach i wiedzialam, ze teraz jestem gotowa na ten nowy zwiazek i pokochalam obecnego chlopaka ze zdwojona sila.
Teraz jestem szczesliwa i widze, ze bylam gotowa pokochac znow i ciesze sie, bo tamten nie byl nawet wart mej uwagi .
Pamietaj, ze jestem z Toba, mozesz liczyc na wsparcie :*
 

darksun

Nowicjusz
Dołączył
25 Grudzień 2009
Posty
126
Punkty reakcji
0
Agnieszko, wiem przez co przechodzisz. 8 miesięcy męczę się z tym. Tu z jednej strony chciałabym zadzwonić, napisać, ale co? I po co? Jakbym chciał mieć ze mną jakiś kontakt to telefon działa w dwie strony. Nawet teraz, po takim czasie czasami złapę się na tym, że podświadomie czekam na smsa, na maila... Do pół roku to było non stop. Ale to nie wina telefonu, że nie dzwoni... W pierwszej fazie brakowało mi nawet tego, że codziennie rano mnie budził. Do dzisiaj szerokim łukiem omijam miejsca, które mi się z nim kojarzą, bo nawet dziś mogłoby się zdarzyć, że by się rozpłakała. Taki głupi przykład... on uwielbiał ptasie mleczko- ja też. Wiesz, że od 8 miesięcy nie jestem w stanie tego przełknąć? Na początku nawet do głupiej Biedronki ciężko mi było iść samej. Nie chodzi o to, że sobie nie dam rady, bo daje sobie radę doskonale, tylko nawet mimo tego co zrobił po prostu mi go brakuje. Brakuje mi go jako człowieka, jako przyjaciela... I jest mi smutno. No ale czemu ma nie być mi smutno, przecież zależało mi na tym człowieku ;( A on to wykorzystał. Ile ja bym dała, zęby to wszystko się nigdy nie zdarzyło. U mnie jest błędne koło, bo nawet jakby wrócił, to i tak dla własnego dobra nie mogłabym go przyjąć. Co nie znaczy, że nie tęsknie mimo wszystko :( Jednak to wczorajsze spotkanie wszystko ożywiło i znów jest źle ;( Są takie momenty, że nie mam ochoty już żyć.
Nie mówię, że nie kręcą się dookoła mnie faceci, bo jest ich pełno, tym bardziej, że obracam się raczej w męskim towarzystwie. Ale zauważyłam, że wszystko jest ok póki są to tylko koledzy. Jak zaczyna się któryś bliżej mną interesować to ja uciekam. Nie wiem czy to kiedyś minie. Zaczynam po mału oswajać się z moją samotnością, co nie oznacza, że nie jest mi przykro. Dodatkowo jak widzę na ulicy jakąś babkę w ciąży to też mi się od razu chce płakać. I ciągle nie rozumiem "za co?" ;(
Szkoda Aga, że mieszkasz taki kawałek ode mnie, bo mogłybyśmy się spotkać, pogadać :(
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Agnieszko, wiem przez co przechodzisz. 8 miesięcy męczę się z tym. Tu z jednej strony chciałabym zadzwonić, napisać, ale co? I po co? Jakbym chciał mieć ze mną jakiś kontakt to telefon działa w dwie strony. Nawet teraz, po takim czasie czasami złapę się na tym, że podświadomie czekam na smsa, na maila... Do pół roku to było non stop. Ale to nie wina telefonu, że nie dzwoni... W pierwszej fazie brakowało mi nawet tego, że codziennie rano mnie budził. Do dzisiaj szerokim łukiem omijam miejsca, które mi się z nim kojarzą, bo nawet dziś mogłoby się zdarzyć, że by się rozpłakała. Taki głupi przykład... on uwielbiał ptasie mleczko- ja też. Wiesz, że od 8 miesięcy nie jestem w stanie tego przełknąć? Na początku nawet do głupiej Biedronki ciężko mi było iść samej. Nie chodzi o to, że sobie nie dam rady, bo daje sobie radę doskonale, tylko nawet mimo tego co zrobił po prostu mi go brakuje. Brakuje mi go jako człowieka, jako przyjaciela... I jest mi smutno. No ale czemu ma nie być mi smutno, przecież zależało mi na tym człowieku ;( A on to wykorzystał. Ile ja bym dała, zęby to wszystko się nigdy nie zdarzyło. U mnie jest błędne koło, bo nawet jakby wrócił, to i tak dla własnego dobra nie mogłabym go przyjąć. Co nie znaczy, że nie tęsknie mimo wszystko :( Jednak to wczorajsze spotkanie wszystko ożywiło i znów jest źle ;( Są takie momenty, że nie mam ochoty już żyć.
Nie mówię, że nie kręcą się dookoła mnie faceci, bo jest ich pełno, tym bardziej, że obracam się raczej w męskim towarzystwie. Ale zauważyłam, że wszystko jest ok póki są to tylko koledzy. Jak zaczyna się któryś bliżej mną interesować to ja uciekam. Nie wiem czy to kiedyś minie. Zaczynam po mału oswajać się z moją samotnością, co nie oznacza, że nie jest mi przykro. Dodatkowo jak widzę na ulicy jakąś babkę w ciąży to też mi się od razu chce płakać. I ciągle nie rozumiem "za co?" ;(
Szkoda Aga, że mieszkasz taki kawałek ode mnie, bo mogłybyśmy się spotkać, pogadać :(


To normalne , ze jest Ci bardzo smutno, gdy widzisz kobiete w ciazy na ulicy, sama chcialabys , zeby byc z nim, zeby Wasze plany sie zmienily, ale fakt.. gdyby mu zalezalo, to by zadzwonil. To calkowicie normalne, Ze nie jestes gotowa teraz zwiazac sie z innym mezczyzna, nadal kochasz swojego bylego, a nie da sie kochac dwoch osob naraz. Musisz dac sobie jeszcze czas. Nic na sile, a z czasem pokochasz znow, zapewniam cie. Teraz wydaje sie to nierealne, ale czeka na Ciebie na pewno ktos kto Ciebie nie skrzywdzi. Jakbys chciala pogadac, to mozesz tez pisac na priv... Wiem, co czujesz...
 

agnieszka627

Nowicjusz
Dołączył
28 Maj 2010
Posty
56
Punkty reakcji
0
Dzisiaj od rana nie mogę usiedzieć w domu. Najpierw spotkałam się ze znajomym, który pocieszał mnie, że to wszystko minie i będzie lepiej. Następnie przyjaciółka wyciągnęła mnie na ogromną porcję lodów. Było lepiej, ale gdy wracam do pustego domu i siedzę w nim sama nie mam siły na nic. I znowu złamałam swoje przyrzeczenie. Napisałam do niego. To po prostu było silniejsze ode mnie. Napisałam mu, że mogę wszystkie te kłamstwa mu wybaczyć i że od nowa się zresetować. Napisałam, że mogę przestać myśleć o tym, co było i po prostu się z nim przyjaźnić. Tak wiem, że nie umiałabym tego zrobić, ale tyle bym dała, żeby był przy mnie i żebym mogła oglądać chociaż jego twarz. Nic mi nie odpisał. W sumie to może i dobrze, ale gdyby napisał mi, że chce wrócić to pewnie zgodziłabym się. To jest takie naiwne z mojej strony. Wszyscy mi mówią, że on nie był mnie wart, ale ja cały czas twierdzę, że nie poradzę sobie bez niego. Ja po prostu nie umiem żyć w takim czymś. Boję się, że jeżeli poznam kogoś innego to będę go cały czas porównywać do niego. Monique naprawdę cieszę się, że tak Ci się to wszystko ułożyło. Też chciałabym żeby tak było w moim przypadku. Naprawdę dziewczyny cieszę się, że mnie wspieracie. Sama nie dałabym rady, a tutaj gdy piszę robi mi się lżej. :) Miło byłoby się spotkać i porozmawiać razem o tym wszystkim :) Szkoda, że jesteśmy z różnych miejsc Polski. A skąd wy jesteście? Powiem wam, że ten Wrocław przygnębiająco na mnie wpływa. Nigdy nie zapomnę jak spacerowałam z nim i chodziliśmy po rynku, następnie koło galerii dominikańskiej w parku, a potem koło Odry. Bardzo często chodziliśmy do parku... Teraz często jestem w tych miejscach i to wszystko wraca za każdym razem, gdy tamtędy przejeżdżam lub przechodzę. Ehh okropne uczucie
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Dzisiaj od rana nie mogę usiedzieć w domu. Najpierw spotkałam się ze znajomym, który pocieszał mnie, że to wszystko minie i będzie lepiej. Następnie przyjaciółka wyciągnęła mnie na ogromną porcję lodów. Było lepiej, ale gdy wracam do pustego domu i siedzę w nim sama nie mam siły na nic. I znowu złamałam swoje przyrzeczenie. Napisałam do niego. To po prostu było silniejsze ode mnie. Napisałam mu, że mogę wszystkie te kłamstwa mu wybaczyć i że od nowa się zresetować. Napisałam, że mogę przestać myśleć o tym, co było i po prostu się z nim przyjaźnić. Tak wiem, że nie umiałabym tego zrobić, ale tyle bym dała, żeby był przy mnie i żebym mogła oglądać chociaż jego twarz. Nic mi nie odpisał. W sumie to może i dobrze, ale gdyby napisał mi, że chce wrócić to pewnie zgodziłabym się. To jest takie naiwne z mojej strony. Wszyscy mi mówią, że on nie był mnie wart, ale ja cały czas twierdzę, że nie poradzę sobie bez niego. Ja po prostu nie umiem żyć w takim czymś. Boję się, że jeżeli poznam kogoś innego to będę go cały czas porównywać do niego. Monique naprawdę cieszę się, że tak Ci się to wszystko ułożyło. Też chciałabym żeby tak było w moim przypadku. Naprawdę dziewczyny cieszę się, że mnie wspieracie. Sama nie dałabym rady, a tutaj naprawdę gdy piszę robi mi się lżej. :) Miło byłoby się spotkać i porozmawiać razem o tym wszystkim :) Szkoda, że jesteśmy z różnych miejsc Polski? A skąd wy jesteście? Powiem wam, że ten Wrocław przygnębiająco na mnie wpływa. Nigdy nie zapomnę jak spacerowałam z nim i chodziliśmy po rynku, następnie koło galerii dominikańskiej w parku, a potem koło Odry. Bardzo często chodziliśmy do parku... Teraz często jestem w tych miejscach i to wszystko wraca za każdym razem, gdy tamtędy przejeżdżam lub przechodzę. Ehh okropne uczucie


Widzisz, ja po rozstaniu przechodzac obok miejsc, gdzie z nim bylam naprawde czulam sie okropnie. Lzy same naplywaly do oczu. Teraz przechodze obojetnie. Tylko ten moj chlopak byly czasem mi nie dawal spokoju, ale to taka toksyczna millosc z jego strony jak juz, nikt by takiej nie chcial, wiec odrzucajac jego robie wlasciwie :) Dokladniej dla jasnosci, to najpierw bylo tak, ze ja po rozstaniu wypisywalam do niego, ze go kocham, ale on pisal , ze chce byc z tamta, inna. I tak bylo. Probowalam sie otrzasnac, a on gdzies po pol roku probowal wrocic. Ja juz jednak nie chcialam z nim byc. Poza tym, raczej tamta kopnela go w tylek i dlatego, a ja nie chcialam i nie chce byc kims na pocieszenie, zeby byl ze mna z nbraku laku, bo co to za milosc. Nigdy ja i on do siebie nie pasowalismy, a teraz chyba nie moze pogodzic sie z tym, ze ja go nie chce. Czasami do mnie wypisywal , nachodzil mnie, ale to tak gdzies pol roku po rozstaniu. No ale teraz w sumie spokoj. Jestem szczesliwa z moim obecnym chlopakiem , a tamten to przeszlosc. Wiesz, powiem Ci szczerze po rozstaniu z tamtym nie mialam zbyt wielkeigo wsparcia, ale jakos dalam rade. Niektorzy mowia, ze jestem silna, ale ja nie wiem. Moze i jestem, ale lepiej dla mnie... Cierpienie bylo ale dalam rade.
Ostatnio czytalalm w gazecie zdanie, ze z milosci sie cierpi, ale sie nie umiera . To prawda, chyba ze ktos odbierze sobie zycie, ale to glupie. Przeciz lepuej sprobowac normalnie zyc, pocierpi sie to fakt, ale po jakims okresie czasu , w koncu bedzie lepiej .

Owszem byloby milo spotkac sie, porozmawiac o wszystkim, chetnie bym sie na to zgodzila. Niestety rozczaruje Ciebie nieco, mieszkam w Pruszkowie kolo Warszawy, wiec troche daleko. No aczkolwiek bardzo bym chciala jezeli bylaby taka mozliwosc.

Ciesze sie, ze zapomnialam o tamtym. Teraz ciesze sie pelnia zycia.
pozdrawiam
 

Namine

Bywalec
Dołączył
9 Czerwiec 2009
Posty
425
Punkty reakcji
41
Miasto
Prosto z komputera
Eh też mnie ktoś rzucił 8 miesięcy temu ;(

Powinnaś znaleźć sobie kogoś innego i nie patrzeć wstecz
 

agnieszka627

Nowicjusz
Dołączył
28 Maj 2010
Posty
56
Punkty reakcji
0
Widzisz, ja po rozstaniu przechodzac obok miejsc, gdzie z nim bylam naprawde czulam sie okropnie. Lzy same naplywaly do oczu. Teraz przechodze obojetnie. Tylko ten moj chlopak byly czasem mi nie dawal spokoju, ale to taka toksyczna millosc z jego strony jak juz, nikt by takiej nie chcial, wiec odrzucajac jego robie wlasciwie :) Dokladniej dla jasnosci, to najpierw bylo tak, ze ja po rozstaniu wypisywalam do niego, ze go kocham, ale on pisal , ze chce byc z tamta, inna. I tak bylo. Probowalam sie otrzasnac, a on gdzies po pol roku probowal wrocic. Ja juz jednak nie chcialam z nim byc. Poza tym, raczej tamta kopnela go w tylek i dlatego, a ja nie chcialam i nie chce byc kims na pocieszenie, zeby byl ze mna z nbraku laku, bo co to za milosc. Nigdy ja i on do siebie nie pasowalismy, a teraz chyba nie moze pogodzic sie z tym, ze ja go nie chce. Czasami do mnie wypisywal , nachodzil mnie, ale to tak gdzies pol roku po rozstaniu. No ale teraz w sumie spokoj. Jestem szczesliwa z moim obecnym chlopakiem , a tamten to przeszlosc. Wiesz, powiem Ci szczerze po rozstaniu z tamtym nie mialam zbyt wielkeigo wsparcia, ale jakos dalam rade. Niektorzy mowia, ze jestem silna, ale ja nie wiem. Moze i jestem, ale lepiej dla mnie... Cierpienie bylo ale dalam rade.
Ostatnio czytalalm w gazecie zdanie, ze z milosci sie cierpi, ale sie nie umiera . To prawda, chyba ze ktos odbierze sobie zycie, ale to glupie. Przeciz lepuej sprobowac normalnie zyc, pocierpi sie to fakt, ale po jakims okresie czasu , w koncu bedzie lepiej .

Owszem byloby milo spotkac sie, porozmawiac o wszystkim, chetnie bym sie na to zgodzila. Niestety rozczaruje Ciebie nieco, mieszkam w Pruszkowie kolo Warszawy, wiec troche daleko. No aczkolwiek bardzo bym chciala jezeli bylaby taka mozliwosc.

Ciesze sie, ze zapomnialam o tamtym. Teraz ciesze sie pelnia zycia.
pozdrawiam





Miło byłoby się spotkać :) Porozmawiać o tym wszystkim. Zawsze łatwiej się przechodzi przez to z kimś, kto ma jakieś doświadczenie w tym wszystkim. Szczerze mówiąc ja nie mam żadnego. Pierwszy raz zaczęło mi tak zależeć na kimś i pierwszy raz tak silnie się zakochałam, a gdy zerwał cały świat zawalił mi się w jednym momencie. Mam nadzieję, że kiedyś będę się z tego śmiać. Będę mieć rodzinę i śliczne dzieci i opowiadać im o mojej pierwszej tak silnej miłości. Naprawdę nie wyobrażam sobie, że są małżeństwa, które tak bardzo się kochają i są ze sobą do końca. Bardzo chciałabym, żeby i mnie ktoś tak pokochał. Tak do końca życia.
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Miło byłoby się spotkać :) Porozmawiać o tym wszystkim. Zawsze łatwiej się przechodzi przez to z kimś, kto ma jakieś doświadczenie w tym wszystkim. Szczerze mówiąc ja nie mam żadnego. Pierwszy raz zaczęło mi tak zależeć na kimś i pierwszy raz tak silnie się zakochałam, a gdy zerwał cały świat zawalił mi się w jednym momencie. Mam nadzieję, że kiedyś będę się z tego śmiać. Będę mieć rodzinę i śliczne dzieci i opowiadać im o mojej pierwszej tak silnej miłości. Naprawdę nie wyobrażam sobie, że są małżeństwa, które tak bardzo się kochają i są ze sobą do końca. Bardzo chciałabym, żeby i mnie ktoś tak pokochał. Tak do końca życia.


:) No pewnie, ze tak. Warto rozmawiac z kims kto przezyl cos podobego. Mozesz miec pewnosc, ze rozumiem co czujesz. Moj byly tez byl pierwsza osoba, na ktorej mi tak zalezalo. Teraz ciezko Ci w to uwierzyc, ale sa malzenstwa, ktore sa ze soba do konca swoich dni, w chorobie i w zdrowiu, w szczesciu i w smutku i nam wszystkim zycze takiej przyszlosci z partnerem .
A tak z ciekawosci ile masz lat ? ;)
Ja mam 19 , a moj obecny partner jutro konczy 23 lata ;)
 

agnieszka627

Nowicjusz
Dołączył
28 Maj 2010
Posty
56
Punkty reakcji
0
:) No pewnie, ze tak. Warto rozmawiac z kims kto przezyl cos podobego. Mozesz miec pewnosc, ze rozumiem co czujesz. Moj byly tez byl pierwsza osoba, na ktorej mi tak zalezalo. Teraz ciezko Ci w to uwierzyc, ale sa malzenstwa, ktore sa ze soba do konca swoich dni, w chorobie i w zdrowiu, w szczesciu i w smutku i nam wszystkim zycze takiej przyszlosci z partnerem .
A tak z ciekawosci ile masz lat ? ;)
Ja mam 19 , a moj obecny partner jutro konczy 23 lata ;)


Mam lat 17, a mój były chłopak był 4 lata ode mnie starszy. Czyli taka sama różnica wieku jak w Twoim związku. Może dla niego to była za duża różnica. Ja się uczę, a on już studiuje. Nie wiem sama, ale myślę, że gdyby naprawdę chciał być wobec mnie uczciwy to nie zaczynałby tego wiedząc, że nie pasuje mu wiek. Zdawał sobie sprawę z tego ile mam lat, a mimo to chciał być ze mną.:/
 

darksun

Nowicjusz
Dołączył
25 Grudzień 2009
Posty
126
Punkty reakcji
0
Heh, ja dziś poszłam na dni Dąbrowy... i spotkałam jego siostre :/ No kurde, wczoraj on, dzisiaj ona... im bardziej staram się zapomnieć, tym bardziej dziwne zbiegi okoliczności mi nie dają... ;( Teraz wróciłam do tego pustego domu i czuję się fatalnie ;( Po prostu tak mi się chce płakać ;( Czy to musi tak cholernie boleć? ;(
Heh, jakie Wy młodziutkie jesteście :) Macie całe życie przed sobą :)
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Heh, ja dziś poszłam na dni Dąbrowy... i spotkałam jego siostre :/ No kurde, wczoraj on, dzisiaj ona... im bardziej staram się zapomnieć, tym bardziej dziwne zbiegi okoliczności mi nie dają... ;( Teraz wróciłam do tego pustego domu i czuję się fatalnie ;( Po prostu tak mi się chce płakać ;( Czy to musi tak cholernie boleć? ;(
Heh, jakie Wy młodziutkie jesteście :) Macie całe życie przed sobą :)


Tak, ale to ze Ty jestes starsza nic nie oznacza zlego dla Ciebie. W kazdym wieku mozna poznac millosc, a za stara uwazac sie nie mozesz. Ja po rozstaniu takze czesto go spotykalam , kogos z jego rodziny .Takze bolalo. Teraz nie boli na szczescie. Nie martw sie, dasz rade. :*
 

agnieszka627

Nowicjusz
Dołączył
28 Maj 2010
Posty
56
Punkty reakcji
0
Kochana Darksun to, że jesteś starsza od nas nie oznacza, że nikogo sobie nie znajdziesz. Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym być starsza o jakieś 6 lat. Wszyscy mi mówią, że jestem bardzo dojrzała emocjonalnie i nie zachowuję się tak jak na mój wiek. Zdaję sobie z tego sprawę. Może to właśnie dlatego trafiam na samych idiotów. Jestem bardziej dojrzalsza od nich i inaczej patrzę na życie. Dla mnie życie nie jest zabawą. Moim celem jest wykształcenie się, osiągnięcie czegoś w życiu, podjęcie pracy i założenie rodziny. Niestety w trakcie dążenia do tego wszystkiego po drodze spotykam ogromne niepowodzenia i załamuję się. Ta sytuacja z moim byłym chłopakiem bardzo mnie wyczerpała. Trudno jakoś mi się patrzy na to wszystko, ale może dzięki temu zaczęłam dostrzegać to, że świat nie jest taki kolorowy jak mi się wydawało. Może po to zostałam zraniona aby kiedyś w dalszym życiu być bardziej ostrożna. Szkoda tylko, że tak to się skończyło. Nic na to nie poradzę, że tak bardzo zaangażowałam się w to wszystko. Dalej płakać mi się chce jak o tym myślę, ale nawet nie mam siły tego robić. To, co było już nie wróci, a ja muszę iść dalej. Wiem, że będzie to okropnie trudne, ale mam nadzieję, że poradzę sobie. Gdy widzę całującą się parę to czuję się źle. Wczoraj szłam ulicą i zobaczyłam chłopaka podobnego do niego... Poczułam okropne ukłucie w sercu. Rano jak wstaję dalej patrzę się na telefon i szukam koperty z sms na wyświetlaczu. Niestety, nie ma jej i wtedy wszystko mi się przypomina. To jak mnie zostawił i powraca ból. Z jednej strony dobrze, że nie pisze, ale z drugiej strony chciałabym... Trudno. Nie należy ulegać swoim pragnieniom. Muszę być twarda i silna i cieszyć się z tego, że nie pisze. Wszyscy mówią, że tak będzie łatwiej. Podkreślają iż takie sytuacje pozwalają uczyć się na błędach i ich więcej nie popełniać. Mam nadzieję, że tak będzie. Nie wiem kiedy minie ten ból, ale musi minąć.
 
Do góry