Jak dalej żyć? Co robić?

lesslis

Nowicjusz
Dołączył
14 Kwiecień 2008
Posty
406
Punkty reakcji
20
Miasto
tam gdzie nie sięga wzrok...
No tak... chyba nikt nie potrafi tak kłamać jak cyniczny mężczyzna. Sory.. jednak nie powinnam uzywac słowa 'mężczyzna', ono jest zarezerwowane dla tych prawdziwych mężczyzn, takie patałachy nie zasługują na takie miano. Wiesz.. zawsze sie zastanawiałam dlaczego oni nigdy nie moga powiedziec wprost.. dlaczego nie moga przyjsc i tak po prposatu powiedziec "wiesz, stało sie to i to, do tego czasu bylo to i to, poznalem kogos nowego, nie mozemy byc razem", czy cos w tym stylu.. po co doprowadzac do takich stanow rzeczy o ktorych tutaj ciągle piszemy. Dlaczego ? Nienawidze kłamstwa w takim wydaniu... A ja zawsze potrafiłam je wyczuc, a oni jeszcze sprawniej potrafili mi wypierac sie w zywe oczy. I zawsze łudziłam sie i sama sobie wmawiałam i kazałam wierzyć w te kłamstwa... I to zawsze ja- ta ktora byla gotowa stać przy nim i wspierac, pomagac w kazdej chwili, w kazdej rozterce, zawsze była odpychana na bok, zawsze z tego pojedynku kobiet byłam ta gorsza, mimo że tamte zdradzały, wyzywały itp. Widocznie tak miało byc. Nie żałuję ani trochę. Kiedys nawet żyłam w przekonaniu że nikt mnie nie chce na pewno dlatego, ze jestem taka łagodna i naiwna. Po prostu głupia... Bo tak z tego wychodziło. Nawet zostałam w tym utwierdzona, kiedy ten jeden powiedziec że woli szmaty... Chyba żadne z jego słów mnie tak nie zabolało jak własnie to. A wiesz jak mi ciśnienie podskoczyło, kiedy kręciłam z jednym facetem i odkryłam że ma dziewczyne, a kiedy pytałam o to wprost zaprzeczał i wypieał się tego faktu? Miałam ochote roztrzaskać telefon... I może nie bede pisac juz jak dalej sie ta historia potoczyła... Bo przyszedł moment w którym zapłakałam i sama siebie tez nazwałam szmatą, choc to nie do końca była moja wina.
 

darksun

Nowicjusz
Dołączył
25 Grudzień 2009
Posty
126
Punkty reakcji
0
Pewnie, że to nie była Twoja wina. Ja też miałam taka sytuację, ale jak tylko się dowiedziałam zerwałam tą znajomość. Tym bardziej dziwi mnie tamta panna- wiedziała, że jesteśmy razem... czyli są siebie warci! Mnie już nigdy więcej nie zobaczy. A tak szczerze to ja bym się bała na miejscu tej panny być z takim facetem, który zostawia swoją narzeczoną... bałabym się, że i mnie zostawi kiedyś. A na miejscu jego... bałabym się, że ona postąpi tak samo. Ale z tego co już wiem jemu nie zleży na trwałym związku. Kolejna kumpela do bzykania, a jej może to odpowiada. Heh, nie zastanawiam się już nad tym. Zajęłam się sobą, siłownia itp. itd. żeby kiedyś jak się spotkamy przypadkiem zobaczył co stracił. A co sobie będę ;) Ja spróbuję sobie życie jakoś odbudować, ale już bez niego.
Masz rację, też bym wolała usłyszeć "sorry, nie kocham cie, poznałem kogoś, chcę z nią być". Bolałoby na pewno, ale potrafiłabym to zrozumieć, bo nikogo do miłości nie można zmusić. A tak... kłamstwa i tyle zmarnowanego mojego czasu i zdrowia, nie wspominając o życiu dziecka. Mnie na jego miejscu wyrzuty sumienia nie dałyby żyć, ale cóż... jesteśmy z dwóch różnych bajek, bo ja nie byłabym w stanie komuś czegoś takiego zrobić.
 
Do góry