fatalne zauroczenie

daglezja

Nowicjusz
Dołączył
8 Lipiec 2010
Posty
10
Punkty reakcji
0
Witam wszystkich.
Bardzo ciężko mi o tym mówić. Być może się tego wstydzę, albo byłam zbyt zaślepiona i naiwna. W każdym bądź razie po raz pierwszy się otwieram i oczekuje zrozumienia.
Dwa lata temu poznałam mężczyznę, wydawałoby się, moich marzeń. Oboje przeżyliśmy cudowne chwile. Czułam się najszczęśliwszą kobietą pod słońcem. Kiedy istniało podejrzenie o ciąży nosił mnie na rękach, gdy okazało się to fałszywym alarmem chodził zawiedziony przez kilka dni. Pół roku później udało się i zaszłam w ciążę. Na początku było wręcz idealnie. Jednak później zaczął się mój koszmar. Zaczęłam mieć potworne wahania nastroju. Jednak nie były one nie do zniesienia. Częściej robiłam mu awantury "przez smsa". Jednak było to spowodowane tym, że przez jego pracę siedziałam cały czas sama, a razem jeszcze nie mieszkaliśmy. Kiedy przyjeżdżał siedzieliśmy cały czas do siebie przytuleni. Jednak moje szczęście nie trwało zbyt długo. Między 5 a 6 miesiącem powoli zaczął mi rosnąć brzuch. Mój wymarzony partner ma okropnych rodziców, więc woleliśmy dla świętego spokoju ich o dziecku nie informować do porodu. Nie chciałam się potem niepotrzebnie denerwować. Ukochany, im był brzuch większy, tym bardziej starał się mnie unikać. Ukrywał mnie przed swoimi znajomymi, starał się ze mną nigdzie nie wychodzić. Stał się zupełnie innym człowiekiem. Był dla mnie bardzo oschły. Mówiłam Mu, że najwyższy czas, żeby zrobił prawo jazdy, gdyż nie jestem w stanie go tak często wszędzie wozić. Wręcz go o to błagałam, a on mi pisał smsy, że ma dość tej nachalności i, że koniec z nami. Zrywał ze mną w każdym tygodniu, a po jakimś czasie wracał. Okazało się, że jest egoistą. Zaczął patrzeć tylko na własne potrzeby. Od tygodnia nie zażywam witamin, które przypisał mi lekarz, bo on miał wesele i przepiep*** całą wypłatę. Nie zabrał mnie na nie ze sobą. Byle się nikt nie dowiedział. Od miesiąca mi piszę, że nie jest pewny, czy nam wyjdzie. Do tego dostaje od niego bardzo przykre smsy. Czuje się najbardziej nieszczęśliwą kobietą w ciąży na świecie. Ponad miesiąc temu powiedział swoim znajomym i rodzinie, że już nie jesteśmy razem, co nie było prawdą. Cały czas próbuje mnie ukrywać, ukrywać dziecko i to, że coś nas nie łączy. Teraz jestem w 7 miesiącu. Chciałam zacząć powoli kupować wyprawkę dla dziecka. Napisałam mu wczoraj smsa, że nie do końca wiem co potrzeba takiemu noworodkowi i co powinno być priorytetem. Napisał mi, żebym dała mu spokój. Moje złudzenie, że będzie już dobrze, doprowadziło mnie do łez. Odpisałam, że chyba już dłużej tego nie wytrzymam, że się zmienił, jest zupełnie kimś innym, że odchodze. Odpisał, żebym dała mu spokój i "pa". Traktuje mnie okropnie i nigdy nie czułam się tak samotna i opuszczona. Najbardziej boli mnie to, że wstydzi się własnego dziecka. Jednak nie jestem w stanie zrozumieć jak moje szczęście zmieniło się w koszmar w ponad 2miesiące...

Proszę Was o pomoc. Co mam w takiej sytuacji zrobić? Nie wiem, czy odejść na dobre, gdyż może mnie to kosztować długie tygodnie nerwów i płaczu, a tego już mam na pęczki. Czy może poczekać do porodu i może wtedy się coś zmieni? W końcu tak bardzo chciał założyć ze mną rodzinę.
pozdrawiam
 
P

P@tryk

Guest
Ten typ tak ma, według mnie gdy urodzisz dziecko, on od Ciebie odejdzie, Ile on ma lat ? Może cieszył się że będzie ojcem, ale z czasem im bliżej porodu tym bardziej go to przytłaczało i zdał sobie sprawę, że nie da rady z tym dzieckiem, a że nie chciał wyjść na dziecioroba i złego ojca, to próbował Cię odepchnąć jak jeszcze byłaś w Ciąży, nie wiem nie jestem psychologiem więc mogę się mylić ;)
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Witam wszystkich.
Bardzo ciężko mi o tym mówić. Być może się tego wstydzę, albo byłam zbyt zaślepiona i naiwna. W każdym bądź razie po raz pierwszy się otwieram i oczekuje zrozumienia.
Dwa lata temu poznałam mężczyznę, wydawałoby się, moich marzeń. Oboje przeżyliśmy cudowne chwile. Czułam się najszczęśliwszą kobietą pod słońcem. Kiedy istniało podejrzenie o ciąży nosił mnie na rękach, gdy okazało się to fałszywym alarmem chodził zawiedziony przez kilka dni. Pół roku później udało się i zaszłam w ciążę. Na początku było wręcz idealnie. Jednak później zaczął się mój koszmar. Zaczęłam mieć potworne wahania nastroju. Jednak nie były one nie do zniesienia. Częściej robiłam mu awantury "przez smsa". Jednak było to spowodowane tym, że przez jego pracę siedziałam cały czas sama, a razem jeszcze nie mieszkaliśmy. Kiedy przyjeżdżał siedzieliśmy cały czas do siebie przytuleni. Jednak moje szczęście nie trwało zbyt długo. Między 5 a 6 miesiącem powoli zaczął mi rosnąć brzuch. Mój wymarzony partner ma okropnych rodziców, więc woleliśmy dla świętego spokoju ich o dziecku nie informować do porodu. Nie chciałam się potem niepotrzebnie denerwować. Ukochany, im był brzuch większy, tym bardziej starał się mnie unikać. Ukrywał mnie przed swoimi znajomymi, starał się ze mną nigdzie nie wychodzić. Stał się zupełnie innym człowiekiem. Był dla mnie bardzo oschły. Mówiłam Mu, że najwyższy czas, żeby zrobił prawo jazdy, gdyż nie jestem w stanie go tak często wszędzie wozić. Wręcz go o to błagałam, a on mi pisał smsy, że ma dość tej nachalności i, że koniec z nami. Zrywał ze mną w każdym tygodniu, a po jakimś czasie wracał. Okazało się, że jest egoistą. Zaczął patrzeć tylko na własne potrzeby. Od tygodnia nie zażywam witamin, które przypisał mi lekarz, bo on miał wesele i przepiep*** całą wypłatę. Nie zabrał mnie na nie ze sobą. Byle się nikt nie dowiedział. Od miesiąca mi piszę, że nie jest pewny, czy nam wyjdzie. Do tego dostaje od niego bardzo przykre smsy. Czuje się najbardziej nieszczęśliwą kobietą w ciąży na świecie. Ponad miesiąc temu powiedział swoim znajomym i rodzinie, że już nie jesteśmy razem, co nie było prawdą. Cały czas próbuje mnie ukrywać, ukrywać dziecko i to, że coś nas nie łączy. Teraz jestem w 7 miesiącu. Chciałam zacząć powoli kupować wyprawkę dla dziecka. Napisałam mu wczoraj smsa, że nie do końca wiem co potrzeba takiemu noworodkowi i co powinno być priorytetem. Napisał mi, żebym dała mu spokój. Moje złudzenie, że będzie już dobrze, doprowadziło mnie do łez. Odpisałam, że chyba już dłużej tego nie wytrzymam, że się zmienił, jest zupełnie kimś innym, że odchodze. Odpisał, żebym dała mu spokój i "pa". Traktuje mnie okropnie i nigdy nie czułam się tak samotna i opuszczona. Najbardziej boli mnie to, że wstydzi się własnego dziecka. Jednak nie jestem w stanie zrozumieć jak moje szczęście zmieniło się w koszmar w ponad 2miesiące...

Proszę Was o pomoc. Co mam w takiej sytuacji zrobić? Nie wiem, czy odejść na dobre, gdyż może mnie to kosztować długie tygodnie nerwów i płaczu, a tego już mam na pęczki. Czy może poczekać do porodu i może wtedy się coś zmieni? W końcu tak bardzo chciał założyć ze mną rodzinę.
pozdrawiam

Witam. Pewnie znasz jego rodzicow, prawda? Dlaczego Twoj facet nie chce, zeby oni wiedzieli, ze jestes w ciazy? Przeciez oni beda dziadkami. A jak dowiedza sie dopiero po porodzie, to na pewno beda bardzo zli. No, ale tak sobie mysle, ze gdyby on chcial im powiedziec o Twojej ciazy, to powiedzialby im od razu. No ale jezeli chce ukrywac to w tajemnicy, to moim zdaniem swiadczy o tym, ze nie traktuje Ciebie powaznie. Mam rozumiec, ze staraliscie sie o dziecko ? To byla wspolna decyzja, ze jego rodzice maja nie wiedziec ? Troche mi to wyglada tak, ze nie bierze Cie na wesela itp, nie mowi rodzinie o dziecku, bo moze mowi im, ze nie jest juz z z Toba i moze ma nadzieje, ze Ty zostaniesz sama z dzieckiem, a jego rodzina nawet sie o tym nie dowie. Wiem, ze to przykre, ale mniej wiecej tak to widze. Jezeli jest tak jak mysle, to nieodpowiedzialny z niego facet, gdyby bylo inaczej powiedzialby rodzinie o dziecku i dbalby o Ciebie. Na Twoim miejscu nie wiazalabym z nim przyszlosci, to nie jest dobry material na ojca i meza.
 

kocury

Nowicjusz
Dołączył
9 Lipiec 2010
Posty
1 013
Punkty reakcji
11
Wiek
36
Miasto
Tam gdzie kończy się wszystko
Moja sytuacja wygląda podobnie, z tym, że ja pojechałam cała w nerwach i powiedziałam jego rodzicom o dziecku. Zaskoczenie, szok i nic więcej. Jego nie interesuje nic. Ani szykowanie wyprawki, chodzenie razem do lekarza. Teraz wyjechał do Francji do pracy na 3 miesiące. Zobaczymy czy wróci i się zmieni. Wątpię w to bardzo. Ja będę się starała o alimenty i uznanie dziecka, bo ojciec dziecka strasznie się wymiguje.
 

daglezja

Nowicjusz
Dołączył
8 Lipiec 2010
Posty
10
Punkty reakcji
0
Tak, dziecko było naszą wspólną decyzją. Wcześniej było super, dbał o mnie i w ogóle. Tak się dzieje od ponad 2 miesięcy, już prawie 3. Znam jego rodzinę bardzo dobrze, niestety. I dlatego zgodziłam się, żeby na początku im nie mówić. Ci ludzie są patologiczni, ja od roku ich nie odwiedzam po tym jak mnie potraktowała jego matka.. Oni zawsze się do nas wtrącali, zawsze próbowali zaszkodzić. Jednak nie usprawiedliwia go to dlaczego mnie tak ukrywa przed znajomymi i mówi od miesiąca, że nie jesteśmy razem.
Nie wiem co mam teraz zrobić. Pojechać do niego i oddać mu rzeczy? Tyle, ze za każdym razem jak przyjeżdżam mówi jak bardzo mnie kocha, przytula i wtedy wymiękam... a ja na prawdę nie jestem w stanie już znieść takiego traktowania. Jeśli odejdę, to mam go uznać za ojca, czy zerwać kontakt całkowicie i nie mieszać w to dziecko? Mamy wielu wspólnych znajomych siłą rzeczy każdy będzie wiedział.
 

Katarzyniak

Insza
Dołączył
12 Październik 2009
Posty
763
Punkty reakcji
8
Wiek
36
Miasto
Rybnik
Uznaj go za ojca, nie rozumiem dflaczego się nad tym zastanawiasz...
Staraj się także o alimenty, jak widać nie dojrzał, nie wymiękaj, nie daj sobą manipulować...
Nie daj się tak traktować
 

daglezja

Nowicjusz
Dołączył
8 Lipiec 2010
Posty
10
Punkty reakcji
0
na razie staram się zrobić tak, żeby mnie to jak najmniej nerwów kosztowało. Jak się z nim rozstane, będę cierpieć, bo go mimo wszystko kocham z drugiej strony jak z Nim zostanę, będę cierpieć przez to jak mnie traktuje. Zostały jeszcze 2 miesiące do porodu. Robie wszystko, żeby nie myśleć, ale to nie jest takie proste jak się wydaje :/ Ja nie wiem ile on musi mieć lat, żeby dojrzeć do rodziny. 50?! ;/
 

youngperson

feel sleepy
Dołączył
27 Listopad 2009
Posty
665
Punkty reakcji
14
Miasto
warmińsko - mazurskie
Nie łudź, że sie zmieni. Najzwyczajniej w świecie wstydzi się Ciebie. Nie licz na jego pomoc, a raczej szukaj jej u swoich bliskich, rodziców, rodzeństwa, przyjaciół. Nie pozwól się upokarzać dłużej.
 
I

imbirowadziwaczka

Guest
będę cierpieć, bo go mimo wszystko kocham


jesteś świadoma tego, jakim jest człowiekiem. jak Cię traktuje. a mimo wszystko mówisz, że go kochasz.
mi to wygląda właśnie na fatalne zauroczenie jego osobą. choć nie wiem czym on tak może zauroczyć. chamskim , egoistycznym i bezczelnym zachowaniem?.
Ty go nie kochasz, według mnie Ty się boisz samotnego macierzyństwa.
 
P

P@tryk

Guest
jesteś świadoma tego, jakim jest człowiekiem. jak Cię traktuje. a mimo wszystko mówisz, że go kochasz.
mi to wygląda właśnie na fatalne zauroczenie jego osobą. choć nie wiem czym on tak może zauroczyć. chamskim , egoistycznym i bezczelnym zachowaniem?.
Ty go nie kochasz, według mnie Ty się boisz samotnego macierzyństwa.


Dokładnie, zostaw go i znajdź sobie innego, z dzieckiem może być trochę trudniej, ale na pewno kogoś znajdziesz ;)
 

daglezja

Nowicjusz
Dołączył
8 Lipiec 2010
Posty
10
Punkty reakcji
0
ale właśnie on taki wcześniej nie był, wszystko zaczęło się dziać jakieś 2-3miesiące temu. Dzisiaj powiedział, że chce brać odpowiedzialność za dziecko. Ja w każdym bądź razie zaczynam otwierać oczy... coraz bardziej mnie do siebie zraża i czuje coraz większy żal do niego. Dlatego powinno mi być łatwiej. Może jak się z Nim rozstanę to zrozumie co zrobił. Bo z tego co z nim rozmawiałam, to on w ogóle sobie z tego sprawy nie zdaje i uważa, że jest wszystko dobrze. Może trzeba dać mu trochę czasu? Może po prostu boi się, że nie poradzi sobie z ojcostwem? W końcu zostało tylko kilka tygodni.
W każdym bądź razie rozstanę się z Nim na jakiś czas. Dam mu czas, którego być może potrzebuje. A jak nie, to sobie poradzę.
 

imawoman

Bywalec
Dołączył
3 Wrzesień 2008
Posty
1 757
Punkty reakcji
139
Daglezjo: proponuję wziąć sprawę na spokojnie. Teraz skoncentruj sie na sobie. Nie pisz do niego, nie próbuj się kontaktować. Tylko obserwuj. Pozwól, żeby sam pokazał, co tak naprawdę czuje. I do Ciebie i do Waszego dziecka. Na które, nawiasem mówiąc, chyba jednak nie do końca był przygotowany, zwłaszcza emocjonalnie.

Piszesz, że staraliście się o dziecko. A z opisu sytuacji wynika jasno, że nawet ze sobą nie mieszkacie. Czy aby przemysleliście tą decyzję? Dziecko to nie tylko fajny bobasek - to przede wszystkim odpowiedzialność. A już na tym etapie widać, że spadnie ona głównie na Ciebie.

Cóż, tak jak widać kończy się podejmowanie w życiu pochopnych decyzji... Wiesz, nie chcę Cię upominać, ani moralizować w temacie, ale chyba zdajesz sobie sprawę, że nie możesz sytuacji rozważać jedynie jako niesprawiedliwej krzywdy od losu.

Skup się na dziecku. Teraz ono jest najważniejsze. I już zawsze będzie. I już nic nie będzie takie samo - ani Twój świat, ani Twoje spojrzenie na facetów, ani Twoje zaufanie. I to jest właśnie ta osławiona dorosłość, na którą najpierw się czeka, żeby potem mieć jej serdecznie dość...

Pozdrawiam :)
 

daglezja

Nowicjusz
Dołączył
8 Lipiec 2010
Posty
10
Punkty reakcji
0
Dla mnie liczy się teraz tylko dziecko. Zaczynam powoli sobie wyobrażać jak to będzie. Tylko nie wiem co będzie jak On rzeczywiście przemyśli sprawę? Chociaż nie robię sobie z tym nadziei... .
Jest jeszcze inny problem. Nie mam na dzień dzisiejszy za co sobie witamin kupić, które przypisała mi ginekolog, a co dopiero kupić wyprawkę. Byłam od niego całkowicie finansowo uzależniona. Miałam odłożone trochę pieniędzy, ale pożyczyłam mu, bo upatrzył sobie spodnie, koszule itp... a do tego wesele, na które mnie nie chciał wziąć. Często łapie infekcje, przeziębienia i witaminy powinny być priorytetem przy tak osłabionym organizmie. Moi rodzice też odkładają grosz do grosza. Czy jest możliwość jakiegoś zasiłku? A jeśli tak, to ile muszę na niego czekać?
 

kocury

Nowicjusz
Dołączył
9 Lipiec 2010
Posty
1 013
Punkty reakcji
11
Wiek
36
Miasto
Tam gdzie kończy się wszystko
Mój też jest taki, ale co też go kocham i to nie od roku, a od trzech ponad. Mimo, że mnie obraża, krzyczy, poniża... oszukuje, kłamie. Ale cóż, może się kiedyś zmieni i wydorośleje.

Dziecko ma ojca, on żyje i trzeba robić wszystko by było dobrze, by być razem. Bo co powiesz jak spyta kiedyś gdzie jest tata, co powiesz zostawił mnie? Lepiej się męczyć i być z kimś bo z dzieckiem zawsze będziesz sama nikt cię nie zechce, zważywszy, że jesteś młoda. Samotna matka ma szansę na związek dopiero po 40-stce lub dalej. Więc myśl o dziecku i rób wszystko byście byli razem.
 
I

imbirowadziwaczka

Guest
Mój też jest taki, ale co też go kocham i to nie od roku, a od trzech ponad. Mimo, że mnie obraża, krzyczy, poniża... oszukuje, kłamie. Ale cóż, może się kiedyś zmieni i wydorośleje.


nie wiem jak można tak żyć. z kimś kto Cię przeraża. nie rozumiem i żadne wasze tłumaczenie nie wchodzi w gre, bo tego nie da się zrozumieć.
gdzie rozum? gdzie..
 

kocury

Nowicjusz
Dołączył
9 Lipiec 2010
Posty
1 013
Punkty reakcji
11
Wiek
36
Miasto
Tam gdzie kończy się wszystko
Dziecko jest najważniejsze a musi mieć ojca, kiedyś taki nie był, ale zaczął pracować z ludźmi którzy grają na hot-spot i się zmienił bardzo. Ale wierzę, że będzie taki jak kiedyś. Musi być z nami nie ma innej możliwości, nie pozwolę by moje dziecko nazywano bękartem.
 
Do góry