fatalne zauroczenie

imawoman

Bywalec
Dołączył
3 Wrzesień 2008
Posty
1 757
Punkty reakcji
139
Rozmawiałam z Nim dzisiaj długo przez telefon. Czułam straszną obojętność w jego głosie. Od jakiegoś czasu odnoszę wrażenie, że próbuje mnie zrazić do siebie z premedytacją. Jakby wiedział, że długo już tego nie zniosę i odejdę z własnej woli. On wtedy wyjdzie z tego z twarzą przed naszymi znajomymi. Że to nie On mnie zostawił w 7 miesiącu ciąży, tylko ja sama odeszłam. Tak to zaczynam rozumieć.
Najpierw piszesz takie słowa, jak powyżej, a potem próbujesz samej sobie wmówić, że w Waszym "związku" jest obustronna miłość. Wiem, słońce, że to boli. Wiem, że chciałabyś, żeby wszytsko było cacy. I wcale nie chcę, żebyś mi tutaj dla mojej własnej satysfakcji napisała, że mam rację. To nie o to chodzi. Chciałabym, żebyś spróbowała na chłodno ocenić Waszą sytuację.

Też bywałam w życiu na etapie pt. "to, co on robi z pozoru negatywnego, to na pewno przejaw szlachetności i wzniosłych uczuć". Ale to nieprawda. Mężczyzna, który kocha, zrobić potrafi wiele. A taki, który chce się uwolnić od Ciebie w czasie, kiedy jesteś z nim w ciąży, to zwykły ...iel. I sama dobrze wiesz, że to prawda.

Powtarzam, że zdaję sobie sprawę z kalibru decyzji, którą musisz podjąć. Ale czasem warto przestać żyć marzeniami i wyobrażeniami, odstawić na bok ckliwe ideały i wziąć się za barki z życiem. Pomyśl nad tym.
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
imawoman problem w tym, że miłość jest obustronna ja go kocham, a on mnie. Tylko, że powiedział tak: muszę was zostawić, nie mam wyboru, nie chce żebyście popadli w większe bagno, pójdziecie ze mną na samo dno, ja nie umiem przestać grać, mimo, że się staram. Nie mogę dopuścić, by dwie najważniejsze osoby cierpiały przez moją głupotę. Mniej więcej coś takiego. Jeżeli chodzi o tą trzecią to znam go bardzo długo i wiem, że akurat do zdrady z kobietą będzie ostatni.

Monique19 to nie jest tak, że mnie bije cały czas czy co. Dwa razy mnie uderzył, tak szarpnął mną bardziej niż zbił jak przegrał. Obraża mnie mówi, że jestem głupia, :cenzura:nięta... ale tylko wtedy. Jak nie gra to jest taki jak był kiedyś spokojny, grzeczny, wychowany i kulturalny. Ale jak gra to się diametralnie zmienia.

Co do ślubu to nie takie hop siup. Moi rodzice mi odradzają, chcą bym poczekała i się zastanowiła. Ja też tak sądzę, poczekam aż urodzę dziecko, zobaczę jak się będzie zachowywał i czy się zmieni, bo wcześniej jak za 3lata ślubu nie planuję, bo muszę studia skończyć jeszcze, a to dla mnie bardzo ważna sprawa.

Jeżeli chodzi o jakiś związek to ciężko, bo on jest miłością mojego życia, kocham go od dobrych kilku lat, byłam wcześniej w związku z innymi, ale to ni było to. On jest tą pierwszą, wielką i jedyną miłością mojego życia( nie wliczam dzidziusia, bo dla mnie to oczywiste). A związki na zasadzie ja mam dziecko, a on nie to wcale nie są takie kolorowe. Bo jakbym np. urodziła drugie dziecko komuś innemu to moje zeszło by wtedy na drugi tor, bo to drugie było by w pełni jego. Rozumiesz? A poza tym, albo Kocur albo nikt inny.

On gra? Hazard? Wiesz, nie jest latwo zyc z takim czlowiekiem, powinien podjac leczenie.
 

kocury

Nowicjusz
Dołączył
9 Lipiec 2010
Posty
1 013
Punkty reakcji
11
Wiek
36
Miasto
Tam gdzie kończy się wszystko
Gra na jakiś hot-spot u nas tego nie ma w mieście ani jednego, ale za granicą jest dużo i w pobliskim mieście widziałam takie małe kasyna z tym. Rozmawiałam z nim o leczeniu powiedział, że spróbuje, ale jest problem ma na 5lat podpisany kontrakt z Francuzami i nie może go zerwać, a tam pracuje i trochę kiepsko z tym.
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Gra na jakiś hot-spot u nas tego nie ma w mieście ani jednego, ale za granicą jest dużo i w pobliskim mieście widziałam takie małe kasyna z tym. Rozmawiałam z nim o leczeniu powiedział, że spróbuje, ale jest problem ma na 5lat podpisany kontrakt z Francuzami i nie może go zerwać, a tam pracuje i trochę kiepsko z tym.

A co zrobisz, jezeli urodzi sie dziecko a on sie nie zmieni ?
 

kocury

Nowicjusz
Dołączył
9 Lipiec 2010
Posty
1 013
Punkty reakcji
11
Wiek
36
Miasto
Tam gdzie kończy się wszystko
Nie wiem. Zawsze mogę wyjechać, ale nie chce zostawiać rodziców samych. Boję się, że u mnie na wsi będą źle traktować moje dziecko, będzie obiektem drwin, pośmiewisk itd...
 

imawoman

Bywalec
Dołączył
3 Wrzesień 2008
Posty
1 757
Punkty reakcji
139
Nie wiem. Zawsze mogę wyjechać, ale nie chce zostawiać rodziców samych. Boję się, że u mnie na wsi będą źle traktować moje dziecko, będzie obiektem drwin, pośmiewisk itd...
Na takim czekaniu na cud od losu, połączonym ze strachem przed ludzkim gadaniem, może Ci upłynąć całe życie. Wielu je w ten sposób przegrało. Pozwolisz sobie na to...?
 

kocury

Nowicjusz
Dołączył
9 Lipiec 2010
Posty
1 013
Punkty reakcji
11
Wiek
36
Miasto
Tam gdzie kończy się wszystko
imawoman nie zamierzam się wiązać z żadnym innym mężczyzną jak ojciec dziecka, bo nie wierzę w miłość kobieta z dzieckiem i kawaler bezdzietny... A poza tym nie wiem czy umiałabym kiedykolwiek przestać go kochać. Co do sąsiadów to moja wieś to coś na zasadzie jedna ulica, szosa i kościół. 50 domów i pola, pola i pola. Ksiądz odmówi zapewne chrztu, bo bez ślubu tak jak tamtej dziewczynie i wyklnie rodzinę na ambonie. Jest mi źle z tym, że narażę ich na taki wstyd i pośmiewisko.
 

imawoman

Bywalec
Dołączył
3 Wrzesień 2008
Posty
1 757
Punkty reakcji
139
imawoman nie zamierzam się wiązać z żadnym innym mężczyzną jak ojciec dziecka, bo nie wierzę w miłość kobieta z dzieckiem i kawaler bezdzietny... A poza tym nie wiem czy umiałabym kiedykolwiek przestać go kochać. Co do sąsiadów to moja wieś to coś na zasadzie jedna ulica, szosa i kościół. 50 domów i pola, pola i pola. Ksiądz odmówi zapewne chrztu, bo bez ślubu tak jak tamtej dziewczynie i wyklnie rodzinę na ambonie. Jest mi źle z tym, że narażę ich na taki wstyd i pośmiewisko.
To zrozumiałe, że w tej chwili nie myślisz o żadnym innym związku. Twoje poglądy wcześniej czy później się zmienią. A jeżeli chodzi o szanse związania się z kimkolwiek, to znam kobiety z kilkorgiem dzieci, które bez problemu potrafiły sobie ułożyć życie z kimś innym.
Zauważam jednak kolejny nielogiczny punkt w Twoim rozumowaniu: uważasz, że o wartości kobiety stanowi to, czy ma ona u boku mężczyznę. A to Ty sama musisz poczuć się wartościową osobą, odpkopać swoją godność, swoje marzenia, swoje poglądy. I przestać się w końcu przymilać ludziom. Bo widzisz - im bardziej będziesz się innym próbowała przypodobać, tym więcej oni znajdą powodów, żeby Cię skrzywdzić. Prędzej czy później przytłoczy Cię ta cała sytuacja.
Wiem, że ludzie i otoczenie są ważni w naszym życiu, że żadnen człowiek nie jest samotną wyspą i jesteśmy stworzeni do życia stadnego. Jednak każdy z nas powinien mieć ten margines swobody, intymności, własnych spraw - słowem: nie we wszytskie aspekty Twojej codzienności inni powinni mieć wgląd. Nie pozwól otoczeniu wściubiać nosa we wszystko, co robisz, bo koniec końców zwyczajnie oszalejesz.
A jeśli czujesz się w jakiś sposób winna tego, jak wygląda Twoja życie, to przyjrzyj się ludziom, których znasz z tej Twojej jednej ulicy i kilku domów. Wszystko jest u nich idealnie? Nie sądzę. Pamiętaj, że życie to nie sceny z amerykańskiego serialu familijnego, kapiące miodem. Bycie kowalem swojego losu nie polega na słodziutkim uśmiechaniu się do innych i powolnym umieraniu w środku. Czasami trzeba i szpetnie zakląc, i posłać kogoś do diabła i walnąć pięścia w stół. Nie da się przeżyć życia w pełnej zgodzie ze wszystkimi. A walcząc ze wszech sił o sympatię otoczenia, najpewniej stracisz szacunek do samej siebie...

I jeszcze na koniec: jesteś tym, za kogo się uważasz. "Wstyd i pośmiewisko", o których piszesz, to nie problem Twojego otoczenia. Najprawdopodobniej odczuwałabyś to samo, żyjąc w wielkiej metropolii. A to dlatego, że te uczucia siedzą w Tobie. I będziesz je odczuwała dopóty, dopóki sobie na nie pozwolisz.
 

melodia

Stały bywalec
Dołączył
27 Wrzesień 2008
Posty
2 064
Punkty reakcji
172
Co do sąsiadów to moja wieś to coś na zasadzie jedna ulica, szosa i kościół. 50 domów i pola, pola i pola. Ksiądz odmówi zapewne chrztu, bo bez ślubu tak jak tamtej dziewczynie i wyklnie rodzinę na ambonie. Jest mi źle z tym, że narażę ich na taki wstyd i pośmiewisko.
Gdzie Ty mieszkasz dziewczyno, przecież to jakis ciemnogród. Masz zaciągnąć faceta przed ołtarz tylko dlatego żeby sasiedzi byli zadowoleni? A co im wszystkim do Twojego życia? Jeśli ksiadz jest na tym samym poziomie co cała wieś, zawsze możesz pojechać do wiekszego miasta, porozmawiaj z młodym księdzem !!!, wyjasnij całą sytuacje i ochrzci dziecko na pewno. Nie przejmuj sie dewotami, a najlepiej jesli tylko możesz zmień srodowisko.
 

kocury

Nowicjusz
Dołączył
9 Lipiec 2010
Posty
1 013
Punkty reakcji
11
Wiek
36
Miasto
Tam gdzie kończy się wszystko
Studiuję w Katowicach jakieś 400km od domu, a uczę się w Lublinie. Mam na Śląsku ciocię, która mieszka sama i już wiele razy mówiła, że jak chce to mogę u niej zamieszkać. To zawsze jakaś alternatywa. Ale puki co mam jeszcze semestr studium w Lublinie, który chcę zaliczyć. I nie przeniosę się wcześniej jak po urodzeniu dziecka. Zobaczę jak to będzie, bo największe dewotki to u nas takie trzy stare panny ok 80lat, trochę młodsze wdowy po 60-tce i "moherowe berety" czyli cała populacja po 60-tce. Bo u nas młodych ludzi nie ma, są ale mało, bo akurat dostali pracę w Lublinie i bardziej opłaca im się jeździć te 50km niż tam mieszkać.

Moja rodzina ogólnie jest bardzo szanowana we wsi, szczególnie moja babcia i dziadek. Ale też siostry matki są tu znane jedna jest weterynarzem, a druga lekarką więc mają poważanie. Może nie będą aż tak bardzo psioczyć.
 

imawoman

Bywalec
Dołączył
3 Wrzesień 2008
Posty
1 757
Punkty reakcji
139
Moja rodzina ogólnie jest bardzo szanowana we wsi, szczególnie moja babcia i dziadek. Ale też siostry matki są tu znane jedna jest weterynarzem, a druga lekarką więc mają poważanie.
Myślę, że najważniejsza jest tutaj kwestia postrzegania Ciebie przez... samą siebie. Nie oceniaj swojej sytuacji poprzez chęć bycia wzorem cnót wszelakich i godną krewną lekarzy wszech specjalności. Popatrz na siebie z perspektywy realiów normalnego życia, nastawionego bardziej na bycie osobą autentyczną i bliską samej sobie i swoim zasadom, niż próbującą się na siłę dopasować do wzorców, w których nie będzie Twojego przekonania.
 

kocury

Nowicjusz
Dołączył
9 Lipiec 2010
Posty
1 013
Punkty reakcji
11
Wiek
36
Miasto
Tam gdzie kończy się wszystko
Jeżeli o mnie chodzi to ja chcę tego dziecka i jest mi to obojętne czy wychowam je sama czy z ojcem dziecka, ze ślubem czy bez. Bo jego i tak nie ma praktycznie w kraju. Chodzi mi o to, że nie chce narazić rodziny na wstyd. Co do mnie to nie wstydzę się niczego i zawsze uważali mnie tu za dziwadło więc mi to szczerze zwisa co o MNIE będą mówili, boję się bardziej o ich stosunek do mojego dziecka i do rodziny.
 
Do góry