Dziwny problem psychiczny

A

Ascalioth

Guest
Depresja nie ma podłoża genetycznego, co za tym idzie - nie istnieje.
Wierząc w depresje, faktycznie ją masz, wierząc w boga, faktycznie czujesz jego moc, wkręcając sobie jakąś chorobę, faktycznie na nią chorujesz.
Proste.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Akurat depresja ma konkretny charakter - odpowiada za nią spadek poziomu serotoniny w mózgu.
 

Maszkowa

aut Caesar aut nihil
Dołączył
5 Marzec 2012
Posty
1 226
Punkty reakcji
21
Wiek
42
Miasto
strefa pełnej świadomości
Depresja nie ma podłoża genetycznego, co za tym idzie - nie istnieje

Według Ciebie istnieją TYLKO CHOROBY KTÓRE MAJĄ PODŁOŻE GENETYCZNE ???!
Ciekawe jak wytłumaczyć grypę, anginę, ospę, kiłę, aids...?
Żenada... daj chłopakowi spokój. Niech idzie do lekarza a potem znajdzie sobie ciekawe hobby i dziewczynę.
 
A

Ascalioth

Guest
Tak samo jak nadmierne wytwarzanie kortyzolu wpływa na stres, albo wytwarzanie endorfin na mega samopoczucie.
To są tylko bodźce. Depresja jako fizyczna postać, wirus, jak grypa, czy cokolwiek innego, nie istnieje. Co za tym idzie, wytwarza ją tylko nasz mózg, a mózgiem możesz sterować jak tylko chcesz.
 
A

Ascalioth

Guest
Według Ciebie istnieją TYLKO CHOROBY KTÓRE MAJĄ PODŁOŻE GENETYCZNE ???!
Ciekawe jak wytłumaczyć grypę, anginę, ospę, kiłę, aids...?
Żenada... daj chłopakowi spokój. Niech idzie do lekarza a potem znajdzie sobie ciekawe hobby i dziewczynę.
Miałem napisać po genetyczne jeszcze nabyte, w każdym razie, w postaci fizycznej, jak właśnie grypa, aids czy inne które podałaś. Depresja nie ma postaci fizycznej jak rak czy grypa, więc istnieje tylko w Twoim mózgu, jest jego halucynacją.
Efekt placebo jest mega silny, jeżeli się tylko w to uwierzy.

Zrobili kiedyś pewien test.
Wzięli kilkanaście osób i podzielili na dwie grupy. Dla pierwszej z nich powiedzieli, że dadzą im do wypicia, bardzo mocny, pobudzający środek, mocniejszy od amfetaminy. Drugiej grupie powiedzieli, że dadzą im bardzo silny uspokajający środek.
Zrobili to. Z tym, że nieco ich oszukali.
Pierwsza grupa, która miała otrzymać środek pobudzający, dostała barbiturany, czyli leki uspokajające.
Druga grupa, która miała otrzymać środek uspokajający, dostała stymulanty nerwowe z kofeiną.

Co się okazało?
Pierwsza grupa, która dostała barbiturany, zaczęła szaleć z nadmiaru energii.
Druga grupa siedziała jak osłupiała.

Wniosek?
Wyciągnij sama.
 

Maszkowa

aut Caesar aut nihil
Dołączył
5 Marzec 2012
Posty
1 226
Punkty reakcji
21
Wiek
42
Miasto
strefa pełnej świadomości
wirus, jak grypa, czy cokolwiek innego, nie istnieje.

Noooo... klękajcie narody.....
Zapewne gdybys potrafił robić w życiu coś sensownego nie zajmował byś się psudofilozofią
Ale przypadek z ciebie jest interesujący. Niezaprzeczalnie.
Proszę Cię żebyś dał chłopakowi spokój i nie lasowł mu mózgu.

P.S gdzie dokładnie wykonano to doświadczenie, kto je prowadził, kto zrobił analizę wyników, gdzie zostały opublikowane?
Dla Twojej informacji wyniki tego typu eksperymentów nigdy nie są jednolite. Więc pisząc takie ogólnikowe bzdury robisz za mąciwodę.
 

Maszkowa

aut Caesar aut nihil
Dołączył
5 Marzec 2012
Posty
1 226
Punkty reakcji
21
Wiek
42
Miasto
strefa pełnej świadomości
Ależ ja doskonale rozumiem o co Ci chodzi. Tylko pseudofilozofowanie ma się nijak do medycyny i biologii.
Sterowanie stanami świadomości poprzez własny mózg jest powszechnie stosowane w procesie leczenia. I "w procesie leczenia" jest tu kluczowe.
Np w czasie chemioterapii (znam bo przechodziłam) i zawsze ma wydźwięk mobilizująco-pozytywny.

Dostaniesz buzi jak nie będziesz siał fermentu chłopakowi.
 
A

Ascalioth

Guest
Fermentu? Co dla Ciebie jest fermentem? To, że efekt placebo istnieje? To, że można wpływać na wszystko w swoim umyśle?
Co?
Ja nie pragnę udowodnić racji, ale chcę poznać Twoje zdanie, bo jak zaczęłaś, to już dokończ ;)
 

Maszkowa

aut Caesar aut nihil
Dołączył
5 Marzec 2012
Posty
1 226
Punkty reakcji
21
Wiek
42
Miasto
strefa pełnej świadomości
Primus: Ten temat założył człowiek który uważa że potrzebuje pomocy. Jest młody i nie będzie zainteresowny naszą dyskusją, więc... niepotrzebnie zaśmiecamy mu wątek.
Proponuję przenieść się gdzie indziej i pozostaje do dyspozycji.
Sekundus: Pogardziłeś, jak widać wyżej, buziakiem i moją wdzięcznością oferowaną w imię celów wyższych. Nie moge tego przeżyć i powoduje to u mnie depresję ;(
Tertius: Usystematyzujmy dyskusję bo tu jakiś podstaw brakuje i dzieki temu uprawiasz manipulanctwo jak nie przymierzając Aleksander VI politykę.
Quartus: Czy zgodzisz się ze stwierdzeniem że efekt placebo, udowodniony naukowo i wielokrotnie badany nie na każdego działa, nie na każdego tak samo
i na tę sama osobę nie zawsze i nie tak samo?
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Tak samo jak nadmierne wytwarzanie kortyzolu wpływa na stres, albo wytwarzanie endorfin na mega samopoczucie.
To są tylko bodźce. Depresja jako fizyczna postać, wirus, jak grypa, czy cokolwiek innego, nie istnieje. Co za tym idzie, wytwarza ją tylko nasz mózg, a mózgiem możesz sterować jak tylko chcesz.
Uważaj jak chcesz, ale chyba nie zaprzeczysz, że ilość określonych substancji jak norepinerfyna odpowiada za nastrój czy motywację. Na tej zasadzie z resztą działają niektóre narkotyki: zalewają mózg określonymi aminami - ich nadmiar powoduje euforię, ale przy zjeździe, gdzie są niwelowane, następuje przygnębienie. Co do depresji, jak wytłumaczysz skuteczność operacji mózgu i farmakologii? Czy Twoim zdaniem to wszystko placebo (którego działania co prawda nie neguję)?

Jak pisałem w jednym temacie, trzeba odróżnić użalanie się nad sobą od zjawiska medycznego.
 
A

Ascalioth

Guest
Bardzo dobry przykład podałeś, narkotyki.
Czy uważasz, że kokaina ma w sobie składnik - energia, samopoczucie, radość? Czy ma metylobenzoiloekgoninę?
Czy uważasz, że gdy pijesz piwo, to pijesz pływającą w nim radość i euforię?
Mi się wydaje, że pijesz określone substancje, które są bodźcami i niczym więcej, do tego by wywoływać poprzez stymulowanie nerwowe, konkretne stany, fizyczne i emocjonalne. Nigdy nie pijesz doraźnie lepszego samopoczucia, pijesz bodźce do jego wywoływania, a bodziec możesz wywołać sam, bez zbędnych substancji, ale teraz powstaje pytanie "jak?"
Skuteczność operacji i farmakologii? Można to wytłumaczyć na bardzo wiele sposobów, chociażby tym, że przy operacji mogła zostać usunięta np pewna przysadka, która odpowiada za nadmierną produkcje kortyzolu. Farmakologie? Na depresje "psycholodzy" przepisują barbiturany - leki uspokajające, no bo jak im inaczej pomogą? No właśnie, bo mają tylko aż tyle zasobów w swojej głowie.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Zgadzam się, osoba biorąca narkotyki spożywa właśnie określoną mieszankę substancji, które pożądany efekt wywołują, lub go stymulują. Nie wszystko jednak możesz wywołać ani przystopować świadomie, tak jak nie możesz np. kontrolować pracy swojego żołądka. Powiedzmy, że masz akurat rozstrój i do jego uleczenia zarzucasz sobie przypisane tabletki - one też są, jak to nazwałeś bodźcem, ale nie ma pewności, że pomogą.
przysadka, która odpowiada za nadmierną produkcje kortyzolu

O tym mowa, u niektórych ludzi występują dysproporcje w substancjach odpowiedzialnych za zbalansowany stan psychiczny. Skoro istnieją choroby wywołujące niepożądany orgazm to nie widzę braku logiki w rozumowaniu, że brak określonego aminu permanentnie dołuje człowieka. Stricte barbiturany są dobre, jeśli występują przypadki rozdrażnienia, autoagresji. To jednak działa na krótką metę i bardziej zamulają niż leczą. Nadzieję dają leki blokujące wychwyt zwrotny serotoniny, czyli zatracanie jej przez organizm.
Już tak bardziej przyziemnie sprawę traktując to osoba w depresji może być naprawdę zmotywowana, otaczać się bodźcami jak np. wspierającymi ją ludźmi, mieć hobby etc. Ale to nie daje żadnej gwarancji. Dobre chęci to nie wszystko, gdzie fizjologii/chemii na pewnych poziomach nie pokonasz.
 
A

Ascalioth

Guest
Masz racje. A słyszałeś o czymś takim jak spontaniczna remisja? I nie dotyczy to tylko raka.
To prawda, nikt nie jest w stanie świadomie kontrolować swoich fizycznych narządów, bo to nie jest w zasięgu umysłu podświadomego.
W zasięgu umysłu podświadomego jest on sam i świadomość, a przez świadomość wytwarzana jest większość reakcji jakie zachodzą w naszym organizmie, min. wydzielanie adrenaliny - wydzielają ją nadnercza, ale nigdy same przez siebie, wydzielają ją dlatego, że podświadomość poprzez określone reakcje np nagły strach, jak 3 wielkie dobermany na radarze, zmusza nadnercza do wydzielania adrenaliny, bo to jest w genach i podświadomości zakorzenione, jako główny manewr do tego by przeżyć, choć niewątpliwie jeden z najbardziej prymitywnych.

W skrócie i bardziej obrazowo mogę to wytłumaczyć mniej więcej tak, że nie jesteś w stanie bezpośrednio świadomie lub też podświadomie sterować swoimi fizycznymi narządami, które nie są w jej zasięgu, bo to jest po prostu niemożliwe. Możliwe jest to tylko wtedy, gdy występuje bodziec, który jest odpowiedzialny za konkretne z nich.
Teraz bardziej obrazowo:

Nie działa:
świadomość --> narząd

Działa:
świadomość --> podświadomość --> bodziec --> narząd

Widzę, że nie jesteś byle oprychem, więc na pewno zrozumiesz ;)

Pozdrawiam!
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Tak, znam zjawisko remisji: wg mnie to wynik dodatkowego motywowania organizmu do walki o wyzdrowienie. No właśnie, bo o to się wszystko rozbija. Możemy za pomocą bodźców nakierowywać się pośrednio na określone stany czego placebo/remisja są też przykładami, ale twierdzę, że nie na wszystkie i nie zawsze. Człowiek chory ma zaburzony sposób myślenia stąd też drugi Twój układ będzie przebiegać w sposób conajmniej odmienny. Stąd z resztą błąd niektórych ludzi, którzy polecają osobom z depresją, żeby wzięły się w garść. To w ogóle nie ma nic do rzeczy. To, o czym mówisz jest prawdą, ale tylko jeśli mówimy o zdrowym człowieku. Ja twierdzę, że realne choroby i zaburzenia psychiczne są wywołane np. niewłaściwą pracą neuroprzekaźników, bodźce i motywacją z nią związana mogą pomagać - ale jak byś się nie starał, nie możesz samym chceniem tego obejść zaawansowanej choroby. Mylące może być jedynie, że obecnie wiele osób nie odróżnia tego czysto psychicznej chandry, gdzie faktycznie trzeba zwyczajnie i konsekwentnie ,,chcieć" poprawy.
Tak swoją drogą, uważasz że człowiek w każdym przypadku ma wpływ na wywołanie określonej reakcji w swoim sposobie myślenia? Jak chociażby odnieść to
Działa:
świadomość - -> podświadomość - -> bodziec - -> narząd
do ludzi w zakładach psychiatrycznych?
 
A

Ascalioth

Guest
Jeżeli mowa o zakładach psychiatrycznych, to zdecydowana większość jest tam ze względu na to, że nie potrafią sobie poradzić z problemem (nie wiedzą jak).
I cały dowcip polega na tym, że ten problem nie jest rozległy na cały umysł, bo dotyczy nie więcej niż kilu zasobów, takich jak strach, brak pewności siebie, poczucie winy itp, co w konsekwencji przeistacza się w różne fobie, nawet takie, które nie są spotykane w "normalnym świecie np. lęk przed myślami które zaraz wpadną, naprawdę są najróżniejsze. W każdym razie duża część zasobów jest wolna, np wspomnienia z dzieciństwa, z partnerem, ulubiona gra, spotkania, orgazm, jest masa zasobów, które są bardzo wartościowe. Wtedy wystarczy założyć odpowiednie kotwice, lub nawet cały łańcuch, odnoszący się właśnie do tych zasobów. Później praca na submodalnościach i gotowe.
Problemy psychiczne to są głównie złe obrazy, odczucia, dźwięki w podświadomości, gdy się je zastąpi lepszymi, to problem znika, bo obraz się przesunął, zmniejszył, oddalił, zniknął, czy głoś, czy odczucie kinestetyczne. W to miejsce najlepiej włożyć dobre obrazy, odczucia i jest po sprawie.

Ale nie, lepiej jest przez 16 lat szprycować ludzi lekami, to bardzo humanitarne i w szczególności pomaga. Ale najważniejsze, że pacjenci budują długotrwały kontakt z lekarzami.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Jeżeli mowa o zakładach psychiatrycznych, to zdecydowana większość jest tam ze względu na to, że nie potrafią sobie poradzić z problemem (nie wiedzą jak).
Ludzka psychika jest uposażona w mechanizmy, które pozwalaja utrzymać zdrowy balans jak choćby zacieranie wspomnień o przeszłych problemach. Jeśli ktoś nie może sobie poradzić, istnieje prawdopodobieństwo choroby, adekwatnie kiedy organizm może nie sam z siebie przezwyciężyć ostrej grypy, gdzie potrzeba mu pomocy. Przy tak dużej złożoności i swego rodzaju ,,zaradczości" ludzkiego mózgu popadnięcie w obłęd nijak zrzucić na karb nieumiejętności radzenia sobie z problemami. Skądś indziej to też się bierze.

I cały dowcip polega na tym, że ten problem nie jest rozległy na cały umysł, bo dotyczy nie więcej niż kilu zasobów, takich jak strach, brak pewności siebie, poczucie winy itp, co w konsekwencji przeistacza się w różne fobie, nawet takie, które nie są spotykane w "normalnym świecie np. lęk przed myślami które zaraz wpadną, naprawdę są najróżniejsze. W każdym razie duża część zasobów jest wolna, np wspomnienia z dzieciństwa, z partnerem, ulubiona gra, spotkania, orgazm, jest masa zasobów, które są bardzo wartościowe. Wtedy wystarczy założyć odpowiednie kotwice, lub nawet cały łańcuch, odnoszący się właśnie do tych zasobów. Później praca na submodalnościach i gotowe.
Więcej nawet, zdarza się, że osoby uchodzące za chore psychicznie, mają dodatkowe predyspozycje, czasem są geniuszami w innych dziedzinach jak matematyka, sztuka (choćby autyzm). Jeśli jeden proces w głowie działa wadliwe albo wcale otwiera się furtka dla innego. No właśnie, ale w jakim punkcie dyskusji jesteśmy? Jak rozumiem wszystko poszło o to czy depresja jest abstrakcyjnym wymysłem człowieka czy czymś bardziej konkretnym i zakotwiczonym fizycznie. Jak na razie nie wydaje się, żebyś uznawał ją kompletnie jako wziętą z powietrza. Sam zdajesz się przytakiwać temu, że istnieją przecież przewlekłe problemy, z którymi człowiek nie może sobie poradzić, więc jest to z pewnością stan patologiczny. Chyba że uznajesz jednocześnie wszystkich potencjalnie chorych za niezaradne marudy.

Problemy psychiczne to są głównie złe obrazy, odczucia, dźwięki w podświadomości, gdy się je zastąpi lepszymi, to problem znika, bo obraz się przesunął, zmniejszył, oddalił, zniknął, czy głoś, czy odczucie kinestetyczne. W to miejsce najlepiej włożyć dobre obrazy, odczucia i jest po sprawie.
Nie powiedziałbym, bo jeśli synapsy nie działają Ci prawidłowo, to magiczną dźwignią wyobraźni tego nie naprawisz.

Ale nie, lepiej jest przez 16 lat szprycować ludzi lekami, to bardzo humanitarne i w szczególności pomaga. Ale najważniejsze, że pacjenci budują długotrwały kontakt z lekarzami.
Tego nie powiedziałem. Najlepsze wyniki daje leczenie farmakologiczne połączone z psychoanalizą przy czym w Polsce to często jest żenada, jeśli mówimy o państwowych placówkach, więc na lwią część rodzimych praktyk nawet nie ma się co oglądać. Zdecydowanie jestem przeciwny tym lekom, które robią z ludzi zombie - to jest dobre tylko w szczytowych momentach, gdzie człowiek i tak nie może już kompletnie zebrać myśli i jest bliski za przeproszeniem oc1pienia. Lekarze niestety często to przypisują na odwal się, w końcu pacjent w takim stanie narzekać nie będzie miał siły.
 

Dex188

Nowicjusz
Dołączył
23 Sierpień 2006
Posty
903
Punkty reakcji
1
Wiek
37
Miasto
Warszawa:) okolice
Witam

Długo mnie nie było, troszke sobie radziłem z tym wszystkim, ale nadal to nie było to.

Zastanawiały mnie słowa "musisz być tu i teraz, a nie gdzieś w przyszłości czy przeszłości", jak to? myślałem, przeciez jestem tu i teraz, bo niby gdzie ?

A no widzicie ja byłem (jak pewnie wiecie) gdzieś w przyszłości tworząc problemy (nie macie pojęcia co ja potrafiłem wymyślić...) a jak nie to w przeszłości rozdmuchując problemy, których w sumie to chyba nie było.

Szukałem, czytałem, gmerałem i znalazłem... pomyślałem a co mi szkodzi spróbować? nie mam nic do stracenia. Co znalazłem? MEDYTACJA.

Czytałem wiele o tym, głównie jak to działa na ludzi. Myślę, no to zobaczymy.

W MORDE takiego czegoś nie czułem od.... chyba 5 lat, jak nie więcej.

Skupienie, koncentracja, ZERO durnych myśli, przygnębienia.... coś w rodzaju "dajcie mi cel to go osiągnę i rozwalę przy tym tych co mi będą przeszkadzać".

Czułem że jestem TU I TERAZ a nie gdzieś tam.

Jak ktoś miał tak jak ja to wie jak to jest gdy patrząc nawet na klawiaturę... widzi się ją ale tak faktycznie to myślami jest się gdzieś indziej. Teraz ja ją nawet czuję wzrokiem.

Mogę śmiało powiedzieć że koncentracja 200% więcej niż wcześniej.

nie jest tak non stop, ja jeszcze nie potrafię tego robić tak jak trzeba i długo, maksymalnie z 5 minut ale co chwilę się dekoncentruje.

Jak to widzę? tą całą medytację? myślę że jest to takie koncentrowanie się na 1 rzeczy aby uspokoić myśli i mieć na nimi kontrolę, jeśli ja po 5 minutach i 2 dniach takiej medytacji czuję takie efekty to nie wiem jak funkcjonują ludzie po np 30 minutach :)

Dodam że nie jest tak cały czas, taki stan koncentracji mi utrzymuje się z 30 minut, ale później tez czuję się troszkę lepiej niż dawniej. Ale wiem że z czasem się to polepszy, dłużej utrzyma itp.

Wiem też że nie są to jakies magiczne cuda, ot normalna nauka koncentracji. Ale powiem ŻADNA KAWA mnie tak nie pobudza :)

Jak narazie to działa najlepiej. Wiem że w kościele też są nauki medytacji, fajna sprawa :)

Fakt moja narazie kuleje, bo w przeciągu 5 minut miałem atak kota bo się bawić chciał i mnie wytrącił, później 2 telefony i tak na raty to robiłem.

Bardzo fajne uczucie jak już się medytuje... tak jakbym był tylko ja sam w mojej głowie, ja TU I TERAZ. Zero innych myśli, a nawet jak jakaś wyskoczy to zaraz odchodzi.

Po tym miałem uczucie jakbym mógł przenosić góry. Gdybym miał tak cały czas... to byłbym bardzo szczęśliwy.

Poza tym można poczytać jakie są plusy medytacji. Ja tego nigdy nie chciałem robić ponieważ kojażyło mi sie to raczej z gościem w majtkach siedzącym na ziemi. A to normalny odpoczynek i nauka jak się koncentrować.

Jednym z ważniejszych dla mnie plusów które sam poczułem jest:

* Podwyższenie poziomu serotoniny w mózgu
* Życie w teraźniejszości,


Aha, dodam że nie kontaktuję sie wtedy z wszechświatem itp :D poprostu uczę się kontrolować myśli.
 
A

Ascalioth

Guest
Cześć.
Fajnie, że ruszyłeś z miejsca ;)
Właśnie pracowanie na TLT też jest dobre (TimeLineTherapy).
Napisałeś, że jesteś skoncentrowany, bo jesteś teraz.
Brawo. Doszedłeś już do tego :)

Widzisz. W pierwszej pozycji, uptime jesteśmy dosyć rzadko np. myjąc naczynia, czy jadąc samochodem, nie jesteś uptime, bo już myślisz o czymś zupełnie innym, jesteś gdzieś indziej..

Są jeszcze inne pozycje percepcyjne, ja używam 6.
 

Dex188

Nowicjusz
Dołączył
23 Sierpień 2006
Posty
903
Punkty reakcji
1
Wiek
37
Miasto
Warszawa:) okolice
Eeeee to chyba jednak nie medytacja :p

Raczej ćwiczenia koncentracji :) czytałem teraz o medytacji dokładniej i jednak baaardzo daleko mi do tego:) to rodzaj ćwiczenia koncentracji :) który jest dla mnie bardzo dobry :)
 
Do góry