Mayte
AlienumMundi
- Dołączył
- 5 Sierpień 2011
- Posty
- 1 291
- Punkty reakcji
- 48
- Wiek
- 31
Szajs, szajs i jeszcze raz szajs – w myślach powtarzał Mate przeszukując umarlaka. W końcu wybrał naramienniki. Może i zwracają uwagę ale w walce przyda się jeszcze jakaś ochrona. Później najwyżej opchnie się je jakiemuś historykowi amatorowi. Reszta jest złomem lub zwyczajnie jest za ciężka by to targać. Szczególnie teraz gdy musi dostać się do miasteczka i uratować to czego broni starszyzna i o czym wspominał elegancik. A także może kogokolwiek da się wydostać z tej matni?
Myśli Jane stały się dla niego jasne. Intencje też. Dlatego zaufa mu. Najwyżej po walce będzie bardziej ostrożny.
-Dobrze zaufam ci, jestem Matemaru choć możesz wołać na mnie Mate. – powiedział wilkołak po słowach Jane – Nie jestem pewny o co chodzi, ale rzecz została albo wyniesiona przez któregoś z naszych albo broni go resztka moich braci
Odgłosy walki tylko utwierdziły go, że czas ruszać, a nawet taki kompan może się przydać.
-Ja lecę do wioski, jako wilk będę mniej widoczny niż w postaci ludzkiej, szczególnie teraz, gdy łuna pożaru oślepi nieumartych. Rusz za mną, spotkamy się po drugiej stronie wioski, przy kościółku, gdzie bronią się moi towarzysze. Możesz też uciec, w końcu to nie twoja walka. – po tych słowach Matemaru zmienił się w wilka i ruszył w stronę osady na czterech łapach. Wiedział, iż postępuje nie logicznie, ale musi pomóc swoim lub chociaż obronić skarb, którego broni starszyzna. Cały czas uważał na otoczenie, by nie wpaść w najzwyklejszą pułapkę, choć nie wierzył, że nieumarli mogliby teraz bawić się w pułapki jak istnieje jeszcze jakiś zorganizowany opór.
Szajs, szajs i jeszcze raz szajs – w myślach powtarzał Mate przeszukując umarlaka. W końcu wybrał naramienniki. Może i zwracają uwagę ale w walce przyda się jeszcze jakaś ochrona. Później najwyżej opchnie się je jakiemuś historykowi amatorowi. Reszta jest złomem lub zwyczajnie jest za ciężka by to targać. Szczególnie teraz gdy musi dostać się do miasteczka i uratować to czego broni starszyzna i o czym wspominał elegancik. A także może kogokolwiek da się wydostać z tej matni?
Myśli Jane stały się dla niego jasne. Intencje też. Dlatego zaufa mu. Najwyżej po walce będzie bardziej ostrożny.
-Dobrze zaufam ci, jestem Matemaru choć możesz wołać na mnie Mate. – powiedział wilkołak po słowach Jane – Nie jestem pewny o co chodzi, ale rzecz została albo wyniesiona przez któregoś z naszych albo broni go resztka moich braci
Odgłosy walki tylko utwierdziły go, że czas ruszać, a nawet taki kompan może się przydać.
-Ja lecę do wioski, jako wilk będę mniej widoczny niż w postaci ludzkiej, szczególnie teraz, gdy łuna pożaru oślepi nieumartych. Rusz za mną, spotkamy się po drugiej stronie wioski, przy kościółku, gdzie bronią się moi towarzysze. Możesz też uciec, w końcu to nie twoja walka. – po tych słowach Matemaru zmienił się w wilka i ruszył w stronę osady na czterech łapach. Wiedział, iż postępuje nie logicznie, ale musi pomóc swoim lub chociaż obronić skarb, którego broni starszyzna. Cały czas uważał na otoczenie, by nie wpaść w najzwyklejszą pułapkę, choć nie wierzył, że nieumarli mogliby teraz bawić się w pułapki jak istnieje jeszcze jakiś zorganizowany opór.
Myśli Jane stały się dla niego jasne. Intencje też. Dlatego zaufa mu. Najwyżej po walce będzie bardziej ostrożny.
-Dobrze zaufam ci, jestem Matemaru choć możesz wołać na mnie Mate. – powiedział wilkołak po słowach Jane – Nie jestem pewny o co chodzi, ale rzecz została albo wyniesiona przez któregoś z naszych albo broni go resztka moich braci
Odgłosy walki tylko utwierdziły go, że czas ruszać, a nawet taki kompan może się przydać.
-Ja lecę do wioski, jako wilk będę mniej widoczny niż w postaci ludzkiej, szczególnie teraz, gdy łuna pożaru oślepi nieumartych. Rusz za mną, spotkamy się po drugiej stronie wioski, przy kościółku, gdzie bronią się moi towarzysze. Możesz też uciec, w końcu to nie twoja walka. – po tych słowach Matemaru zmienił się w wilka i ruszył w stronę osady na czterech łapach. Wiedział, iż postępuje nie logicznie, ale musi pomóc swoim lub chociaż obronić skarb, którego broni starszyzna. Cały czas uważał na otoczenie, by nie wpaść w najzwyklejszą pułapkę, choć nie wierzył, że nieumarli mogliby teraz bawić się w pułapki jak istnieje jeszcze jakiś zorganizowany opór.
Szajs, szajs i jeszcze raz szajs – w myślach powtarzał Mate przeszukując umarlaka. W końcu wybrał naramienniki. Może i zwracają uwagę ale w walce przyda się jeszcze jakaś ochrona. Później najwyżej opchnie się je jakiemuś historykowi amatorowi. Reszta jest złomem lub zwyczajnie jest za ciężka by to targać. Szczególnie teraz gdy musi dostać się do miasteczka i uratować to czego broni starszyzna i o czym wspominał elegancik. A także może kogokolwiek da się wydostać z tej matni?
Myśli Jane stały się dla niego jasne. Intencje też. Dlatego zaufa mu. Najwyżej po walce będzie bardziej ostrożny.
-Dobrze zaufam ci, jestem Matemaru choć możesz wołać na mnie Mate. – powiedział wilkołak po słowach Jane – Nie jestem pewny o co chodzi, ale rzecz została albo wyniesiona przez któregoś z naszych albo broni go resztka moich braci
Odgłosy walki tylko utwierdziły go, że czas ruszać, a nawet taki kompan może się przydać.
-Ja lecę do wioski, jako wilk będę mniej widoczny niż w postaci ludzkiej, szczególnie teraz, gdy łuna pożaru oślepi nieumartych. Rusz za mną, spotkamy się po drugiej stronie wioski, przy kościółku, gdzie bronią się moi towarzysze. Możesz też uciec, w końcu to nie twoja walka. – po tych słowach Matemaru zmienił się w wilka i ruszył w stronę osady na czterech łapach. Wiedział, iż postępuje nie logicznie, ale musi pomóc swoim lub chociaż obronić skarb, którego broni starszyzna. Cały czas uważał na otoczenie, by nie wpaść w najzwyklejszą pułapkę, choć nie wierzył, że nieumarli mogliby teraz bawić się w pułapki jak istnieje jeszcze jakiś zorganizowany opór.