Postanowiłem się komuś wyżalić. Pewnie będziecie mieli mnie za głupiego 16 latka, który sądzi że poznał już swoją druga połówkę. Poznałem. Byliśmy ze soba rok. Bardzo się kochaliśmy. Nie widzieliśmy świata poza sobą. Mieliśmy bzika na swoim punkcie. Rozmawialiśmy o wszystkim. Czułem, że to ta jedyna. Z nikim innym tak dobrze mi się nie gadało. Nikt nie dawał mi tyle szczęścia.. Nikt nie potrafił mnie tak bardzo pocieszyć, wspierać. Pierwszy raz się zakochałem. Nigdy wczesniej w nikim nie mogłem się zakochać. Była idealna. Taka jak w moich marzeniach. Była na pierwszym miejscu. Porzuciłem przyjaciół, znajomych. Każda chwilę chciałem spędzać tylko z nią. Niestety wszystko potoczyło się inaczej. Byłem o nią bardzo zazdrosny. Ufałem jej, ale to było silniejsze ode mnie. Pewnego dnia zerwała ze mną. Myślę, ze to było z nerwów. Nie wiedziałem co robić.. to był dla mnie szok. Ale na drugi dzień przeprosiła mnie i znów byliśmy razem. Niestety nie na długo... Po tygodniu znów zerwała. Widziałem wcześniej, że byłem jej obojętny. Próbowałem z nią o tym pogadać, ale ona się tylko denerwowała. Po tym zerwaniu mówiła, ze nie wie czy mnie kocha. Dałem jej czas z nadzieją, ze wszystko przemyśli. Ciagle do niej pisałem.. listy.. dzwoniłem.. Beczałem. Powiedziała mi, że przemyślała i nie kocha. Nie mogłem w to uwierzyć. Myślałem, że to sen. Prosiłem aby to jeszcze raz przemyślała. czy chce to wszystko stracic. Trudno mi się z tym pogodzić. Ale powiedziała, ze jesteśmy przyjaciółmi. Cieszyłem się z tego.. myślałem, ze bedzie ze mną pisała.. zwierzała sie mi.. mówiła o problemach.. że będe jej potrzebny. Że stwierdzi, ze jednak mnie kocha. Jest na odwrót. Jak tylko ze mną gada to się na mnie wkurza. Nie chce pisać. Mam wrażenie, ze sie ze mnie śmieje. Z tego co mówie.. pisze.. Dałem jej spokój. Już sie nie narzucam. Nie dzwonię.. nie pisze. Codziennie siedze na kompie i na nią czekam z nadzieją, ze napisze. Nie mogę patrzeć jak gada z innymi chłopcami. Zawiera nowe znajomości. Jak nie żałuje tego, ze zerwała.. To taki szok... Ta osoba która tak bardzo mnie nie kochała... Nie mogła ani jednej minuty beze mnie wytrzymać nagle przestaje. Pytałem czy ma kogoś. Mówiła, ze nie ma. Ciesze się, ze jest teraz szczęśliwa. Że żyje normalnie. Nie mam do niej żalu o to co sie stało. Nie potrafie jej znienawidzić czy cos. Ale nie umiem o niej zapomnieć. Wszystko mi ją przypomina. Każda rzecz.. Każdy film.. Każdy obrazek.. Te myśli, ze może być z kimś innym.. przytulac sie do kogoś innego. Myślałem, ze po miesiacu mi to przejdzie... jest jeszcze gorzej. Próbowałem zajać się swoimi zainteresowaniami, ale one już nie dają mi szcześcia. Przez moje hobby ją poznałem. Nie umiem bez niej żyć... I tak o to popadłem w depresje...