Co Traci Niewierzący

Rafał Istebna

Nowicjusz
Dołączył
29 Grudzień 2005
Posty
321
Punkty reakcji
1
Wiek
36
Skąd wiedzą ? Chyba ogólnie wiadomo, że wszelkie używki prowadzą zazwyczaj do chorób, bądź osoba uzależniona stacza się na dno. Nie potrzebny jest do tego dekalog.
No nie jest potrzeby ale ułatwia sprawe bo bez wiary samemu trzeba dochodzić do tego co dobre a co złe a dekalog znacznie ułatwia sprawe.

Chyba ten przykład z malowaniem Ci się nie udał. :D
Czemu nie tak było w moim gimnazjum w prawdzie to juz ładnych pare latek kiedy z niego wyszedłem ale pamiętam to dobrze bo moja dziewczyna strasznie na to narzekała wtedy :)
Ponieważ nie każdy jest wierzący :D Myślisz, że wiara jest najlepszym motywacją do działania ? Znam wiele lepszych.
No może i są lepsze ale dla mnie wiara jest dosc dobra więc nie widze powodu żeby szukać innej.
Czy mowa o tej bajeczce pt. "Adam i Ewa - czyli pierwsi ludzie na Ziemi" ?
E no :)
Np. na szczęśliwe życie.
No ale powiedz mi po co się trudzić, po co być dobrym dla innych skoro się to szybko skończy. A potem pustka nie lepiej brać pełnymi garsciami narkotyki, seks, przestępstwo itp. ?
Nagroda, której nikt nie jest pewny.
No Fakt ale nadzieja jest zawsze :)
 

veleda

Nowicjusz
Dołączył
14 Listopad 2005
Posty
3 065
Punkty reakcji
1
No nie jest potrzeby ale ułatwia sprawe bo bez wiary samemu trzeba dochodzić do tego co dobre a co złe a dekalog znacznie ułatwia sprawe.
Mnie ułatwili sprawę rodzice i to w bardzo rygorystyczny sposób :D
No może i są lepsze ale dla mnie wiara jest dosc dobra więc nie widze powodu żeby szukać innej.
Czemu nie skorzystać z tych lepszych ?
? :)
No ale powiedz mi po co się trudzić, po co być dobrym dla innych skoro się to szybko skończy. A potem pustka nie lepiej brać pełnymi garsciami narkotyki, seks, przestępstwo itp. ?
Ja jestem w miarę poprawna moralnie, więc dlaczego mnie o to pytasz ? Co prawda może jestem wulgarna, arogancka, gdyż nikt mnie nie ogranicza w tym co robię, ale nigdy nie skrzywdziłabym drugiego człowieka.
No Fakt ale nadzieja jest zawsze :)
Nadzieja ma różne kolory i kształty.
 

Rashkel

Nowicjusz
Dołączył
9 Marzec 2006
Posty
230
Punkty reakcji
3
Wiek
41
Miasto
Częstochowa
2. Zdolnosc odróżniania dobrego od złego

Mnie wystarczy do tego sumienie i hasło: "żyj i nie krzywdź innych". Ciekawe, że Kościół nie zawsze się do tego stosuje.

3. Poczucie wspólnoty

W Kościele nigdy tego nie odczuwałem. może dlatego, ze wielu znajomych zdeklarowanych katolikow, to w gruncie rzeczy byli hipokryci.

5. Poczucie że zawsze jest ktoś komu zależy na tobie i nie odwróci się od ciebie Nigdy

Zdecydowanie bardziej wolę LUDZKICH przyjaciół.

6. Nadzieja na wieczne szczęscie

Opcjonalnie wieczne potępienie. Ateista nie ma tego problemu. Dla niego smierc jest wiecznym odpoczynkiem (doslownie).
 

Rapid

Nowicjusz
Dołączył
27 Grudzień 2005
Posty
1 190
Punkty reakcji
21
Właśnie chciałbym abyście napisali co takiego daję wam wiara w Boga. W gruncie rzeczy nie przepadam za takim podejściem do sprawy,bo przekonań nie wybierałem ze względu na pragmatyzm, ale spróbujmy ocenić wiarę z perspektywy pragmatyzmu właśnie. Jak temat się rozinię to jestem przekonany że każdy będzie mógł wyciągnąć odpowiednie dla siebie wnioski. I jeszcze chciałbym dodać że w tym wypadku bardziej chodzi mi o korzyści dotyczące życia ziemskiego, a nie potencjalnego późniejszego.
Nie napiszę co mnie osobiście daje wiara bo nie wierzę i mnie to jakby nie dotyczy ale mogę napisać co według mnie wiara daje. Więdzę na ten temat czerpię z obserwacji i doświadczeń wieloletnich, czasem przekraczających wiek dyskutantów, zatem solidnych i dogłębnych.
Wiara jakakolwiek, w Boga albo Allacha, w Myszkę Miki czy Buddę daje człowiekowi komfort przerzucenia części odpowiedzialności za to co sie w życiu dzieje na siły wyższe. Pozwala umyć ręce i zwalić wszelkie zło na złą stronę swojej wiary. Wiara jest zaworem bezpieczeństwa dla słabych psychicznie i zwalnia z odpowiedzialności bo spowiedź i trzy zdrowaśki pokuty zastępują prawodastwo cywilne państwa. Każda wiara to czyste sekciarstwo i fałsz. Począwszy od wiary w drzewa, słońce i wiatr a skończywszy na scjentologach.
Niewierzący traci ..... nie ma za sobą cudów i życia po życiu. Niewierzący zostaje w ostatnim tchnieniu sam ze sobą. Nie ma nadzieji i nie ma szans na zmianę. Traci wszystko i nic nie zyskuje. Wierzący ma nadzieję (bezpodstawną) na niebo albo inne dobrodziejstwa życia duchowego. Ale to jest wszystko kwestią wiary. Mnie żadne naukowe dowody nie przkonały, że mój mózg, moje myśli, wspomnienia ... przejdą do innego świata. Póki co wiem, że jak mi bateryjki wysiądą to i mózg i to wszystko co w nim jest zostanie bezpowrotnie skasowane.
Wierzącemu wydaje się, że łatwiej przekracza granice niebytu ale to kłamstwo jest bo jakoś wszyscy wierzący walczą o życie do ostatniego tchnienia a rodziny wcale nie cieszą się z przejścia umiłowanego do lepszego świata. Niewierzący przynajmniej sie nie okłamuje.
Jeśli w ostatniej chwili życia, w obliczu nieodwracalnego coś w człowieku drgnie i na przykład uwierzy to Pan Bóg przyjmie przecież zgodnie z precedensem z góry Golgota:)
 

Rafał Istebna

Nowicjusz
Dołączył
29 Grudzień 2005
Posty
321
Punkty reakcji
1
Wiek
36
Mnie ułatwili sprawę rodzice i to w bardzo rygorystyczny sposób :D
No ale nie każdy ma takich rodziców jak ty :)

Czemu nie skorzystać z tych lepszych ?
A czemu skorzystać skoro to co sie ma wystarcza i to az nadto?

Haha Tak chodzi o to z Adamem i Ewą.

Ja jestem w miarę poprawna moralnie, więc dlaczego mnie o to pytasz ? Co prawda może jestem wulgarna, arogancka, gdyż nikt mnie nie ogranicza w tym co robię, ale nigdy nie skrzywdziłabym drugiego człowieka.
No a myślisz że to iż nie skrzywdzisz drugiego wystarczy żeby być poprawnym moralnie?

Nadzieja ma różne kolory i kształty.
A mi sie podoba właśnie ten :)

Mnie wystarczy do tego sumienie i hasło: "żyj i nie krzywdź innych". Ciekawe, że Kościół nie zawsze się do tego stosuje.
No a ty zawsze się stosujesz ? :)
W Kościele nigdy tego nie odczuwałem. może dlatego, ze wielu znajomych zdeklarowanych katolikow, to w gruncie rzeczy byli hipokryci.
No cóż nie każdy katolik jest katolikiem jak należy. Na to ja lekarstwa nie znam.
Zdecydowanie bardziej wolę LUDZKICH przyjaciół.
No ale ci przyjaciele bywają zawodni.
Opcjonalnie wieczne potępienie. Ateista nie ma tego problemu. Dla niego smierc jest wiecznym odpoczynkiem (doslownie).
No tak chyba że okaże się iż Bóg istnieje wtedy Ateista juz nie będzie tak dosłowie odpoczywał :)
 

Wuyeq

Nowicjusz
Dołączył
4 Listopad 2005
Posty
818
Punkty reakcji
1
Wiek
37
Miasto
.
Wiara jakakolwiek, w Boga albo Allacha, w Myszkę Miki czy Buddę daje człowiekowi komfort przerzucenia części odpowiedzialności za to co sie w życiu dzieje na siły wyższe. Pozwala umyć ręce i zwalić wszelkie zło na złą stronę swojej wiary. Wiara jest zaworem bezpieczeństwa dla słabych psychicznie i zwalnia z odpowiedzialności bo spowiedź i trzy zdrowaśki pokuty zastępują prawodastwo cywilne państwa. Każda wiara to czyste sekciarstwo i fałsz. Począwszy od wiary w drzewa, słońce i wiatr a skończywszy na scjentologach.
po wnikliwej i jakże uwaznej analizie tych słów i wieloletnie praktyce..mogę z pewną odpowiedzialnością stwierdzic, ze się kompletnie mylisz...nawet nie skomentuje słów "sekciarstwo i fałsz"..ale może pewnie tego nie wiesz..elementem spowiedzi świętej jest też zadośćuczynienie ...bez niego spowiedź jest nie ważna, o czym wie każdy praktykujący katolik..poza tym jesli uważasz, zę każdy człowiek katolik ma podejście do życia pt "teraz sobie nagrzesze, bo i jak pójde do spowiedzi, to mi ksiadz grzechy odpuści i będę czysty"..to znów CIę muszę uświadomić, zę się mylisz....katolik wierzy w coś takiego jak sąd ostateczny, poza tym Bóg zna nasze myśli..więc tego typu podejście do życia odpada..

słabi psychicznie?? wręcz przeciwnie.. modlitwa, sakramenty dodają katolikowi siły..jełsi myślisz, ze wierzący o każde niepowodzenie obwiniają Boga też jesteś w błedzie..wierzący powie: "Bóg tak chciał"..


Wierzącemu wydaje się, że łatwiej przekracza granice niebytu ale to kłamstwo jest bo jakoś wszyscy wierzący walczą o życie do ostatniego tchnienia a rodziny wcale nie cieszą się z przejścia umiłowanego do lepszego świata. Niewierzący przynajmniej sie nie okłamuje.
to nie jest okłamywanie siebie..człowiek jest za słaby psychicznie, żeby pojąć istotę myśłi Boga...to chyba nie dziwne, że pierwsze dni po utracie bliskiej osoby są ciężkie...pzryzwyczajenie, przywiązanie..miłość..to wszystko sprawia, że trudno jest się z tym pogodzić...każdy człowiek jest troche egoistą i chciałby być za wszelką cenę szczęśliwy...wierzący jednak potrafi zrozumieć, ze Bóg wezwał do siebie jego brata..

Jeśli w ostatniej chwili życia, w obliczu nieodwracalnego coś w człowieku drgnie i na przykład uwierzy to Pan Bóg przyjmie przecież zgodnie z precedensem z góry Golgota:)
a czy Ty myslisz, ze jeśli ktoś powie na łożu smierci ot tak po prostu "wierzę" to wystarczy?? musi uwierzyć na prawdę..
 

Olgolek

Nowicjusz
Dołączył
19 Lipiec 2006
Posty
10
Punkty reakcji
0
Jeśli w ostatniej chwili życia, w obliczu nieodwracalnego coś w człowieku drgnie i na przykład uwierzy to Pan Bóg przyjmie przecież zgodnie z precedensem z góry Golgota:)

W ostatniej chwili życia...
Wg mnie to jest takie naciągane...
W obliczu śmierci nagle się nawrócić?Bo co?Bo nie wiemy co po śmierci nas czeka i chcemy "oczyścić" sobie sumienie?
 

Rapid

Nowicjusz
Dołączył
27 Grudzień 2005
Posty
1 190
Punkty reakcji
21
po wnikliwej i jakże uwaznej analizie tych słów i wieloletnie praktyce..mogę z pewną odpowiedzialnością stwierdzic, ze się kompletnie mylisz...nawet nie skomentuje słów "sekciarstwo i fałsz"..ale może pewnie tego nie wiesz..elementem spowiedzi świętej jest też zadośćuczynienie ...bez niego spowiedź jest nie ważna, o czym wie każdy praktykujący katolik..poza tym jesli uważasz, zę każdy człowiek katolik ma podejście do życia pt "teraz sobie nagrzesze, bo i jak pójde do spowiedzi, to mi ksiadz grzechy odpuści i będę czysty"..to znów CIę muszę uświadomić, zę się mylisz....katolik wierzy w coś takiego jak sąd ostateczny, poza tym Bóg zna nasze myśli..więc tego typu podejście do życia odpada..

słabi psychicznie?? wręcz przeciwnie.. modlitwa, sakramenty dodają katolikowi siły..jełsi myślisz, ze wierzący o każde niepowodzenie obwiniają Boga też jesteś w błedzie..wierzący powie: "Bóg tak chciał"..
to nie jest okłamywanie siebie..człowiek jest za słaby psychicznie, żeby pojąć istotę myśłi Boga...to chyba nie dziwne, że pierwsze dni po utracie bliskiej osoby są ciężkie...pzryzwyczajenie, przywiązanie..miłość..to wszystko sprawia, że trudno jest się z tym pogodzić...każdy człowiek jest troche egoistą i chciałby być za wszelką cenę szczęśliwy...wierzący jednak potrafi zrozumieć, ze Bóg wezwał do siebie jego brata..
a czy Ty myslisz, ze jeśli ktoś powie na łożu smierci ot tak po prostu "wierzę" to wystarczy?? musi uwierzyć na prawdę..
Widocznie nie spotkałem jeszcze prawdziwie wierzących ludzi a to co mnie otacza to przebierańcy a ja durny myślałem, że to wierzący. Tym gorzej dla wiary.
 

Wuyeq

Nowicjusz
Dołączył
4 Listopad 2005
Posty
818
Punkty reakcji
1
Wiek
37
Miasto
.
Widocznie nie spotkałem jeszcze prawdziwie wierzących ludzi a to co mnie otacza to przebierańcy a ja durny myślałem, że to wierzący. Tym gorzej dla wiary.

może po prostu źle szukałeś, albo źle pomyślałeś...i stąd te antykatolickie farmazony :p
 

Rapid

Nowicjusz
Dołączył
27 Grudzień 2005
Posty
1 190
Punkty reakcji
21
może po prostu źle szukałeś, albo źle pomyślałeś...i stąd te antykatolickie farmazony :p
To nie farmazony ale fakty. Może faktycznie prawdziwie wierzących jest tak niewielu, że trudno ich spotkać a cała reszta szafująca wiarą to zwykli mali koniunkturaliści. To raczej wiara powinna zadbać o swoje szeregi i zrobić weryfikacje a nie zarzucać krytykującym brak obiektywizmu.
 

Rashkel

Nowicjusz
Dołączył
9 Marzec 2006
Posty
230
Punkty reakcji
3
Wiek
41
Miasto
Częstochowa
No a ty zawsze się stosujesz ? :)

Do zasady "żyj i nie krzywdź innych"? Zawsze. W szkole podstawowej na własnej skórze odczulem czym jest nietolerancja i krzywdzenie drugiego czlowieka, dlatego tez staram się trzymac tej zasady. Czasem jednak ze strachu jestem bezstronny wobec tego, co się dzieje wokół mnie.

No cóż nie każdy katolik jest katolikiem jak należy. Na to ja lekarstwa nie znam.

Dokładnie. W Polsce 95% ludzi deklaruje się jako katolicy. Nie uwierzę, że te wszystkie rozboje i przestępstwa są wynikiem działania wyłącznie 5% niewierzących.

No ale ci przyjaciele bywają zawodni.

Czasem owszem. Bardziej jednak ufam ludziom niż Bogu (powody wyjaśnie przy następnym cytacie), którego istnienia nie jestem pewien.

No tak chyba że okaże się iż Bóg istnieje wtedy Ateista juz nie będzie tak dosłowie odpoczywał :)

Chrześcijaństwo (i nie tylko) mówi, ze Bóg jest sprawiedliwy. Wydaje mi sie wiec, ze jeśli czlowiek do samego końca nie wierzył, ale postępowal w zyciu dobrze, to i tak zostanie wynagrodzony. No chyba, że chcesz powiedziec, ze ateista który zaryzykowal życie dla obcej mu osoby, mniej zasluguje na niebo niz ktos kto chodzil regularnie do kościoła, ale na co dzien źle traktowal bliskie mu osoby (oczywiście się z tego spowiadał). A co powiesz o osobie niewierzacej, która zwyczajnie z potrzeby serca, opiekuje się sierocincem i robi to dobrze.

W kwestii jeszcze wcześniejszego cytatu. Nie ufam Bogowi, który na pierwszym miejscu stawia wiarę w niego, a nie czyny czlowieka. Pod tym wzgledem ZDECYDOWANIE ludzie są lepsi. Przykład: Jan Paweł II. Nie tyle wyznawcy innych religii go docenili, ale również znaczna częśc ateistów.
 

tewiemleczarz

Bywalec
Dołączył
9 Październik 2007
Posty
1 736
Punkty reakcji
36
Wiek
58
Miasto
woj. śląskie
Katolicy, Prawosławni, chodzenie do kościoła, nie chodzenie, wy tacy, oni owacy...
Świadkowie Jehowy, Baptyści, ateiści, hokeiści, politycy, muzycy, kolejarze i bramkarze - każdy może czytać Pismo.
I wcale nie trzeba byc potem "nawiedzonym", nie trzeba wołać "hallelujah !' ani wyśmiewać go na forum.
Kazdy znajdzie tam coś dla siebie, nawet zagorzały ateista.
Ale to za trudne, dzisiaj czytanie czegokolwiek nie jest "trndy". :D
Narka.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Każdy wyznawca jak i niewierzący coś tracą i coś zyskują-to możemy rozpatrywać chyba tylko relatywnie. Chciałbym wierzyć, mieć jakiegoś boga, który stanowiłby niepodważalny aksjomat prawdy. Tylko, że to kłóci się z moimi przekonaniami i obserwacjami. Te natomiast moim zdaniem pozwalają spojrzeć realniej na świat, zauważyć pewne fakty, które religia ogranicza.
 

Kaznodzieya

Kaznodzieya
Dołączył
16 Luty 2006
Posty
10 124
Punkty reakcji
98
I nareszcie coś w temacie. Tylko czy pochopnie nei oceniłes ze religia ogranicza ? Jaki przekrój środowiska wierzących brałeś pod uwagę ? Jeżeli porównujesz błyskotliwych i inteligentnych ateistów do babć moherowy to zaiste masz racje choć i tu można by jeszcze dyskutować. Ale gdyby porównać tych wierzecych i oświeconych do podobnych im ateistów w czym Ci pierwsi są ograniczeni Caleb ?
 

nansen

Uciekinier z tego gównianego forum
Dołączył
29 Sierpień 2007
Posty
603
Punkty reakcji
2
I nareszcie coś w temacie. Tylko czy pochopnie nei oceniłes ze religia ogranicza ? Jaki przekrój środowiska wierzacych brałeś pod uwagę ?


Tym wszystkim popalonym na stosach za przekonania trzeba było wytłumaczyć że religia nie ogranicza.
 

Maver

Głęboko wierzący ateista
Dołączył
24 Listopad 2006
Posty
1 579
Punkty reakcji
3
Wiek
39
Miasto
Szczecin
I nareszcie coś w temacie. Tylko czy pochopnie nei oceniłes ze religia ogranicza ? Jaki przekrój środowiska wierzących brałeś pod uwagę ? Jeżeli porównujesz błyskotliwych i inteligentnych ateistów do babć moherowy to zaiste masz racje choć i tu można by jeszcze dyskutować. Ale gdyby porównać tych wierzecych i oświeconych do podobnych im ateistów w czym Ci pierwsi są ograniczeni Caleb ?

Myślę, że oświecenie nie ma nic wspólnego ani z religijnością, ani z jej brakiem. Ale tu wchodzimy na trzeci obszar którego lepiej nie poruszać w tym temacie. W każdym razie nie sądze jakoby mądrzy wierzący i mądrzy ateiści w ogóle się czymś różnili na ziemskim poziomie. Wspólnym mianownikiem jest tu mądrość i ona odgrywa kluczową rolę w życiu człowieka. A nie religijność czy jej brak.
 
Do góry