Mąż ostatnio gdy siedzieliśmy na placu zabaw z dziećmi szukał w mojej przepastnej torbie samochodzika dla synka, który wzięłam ze sobą do zabawy dla Niego. Zobaczył tam po dłuższych poszukiwaniach zabawki: kilka opakowań chusteczek, notes, długopis, papiery: w sensie paragony, kartki z dawkowaniem leków dla dzieci , rękawiczki zimowe młodszego syna,czystą ściereczkę (którą zawsze mam w pogotowiu gdy idę na cmentarz) i pojemniczek na mocz ( zakupiłam dawno temu w aptece gdyby trzeba było dzieciom zrobić badania
) .
Gdy chciałam włożyć do torebki telefon, odmówił, tłumacząc, że nie zamierza go znów pół godziny szukać