a żeby się wycofać po prostu nie mają odwagi
Odwaga tu raczej nie ma nic do rzeczy, choć może trochę... Ale zauważcie... Idzie sobie mężczyzna do wspólnoty duchownej. Zostaje kapłanem, krztałci się, by jak najlepiej spełniać swoją misję, nagle...
No coś się dzieje i zaczyna się zastanawiać, nad swoją obecnością w zakonie... I co?
Po np. 14 latach posługi, kiedy nie jest już ani za młody, ale też nie stary...
Są rozwiązania...
1. Wystąpić i zacząć "normalne" życie...
2. Pozostać i albo poradzić sobie z problemem, albo sie mu poddać...
Tyle tylko, że 1-wsza opcja jest bardzo trudna.
Chłopak uczył się, kościół można powiedzieć dał mu wykształcenie, osiągał sukcesy naukowe, a teraz? Jak odejdzie będzie musiał wracać i zaczynać od samego ogólniaka, a to już nie takie proste... Zaczynać od nowa... Ze świadomością, że ludzie wiedzą kim był...
Dlatego łatwiej jest im pozostać i często ranić innych, bądź siebie, przestrzegając celibatu, bądź poddać się i go nie przestrzegać.
Pozdrawiam