Ja to widzę troszkę inaczej. Czas potrafi sprawić, że rany wygoją się, ale pozostanie w nas blizna pamięci zdarzenia.
a co w przypadku utraty bliskiej osoby...na zawsze, czy wtedy też przestanie nas to boleć?H.Joanna56:) napisał:Czas potrafi sprawić, że rany się wygoją i ból zniknie.
Prawdą jest, że potrzeba dużo czasu.
Bywa też tak, że z czasem dziwimy się, że mogliśmy tak cierpieć.
a co w przypadku utraty bliskiej osoby...na zawsze, czy wtedy też przestanie nas to boleć?
Kiedyś przestanie.a co w przypadku utraty bliskiej osoby...na zawsze, czy wtedy też przestanie nas to boleć?
Jednak najważniejszy jest czas. Powiedzenie "czas leczy rany" nie jest pustosłowiem, ale to prawda.
Nie będę się upierać, jeżeli tak twierdzisz to zapewne znasz takie przypadki.Wszystko zależy od tego, co przeszliśmy i w jakim stopniu. Niektórzy do samej śmierci pamietają i ich to boli, chociaż wybaczyli.
wiem, co się czuje w takiej sytuacji, pustka zostaje, nie boli tak bardzo, oczywiście, ale nie jest też to uczucie neutralne.H.Joanna56:) napisał:Kiedyś przestanie.
Od wielu lat nie mam ojca, a był (nadal jest) mi bardzo drogi. Początkowo, a zmarł bez "zapowiedzi" i zbyt wcześnie, było ciężko, bardzo bolało.
Dzisiaj wspominam tylko to, co najlepsze: jego poczucie humoru, wesołe historie z nim związane, jego miłość i oddanie (a byłam jego oczkiem w głowie) i... już nie boli.
A myślałam, że to niemożliwe.
Człowiek zniesie wszystko i upora się z każdym nieszczęściem. Potrafi wyprzeć z pamięci wszystko to, co złe.
To taka samoobrona, bo w przeciwnym wypadku niektórzy musieliby "zwariować".
Jednak najważniejszy jest czas. Powiedzenie "czas leczy rany" nie jest pustosłowiem, ale to prawda.
Neutralna jest chyba tylko obojętność i to jest najgorsze.wiem, co się czuje w takiej sytuacji, pustka zostaje, nie boli tak bardzo, oczywiście, ale nie jest też to uczucie neutralne.
Nie będę się upierać, jeżeli tak twierdzisz to zapewne znasz takie przypadki.
Uważam jednak, że jesli ktoś pamięta krzywdę aż do śmierci i ciągle go boli to, albo czyn był wyjatkowo okrutny, albo wychodzenie z traumy niewłaściwe.
Niektórzy ludzie potrzebują do tego profesjonalnej terapii.
Są też tacy, którzy świadomie pielęgnują w pamięci nawet te najgorsze wspomnienia.
To raczej też zależy od człowieka, ale owszem. Pamięta się o tym zawsze.calme chyba jednak nie za bardzo.
Ja cały czas twierdzę, że nigdy się nie zapomina odczuć z wydarzenia.
Mój ojciec też nie żyje. Jakoś specjalnie z nim związana nie byłam i tak na prawdę po jakimś czasie od jego śmierci zaczęłam mu pomału przebaczać, ale jeszczeDzisiaj wspominam tylko to, co najlepsze: jego poczucie humoru, wesołe historie z nim związane, jego miłość i oddanie (a byłam jego oczkiem w głowie) i... już nie boli.
A myślałam, że to niemożliwe.
Człowiek zniesie wszystko i upora się z każdym nieszczęściem. Potrafi wyprzeć z pamięci wszystko to, co złe.
To taka samoobrona, bo w przeciwnym wypadku niektórzy musieliby "zwariować".
ale uczucia dla różnych osób często diametralnie się od siebie różniąH.Joanna56:) napisał:Neutralna jest chyba tylko obojętność i to jest najgorsze.
Moim zdaniem, każde inne uczucie jest jakość inspirujące.
Jeżeli zaś chodzi o, wspomnianą przez Ciebie, pozostającą pustkę, to zawsze jest nadzieja, że coś ją w końcu wypełni.
Każdy jest inny, każdy ma swój charakter, każdy odczuwa wszystko inaczej.
Jeżeli tak to odebrałaś to mam problemy z komunikacją.Twoja wypowiedź pokazała, że poniekąd zaprzeczyłaś troszeczkę swojemu wcześniejszemu spojrzeniu. Dużo jest tutaj tych "albo"....
Jeżeli tak to odebrałaś to mam problemy z komunikacją.
Bardzo mnie to zmartwiło, chyba muszę nad tym popracować
Ciekawy z Ciebie rozmówca, choć niełatwo nam o wspólną płaszczyznę porozumienia.
To najlepszy argument na to, że ludzie są różni.
My pięknie się różnimy.
Pozdrawiam
Rana na sercu goi się powoli...ale jeżeli nie przebaczymy....nie będziemy próbować przebaczyć... to sami będziemy nieszczęśliwi, bo smutek, złość, która w nas gości będzie kierowała naszym życiem.... przeczytała kiedyś ciekawą myśl : ,,człowieka można znać długo z twarzy, ale nie z serca....możesz długo nie poznać jego prawdziwej natury. Dla człowieka, który nie wie co to przebaczanie życie jest gorszą karą niż śmierć.... ,,
Oczywiście, że: "Nic nie dzieje się bez przyczyny", czy jak kto woli : "Co nas nie zabije, to nas wzmocni". Można pogodzić się ze wszystkim, ulżyć swojemu cierpieniu, ustalić wnioski,co nas spotyka jest po coś - ma sens.