Mieszkam w Holandii i na co dzien spotykam sie z problemem emigracji, multikulturowosci, multinarodowosci. Holandii to na zdrowie nie wyszlo. Naplyw islamskich emigrantow rozpoczal sie w latach '70 -'80, dzis rodzi sie tu juz trzecie pokolenie alochtonow. Srodowisko kryminogenne, zamkniete, nie asymilujace sie z reszta spoleczenstwa. Przecietny Holender wie, ze jesli chodzi o interesy, to NIGDY W ZYCIU z Turkiem czy Marokeszem, bo cie obrobi, oszuka i wykpi i tak kota ogonem odwroci, ze jak przyjdzie co do czego, to jeszcze ty bedziesz winny. Marokanscy, surinamscy, tureccy potomkowie bardzo chetnie lepia sie do bialych dziewczat, a one leca chetnie na ciemnoskorych przystojnych facetow. Rzadko kiedy sa jednak traktowane powaznie. Biala to szarmuta, tylko prawowierna Muslima nadaje sie na przyszla zone. W tym kraju muzulmanie nie moga miec kilku zon, Holandia nie zezwala na bigamie, maja za to jedna zone i wiele kochanek, albo jedna legalna biala partnerke, z ktora mieszkaja, i wiele "przyjaciolek" na jedna noc. Czy winna temu religia? Czy raczej mentalnosc i wychowanie? I liberalizm rzadu Holandii? W takich Emiratach np, gdzie tylko 20% populacji to rodowici Arabowie, emigranci nie maja absolutnie zadnych praw. Europa daje im od razu status uchodzcy i prawo do ubiegania sie o obywatelstwo po 5 latach stalego pobytu, zasilki, znizki podatkowe, opieke socjalna itp.itd. Gdzie w swiecie muzulmanskim takie przywileje dla chrzescijan???