Greeg
Wredny ch* ;)
Ciężko mi się do tego odnieść bo w sumie problem jakoś zbytnio mnie nie dotyczy. Nie jest specjalnie trudne umyć się, ogolić, ubrać. Jeśli inni faceci tego nie robią to ... ich sprawa.Całkowicie popieram zdanie Blancosa "Bogaty i biedny może być zadbany". Nie tylko może ale powinien!
Oczywiście zgadzam się z tym, że za bardzo małe pieniądze można się dobrze ubrać, trzeba tylko chcieć....i o to chcieć mi chodziło.
Jeżeli chodzi o młodych ludzi to im pasuje właściwie wszystko.
Wystarczy, że: ubranie jest uprane i uprasowane, buty czyste a włosy i paznokcie zadbane.
Obawiam się, że to jest raczej trend w odwrotną stronę tj. kiedyś miałem znacznie lepsze mniemanie o kobietach. Natomiast od pewnego czasu jest to w miarę systematyczna obniżka "formy". Ok, są wyjątki, które sprawiają, że myślenie wraca na właściwe tory (choć nie wiem, czy jest to odpowiednie określenie), ale ... niesmak pozostaje.Greeg, daj się przekonać- nie wszystkim kobietom świecą się oczy jedynie na widok dobrego samochodu, zegarka czy garnituru.
Jeśli nawet coś tam błyśnie, to wiele z nich spojrzy głębiej i dokona właściwego wyboru.
Oczywiście jeżeli będzie jeszcze coś do zobaczenia, mnie właśnie chodzi o to, by było.
Hmm, może powinienem użyć słowa bardziej niewinna. Nie ma wtedy takiej kalkulacji - później niestety mimowolnie ona się pojawia i to pewnie nawet z dwóch stron.Niestety nie mogę zgodzić się ze stwierdzeniem, że najbardziej prawdziwą miłością jest ta w wieku 20 lat.
Prawdziwa miłość nie zna wieku......ona jest, albo jej nie ma!!!
Choć przyznaję, miłość rzadko gra z nami fair.
To co piszesz może być prawdą bo dla mężczyzn wygląd nie jest priorytetem.Pozostanę tez przy swoim zdaniu, że w pewnym wieku mężczyźni, zdecydowanie częściej niż kobiety, zaniedbują się (żeby nie powiedzieć zapuszczają).
Tu możemy się różnić, bo dla Was wiek 40+, czy 50+ to chyba jeszcze abstrakcja.
Mogę tylko pozazdrościć!
Być może piętno też odcisnęło przekonanie naszych babć, że "mężczyzna powinien być tylko troszkę ładniejszy od diabła". To jest jeden biegun, ale w sumie wydaje mi się, że dzisiejsze kobiety znacznie bardziej patrzą na wygląd niż kiedyś - oczekują wymuskanych facecików, skóry gładkiej jak u niemowlaka, faceta golącego się poniżej głowy. Niezależnie od tego czy faktycznie faceci dbają o siebie czy nie, tak czasami myślę sobie, że młodym paniom też się trochę w tym XXI wieku w d*pkach poprzewracało :]
Jasne, że omawiamy, ale wydaje mi się, że skala jest kompletnie nie ta. Na jakimś tam spotkaniu faceci omówią kilka tematów, a kobiety w tym czasie kilkadziesiąt Dość powiedzieć, że na spotkaniu faceci często potrafią niewiele mówić. Wystarczy im puścić dobry mecz Jasne, że się rozmawia o kobietach, czy tam urlopach, kto gdzie był, ale jakoś nie ma tutaj parcia i takiej propagandy sukcesu. Ot był, no i tyle. Faceci inaczej się komunikują. Facet powie, że np. był na urlopie, że było fajnie bo było słońce więc przynajmniej d* wygrzał - wszyscy pogratulują i tyle A kobieta ? Jak się rozgada to zaraz roztoczy wizję jak to cudownie, wspaniale i niezapomnianie było, że wszystkim koleżankom zacznie ślinka cieknąć na samą myśl. I wrócą do domu wkurzone, że ich facet jakiś taki mniej ogarnięty i że one miały gorszy urlop Może dziwny jestem, ale akurat mam takich kumpli, że nie musimy siebie bezustannie porównywać i udowadniać sobie kto lepiej zyje, kto jak zarabia itd. itp. A kobiety to czasem trzeba dopieszczać jak dzieci Jak dwie koleżanki gdzieś tam były, to ona nie ma siły, nie popuści, musi też pojechać bo inaczej będzie "foch"Polemizowałabym też z opinią, że kobiety plotkują, a mężczyźni jedynie rozmawiają o samochodach.
Przyznaj sam przed sobą ile razy z kolegami "omawialiście" kobiety.
Hehe, a powiedz mi, co ma np. powiedzieć facet, gdy kobieta sobie zmieniła fryzurę, która np. podobała się facetowi ? Zmieniła fryzurę i to np. na gorszą ? Przecież co facet wtedy nie powie to jest przegrany. Panie zresztą uwielbiają wszystko zrzucać na faceta, tak aby czuł się winny.Faktem niezaprzeczalnym też jest, że faceci nie potrafią ocenić ile kosztuje dany strój, często nawet nie zauważą u kobiety nowej fryzury czy sukienki.
Ale jesteś pewny, że to Wasz plus?
K: "Jak wyglądam ? "
M: "Świetnie"
K: "Kłamiesz. wyglądam jak czupiradło w tych nowych włosach ! " (foch)
-----------------------------
K: "Jak wyglądam ? "
M: "Szczerze mówiać w poprzednich włosach bardziej mi sie podobałaś"
K: "no wiesz co ? Przecież w tej fryzurze wyglądam wyśmienicie. Nie znasz się ! "
-----------------------------
K: "Jak wyglądam w tej sukience ?"
M: "Wspaniale jak zawsze"
K: "Ale te pasy mnie pogrubiają. Eeee założę inną" (to po co pytałaś o zdanie, chciałoby się rzec ??? )
-------------------------------
K: "Jak wyglądam w tej sukience" ?
M: "Trochę Cie te pasy pogrubiają"
K: "Świnia!"
Facet przeżyje kilka takich sytuacyjek i skutecznie się wyleczy z wyrażania swojego zdania - co by nie powiedział i tak sytuacja obraca się przeciwko niemu
Nie mam dużego stażu w długich związkach - może potem to już facet jest wyuczony, że lepiej siedzieć cicho ? Nie wiem. Panowie na pewno przyzwyczajają się do kobiet i z czasem zaczynają je kochać za coś innego, nawet jeśli ten wygląd już nie do końca jest ten. Być może wtedy starają się nie dostrzegać pewnych rzeczy i czasem nie zauważą czegoś co powinni - nie wiem. Póki co nie mam problemów ze wzrokiem
To jest w ogóle takie sztuczne. Kobiety naiwnie myślą, że po 20 latach znajomości facet dalej będzie za nimi skakał jak wtedy gdy miały 17 lat. Przecież to fikcja. Wszyscy doskonale wiedzą , że faceci lubią wprost i gdyby ten świat był męskim światem to faceci na początku znajomości by nie mówili: "jesteś szalenie interesującą kobietą", tylko by mówili otwarcie: "marzę, abyś znalazła się w moim łóżku". Życie byłoby wtedy znacznie prostsze, bez tej całej fikcji, o którą to panie za 5, 10 lat potem mają pretensje, że już jej nie ma. Ano nie ma bo to była gra - gra którą kobiety wymyśliły - te gry słów, wodzenie za nos, niedomówienia, po to tylko by w końcu mieć taką kobietę blisko siebie Potem to znika i kobiety mówią: "zmieniłeś się". Nie, on się nie zmienił - on tylko robił to co było trzeba, aby być blisko kobiety A potem jak już ją zdobył to stwierdził, że szkoda czasu na głupoty, bo przecież on kocha ją, a ona kocha jego - wszystko jest idealnie więc po co zajmować się jakimiś głupotami. Przecież ją kocha - jak ten stan rzeczy się zmieni to na pewno ją poinformuje . Kobieta tymczasem jest nienasycona i przez cały swój żywot jej tlenem są komplementy
--------------------
Właśnie taki wywiad przeczytałem. prof Lew-Starowicz i jest tam fragment:
(Redaktorka) Czyli najlepszym przyjacielem kobiety jest mężczyzna, ale taki, który daje jej brylanty.
(Profesor) Oczywiście. A nie ten, który tylko przygląda się im na sklepowej wystawie.
Krótka piłka Inna sprawa, że jest to na swój sposób mobilizujące no bo co można zrobić ? Można płakać nad tym stanem rzeczy, można stać się gejem, albo można po prostu zacząć zarabiać pieniądze. No można też spróbować znaleźć troszkę lepszy egzemplarz kobiety...