A wolisz sluchac slodkich bajeczek i obudzic sie za 5 lat z reka w nocniku czy wiedzec jak wyglada rzeczywistosc ?
Ja się tylko podpiszę pod tymi słowami.
Lepiej przyjmij po prostu do wiadomości, że żeby miec fajną pracę, trzeba miec m.in :
- wiedzę i umiejętności związanych z tematem, a tutaj studia Ci mogą dac co najwyżej wskazówkę (czyt. dowiadujesz się tego, o czym powinieneś myślec już w liceum jak temat Cię interesuje) i przemaglują masą niepotrzebych rzeczy
- inteligencję emocjonalną,
- pasję do tego
- zapał
- ogólną inteligencję oraz wiedzę, nawet elementarną, z wielu pobocznych zakresów (psychologia - wpływ na (współ)pracowników czy zarządanie nimi, nieco o ekonomii jak chcesz firmę miec, itp.)
To jak z lekarzem - możesz iśc do przychodni do przeciętnego który coś Ci powie, czego nauczyl się na studiach, tak jak wszystkim, a możesz iśc i do takiego, którego to interesuje, czyta o tym i ma duże pojęcie, po za tym jest doświadczony - i to już jest zupełnie inna bajka. Myślę że ten przykład dobrze ilustruje pewną zasadę : chcesz byc kimś ? To pracuj na to. Szczęście jak się trafi, to polepszy tylko Twoją sytuację, a nie ma co na niego czekac. A po kierunkach na które jest jakieś tam zapotrzebowanie pracę dostaniesz - ale będzie już za późno (choc na naukę nigdy nie jest za pozno xD) by zlapac wiele cennej wiedzy i doświadczenia i będziesz przeciętniakiem, takim 'szarym lekarzem z przychodni' , zamiast 'cenionym i szanowanym specjalistą do którego są kolejki na miesiąc czy więcej wstecz, mimo drogiej "usługi" '. Pomyśl nad tym : )
Posłuchaj Trolla, mądrze Ci mówi, statystycznie zauważam wśród (mam na myśli zwykłe osoby, nie pasjonatów którzy siedzą w tym parę lat) studentów/absolwentów branie się porządnie za coś konkretnego i jakieś tam ogarnięcie średnio po 3,5 roku studiowania. To trochę za późno, bo wiele z tych rzeczy których uczą się wtedy, powinno się już wiedziec przed studiami żeby wiedziec po co idą. Ze swojego punktu widzenia - moim napędem do własnej pracy było kilka(naście) razy porządnego wkur**** się na kod swojego programu ('czemu to gów** nie działa do cholery ?!') mimo że pisałem ogólnie niby dobrze - rzecz w tym, że miałem motor napędowy, który zmusił mnie do ogarnięcia szerszego (dużo szerszego) zakresu. Teraz, idąc na studia i patrząc na ich plan 5 letni stwierdzam jasno : właśnie taki efekt byłby po 4 latach studiowania jeżeli szedłbym materiałem, a dzisiaj już to ogarniam i mogę ciągnąc dalej. I ch**, może jestem z matma do tyłu (choc koncentruje się na tej potrzebnej, a zlewam niepotrzebną której mi masę wykładają na uczelni) i nie mam ogarnięcia jeszcze w temacie, na pewno jestem już w mniejszej :cenzura:e od wielu i zaczynam widziec po mału z niej wyjście, na razie lekkie światełko w tunelu, ale się po mału rozszerza. Jak nie chcesz się wje**** w podobne sytuacje, zacznij myślec o tym teraz.
Pozdrawiawm ! : )