Nie wierzę w to, że sny mają jakieś znaczenie. Po prostu, kolejny element naszej fizjologii, niezbędny do prawidłowego funkcjonowania układu nerwowego.
Nie wiem, co mi się śni najczęściej, bo pewnie nie zapamiętuję nawet połowy z tego. Ale to co pamiętam zazwyczaj można określić mianem takiego "fabularnego snu"
Mam na myśli, że coś się dzieje - ze mną w roli głównej. Prawie zawsze przed kimś uciekam, chowam się, czuję, że mam jakieś zadanie do wykonania. Rzadko mam pojęcie jakie, ale jest takie uczucie.
W świadomy sen jestem w stanie uwierzyć, bo zdarza mi się doświadczyć takiego zjawiska. Ale nie jest to kontrola na nie wiadomo jaką skalę - jak śnię, że płynę kajakiem, to mogę sobie wyśnić, że się zatrzymuję i idę popływać. Ale nie wysiądę z tego kajaku, nie popędzę na Okęcie i nie polecę na Karaiby.
Sennikom też nie ufam. Wręcz mnie śmieszą.
A jak jest u was z zapamiętywaniem snów?
No i tak na marginesie, kolejny temat w Filozofii, który nie mam pojęcia dlaczego akurat się tu znalazł... Żaden z działów tej dziedziny nie zajmuje się snami.