Szkoła - czyli jak poradzić sobie z uporczywą klasą?!

NoCompromise

Nowicjusz
Dołączył
11 Grudzień 2011
Posty
116
Punkty reakcji
3
Wiek
29
Miasto
Obrzeża =)
@krysztofandraszak Dziś w szkole spokojnie było, na początek myślałem że będzie jakoś "źle" a tu proszę - książkę po tej lekcji mi oddała, odzywać do siebie się nie odzywaliśmy, z klasą jest normalnie jak narazie. Więc tylko czekać na przyjazd nowego telefonu i święta :D
Dzięki wszystkim, czasem się tu jeszcze odezwę żeby wspomnieć co się dzieje tu i tam.
PS książkę oddała bez żadnych komentarzy czy wyzwisk, zatem jakoś dziś się zachowała. Oby tak zawsze, to będzie dobrze :p
Z ludźmi z klasy ogólnie jest śmiania się, ale bezpośrednio do mnie się np. nie zwracają a do siebie, ale są sytuacje gdzie naprawdę idzie się pośmiać razem z nimi i pogadać.

Pzdr. :)
NoCompromise
 

michal89krk

Nowicjusz
Dołączył
4 Marzec 2010
Posty
458
Punkty reakcji
24
Wiek
34
Cieszę się że Twoja klasa nie jest aż tak zła. Może jednak faktycznie troszkę spanikowałeś.
Więcej luzu nie zaszkodzi ;)

No to patrz wrogo a kto Ci broni ;) Chłopie to co Ty o mnie myślisz to jest akurat ostatnia rzecz która mnie interesuje.
Znowu się nie zrozumieliśmy - nie atakuję ciebie. Pisałem tylko jak z psychologicznego punktu widzenia jest odbierana twoja postawa (tzn nieprzemyślane posty z pełnym nastawieniem na indoktrynację). To jak ludzie patrzą na ciebie, poza małymi wyjątkami, zależy tylko od ciebie. Nie mów że świat jest zły i ot to całe twoje tłumaczenie...
 

Tiwaz

Nowicjusz
Dołączył
11 Marzec 2007
Posty
650
Punkty reakcji
4
Wiek
34
Miasto
Kielce
Znowu się nie zrozumieliśmy - nie atakuję ciebie. Pisałem tylko jak z psychologicznego punktu widzenia jest odbierana twoja postawa (tzn nieprzemyślane posty z pełnym nastawieniem na indoktrynację). To jak ludzie patrzą na ciebie, poza małymi wyjątkami, zależy tylko od ciebie. Nie mów że świat jest zły i ot to całe twoje tłumaczenie...
No tego nie możesz wiedzieć czy moje posty są nieprzemyślane i czy służą indoktrynacji - bo nie siedzisz w mojej głowie, nie znasz mojej intencji - to po pierwsze
A po drugie napisałem w temacie innej osoby z chęci pomocy dla Niej. Jak założysz swój temat, to może mnie zainteresuje i sie wypowiem. A tak to nie interesuje mnie to co na mój temat myślisz.
 
K

krzysztofandraszak

Guest
Panowie, a może wyjaśnicie sobie to gdzie indziej? To jednak temat o problemach kolegi w szkole, a nie o tym, czy, kto, kogo, jak i z jakim skutkiem indoktrynuje. Ja rozumiem wymienić po 2-3 posty, ale to już się robi istny bałagan...
 

fontanero

Nowicjusz
Dołączył
15 Listopad 2011
Posty
11
Punkty reakcji
0
Ja nie pilem do osiemnastki. Wtedy tez nie chodzilem na imprezy z ludzmi z klasy, spotykalismy sie jedynie grajac w pilke nozna czy grajac na kompie. Po osiemnastce zaczalem chodzic na imprezy chociaz niezbyt czesto. Mam bardzo dobre wspomnienia z imprez osiemnastkowych. Mysle, ze potrzebujesz czasu zeby dorosnac. Teraz mozesz uwazac alkohol za dzialo szatana ale tak naprawde wszystko jest dla ludzi i do wszystkiego trzeba podchodzic z umiarem, a wtedy nic zlego sie nie stanie. Czlowiek im starszy tym inaczej patrzy na swiat. Wiem przez co przechodzisz ale moim zdaniem nie powinienes sie zamykac na ludzi. Mozesz tez sprobowac pojsc na impreze i nie pic albo napic sie jednego piwa. Poza tym zaloze sie, ze jest duzo osob takich jak ty tylko trzeba ich poszukac. Jak sam nie zadbasz o to zeby miec znajomych to nikt o to nie zadba. Musisz zdac sobie sprawe, ze nie jestes pierwszoplanowym bohaterem ksiazki fantasy i czasami samemu trzeba wyjsc z inicjatywa, a nie czekac az ktos zrobi to za nas.
 

Karol179

Nowicjusz
Dołączył
26 Grudzień 2011
Posty
3
Punkty reakcji
0
Witam. Jestem rok młodszy od Ciebie (1 klasa technikum) i muszę Ci powiedzieć, że odczuwam to samo co ty. Ja też mam takie samo podejście do palenia/picia/narkotyków, nie mam z nimi żadnych doświadczeń. Każda klasa w której byłem tj. podstawówka, gimnazjum i obecnie, była pełna nałogowców, z którymi poza szkołą nie mogłem porozmawiać. Doszło do tego, że przestałem chodzić do szkoły (mimowolnie, jednakże). W podstawówce było najgorzej, w gimnazjum jakoś się wybiłem (wiadomo, wszystko jakby od początku i już jakby wiadomo, co robić a czego nie). Teraz od razu zostałem odrzucony nie tylko przez klasę, ale i przez całą szkołę. Mimo, że nic o mnie nie wiedzą, gdy szedłem korytarzem zawsZe słyszałem jakieś śmiechy skierowane w moją stronę albo teksty typu "to jest ten :cenzura: typ! hahaha!".

Jak widzisz, nie poradziłem sobie z tym problemem. Jedyne, co mogę doradzić i co w moim przypadku zadziałało, to na zadawane tobie przez kolegów/koleżanki z klasy typu "Dlaczego nie pijesz/palisz/bierzesz?" odpowiadaj w stylu: "Moje życie jest wystarczająco dobre/fajne/spoko bez tego" - w moim przypadku zawsze działało.
 

NoCompromise

Nowicjusz
Dołączył
11 Grudzień 2011
Posty
116
Punkty reakcji
3
Wiek
29
Miasto
Obrzeża =)
Rozumiem, dobrze że chociaż nie jestem sam z tym problemem - co nie znaczy że tego Ci życzę.
Na studiach jakoś może postaram się zabłysnąć sobą, żeby nie podpaść znowu ludziom i nie mieć 5 lat przerąbanych, a w 3 kl. liceum może wyluzuję i będzie dobrze.
Dzięki za odp. :)

Pozdrawiam,
NoCompromise
 

NoCompromise

Nowicjusz
Dołączył
11 Grudzień 2011
Posty
116
Punkty reakcji
3
Wiek
29
Miasto
Obrzeża =)
Witam ponownie Panowie i Panie...
Polecam puścić soundtrack z filmu "Jeniec - jak daleko nogi poniosą"(piosenka: klik i słuchać przy czytaniu, może to Was poruszy i pomożecie mi w tym na 100% jak umiecie :p

Jak wiecie dziś jest Sylwester - Szczęśliwego Nowego Roku, bo pewnie będziecie balowali do białego rana... Jednak ten dzień dla mnie nie jest jakiś szczególny - kumpli i znajomych nie mam zbytnio to nie ma z kim się spotkać i jedynie zostaje zostać z rodziną w domu... Nie ma śniegu, nikt nie strzela petardami (ja już dawno nie strzelam :p Za "stary" do tych zabawek" chociaż fajnie czasami) i ogólnie jest beznadziejny nastrój... Nie wiem, jak wy spędzacie np. Sylwestra? Co można robić samemu z rodziną? Nigdzie się nie wybieramy a to przede wszystkim z powodu mojego taty...

On bardzo nie lubi towarzystwa dalszej rodziny, tj. kuzyna, ciotki i tam tych wszystkich palących i niektórych pijących ludzi. Jednak nie wszyscy tam piją ale ja chętnie wybrałbym się tam i coś porobił, pogadał z kuzynami (będzie ich 3) i wgl. Jednak oczywiście trzeba zostać z rodzinką w domu, bo "sami, w spokoju" napijemy się szampana - mało tego! Ojciec co chwilę wspomina o nauce, że zaraz po toaście idę spać bo co mam robić i że grać na komputerze też zbytnio nie mogę bo jutro trzeba się niby uczyć do szkoły na poniedziałek! Zawsze tak mówił, zawsze jak tylko siedziałem przy nim - to jak zwykle jedynie mówił "czy wszystko umiem, żeby nie było problemu" itd. Tak mnie to denerwuje no ale nie powiem mu żeby był już cicho z tą szkołą, bo kiedyś reakcja właśnie na to była następująca "ja chcę dla Ciebie jak najlepiej, uczysz się dla siebie, możesz nie uczyć się wcale, skończysz przy łopacie" czy coś podobnego. Ludzie, co mam poradzić, gdy ciągle rozmawia tylko o szkole? On nie zna innych tematów do rozmów tylko jedynie to i w kółko, dlatego często unikam go i siedzę np. na komputerze czy coś... Mama to zupełnie odmienna osoba, pogada, pośmieje się - nie mówię, że tata jest jakiś opryskliwy czy niezjadły i nie da się z nim pogadać, bo istnieją momenty że można pogadać czy się pośmiać... Ale to bardzo rzadko.

Jak wspomniałem, ciągle o nauce to mnie dobija. Poza tym nie mam znajomych i dziś w Sylwestra zamiast siedzieć np. z kuzynami czy coś robić to ja "zmulam" przy komputerze i właściwie nie robię nic takiego. Nie umiem się wyrwać z tej samotności czy rutyny, bo ciągle to samo. Przysięgałem sobie że coś zrobię z komputerem i kontaktami społecznymi i nadal nic, nadal jestem sam i nie chodzę na imprezy. A chciałbym... - ale nie mam z kim i nie wiem jakich ludzi spotkam. Najlepiej byłoby iść z kimś bliższym, ale kuzyni sporo starsi, a jeden sporo młodszy więc odpada. Lepiej kumpel, ale takowego oczywiście nie mam. Marzyłem o jakimś wyjeździe np. na święta czy sylwestra ale nic z tego nie wyszło, bo Mikołaj wydał całe pieniądze i nie było na jakiś wyjazd :p W sumie fajne prezenty i tak dalej, ale w przyszłym roku zamierzamy składać z rodzicami, moze na narty wyjazd czy ogólnie w góry to dobry pomysł na święta?

Co do Sylwestra. Jak mam go spędzić, żeby nie nudzić się za bardzo samemu czy z rodziną i oczywiście nie denerwować się na ojca za wspominanie o nauce jak wybije godz. 24:00 lub będzie już po? Co mam zrobić? Przeszukiwałem różne strony na temat samotnego Sylwestra, jednak większość jest zupełnie samotna w domu, ja mam jeszcze rodzinę, ale to nie to samo. Bo co, napijemy się, złożymy życzenia, popatrzymy na TVN, Polsat czy "Dwójkę" i moment, odliczanie i spanie... Nadmienię, że mam 17 lat (dla niektórych nieczytających tematu od początku)!! Naturalnie to niby mam luz w domu, bo gdybym chciał wyjść na jakąś imprezę z kolegami, to by mi bez problemu pozwolili pewnie. Ale muszę mieć TYCH KOLEGÓW i rzecz jasna zacząć trochę imprezować. Niekoniecznie chodzi mi o alkohol, ale ogólnie trochę alkoholu, trochę tańczenia, podrywy i miły czas z ludźmi wkoło. Co o tym myślicie? Co powinienem sobie postanowić na nowy rok? Nie dotyczy to pewnie klasy, bo z nimi się nigdy nie dogadam - nawet nie zamierzam, nie z tymi "ludźmi"...

Wy jak spędzacie Sylwestra? Coś ciekawego robicie, jakaś impreza czy też po domach i nudy? Wiele osób w internecie mówi, że tylko gdy są same na Sylwestra robią sobie np. seans filmowy i dobrą "wyżerkę". My będziemy mieli pizzę, ale chciałbym czasami pobyć samemu, a w większości oczywiście z ludźmi! Z kolegami, nie tylko rodzina się liczy - święta całe z rodziną spędziłem, byłem a to raz u mnie, raz u cioci potem u kuzyna, a II święto BN się wynudziłem. Nie wiem, Sylwester dla mnie jest dniem szczególnym, jedynym takim w roku i nie chcę go zmarnować a wiele osób go właśnie marnuje i jedni nad tym ubolewają a inni się cieszą. Co mogę zrobić na ten i spróbować na kolejny Sylwester zrobić?

Pomóżcie mi jak znacie w tym temacie: szukałem filmów o tematyce podanej w tym temacie: KLIK pomóżcie mi jak znacie te filmy, ważne dla mnie :p


Dziękuję za uwagę, myślę że mnie w pełni zrozumieliście - jeśli coś niejasne proszę pytać pod tematem - odpowiem. Dlatego tak jak mówię: dołująca klasa, brak imprez i kolegów, nieudany sylwester, ciągłe pytania o naukę itd. Co poradzicie? Proszę o wyczerpujące i dobre odpowiedzi, rady - proszę nie pisać czegoś w stylu "tata się o Ciebie martwi, o Twoją przyszłość" - to to każdy wie, jednak strasznie mnie denerwuje że nie ma innych tematów do rozmów itp. Chcę żebyście mi pomogli jak umiecie.
Do rozmowy jak najbardziej zachęcam użytkowników: Greeg, krzysztofandraszak, SzklanaDama.


Proszę o niekłocenie się w tym temacie, np. użytkowników Tiwaza oraz michal89krk! Dzięki!


Serdecznie pozdrawiam,
NoCompromise
 

samotnawsieci93

Bywalec
Dołączył
10 Grudzień 2008
Posty
2 716
Punkty reakcji
82
Do rozmowy jak najbardziej zachęcam użytkowników: Greeg, krzysztofandraszak, SzklanaDama.
oo.. miło mi
Nie dotyczy to pewnie klasy, bo z nimi się nigdy nie dogadam - nawet nie zamierzam, nie z tymi "ludźmi"...
No dobrze, ale we wcześniejszych postach piszesz, że we wcześniejszych szkołach byłeś normalnie lubiany. Może warto odświeżyć stare kontakty? Możesz to zrobić chociażby za pomocą jakiegoś portalu typu facebook.

Oprócz wymienionych pomysłów na samotnego sylwestra nie mam. Może w domu masz jakąś dobrą książkę którą chciałbyś przeczytać? Zamiast się umartwiać, po prostu podejdź do sprawy z luzem i pamiętaj, że Sylwester to tylko jedna noc, która szybko minie, a za rok, być może nie będziesz już spędzał go sam.
 

NoCompromise

Nowicjusz
Dołączył
11 Grudzień 2011
Posty
116
Punkty reakcji
3
Wiek
29
Miasto
Obrzeża =)
No starałem się nie raz, ale jak ja nie napiszę do nich to nikt się sam pierwszy nie odezwie. Każdy ma swoją klasę i z nią się umawia tu i tam albo po prostu z rodziną nie wiem jak to jest.
Niby wieczór jak każdy inny, ale Sylwester to coś innego. Może z kuzynem połażę po mieście jakby mnie odwiedził ale w mojej miejscowości jak pewnie w większości nie ma śniegu ani ludzi za bardzo - pada i w ogóle, nie czuć tej magii świąt, mimo że petardy aż za blokiem słychać.

A co powiecie o tym ciągłym gadaniu mojego taty o szkole i nauce?
Jak w ogóle pozyskać znajomych, samemu pisać cały czas to też niezbyt dobre rozwiązanie i nie wiem czy żeby mieć kumpli to trzeba ulegać i pić? Jak widzę, to każdy kto ma kumpli to szpanuje jaki to on nie jest i oczywiście wiadomo co jeszcze...

[...]pamiętaj, że Sylwester to tylko jedna noc, która szybko minie, a za rok, być może nie będziesz już spędzał go sam.
Obyś miała rację, bo nie zamierzam znowu się nudzić.
 

ferrnando

Nowicjusz
Dołączył
9 Marzec 2011
Posty
48
Punkty reakcji
0
Miasto
Łódź
nie łam się;p nie Ty jeden sam spędzisz tę ostatnią noc roku;p ja poki co siedze na kompie i tez nie mam za bardzo z kim wyjsc czy gdzie wiec zaraz sie ubieram i sam ide na miasto:p zobacze,moze kogos spotkam,przynajmniej nie bd sie dusił z rodziną w chałupie, i radze Tobie to samo,lepiej jest pospacerowac samemu po miescie niz siedziec na chacie przed kompem,pozdrawiam i zycze szczesliwego nowego roku i obys mial z kim spedzic przyszlego Sylwka i sobie tez tego zycze:))
 

NoCompromise

Nowicjusz
Dołączył
11 Grudzień 2011
Posty
116
Punkty reakcji
3
Wiek
29
Miasto
Obrzeża =)
Wróciłem, nie było tak źle. W sumie siedziałem z rodziną przed TV potem pooglądałem fajerwerki i w sumie Sylwester z Polsatem nie był taki zły. Przyznam że z TVP2 to kompletne dno :p Miał kuzyn wpaść ale nie wpadł, trudno posiedziałem i tyle - teraz zostaje raptem jeden dzień do odpoczynku i nauki ewentualnie i koniec - SZKOŁA... ehh nie będzie chyba tak źle, co? :p

Oczywiście Fernando życzę Ci następnego Sylwka jak najlepszego i sobie też tego życzę, oby się spełniło! Trzymajcie kciuki :D
 

samotnawsieci93

Bywalec
Dołączył
10 Grudzień 2008
Posty
2 716
Punkty reakcji
82
Jak w ogóle pozyskać znajomych, samemu pisać cały czas to też niezbyt dobre rozwiązanie
To nie jest takie trudne. Przy okazji jakiegoś opisu na fb np o imprezie można żartobliwie zagadać i od słowa do słowa się wkręcić albo umówić na piwo. Dalej już w realu odświeżasz znajomość, jak będziecie się dobrze dogadywać to sami się będą odzywać, poznasz ich znajomych itd
i nie wiem czy żeby mieć kumpli to trzeba ulegać i pić? Jak widzę, to każdy kto ma kumpli to szpanuje jaki to on nie jest i oczywiście wiadomo co jeszcze...
Współczuje znajomych. To jest szukanie na siłę kumpli. Moim zdaniem bądź sobą, 'normalni' ludzie nie będą wymagali od Ciebie abyś pił na umór z nimi.
 

japecznikow

Nowicjusz
Dołączył
31 Grudzień 2011
Posty
3
Punkty reakcji
0
No cóż gdyby ktoś z mojej klasy mi coś takiego napisał to odpisałbym "HAHAHAHAHAHAHAHA", a potem porozmawiał sobie mniej grzeczniej na osobności z tą osobą.
Powiem Ci że też byłem taki jak ty, obecnie jestem srednio zaawansowanym boskerem tajskim. Nie znaczy że bije ludzi. Tobie bym radził po prostu "nie dyskutować z debilami" jak to mówi Brzydki Burak, gwiazda youtuba.
 

hildegarda

Nowicjusz
Dołączył
21 Listopad 2011
Posty
20
Punkty reakcji
1
Przeczytałam cały temat, trochę tego było. Powiem tak, takie sytuacje jak ty opisujesz były, są i będą. Wiesz dlaczego bo tak wygląda właśnie prawdziwe życie.
Musisz zrozumieć, że w życiu nieustannie będziesz wystawiany na takie czy inne próby. Powiem tak, bo widzę, że masz problem z innymi ludżmi. I powiem więcej będziesz go miał tak długo, będzie się powtarzał w nieskończoność na różnych etapach życia dopóki czegoś konkretnego nie zrozumiesz. Nie uzależniaj się od innych, nie bądż ich poddanym, masz być traktowany na równi z innymi. Jeśli ktoś tego nie rozumie to nara. Ja wyznaje taka zasadę. Daję ludziom szansę, ale zawsze tylko raz. Do mnie nie ma powrotów, nie daję drugich szans. Życie mnie tego nauczyło i pewnie Ciebie też nauczy.
"Przemiłą koleżankę" olej. Najlepiej powiedz że Ci się znudziła zarówno ona jak i jej zachowanie i żeby Ci naskoczyła.
Spotkasz jeszcze w swoim życiu wartościowych ludzi, bo wierz tyko z takimi warto obstawać. A póki co wykorzystaj ten czas na jakieś przemyślenia i nie łam się jeszcze będzie dobrze. Ale pamiętaj, w życiu tak naprawdę człowiek jest zawsze sam.
 

NoCompromise

Nowicjusz
Dołączył
11 Grudzień 2011
Posty
116
Punkty reakcji
3
Wiek
29
Miasto
Obrzeża =)
Hmm, czyli najlepiej wszyscy proponujecie wytrzymanie te 1,5 roku z klasą i potem o nich po prostu zapomnieć po skonczeniu szkoły średniej?

@hildegarda Przeczytałaś cały temat, dzięki widzę że się spodobał ;) A tak zapytam z ciekawości - mialaś sytuację podobną do mnie lub masz taką czy po prostu temat Cię tak zaciekawił? :p
A w sumie, skoro tak hildegarda wspomniała o tym nieuzależnianiu się od ludzi i żeby nie być ich poddanym, podam przykłady i powiedzcie jakbyście się zachowali:
  • "kolega" (często wyzywa ale ogólnie umie się powstrzymać) prosi Ciebie o łyka jakiegoś picia, jak reagujesz?
  • cała grupka tych "kolegów" lub jeden z nich prosi Ciebie o spisanie pracy domowej, co robisz? Dajesz czy raczej odmawiasz? Jeśli odmawiasz, pod jakim pretekstem?
  • jest sprawdzian i "kolega" chce, żebyś mu pomógł/-ogła, co wtedy robisz?
Proszę o odp. na podane pytania :) I oczywiście opisanie co najlepszym byłoby wyjściem w mojej sytuacji, olewanie przez 1,5 roku czy jak...



Coś wymyśliliście jeśli chodzi o mojego tatę, który ciągle wspomina i wypytuje o nauce? Co 5 minut nawet przypomina, żebym się pouczył - mówi spokojnym tonem, ale ciągle o tym gada... Ja rozumiem, że martwi się o moją przyszłość itp. ale on nie lubi, jak np. przychodzą do nas goście jak ciocia, wujek czy kuzyn... Jest dziwny, woli spokój i to rozumiem ale nie można się izolować bo można zdziczeć (dziwię się, że to mówię jak sam nie mam znajomych ale da się to zauważyć i to strasznie denerwuje). Ze mną gada tylko o nauce, nie mówiłem mu nic nigdy o tym ale pewnie widzi to, że za każdym razem na pytanie o naukę odpowiadam niskim i "znudzonym" głosem. Co zrobić? :angry:
Teraz mam też taki problem. Jak wiecie nie piję za dużo alkoholu - raczej tam od rodziców łyk wina/piwa a rzadziej np. całe piwo z kimś (kumplem, kuzynem itp.). Jednak nie w tym problem, a w tym, że mam cholernie jakby to ująć - stereotypowego ojca. Już tłumaczę.
Ojciec jak to zwykle nie lubił dużo pić, raczej okazyjnie lub jeśli dużo - to po prostu w dobrym towarzystwie (np. mojego wujka, który też nie pije nałogowo/dużo). Jednak pewnie wychowano go tak, że pić mógł zacząć dopiero od 18 lat. Moja mama napewno jest bardziej na luzie, chociaż też jej odbija - chodzi o to, że jak ktoś nawet proponuje na serio lub na żarty "łyka winka/piwka" to zaraz tata czujnie mnie obserwuje, zaśmieje się dziwacznie i mówi, że "absolutnie, nie ma jeszcze 18 lat...). Japier! Jakby nie można było przełamać tego stereotypu i napić się więcej, skoro jest sylwester, święta czy jakaś inna okazja. Ludzie mający mniej niż 18 lat chleją po rowach, niektórzy kulturalnie się napiją i mogą - kumpel z klasy nawet (ten fajny) ustalił ze swoją mamą, że może sobie codziennie po jednym piwie wypić, ale nie będzie pił za jej plecami. I co? Oczywiście, pozwoliła mu i dla mnie to miły gest z jej strony. Ja nie piję po kątach gdzieś czy za plecami a mimo to nie pozwalają mi nawet łyka wziąć wódki czy coś.

Nawet nie czułem nigdy smaku wódki! Rozumiecie to? Inni młodsi ode mnie (17-) piją od lat, a ja nigdy i jak ten grzeczny i posłuszny "synek" nie piję oczywiście alkoholu. Czasami zdarzyło się wypić piwo całe i bezproblemowo nikt nic nie mówił - oczywiście za plecami rodziców. Ale jak tylko tata przy mnie - zaraz nie pozwala. Ostatnio stwierdził na Sylwestra (w tego Sylwka - byłem sam z rodziną): "ja to nie wiem czy wy powinniście w ogóle pić..." - mam brata 14 lat i jemu raczej nie piwinno się dawać dużo szampana, ale okazyjnie mógł wypić. Ale JA?! Czemu się pytam, czemu?! Tak się wtedy zdenerwowałem, że myślałem że wyjdę z siebie ale się powstrzymałem!
Co ja mam, pogadać z rodzicami - przede wszystkim z tatą, żeby mi pozwalał czasami wypić i oczywiście aby nigdy nie komentował samemu jak mi się coś proponuje? Ktoś mnie się pyta (wujek np.) "XYZ, może mały kieliszeczek, co?" - Ja wtedy sam bym powiedział, że "nie dziękuję, innym razem" - albo po prostu - "nie, ale piwa chętnie!" a nie ojciec zaraz wylatuje ze śmiechem i odmawia za mnie... To po 1 niegrzeczne, po 2 nie chcę czuć się wśród innych jak jakiś dzikus i wstydzić się za nikogo nie będę.
Co radzicie w tej sytuacji?



A mam takie pytanie jeszcze, gdybym już miał za sobą całą klasę, bo bym był na studiach - na początku od razu zadeklarować, że mogę chętnie się z ludźmi umawiać na imprezki? Niekoniecznie dużo bym pił, jednak nie chcę znowu być tym przysłowiowym "kujonem" a rozerwać się. Z tego co nieraz widzę i słyszę, to 15-17 lat oraz studia to najlepszy czas na "szaleństwa" bo potem to rodzina itd. i jest mniej czasu... Dlatego nie wiem, czy poimprezować sobie i użyć życia, poznać ludzi, zapisać się na jakieś sporty może czy co polecacie? Lepiej znaleźć sobie jednego przyjaciela na studiach czy masę znajomych? Tutaj także wiem, że czasem przyjaciel wystawi nas a kumple przyjdą, a raz na odwrót i nie wiem. Może tak starać się być "imprezowym" lub fajnym chłopakiem/kolegą, żeby mieć i przyjaciela i kumpli? Jak uważacie i co radzicie?


Dzięki z góry i proszę o odniesienie się do całego posta i oczywiście odpowiedzenie na jak najwięcej pytań, które zamieściłem - TO WAŻNE!

Pozdrawiam,
NoCompromise :)
 

hildegarda

Nowicjusz
Dołączył
21 Listopad 2011
Posty
20
Punkty reakcji
1
Chcesz na wszystko gotowe recepty, a tak na prawdę tak się nie da. Dla każdego dobre co innego.
Musisz się zastanowić nad sobą, tzn. czego oczekujesz od życia? czego chcesz? Co sprawi/sprawia że czujesz że żyjesz, że jesteś szczęśliwy a co takie szczęście czy samopoczucie uniemożliwia lub w znacznym stopniu utrudnia. I zadziałać coś przeciw temu, żeby nie wyglądało tak jak ktoś chce, tak że ktoś ci dyktuje, tylko jak ty chcesz.
Właściwie mam tu na myśli twojego ojca. Rozumiem go bo to twój ojciec, i zawsze chce dla dziecka dobrze, chce cię uchronić przed wieloma rzeczami. Ale moim zdaniem trochę się zapędził, nie może ciągle tak postępować, trzymać cię pod kloszem, to nie jest dobre, ponieważ hamuje rozwój, kreatywność itd.
Proponuję więc przemyśleć to i owo i zacząć postępować w zgodzie z samym sobą, z własnym sumieniem, z tym co i jak czujesz.
Jak chcesz się napić piwka to się napij, jak chcesz iść na imprezę idż, rób to co dyktuje ci serce, rozum- jak zwał tak zwał.
TO TWOJE ŻYCIE RÓB TO NA CO MASZ OCHOTĘ, spełniaj się w tym co daję ci radość. Co nadaje sens życiu.

Co do twojego pytania na koniec postu, czy imprezowicz czy kujon?
Moim zdaniem powinieneś postępować zawsze tak jak TY SAM czujesz.
Rady jak wyżej.

Co do pytań z początku postu.
Oto moje odpowiedzi do owego kolegi.
1) Odwal się. A co ja sklep?
2)A co będę miał w zamian?
3)Trzeba się było uczyć(a nie....) LUB nie przeszkadzaj LUB no nie wiem?- (tutaj długo i głęboko się zastanawiasz)
To są dość odważne odpowiedzi, powiedziałabym trochę chamskie. Wszystko zależy jak chcesz to rozegrać, jak chcesz być postrzegany w przyszłości.
Nie na namawiam, ale i nie odradzam. Decyzja należy do Ciebie.
Możesz też trochę mniej radykalnie do tego podejść, TUTAJ NAPRAWDĘ TWÓJ WYBÓR.
 

Domelek89

Nowicjusz
Dołączył
7 Luty 2008
Posty
326
Punkty reakcji
0
Wiek
34
Miasto
Trójmiasto
Nie chcę mi się czytać wszystkiego... Tak na prawdę piszesz tutaj bo z "nami" możesz sobie spokojnie porozmawiać i nikt nie ocenia Cie po stylu czy sposobie zachowania...
Co do Twojego tematu zawsze byłem po tej drugiej stronie... Jedna tylko sytuacja pokazała mi jak to jest być "ofiarą" ... W pierwszej technikum na pierwszych zajęciach gdy nauczycielka polskiego spytała kto lubi język polski (zgłosiłem się jako jeden z trzech osób) a potem zapytała a kto jest dobry z języka polskiego (podniosłem ręke jako jedyny) i to zdarzenie (oraz fakt, że byłem pierwszy na liście jeśli chodzi o punkty) sprawiło, że pierwszy rok był do kitu...
Oczywiście nie było tak, że nie gadałem z nikim - raczej z paroma chłopakami ( lożą szyrderców ) strasznie uprzykrzali życie... Tyle, że wystarczyło parokrotnie odbić pałeczkę dobrze skonstruowaną ripostą a taka osoba która chciała mi pocisnąć bała sie kolejny raz narazić na śmiech kolegów...
W drugiej klasie ważyłem już 15 kg więcej (65 do 80 ) i to nie kwestia większego brzucha :) to też zmieniło ich podejście... Myśle jednak, że przede wszystkim to, że dziewczyny wydoroślały szybciej i nie chciały słuchać takich błaznów:) a gdy nie ma publiczności - nie ma zabawy...
W czwartej klasie przyjaźniłem się z chłopakiem z którym w pierwszej nie zamieniłem ani słowa poza cześć (należał do loży ) i nawet pierwszą prace zaczeliśmy razem ;) Teraz studiujemy na tej samej uczelni... Ludzie dojrzewają... Tylko nigdy nie zamulaj kolego ... nie wywyższaj się swoją wiedzą ... wyostrz trochę riposte ... zyskaj pewność siebie przez siłownie lub sporty walki ..(polecam bjj i mt ) ...
 

NoCompromise

Nowicjusz
Dołączył
11 Grudzień 2011
Posty
116
Punkty reakcji
3
Wiek
29
Miasto
Obrzeża =)
Wiesz, chciałem zapisać się kiedyś na te sztuki walki. I to właśnie na MT ;-) Oczywiście nadal tego chcę dlatego zbieram kasę z rodzicami - na wyjazd w góry oraz właśnie na sztuki walki. A wystarczyły Ci same sztuki walki czy na siłownię też chodziłeś?
Czyli wg Ciebie najlepiej będzie "przypakować" i nadal starać się w nauce, tak?
A ripostę jak wyostrzyłeś? :p

Wiesz, u mnie to jest tak, że jak im coś pocisnę - przynajmniej tym niektórym, to zaraz chcą się bić więc nie wiem.
 

Jeffin

Nowicjusz
Dołączył
6 Sierpień 2010
Posty
181
Punkty reakcji
15
Przeczytałem tylko kilka postów które napisałeś i jasnym jest dla mnie co ci dolega. To nie koledzy, koleżanki, chamstwo, picie, ojciec czy cokolwiek innego. Nie możesz walczyć jedynie ze skutkami - przepisać się do innej klasy/szkoły, przypakować, nauczyć się kosmicznych sztuk walki żeby bano się ciebie. Ty nie potrafisz radzić sobie ze swoimi problemami sam, nie potrafisz dogadać się sam ze sobą. Zauważ, że pytasz o WSZYSTKO np. :
A ripostę jak wyostrzyłeś? :p
Co on ma ci na brodę Merlina odpowiedzieć ?

Musisz sam się wyrobić psychicznie - zniszczyć przyczynę. Nie pomoże ci w tym nikt - psycholog, rodzice, ja czy ktokolwiek inny. Wybacz, ale rozbraja mnie coś takiego - coś bardzo typowego dla XXI wieku. Ludzie wszystko dostają na gotowe i takie tego skutki, ale nie odbiegając od tematu. Jakie są moje rady, aby nie mówić samymi ogółami? Myślę, że powinieneś przestać pisywać na temat swoich problemów, do czego to prowadzi ? NAWET gdyby udało ci się rozwiązać ten problem likwidując jedynie skutki , to co z kolejnymi, jakie, dam głowę uciąć napotkasz w dalszym życiu, założysz kolejny temat ? Dam ci kilka rad : Przebywaj z ludźmi , ale nigdy na siłę, CZYTAJ dużo czytaj i przede wszystkim nie daj sobą pomiatać i co powinno być chyba normalne - mów to co myślisz.

może złożyć jakieś zażalenie że mnie koleżanka "szantażuje"
Oto przykład, że nie potrafisz radzić sobie sam. Chcesz składać jakieś zażalenia zamiast iść i ją zwyczajnie zrugać.
 
Do góry