Smierć

Carrie

zagubiona w korytarzach czasoprzestrzeni
Dołączył
8 Styczeń 2007
Posty
1 293
Punkty reakcji
1
Wiek
36
Czy ja wiem czy zupelnie cos innego?
Mogla sie tam dopytac czy o tym myslimy. A skoro sie boimy to i myslimy prawda ?

Nie pytałam o to czy ktoś się boi, widziałam tamten temat, ale interesuje mnie zupełnie inny aspekt tego zagadnienia. Nie lęk, bo zazwyczaj i tak lękamy się trochę tego co nieznane, a UŚWIADAMIANIE sobie i WOLA uświadomienia sobie.

A dopytywanie się w tematach nie ma sensu bo dużo ludzi nie czyta wypowiedzi poprzedników tylko odpowiada na pytanie założyciela tematu... ;]
 

błekit_w_oczach(ona)

Nimfa z piekła rodem ^^
Dołączył
5 Styczeń 2007
Posty
767
Punkty reakcji
0
Wiek
37
Miasto
Tam, gdzie wstaje słońce.
Wiesz co Nimfa.
Starzejesz się, stad wynik tych rozmyślan :p

Ale do tematu.
Mysle o śmierci i jestem jej swiadoma.
Boje sie umierać w samotności, wolałabym żeby jak w Titanicu moj kochany, stary mąż położył sie obok i trzymał za rękę, dopiero poki nie odejdę.
 

Carrie

zagubiona w korytarzach czasoprzestrzeni
Dołączył
8 Styczeń 2007
Posty
1 293
Punkty reakcji
1
Wiek
36
E ale ona nie umarła chyba przy mężu tylko sama...o ile pamiętam. I to wcale nie było wzruszające ;P Bardziej wzruszająca była śmierć Leonarda (którego szczerze niecierpię :p).
No dobra ale nie off-topuję już ;)
 

*Ktosik:D

rozhuśtywacz brzóz
Dołączył
21 Luty 2006
Posty
850
Punkty reakcji
0
Wiek
39
Miasto
NeverLand
W Tytaniku ? Nie, główna bohaterka przezyła dryfując na drzwiach :p..tylko Leonardo nie miał tyle szczęścia..
Chyba że mowa o scenie gdzie dwoje staruszków przytulając się do siebie zatapia się razem ze statkiem :niepewny:

A co do śmierci ..hmm, nie chciał bym żeby była "bezbarwna"...tzn.. żeby miała sens, albo przynajmniej szczypte fantazji - wiem brzmi głupio , ale mam na mysli to że nie chciał bym powiedzmy zginąc w jakis głupi sposób, czy w odczuciu zbędności jako człowiek, że to co przezyłem, nie mialo znaczenia.. No i wolałbym w miare bezbolesną śmierć.. nie wiem jak bym znosił cierpienie :niepewny:
Ale co tam będę gdybał.. póki żyję.. to żyję, i z nadzieją oczekuje każdewgo poranka :eek:k:
 

Aasimar

Nowicjusz
Dołączył
13 Kwiecień 2007
Posty
39
Punkty reakcji
0
Wiek
33
Miasto
Warszawa
Hmm... wszyscy wiemy że kiedyś umrzemy ale czy ktokolwiek myśli o tym na codzień.
Czy ktokolwiek tak na zupełnym spontanie w wolnym czasie zastanawia sie o " o kurcze co będzie potem " etc.
Kłopatałeś/aś sie ty kiedykolwiek dłużej niż kilka chwil... ?
Jezeli tak to znaczy ze masz zycie do bani i myslisz czy by ze soba nie skonczyc :mruga: albo fajne hobby :)
 

h3lix

Bad Mutha Fucka
Dołączył
2 Listopad 2006
Posty
3 458
Punkty reakcji
13
Wiek
36
Miasto
www.forumovision.com
Dlaczego od razu do bani? Może ktoś ma duszę filozofa, lubi pozastanawiać się nad tym wszystkim, nie tylko o śmierci... Ja tak mam przykładowo i nie uważam, że chciałbym cokolwiek zmieniać w moim życiu.

@down-madleneczka:
popieram :) ale mój przedmówca wrzucił wszystkich do jednego worka ;)
 

madleneczka

Nowicjusz
Dołączył
1 Kwiecień 2007
Posty
283
Punkty reakcji
1
Wiek
35
Miasto
Z Nieba.
Jest różnica pomiędzy myśleniem o śmierci w sensie zastanawiania się (z czystej ciekawości na przykład), co będzie potem, a ciągłym zamartwianiem się, że już niedługo może być koniec.

Zastanawianie się nad tym nie jest oznaką syndromu samobójcy, a raczej analizowaniem nie tylko tego, co w życiu dobre, ale i tego, co złe i nieuchronne. Jak dla mnie oznacza to, że człowiek potrafi myśleć "głębiej", a nie tylko o tym, w co się dziś ubrać ;)
 

Whispers

Nowicjusz
Dołączył
15 Kwiecień 2007
Posty
68
Punkty reakcji
0
Wiek
33
Miasto
Wonderland.
Staram się o tym nie uświadamiać. Nie chcę. Ale takie myśli wracają. np.:"co by było gdyby.." . Nie dopuszczam do siebie myśli, że moge być chora na nieuleczalną chorobę, jutro potrąci mnie samochód, za dwa lata ktos mnie zastrzeli. A to przecież jest bardziej prawdopodobne od wygranej w totolotku.
 

h3lix

Bad Mutha Fucka
Dołączył
2 Listopad 2006
Posty
3 458
Punkty reakcji
13
Wiek
36
Miasto
www.forumovision.com
Narcyza, taki okres jakiś... Chyba przez te zmiany pogody tak ludzie szaleją :p U moich znajomych to samo, połowa na naszym prywatnym forum zarzuca tematy o śmierci, w rozmowach też się pojawia ten temat...

Śmierć śmiercią, a mnie ostatnio zastanowiło jak chciałbym ją "przeżyć". Wstępnie to każdy chciałby mieć bezbolesną, spokojną śmierć, nieprawdaż? Ale jak się głębiej nad tym zastanowiłem, to doszedłem do wniosku, że taka śmierć jednak nie jest dla mnie. Wolałbym chyba umierać w cierpieniu, przykładowo z rozbebeszonym brzuchem. Przecież taka spokojna śmierć jest taka... nie wiem jak to nazwać... taka bezosobowa, frajerska. Może później to rozwinę, bo teraz musze biec na busa na uczelnię :p
 

Noemi

Nowicjusz
Dołączył
13 Kwiecień 2007
Posty
222
Punkty reakcji
0
Wiek
36
Miasto
Zachodniopomorskie
Ja też czasem myślę o śmierci, ale tylko czasem..nachodzą mnie takie refleksje.. I jakoś nie potrafię sobie wyobrazic, że pewnego dnia po prostu mnie tu nie będzie.. że nie usłyszę śpiewu ptaków, że nie zobaczę słońca. Wydaje mi się to strasznie dziwne, odległe, a równocześnie wiem, że kiedyś nadejdzie ta chwila i boję się jej. Dlatego staram się o tym nie myślec tak często, to nieunuknione i każdego z nas spotka, więc póki co cieszmy się życiem ;)
 
Do góry