Co Wam powiem to Wam powiem ale Policja na zbyt wiele zaczęła sobie ostatnio pozwalać. Dawno temu gdzieś tam kiedyś wspomniałem że jeszcze wróca godziny "milicyjne" i wcale się nie myliłem.
Nie sądziłem jednak że będą to godziny "za białego dnia". Pojechałem sobie wczoraj na rynek który jest w ok. ronda Wiatraczna w Warszawie. Było cos koło godz. 10.
Nawet nie wiecie jakie było moje zdziwienie i jak mi szczęka opadła gdy widziałem na własne oczy pieszą bojówkę (patrol pieszy) która kontrolowała przechodniów.
Tak, tak, przechodniów. Spacerowała sobie pani milicjantka z panem milicjantem (wyraz policja w tym przypadku jakoś mi nie przechodzi przez gardziel) i wyrywkowo zaczepiali do kontroli wszystkich którzy im się nie spodobali.
Padło na starszego pana siedzącego na przystanku (gość trzeźwy, ładnie ubrany, czysty, sobie siedział i czekał na autobus). Postanowiłem powybierać pomidory trochę dłużej i przypatrywałem się ekipie ZMP (zorganizowana milicja państwowa) prawie że 30min! Obok nich przechodził kolejny gostek, na oko 30-35lat, dość ładnie ubrany, czyściuteńki, trzeźwióteńki, po prostu normalny facet. Zaczepka + dowodzik + radyjko.
Przeszli sobie na drugą stronkę uliczki i ZDJĘLI babkę jadąca rowerkiem. Polazłem z ciekawości za nimi i za następnym rogiem skontrolowali sobie nastepnego pana. Dalej już nie szedłem.
Czy takim ludziom (milicja) nie należy sie przypadkiem ostry prosty kop w zad?
Czy to nie jest przypadkiem nadużywanie władzy? Czym "milicja" może tłumaczyć takie zachowanie? Zaczepianie zwykłych ludzi którzy niczego złego nie robią i sobie spokojnie idą ulicą ma byc czym?
W piatek miałem fuchę u pewnej babki na Grochowie. Postanowiłem wymalować kuchnię w nocy. Pracowałem sobie od 23 do 3 w nocy. Wiecie ile w tym czasie naliczyłem kontroli milicyjnych?
Nieoznakowana KIA + nieoznakowana FABIA dostawały pie$^%&olca. 42 zatrzymania spokojnie jadących samochodów bez powodu! I to wszystko na odcinku od Wiatracznej do uwaga ... Grenadierów.
Okno od kuchni u babki było akurat na ulicę! Odcinek od Wiatracznej do Grenadierów/Międzyborska ma równe 625 metrów. Z jednej mańki Fabia, z drugiej KIA.
Jak myslicie? Przyjemnośc kontroli bez powodu ominęła mnie w drodze powrotnej? Nie! Pierwsze "piszczałki" usłyszałem tuż za Wiatraczną i była to Fabia. Drugie piszczałki w oznakowanej KIA usłyszałem na początku Płowieckiej i uwaga... trzecie pod domem w ok. Panny Wodnej na Wawrze. Odcinek 11km nocą jechałem 1 h 10 min. Normalnie trwa to 10, max. 15min bo w drugim przypadku jak zaczęli zatrzymywać lizaczkiem na tzw. bombach to kilka na raz i trzeba było czekac.
I wiecie co?
Za każdym razem padało pytanie: a skąd i dokąd i pop co Pan jedzie. W trzecim przypadku odpowiedziałem: jadę do teściowej zrobić kupę bo u siebie jakoś mi nie wychodzi. W podzięce dostałem:
- trzepanko bagażnika
- test gasnicy
- test trójkata
- sprawdzenie numeru VIN auta z dowodem rejestracyjnym
- kontrolę oświetlenia pojazdu
- dmuchanko
- telefoniczne sprawdzenie legalności polisy OC (dzwonił dla ściemy!!!!!!!! do nieba!)
- kontrolę wszystkich opon
oraz odcisk palca w jakimś mobilnym szmelcu. Powód? Bo mój dowód jest jakis stary, porysowany, brzydki i nie wiedzą czy jest prawdziwy!
Nerwy mi puściły i na koniec zdjąłem buty i kazałem im dopisac numer buta do notatki słuzbowej.
Za jakiś czas zmieniam miejsce zamieszkania. Nie chcę w tym chorym mieście pracować, prowadzić firmy, płacic podatków, jeść ani nawet oddychać.
I tak pracuję z domu (zdalnie) przez internet i tak więc wsio mi ryba czy mieszkam w mieście czy na pustyni. Nie wiem jednak co wybrać. Słowacja, Czechy, Słowenia. Jeszcze nad tym rozmyślam.