[quote name='Gewaraz' post='1640421' date='22.12.2008, 13:20']Racjonalizm często utożsamia się z ateizmem. Nie rozumiem tego powiązania. Ja staram się rozwiązywać zagadki świata wyłącznie za pomocą logiki i to postępowanie doprowadziło mnie do PEWNOŚCI w istnienie Boga. [...]
Dzisiaj człowiek posiadł wielką wiedzę, potrafi zrobić wszystko z embrionem ludzkim, potrafi zwalczyć wiele chorób, które wcześniej były powodem śmierci, komputery, telefony, wieżowce. Tylko... Zastanawia mnie, że nie wziął on jeszcze odpowiedzialności za to czego się nauczył i za to co potrafi zrobić. Wszystkie te wynalazki raczej nie powodują, że stajemy się bardziej ludźmi. One są potrzebne, człowiek jest stworzony do tego by zdobywać wiedzę, kształcić się, osiągać nowe poziomy intelektualne. Ale z drugiej strony człowiek musi być odpowiedzialny za to co czego się nauczył. W książce "Mały Książę" autor napisał że "musisz być odpowiedzialny za to co oswoiłeś". [...]
Ale co do racjonalizm. Racjonalizm to nie hedonizm i to nie jest ateizm ani agnostycyzm. To są zupełnie różne pojęcia. Które właśnie w tych czasach zwykło się łączyć i utożsamiać. Jak wcześniej pisałem racjonalizm to pogląd zakładający rozumowe poznanie świata i metafizyki. Jest to możliwe tylko wtedy gdy penitent nie zakłada z góry nie istnienie metafizyki tylko rozważa wszystkie za i przeciw.[/quote]
Tylko mała część ludzości robi coś konstruktywnego dla niej samej, tworzy nowe idee, jak i technologie czy patenty. Reszta to konsumenci, którzy nie muszą się zastanawiać nad konsekwencjami wejścia w życie tych pomysłow. To trochę jak dawanie noża małemu dziecku. Dobrze to określiłeś, powinniśmy być odpowiedzialni, za to czego się uczymy, bo choć świat pędzi do przodu odnoszę nieraz wrażenie, że ludzie stoją w miejscu. Ba, czasem następuje wręcz regres. Wszystko cacy, tylko jak to się ma do racjonalizmu?
Racjonalizm jest powiązany z ateizmem, choć nie można tych dwóch terminów używać zamiennie. Wiara w boga opiera się na uczuciach, potrzebie wyższego bytu, ale i strachu(choćby przed tym, że boga mogłoby nie być). Ani ateiści, ani wierzący nie mają wyłączności na prawdę. Tyle, że bardziej racjonalnym jest stwierdzenie, że się nie wie i nie przyjmowanie dalej niczego na wiarę, niż obranie sobie poniekąd na ślepo, gotowego rozwiązania.
[quote name='M't' post='1641744' date='23.12.2008, 00:50']Wg mnie racjonalizm jest formą uproszczenia sobie życia dodatkowo jest...nudny. Może i nie najłatwiej stać się racjonalistą ale dla desperata jest to bardzo korzystne.[/quote]
Mylisz pojęcia. Jak dążenie poprzez rozum do prawdy może być jakimkolwiek uproszczeniem? Prawda jest nieraz smutna, a nasza natura egoistyczna i niewygodna(w zrozumieniu) dla nas samych. Toteż zazwyczaj człowiek upraszcza sobie życie przez półprawdy, emocje, a nie rozsądek, który pokazuje rzeczy jakimi są.
[quote name='M't' post='1641744' date='23.12.2008, 00:50']Dla zaspokajania najniższych potrzeb racjonalizm jest wystarczający.[/quote]
Podaj przykład, bo ten argument wziąłeś chyba z proxima centauri.
[quote name='M't' post='1641744' date='23.12.2008, 00:50']Na dobrą sprawę to tylko kolejna płaszczyzna na której można oglądać świat. Jak wyżej stwierdzono sieje wewnętrzne spustoszenie, wiem po sobie, przechodziłem to.
Na koniec zauważyć należy iż to choroba którą należy leczyć.[/quote]
A może leczyć trzeba ludzi, którzy wskazują teorię bez tłumaczeń, a jedynie wymieniając puste zdania i opinie?
[quote name='Maver' post='1642049' date='23.12.2008, 11:48']Caleb, tu doszliśmy do momentu w którym trzeba rozgraniczyć dwie kwestie - człowieczeństwo i wolność od cierpienia. Wszystko zależy od tego, na czym nam zależy - na zachowaniu człowieczeństwa, czyli wszystkich uczuć i emocji które się z nim wiążą, miłości ale i nienawiści, euforii ale i rozpaczy, itd., czy bardziej zależy nam na uwolnieniu się od cierpienia, czyli od człowieczeństwa, czyli od wszystkich tych emocji które są niszczące. Człowieczeństwo i wolność od cierpienia nie mogą iść ze sobą w parze ponieważ mają różne podstawy.[/quote]
To jesteśmy dziwnym tworem, skoro przy pomocy przyrodzonych cech nie możemy osiągnąć szczęścia. W Twojej teorii jeśli człowieczeństwo oznacza cierpienie to jesteśmy na nie skazani, bo od swojej natury nie uciekniemy. Dlatego próbuję połączyć racjonalizm z ograniczeniami, które tworzy człowieczeństwo właśnie. A są nim głównie emocje, które lubię porównywać do pryzmatów czy kolorowych szkiełek. Wiem, że patrząc przez nie rzeczywistość będzie odmieniona, zabarwiona, ale nie ma na to rady. Jesteśmy tylko ludźmi i prędzej czy później powrócimy do emocji, nie da się ich wyzbyć. Co z resztą nie jest względnie złe, bo to jak już nadmieniłem część naszej natury.
Załóżmy, że pozbędziemy się pewnych wartości związanych z naszym ludzkim bytem w imię poszukiwania szczęścia. Wtedy trzeba by przygotować nowe wartości, jak i samą definicję szczęścia, które i bez tego jest pojęciem niesprecyzowanym.
[quote name='Maver' post='1642049' date='23.12.2008, 11:48']Poszedłbym dalej i powiedziałbym, że tylko dla człowieka kierującego się logiką, troska i współczucie mają prawdziwe znaczenie i tylko taki człowiek potrafi je w pełni wykorzystać. Kierując się podstawowymi uczuciami (powiedzmy sobie instynktem) możemy objąć współczuciem nie więcej jak kilka, kilkanaście lub kilkadziesiąt osób, ponieważ te same uczucia zabronią nam np. współczuć mordercom, przestępcom, i w ogóle złym ludziom - takie są uczucia. Logika natomiast pozwala obejść tą odruchową reakcję i spojrzeć z szerszej perspektywy.[/quote]
Tu właśnie zahaczamy o główny problem. Mówisz, że racjonalizm pozwala odkrywać prawdziwe znaczenie współczucia. Czy lepiej zatem będzie ,,rozprzestrzenić" troskę na wielu ludzi, które będziesz średnio znać i nie zawsze mieć na nie czas. Alternatywnie natomiast-skupić się na najbliższych osobach, ale w ten sposób poświęcać im więcej uwagi i intensywniej współżyć?
[quote name='Maver' post='1642049' date='23.12.2008, 11:48']To prawda, gdyby nie instynkt nie byłoby nas tutaj. Ale uważam, że uczucia są jak dodatkowe zbiorniki paliwa które wynoszą rakietę na orbitę, ale potem trzeba je odrzucić bo stają się zbędnym balastem.[/quote]
Nie zbędnym, ale powinny być pod kontrolą. Nie chodzi przecież, aby ślepo podążać za pierwszym bodźcem jaki poczujemy. Człowiek powinien cieszyć się pozytywnymi emocjami, ze złych wyciągać nauki, a nie pozbywać się ich. Ale aby to robić prawidłowo, musi nad nimi panować, ukierunkowywać je.
[quote name='Maver' post='1642049' date='23.12.2008, 11:48']Nie jestem pewien czy masz tu rację. Te konkretne uczucia które wymieniłeś mogą tak samo motywować nas do poszukiwania nowych idei jak i do krzywdzenia innych, albo do poszukiwania nowych idei w celu krzywdzenia innych.[/quote]
Mogą. Gdyby można było wybierać tylko prawidłowo, nie byłoby to rozwijaniem.
[quote name='Maver' post='1642049' date='23.12.2008, 11:48']Zapytam - czy to takie złe? Czy perspektywa wyzbycia się instynktownych reakcji jest aż tak przerażająca?[/quote]
Nie przerażająca, acz niepokojąca. Że przez zimne wyrachowanie i dążenie do perfekcji w logice coś nam umknie. Że z czasem życie stanie się tylko odmierzaniem i analizowaniem.
[quote name='Maver' post='1642049' date='23.12.2008, 11:48']Po pierwsze, dygresja na temat "oczywistości". Staram się unikać tego słowa jak ognia ponieważ nic nie jest oczywiste.[/quote]
Źle mnie zrozumiałeś, chodziło mi w tym kontekście oczywisty=jawny. Nie, że słuszny.
[quote name='Maver' post='1642049' date='23.12.2008, 11:48']Po drugie, zgadzam się, że emocje realnie funkcjonują w przyrodzie. Warto zadać pytanie - z jakim skutkiem? Czy dla dobra wszystkich istot, czy dla "mojego" dobra? To jest decydująca kwestia od której zależy przydatność i pożyteczność naszych uczuć.[/quote]
Każdy kij ma dwa końce. Emocje mogą budować jak i burzyć. Bez ryzyka, bez negatywnych odczuć nie docenialibyśmy tych pozytywnych. Zadaje cierpienia głównie ten, który nad sobą nie panuje i pozwala, aby instynkt działał za niego.
[quote name='Addam...' post='1644199' date='24.12.2008, 15:57']Kroczymy bliżej rzeczywistości. Czy to dobrze? Nie wiem.[/quote]
I to jest pytanie, które mnie obecnie nurtuje.
Świadomość jest sprawą kluczową. Ale trzeba przy tym wziąć pod uwagę, to kim jesteśmy, nasze wrodzone wady i cechy ograniczające percepcję. Trzeba w końcu znaleźć punkt równoważny, kierować emocjami, a nie one-nami.