Jestem 14-letnią miłośniczką metalu i się wypowiem, a co. :3
Ja to widzę tak, że nie można pewnego pięknego dnia obudzić się, pomyśleć "Od dzisiaj jestem [metalem]" i nagle podporządkować całego swojego życia temu celowi. Bo należenie do jakiejś subkultury na siłę, dla szpanu, mija się z celem, którym jest właśnie wybicie się z szarej, kupionej przez TVN i Bravo masy. Mogę to podać nawet na swoim, marnym co prawda, przykładzie. Styczność z muzyką metalową mam jakoś od 5 klasy podstawówki i od początku ją pokochałam, ale szczerze mówiąc to nigdy nie chciałam być metalem. Po prostu jakoś tak jednego dnia spodobała mi się koszulka Metalliki - "no to kupię". Innego dnia wpadła mi w oko koszulka Iron Maiden - "why not?". Wreszcie nastał dzień kiedy zauroczyła mnie taka jednorzędowa pieszczocha z małymi ćwiekami (typu kolce) - nawet nie myślałam za bardzo o jej wymowie, po prostu mi się spodobała. I wreszcie tak stopniowo doszło do tego, że ubieram się głównie na czarno, z pieszczoszką się nie rozstaję, koszulki zespołów to standard, poguję na koncertach, a kark cały czas boli mnie od headbangingu. I co, ktoś zapyta mnie teraz "po co jestem metalem?"? Moja odpowiedź brzmiałaby chyba "To ja w ogóle jestem metalem?
"
Nieświadomie, podążając za własnymi upodobaniami (ignorując rady z Bravo i Pudelka!) można powiedzieć, że dołączyłam do pewnej subkultury. I szczerze to jestem dumna z tego kim jestem, chociaż do niedawna nawet nie nazwałabym się "metalem". Nooo, trochę daleko wyszłam z tymi moimi przemyśleniami, ale ogólnie rzecz biorąc chodzi mi o to, że do subkultury nie należy się "po coś". Należy się do niej bo się tak czuje. Czuje się, że znalazło się styl i ludzi, którzy cię rozumieją. No właśnie - może szuka się akceptacji? Nie bez powodu to głównie młodzież tworzy subkultury, bo nikt z nas nie chce być taki sam jak inni, być kolejnym pionkiem na tej planszy, takim nic nie znaczącym, nic nie zmieniającym. Chcemy być kimś, być sobą i chcemy aby inni nas akceptowali. Bardzo często dołączenie do subkultury to wyraz buntu i z czasem mija, a czasem okazuje się, że ów subkultura to jest właśnie to, co podoba nam się najbardziej. Tak ogólnie to trzeba mieć swój rozum, nie dać się omamić jakiejś subkulturze, tylko postępować z własnym "instynktem".