A tak do tematu głównego, to zastanawia mnie, czemu chrześcijanie myślą, że każdy chce w ich towarzystwie być zbawiony.
Niektórzy sobie nie życzą akurat z nimi iść do raju..
No właśnie ,według ich pism nie mamy wyjścia .
Co chrześcijanie sądzą o losie Boga? Tyle że stworzył świat „ku swojej chwale", potem przeklął cały rodzaj ludzki za grzech jednej pary: Adama i Ewy. Potem znów dał szansę swoim wybranym; potem żałował, że w ogóle stworzył człowieka, i większość ludzi zamordował w potopie, a później starał się niektórych potomków Noego pozyskać dla siebie. Zawierał z nimi przymierze, a następnie postawił ich
„zbawić" (cokolwiek to znaczy)
od śmierci i grzechu. Bóg ma zamiar przygotować dla niektórych lepszy świat, a część ludzkości planuje (według kościołów) unicestwić lub męczyć przez całą wieczność, choć przyznaje, że stworzył nas złymi, a „nikt nigdy boga nie widział". Wersje są różne i sprzeczne, choć wszystkie one mają odniesienia biblijne. Nieliczni chrześcijanie z kolei wierzą, że wszystkich ludzi ostatecznie Bóg uratuje.
A co wiadomo o samym Bogu? Że jest ideałem i kwintesencją dobra, ma jednoznacznie krystaliczny charakter, nawet jeśli jego czyny nasuwają co do tego pewne wątpliwości. Generalnie nie może umrzeć ani zgrzeszyć (nie ma zresztą wobec kogo zaciągnąć winy), jest skazany na happy end w „historii zbawienia". Statystyczna większość ludzi uważających się za chrześcijan wierzy także, że Bóg stał się człowiekiem. To znaczy, że zrezygnował czasowo z pewnych atrybutów swojej boskości, w tym z nieśmiertelności. Nawet wówczas był jednak idealny etycznie, czyli niepodobny moralnie do ludzi. Wiedział też, że jego ziemska, trudna przygoda dobrze się skończy - zmartwychwstaniem, chwałą, panowaniem itp.
A jak wygląda los człowieka w porównaniu z boskim?
Cóż, w myśl przekonań chrześcijańskich bycie człowiekiem to o wiele gorsze zadanie. Po pierwsze - człowiek rodzi się już ze skażoną naturą w skażonym świecie. Jest skazany jakby z definicji na to, że nie potrafi sprostać wymaganiom swojego właściciela - Boga. Chrześcijanie wierzą, że można im sprostać „za łaską Boga", ale na ogół marnie to wygląda w praktyce. Życie ludzkie nie ma żadnych pewnych etapów, poza jednym - śmiercią. Nikt nie może być pewny swojego losu. Większość Kościołów rozumie zbawienie raczej jako dobro ekskluzywne, na które mogą się załapać szczęściarze, wybrańcy. Wszak statystycznie większość ludzi to „poganie, schizmatycy lub heretycy". A nawet znaczna część współbraci to „wilki w owczej skórze". Ludzie nie z własnej woli są wrzuceni w wir życia, które wcale nie musi się dobrze skończyć. Nie wiadomo na przykład, czy dzieci, jakie powołamy na świat, okażą się przyzwoitymi ludźmi i czy nie będą nas kiedyś z różnych powodów przeklinać.
Poznajemy zatem tego Boga po jego owocach.