Moda na totalitaryzm

damroka

the local freak with the twisted mind
Dołączył
7 Sierpień 2008
Posty
1 175
Punkty reakcji
3
Wiek
32
Miasto
się biorą dzieci?
eee co do tego gwałtu w bieliźnie erotycznej to już nie jest tak pewne, róznie to bywa, różnie się już wyłgali :]
a prawo polskie, to sobie można wiesz gdzie wsadzić, to prawo w którym ofiara nie jest ofiarą ale przestępcą jak Ci się tak podoba to nie mamy o czym gadać.
No tak, było by lepsze jakby za pobicie geja dawali medale :)
 

Ar.

Nowicjusz
Dołączył
21 Styczeń 2009
Posty
142
Punkty reakcji
0
Miasto
Stąd
wiesz co Morion? czytam sobie te twoje posty i dziwię się że ty tu coś znaczysz... jak można być ta nietolerancyjnym buffonem, ignorantem i zarazem hipokrytą...

co do tego co powiedziałeś o prawie, wykazałeś się straszną niewiedzą. od razu rzuca się w oczy, że oglądasz telewizję, widzisz jakąś tam rozprawę biznesman'a gdzie sąd coś tam sąd ktoś tam i zakładasz stereotyp "polskie prawo jest do d." a wiem jak na sali zachowują się te "kozaki" z ulic, co to i pobiją każdego i są tacy twardzi? beczą, jak małe bachory, jak wyrok usłyszą i każdego gnoja tego typu taki los czeka.

ileż można się napierdalać po ryjach, ludzie!? co wam to daje, myślicie, ze tacy twardzi jesteście? jesteście prawdziwymi patriotami podobno - nie grzejcie dupy pod kioskami z piwem czy na meczach, rozpierdalając ławki tylko idźcie do wojska, nie wiem, róbcie coś na prawdę pożytecznego, jeśli tacy z was patrioci...
a prawo polskie, to sobie można wiesz gdzie wsadzić, to prawo w którym ofiara nie jest ofiarą ale przestępcą jak Ci się tak podoba to nie mamy o czym gadać.
ile ty masz lat? :bag:
 

Vardamir

Sinner
Dołączył
30 Sierpień 2007
Posty
10 335
Punkty reakcji
26
Wiek
35
Miasto
Necrovalley
wiesz co Morion? czytam sobie te twoje posty i dziwię się że ty tu coś znaczysz... jak można być ta nietolerancyjnym buffonem, ignorantem i zarazem hipokrytą...

co do tego co powiedziałeś o prawie, wykazałeś się straszną niewiedzą. od razu rzuca się w oczy, że oglądasz telewizję, widzisz jakąś tam rozprawę biznesman'a gdzie sąd coś tam sąd ktoś tam i zakładasz stereotyp "polskie prawo jest do d." a wiem jak na sali zachowują się te "kozaki" z ulic, co to i pobiją każdego i są tacy twardzi? beczą, jak małe bachory, jak wyrok usłyszą i każdego gnoja tego typu taki los czeka.

ileż można się napierdalać po ryjach, ludzie!? co wam to daje, myślicie, ze tacy twardzi jesteście? jesteście prawdziwymi patriotami podobno - nie grzejcie dupy pod kioskami z piwem czy na meczach, rozpierdalając ławki tylko idźcie do wojska, nie wiem, róbcie coś na prawdę pożytecznego, jeśli tacy z was patrioci...

ile ty masz lat? :bag:
nie ładnie nie ładnie tak do mnie czy do kogoś innego mówić.
tv prawie nie oglądam ale dochodzi do mnie co nieco z tego co się czasem gdzieś wydarzy. poza tym gadasz bez sensu. ktoś tam coś tam i ktoś. mądre nie ma co. wojsko? żeby się z jakimiś arabskimi niedorobami lać? a na co mi to, czy oni nas zaatakowali? to wojsko tyle warte teraz jest co i nasze prawo. a ile mam lat zamień na mądrą wypowiedź o naszym prawie albo usuń mój cytat
 

Ar.

Nowicjusz
Dołączył
21 Styczeń 2009
Posty
142
Punkty reakcji
0
Miasto
Stąd
gdybyś posiadał choć szczątki inteligencji zrozumiałbyś o co w moim poście chodziło, to co dla ciebie niepojęte nie musi być głupie...

co to :cenzura:a za forum jest :D jeden rozpieszczony bachor dostał moda i d:cenzura: się do wszystkich o wszystko, okres buntu masz czy co? :D dioobra, whatever miszczu - jesteś za:cenzura:isty, całe forum cie wielbi, ciao.
 

Kajan90

Żuaw Prawdy
Dołączył
25 Maj 2007
Posty
1 138
Punkty reakcji
5
Wiek
34
być może, wspomniałeś o swastyce - być może pierwotne założenia ruchu/subkultury takie był jednak nie wiele ma to wspólnego z rzeczywistością, dziś mocno opiera się to o nacjonalizm czego świetnym symbolem są Niemcy hitlerowskie a więc dzisiaj symbol ten zarówno dla skinów jak i dla innych ma takie znaczenie jakie ma od 1939 roku

Po raz nacjonalizm i nazizm to są zupełnie dwie różne rzeczy i prosiłbym aby nie wrzucać tego do jednego worka!
Po dwa swastyka stała się symbolem nazizmu nie w 1939 roku ale ale wtedy kiedy NSDAP użyło go jako swojego godła czyli w 1920r. (to tak w ramach sprostowania)


trzeba być kompletnym idiotą i ignorantem by utożsamiać się z czymś przez co nasz kraj przeżył jedną z największych tragedii w historii i jeszcze nazywać to patriotyzmem...

Czy wy nie odróżniacie ideologi od patriotyzmu? Patriotyzm to postawa wobec ojczyzny a nie ideologia polityczna. Chyba nie odmówisz nazwania narodowego socjalisty patriotą jeżeli ten ginie za swój kraj...
 

TenebrosuS

Narodowy Liberał
Dołączył
16 Kwiecień 2008
Posty
1 020
Punkty reakcji
12
Miasto
Polesie / Magna Corona Regni Poloniæ
Okay. No to teraz wytłumacz dlaczego uważasz, że NW "wymyśla fakty"? Bo aż jestem ciekawa.
Kilka tysięcy nastolatków szkolą każdego lata w Polsce neonaziści
- Miał to być darmowy obóz survivalowy z wykładami, zajęciami sportowymi i strzelaniem. Ale na wykładach mówili tylko o "brudasach, którzy zagrażają białej rasie" i o tym, jak ich niszczyć. Puszczali kasety ze scenami zabijania Murzynów, kazali słuchać nazistowskich śpiewów oraz oddawać honory podniesioną ręką. Jeden uczył kopnięć karate i pokazywał, jak nadepnąć "brudasa", żeby "nie miał prawa wyżyć". Strzelanie to była gra komputerowa, w której cel przybierał kolejno postać papieża, Żyda i świni. Robili nocne marsze z flagami, na których były swastyki. Uciekłem przed końcem obozu. Teraz każą mi zwrócić tysiąc złotych za trzy dni pod namiotem i grożą, że mi utną łeb - opowiada osiemnastolatek z podłódzkiego Zgierza, zwerbowany rok temu podczas meczu ŁKS przez konspiracyjny White Legion, działający głównie wśród kibiców.

O innych metodach szkolenia mówił w zeznaniu złożonym policji łódzki student, którego próbowało pozyskać legalne Narodowe Odrodzenie Polski. Podczas wakacji 1998 r. członek lokalnych władz NOP, były milicjant, chemik z wykształcenia, nakłaniał go do rozlewania śmierdzących substancji i podkładania bomb. "Ja zrobię semtex i wysadzimy synagogę" - miał stwierdzić. Obiektami zamachów miały być też siedziby Monaru i Unii Pracy, "klub dla pedałów" oraz biuro ogłoszeń "Gazety Wyborczej".
Ci dwaj potrafili powiedzieć "nie". Ilu jednak tego nie czyni? "Dużych emocji dostarczył nocny przemarsz z pochodniami. Widok wprost oszałamiający: rozciągnięta na kilkaset metrów grupa młodych ludzi dzierżących pochodnie bajecznie wręcz odcinała się od ciemnego lasu. Klimat tego przemarszu na długo pozostanie w sercach uczestników i okolicznej ludności" - rozczula się w internetowej relacji uczestnik Rewolucyjnego Obozu Krzyż i Miecz, zorganizowanego w Dusznikach w sierpniu ubiegłego roku przez polską sekcję faszystowskiej międzynarodówki International Third Position.
- Po to potrzebne są obozy, byśmy byli silni, zwarci i świadomi, byśmy umieli walczyć o narodowe interesy - mówi z dumą Piotr Sitek z warszawskiego oddziału Młodzieży Wszechpolskiej. Natomiast Marek Wojciechowski, odpowiedzialny za politykę informacyjną Narodowego Odrodzenia Polski, odmawia rozmowy z dziennikarzem "Wprost": - Ten tytuł jest na naszej"czarnej liście".

1 lipca po godzinie 15 do pociągu relacji Olsztyn-Braniewo wsiadło stu młodych mężczyzn. Byli ubrani na czarno, mieli krótko ostrzyżone włosy. Jechali na dyskotekę "U Hassana" w Rogiedlach koło Dobrego Miasta. Krzyczeli "Heil Hitler!" i "Sieg Heil!", podnosili w górę ręce. Na miejscu czekała na nich druga setka podobnie wyglądających młodzieńców. Mieszkańcy wsi zadzwonili na policję. - Byliśmy przerażeni. Baliśmy się o własne życie, to wyglądało jak najazd obcej armii. Niektórzy zaczęli się barykadować - mówi starsza kobieta, do tej pory nie mogąca ukryć przerażenia. Słyszało to i widziało jedenastu policjantów. Żaden nie interweniował. Potem neonaziści wsiedli do autokarów. Policyjne radiowozy eskortowały ich do Olsztyna.
Neofaszyści z Olsztyna, Malborka, Elbląga, Gdańska i Warszawy na swoje spotkanie nie wpuścili nikogo obcego. Przepędzili dziennikarzy. Nie chcieli z nimi rozmawiać. Wykrzykiwali w ich stronę: "Macie szczęście, że jesteście biali". Atmosferę faszystowskiego pikniku podgrzewały muzyczne zespoły o wdzięcznych nazwach: Odwet, Honor, Konflikt i Ekspansja. Rozochoceni skinheadzi co rusz wybiegali przed budynek dyskoteki, wrzeszcząc "Heil Hitler!" i "Sieg Heil!". Około godziny 22 było po zabawie. - To spotkanie faszystów nie powinno dojść do skutku. Policja i UOP powinny interweniować. Nie wiem, jak te służby mogły dopuścić do tego spotkania - mówi Andrzej Smoliński, poseł AWS.
Według różnych szacunków, w akcji letniej przygotowywanej przez organizacje ekstremistyczne o zabarwieniu nazistowskim co roku bierze udział 7-10 tys. młodych Polaków. Najbardziej aktywną rekrutację prowadzą: jawnie nazistowski White Legion, Narodowe Odrodzenie Polski, Narodowi Socjaliści, wypączkowany z nich neopogański Niklot oraz Młodzież Wszechpolska (po rozłamie jesienią zeszłego roku są to de facto dwa ugrupowania). Łączy ich hasło "Polska dla Polaków", gloryfikacja "białej rasy", pogarda dla mniejszości, niechęć do demokracji, marzenia o rządach "silnej ręki", sprzeciw wobec członkostwa Polski w NATO i Unii Europejskiej. Tu podają rękę innym ekstremistom - lewakom z PPS.
Organizacje te utrzymują kontakty z podobnymi ugrupowaniami z innych krajów. Obóz w Dusznikach zaszczycili kamraci z posthitlerowskiej NPD, czeskiej HNS oraz neonaziści z Wielkiej Brytanii, Francji, Irlandii, Włoch, Rumunii i Mołdawii. Był tam sam Derek Holland, lider International Third Position, który w swych wytycznych nawołuje: "Musimy stworzyć narodowych rewolucjonistów, nie karierowiczów, ale fanatyków; musimy wypracować własne metody i struktury w celu szkolenia naszych bojowników".

Szkolenia "bojowników" odbywają się w leżących na uboczu pensjonatach, schroniskach i na polach kempingowych. Ulubione miejsca Młodzieży Wszechpolskiej to Ustroń, Zwardoń oraz Myślenice, gdzie co roku w czerwcu urządzany jest "piknik narodowo-radykalny" w rocznicę pogromu myślenickiego z 1936 r., kiedy faszystowska bojówka Adama Doboszyńskiego zdemolowała żydowskie sklepy i budynki publiczne. Niklot organizuje "noce Kupały" 24 czerwca w lasach pod Warszawą oraz obozy w Wielkopolsce, blisko kultowych miejsc Polan: Biskupina, Kruszwicy i Cedyni. White Legion upodobał sobie zalewy: Zegrzyński, Soliński i Głowieński. NOP - Kotlinę Kłodzką, Mazury i wybrzeże.
Polscy brunatni mają w kraju bogatych sponsorów, otrzymują też pomoc z zagranicy od bratnich partii i międzynarodówek, takich jak International Third Position. Spore wpływy przynosi im sprzedaż materiałów propagandowych. Za pośrednictwem internetowej strony NOP, odwiedzanej przez ponad tysiąc osób miesięcznie, można kupić kilkadziesiąt książek "narodowych i żydoznawczych" (m.in. biografię Goebbelsa osławionego Davida Irvinga i drugie już wydanie "Mitów Holokaustu"), kasety i płyty z muzyką White Power, czasopisma (np. "Szczerbiec" za 7,50 zł), koszulki, plakaty, "wyroby srebrne" i chorągiewki z krzyżem celtyckim - znakiem rozpoznawczym naziskinów - po 49 zł. Główna kasa NOP działa pod szyldem Instytutu Narodowo-Radykalnego, który ma siedzibę w budynku władz centralnych Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej, kuźni kadr SLD. Rachunki INR prowadzi Powszechny Bank Kredytowy.
Po odbytym szkoleniu uczestników "akcji letniej" czeka egzamin praktyczny z działania dla idei - podobny temu, jaki miał złożyć łódzki student. Każdego lata gwałtownie rośnie liczba zabójstw, napadów i zamachów dokonanych na pozór bez motywu. Na przykład - za wygląd. 24 czerwca w Białymstoku grupa naziskinów ciężko pobiła dwóch długowłosych. Parę lat temu w Legionowie koło Warszawy trzej ogoleni na łyso "żołnierze" Polskiego Frontu Narodowego skatowali trzydziestu - dwóch śmiertelnie - bezdomnych kloszardów, by "oczyścić miasto ze śmieci". Mordercy uczestniczyli wcześniej w "obozie szkoleniowym", zorganizowanym na mazurskiej farmie Janusza Bryczkowskiego, przywódcy PFN. Przeszli tam pranie mózgów w nazistowskim duchu. Proces wykazał, że dużą rolę w tym "szkoleniu" odegrała muzyka nurtu White Power, sławiąca przemoc i nienawiść. Taka, jaka towarzyszyła niedawnemu zlotowi neonazistów w Rogiedlach.

Marsze po trupach odbywają się co roku. Stowarzyszenie "Nigdy więcej" ogłosiło rejestr około stu przestępstw popełnionych z pobudek rasistowskich w ciągu dwóch sezonów. W sierpniu 1998 r. trzej członkowie White Legion - uczestnicy zgrupowania we Władysławowie - zamordowali na plaży człowieka, skacząc mu butami po głowie, a ich kamraci zabili turystę nad Zalewem Solińskim. W lipcu ubiegłego roku test z "eliminowania" hipisów i żebraków zdawali naziskini w Mielnie, Kołobrzegu i Gdyni. W sierpniu dwaj nastolatkowie z Warszawy, przebywający na obozie w Zakopanem, zmasakrowali czarnoskórego Belga. W Bielsku-Białej czterdziestoosobowa grupa neonazistów rozpędziła koncert Inwazji Mocy na miejscowym lotnisku, raniąc trzy osoby nożem. Sierpień jest ulubionym miesiącem "ćwiczeń": naziści święcą w ten sposób datę śmierci Rudolfa Hessa, zmarłego po wojnie w więzieniu zastępcy Adolfa Hitlera.
Naziści, którym zdarzy się trafić do więzienia, kreowani są na bohaterów. Damian Olesz z NOP, który odsiaduje wyrok za usiłowanie zabicia - jak sam to określa - "członka nieformalnej grupy subkulturowej", ma swoje okienko w Internecie na partyjnej stronie, udziela wywiadów prasie "narodowej".
Zajęcia praktyczne mają też odmianę soft : manifestacje uliczne, będące demonstracją "białej siły". NOP urządza je co roku 11 listopada, gdyż jest to dzień po hitlerowskiej Kristalnacht. Młodzież Wszechpolska rozpoczyna sezon 3 maja - w tym roku był to zlot na Górze Świętej Anny, gdzie wznoszono okrzyki na cześć Ku-Klux-Klanu. Po dorocznym obozie szkoleniowym w Ustroniu (w zeszłym roku patronowali mu posłowie Adam Słomka i Jan Łopuszański), wszech-Polacy 24 czerwca demonstrowali przed przedstawicielstwem Unii Europejskiej w Warszawie.
Strategię tegorocznej "akcji letniej" NOP opracowało już w styczniu, na tajnym spotkaniu w pobliżu Warszawy. Zainaugurowały ją "manewry" w Kotlinie Kłodzkiej na początku czerwca. - To były takie zajęcia survivalowe, pobiegaliśmy po Owczej Górze, potem zrobiliśmy sobie relaks - nie chce zdradzać szczegółów organizator imprezy, działacz koła młodych NOP Ziemia Kłodzka. Uczestnicy manewrów mieli potem wpłynąć na wynik świdnickiego prereferendum w sprawie przystąpienia Polski do UE. Jak sami przyznają, wypadło im to słabo, "mimo współpracy z Młodzieżą Wszechpolską i Unią Polityki Realnej".

Wiadomo, że wiele tegorocznych zgrupowań NOP, a także łódzkiej MW, towarzyszyć będzie spotkaniom przedwyborczym ich prezydenckiego faworyta - Jana Łopuszańskiego (większość wszech-Polaków wesprze Tadeusza Wileckiego). Narodowcy będą stanowić jego gwardię i publiczność.
Łopuszańskiego, jego skinheadów i muzykę White Power promuje Radio Maryja, nadając wywiady z "gwiazdami" tego nurtu, co nie przeszkadza, że ekstremiści planują zakłócić tegoroczną pielgrzymkę do Częstochowy. Celem ataku mają być grupy akademickie, prowadzone przez "judeoduszpasterzy". Nienawiść skrajnych nacjonalistów wzbudziła wizyta papieża w Izraelu oraz wyznanie win Kościoła wobec "starszych braci". "Jesteśmy świadkami haniebnego postępowania niektórych księży oraz biskupów" - dało hasło do uderzenia w Kościół pismo NOP "Krucjata".
Nowo pozyskani w ramach "akcji letniej" nie muszą zaraz golić głów i tatuować sobie znaków przynależności do "białej rasy". Nawet nie jest to wskazane: źle wygląda, gdy w "pochodach patriotycznych" idą sami łysi. Początkujących neonazistów, zwłaszcza jeśli jeszcze się uczą, obowiązują zakamuflowane kody i symbole, chroniące przed dekonspiracją. Nie znając ich, rodzice długo nie mają pojęcia, że ich syn podczas wakacji przystąpił do ekstremy. Nie są w stanie zwietrzyć niczego złego w tym, że zaczął mówić do kolegów "kamracie", powiesił nad łóżkiem - w miejsce Spice Girls - plakat z zespołem Ekspansja, ozdobił ubrania czarnym krzyżem w kółku, używa dziwnych słów "rahowa" albo "wigger", kończy listy dwiema ósemkami i zapala świeczkę 20 kwietnia.
Autor: Jerzy Sławomir Mac
Współpraca: Mariusz Korzus, Marcin Kornak
Przykład pierwszy z brzegu. Jeśli po przeczytaniu tego, dalej będziesz twierdzić że NW ma coś wspólnego z obiektywizmem to lepiej idź się utop, bo nic z Ciebie dobrego dla narodu nie wyrośnie.
 

Narodowiec68

czarny szczur / leon narodowiec
Dołączył
13 Luty 2008
Posty
1 127
Punkty reakcji
21
Wiek
35
Miasto
warszawski biały front
Okay. No to teraz wytłumacz dlaczego uważasz, że NW "wymyśla fakty"? Bo aż jestem ciekawa.
proszę, artykuł napisany pod wpływem rzetelnych badań NW. dodam że jest to artykuł wersja "soft". kilka lat wcześniej była mowa o 10 000 czy nawet 20 000(!!!!!) nacjonalistów szkolonych co roku przez NOP(teraz nop powineine liczyć ze 100 000 członków a nie 200), program przewidywał lekcje typu "jak rozpoznać żyda", seanse filmów z egzekucjami murzynów itp. "typowe" rozrywki narodowców :) powoływano się na tajemniczego świadka tych wydarzeń, który oczywiście nie istniał

Kod:
6. Cytowany przez autorów artykułu Rafał Pankowski w obawie przed oskarżeniem o składanie fałszywych zeznań przyznał się przed prokuratorem do medialnych kłamstw na temat NOP i posiadania przez niego rzekomej wiedzy o faszystowskiej, nielegalnej działalności naszej partii (Prokuratura Rejonowa w Kłodzku, sygn. Akt Ds 5158/00). Do tego samego przyznał się również Marcin Kornak, lider środowiska „Nigdy Więcej”.

Kod:
NOP sięga po broń

poniedziałek 27 października 2008 13:35
Do kogo uczą się strzelać narodowcy?

Co robią na obozach szkoleniowych nacjonaliści z Narodowego Odrodzenia Polski? Uczą się strzelać. "Umiejętność strzelania nikomu nie zaszkodziła, a jeśli nasi członkowie będą zagrożeni, to może się nawet przydać" - tłumaczy się Marek Wojciechowski z NOP. Antyfaszyści przypuszczają jednak, że uczestnicy obozów trenują, by skutecznie eliminować przeciwników.

Szkolenia niepokoją między innymi Marcina Kornaka z antyfaszystowskiego stowarzyszenia "Nigdy Więcej". "Jeśli uczą się strzelać członkowie skrajnie prawicowej partii, to budzi to najgorsze skojarzenia. Nie przypominam sobie żadnej innej partii, która prowadzi szkolenia paramilitarne. Nie wiem też, czy władze zdają sobie z sprawę z tego, że takie obozy są organizowane. Dla mnie to kolejny powód do zdelegalizowania NOP" - mówi Kornak.

"Strzelectwo jak sztafeta"

Czy członkowie NOP rzeczywiście uczą się strzelać po to, żeby eliminować swoich wrogów? Organizacja znana jest z radykalnych wystąpień. Atakuje emigrantów, gejów, lewaków.

"Umiejętność strzelania nikomu nie zaszkodziła, a jeśli nasi członkowie będą zagrożeni, to może się nawet przydać, prawda?" - odpowiada Marek Wojciechowski z NOP. "Strzelectwo jest jak podnoszenie ciężarów, bieganie, sztafeta. Podnosi sprawność, uczy wewnętrznej dyscypliny, dokładności. NOP od lat prowadzi kampanię <Broń w każdym domu>, ostatnio nieudolnie podjętą przez Platformę Obywatelską. W dzisiejszych czasach powszechny dla obywateli dostęp do broni - i umiejętność posługiwania się nią - to nie luksus, a konieczność" - przekonuje.

Ale w to, czy rzeczywiście broń potrzebna jest narodowcom tylko do obrony, najwyraźniej wątpią antyfaszyści. Marcin Kornak przypomina wypadek z połowy lat 90. Trzej skinheadzi, którzy wrócili z obozu Legionu Polskiego, paramilitarnej przybudówki Polskiego Frontu Narodowego - partii Janusza Bryczkowskiego, przystąpili do "oczyszczania" swojego miasta z bezdomnych. Pobili kilkudziesięciu mieszkańców Legionowa. Dwóch zakatowali na śmierć.

Obóz szkoleniowy z bronią w ręku

Oficjalnie wyjazd w Sowie Góry nazywał się: "VI Narodowo-rewolucyjny Obóz Trzeciej Pozycji - Krzyż i Miecz". Na stronie NOP umieszczono zdjęcia z tego spotkania. Uczestnicy obozu trzymają w rękach pistolety i karabiny. W Sowich Górach uczyli się, między innymi, jak używać broni. Walczyli też w lesie, w którym stoczyli bój na pistolety paint-ballowe.

Mężczyźni na zdjęciach wyglądają jak skini. Noszą koszulki i czapki z charakterystycznymi symbolami. To czaszki podobne do tych, które zdobiły faszystowskie mundury albo koszulki z ręką trzymającą miecz. To falanga - symbol NOP, ale także znak polskich przedwojennych organizacji, otwarcie odwołujących się do faszystowskiej ideologii.

W Toruniu trwa tymczasem akcja NOP - "Obronimy Katolicyzm!". W jej ramach w mieście rozwieszono plakaty z hasłem akcji i pistoletami skierowanymi w osoby czytające plakaty. Czy akcja ma związek z obozem strzeleckim? Wojciechowski mówi, że nie.

"Tradycyjne narodowo-katolickie pozdrowienie"

Obok zdjęć z obozu w Sowich Górach umieszczono zdjęcia z innej imprezy. Sympatycy NOP trzymają na min ręce w geście faszystowskiego pozdrowienia. Podpis brzmi: "Oni też nie chcą piwa. Chcą Wielkiej Polski!" To nawiązanie do głośnej sprawy młodych posłów LPR, przyłapanych na wykonywaniu tego samego gestu. LPR-owcy tłumaczyli się, że sfotografowano ich, gdy zamawiali piwo.

"Dla polskich nacjonalistów to tradycyjne, narodowo-katolickie pozdrowienie. Czy musimy go używać? Nie musimy. Ale chcemy - zawsze, kiedy przyjdzie nam na to ochota" - kończy Wojciechowski.
http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article2...narodowcy_.html
ta "broń" to nic innego jak wiatrówki do kupienia bez zezwolenia. "Do kogo uczą się strzelać narodowcy?" do kartonowych tarcz :)

Wyższa szkoła manipulacji

Od czasu, gdy 4 lata temu ukazał się pierwszy numer "Obywatela", nasze pismo i jego twórcy są obiektem niemal nieustannych ataków ze strony środowiska, które z przymrużeniem oka można określić jako "lewicę Gazety Wyborczej". W jego skład wchodzą mniej lub bardziej radykalni lewicowcy znani z różnorakich powiązań z salonem z ulicy Czerskiej.

Ataków było sporo - od artykułów prasowych, przez pisemne "oświadczenia" i "stanowiska", a na propagandzie szeptanej kończąc. Warto też wspomnieć, że argumenty bardzo podobne do używanych oficjalnie, znalazły się w anonimowych wpisach na różnych internetowych forach dyskusyjnych, a także w anonimowych donosach rozsyłanych m.in. do miejsc zatrudnienia redaktorów "Obywatela".

Kilka razy odpowiadaliśmy publicznie na te wywody, ale trudno prowadzić dyskusje, w których trzeba udowadniać, że nie jest się wielbłądem; trudno zajmować się sprostowaniami zarzutów coraz bardziej kłamliwych i opartych na daleko posuniętych manipulacjach. Poza tym, orientując się jako tako w polskich realiach, tworząc "Obywatela" zakładaliśmy, że podobne ataki nastąpią - traktujemy to więc jako ryzyko wpisane w koszta przedsięwzięcia. Zarzuty pod naszym adresem nie odbiegały od sztampy i były typowe dla tego towarzystwa - zarzucano nam, że jesteśmy faszystami, mamy sympatie skrajnie prawicowe itd. To ulubiona broń tej ekipy, która cwaniackie piętnowanie przeciwników łatką faszyzmu stosuje nie od dziś. Środowisko to formułowało zarzuty o sympatie faszystowskie pod adresem tak wielu osób i inicjatyw, że nie dziwi nas znalezienie się w tym gronie.

Jeśli się nie ma argumentów merytorycznych, to najłatwiej obrzucić przeciwnika błotem i sprawić, aby kojarzono go z Hitlerem, mordowaniem Żydów, Auschwitz itp. To metoda stara jak świat, a "ludzie honoru" sięgają po nią równie chętnie, jak menele spod budki z piwem - tylko oszczerstwa są odmienne. Inna rzecz, że to szermowanie oskarżeniami o faszyzm jest znamienne dla obecnej ideologii - mamy ponoć wolność słowa i przekonań, ale nie możesz głosić treści "faszystowskich", zaś o tym, które z nich są "faszystowskimi", decydują antyfaszyści. A "faszyzmem" może być dosłownie wszystko, jeśli tylko ktoś z antyfaszystów będzie miał polityczny lub prywatny interes, żeby taką etykietkę przykleić. To też nie jest niczym nowym - stalinowski prokurator Andriej Wyszyński mawiał podobno: "dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie". Antyfaszyści mogliby to ująć tak: "dajcie nam człowieka, a w jakiś faszyzm go wrobimy".

Jak wspomniałem, nie zamierzamy przy każdej okazji tłumaczyć się z urojonych zarzutów, choć dobrze wiemy, że nasi przeciwnicy stosują metodę znanego faszysty Goebbelsa, który mawiał, że kłamstwo powtarzane tysiąc razy staje się prawdą. Po co zatem to piszę? Zapoznałem się właśnie z kolejnym atakiem na "Obywatela" - zarzuty zostały tak zmanipulowane, że zostawić tego w spokoju nie sposób, a przy okazji warto pokazać, jakimi metodami posługuje się przeciwnik.

Autorem ataku jest niejaki Rafał Pankowski, którego tekst "Antyglobaliści i ich krytyka globalizacji neoliberalnej - wstęp do dyskusji" zamieszczono w pracy zbiorowej "Globalizacja i co dalej?" pod redakcją Stefana Amsterdamskiego (Wydawnictwo IFiS PAN 2004). Pankowski nie pierwszy raz wadzi się z nami - zarówno "Obywatela", jak i jego twórców z osobna, atakował wiele razy. Szczególną niechęcią darzy niżej podpisanego po tym, jak w artykule opublikowanym jednocześnie na łamach prawicowego kwartalnika "Fronda" i anarchistycznego czasopisma "Inny Świat" dokonałem podsumowania licznych manipulacji, kłamstw i prymitywnych ataków personalnych, jakich Pankowski i jego koledzy dopuszczali się na łamach wydawanego przez siebie antyfaszystowskiego periodyku "Nigdy Więcej".

Kim jest Pankowski? Najprościej powiedzieć, że zawodowym antyfaszystą. Na modnym obecnie tropieniu faszyzmu opiera się jego kariera medialno-naukowa. Pankowski świetnie wyczuwa koniunkturę - na początku lat 90. sympatyzował z Konfederacją Polski Niepodległej, ale szybko zorientował się, że karty rozdawać będzie środowisko Unii Wolności. Z nim więc się związał. Po wyborach w 1997 r., wygranych przez AWS, Pankowski dodatkowo zapałał miłością do umiarkowanej prawicy, w "Nigdy Więcej" cytowano papieża itp. Po roku 2001 poczuł z kolei głębsze uczucie do lewicy i w takim duchu zabiera głos. Jakiś czas temu zaczął się kręcić koło "alterglobalistów". We wszystkich tych środowiskach jest jednak antyfaszystą, od pewnego czasu ma to charakter "naukowy" - Pankowski jest zatrudniony w Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie przygotowuje doktorat o rasizmie.

Dorobek "naukowy" Pankowskiego zasługuje na uznanie. Gdy przed kilkoma laty wydał książkę o neofaszyzmie w Europie Zachodniej, to liczba jej stron była chyba równa ilości błędów merytorycznych i manipulacji, jakie można było w tejże rozprawie znaleźć (dokładny wykaz błędów zawarto w tekście Jarosława Tomasiewicza "I ty zostaniesz faszystą", który znajduje się w dziale "Tylko na WWW" na stronie internetowej "Obywatela"). Szczególnie zapisał się Pankowski w historii nauki stwierdzeniem, że Gilbert Keith Chesterton, znany katolicki pisarz, założył w 1954 r. w Anglii pewną partię skrajnie prawicową. Cały problem w tym, że jej nie założył, bo w 1954 roku nie żył już od... 18 lat, ale to dla "naukowca" żaden problem. Teorie Pankowskiego spotkały się z krytyką nawet w jego własnym obozie - gdy w "Gazecie Wyborczej" rozpisywał się o "modzie na faszyzm", poświęcając sporo miejsca postaci Juliusa Evoli, to znany religioznawca Zbigniew Mikołejko wykazał na tych samych łamach, że Pankowski ma mizerne pojęcie o przedmiocie swoich rozważań. To jednak niczemu nie przeszkadza - w Polsce prace "naukowe" powstają często tak, jak za Gomułki, tzn. wystarczy pisać w "słusznym" aktualnie duchu i mieć odpowiednie znajomości.

Ten wątek poruszyłem nie bez powodu. Otóż wspomniany atak na "Obywatela" w wykonaniu Pankowskiego ukazał się pod szyldem wydawnictwa wyższej uczelni. Jak wygląda owa "naukowość" tekstu Pankowskiego? Ano tak, że autor żywcem przepisuje pomówienia, jakie spłodził wraz z niejakimi Stefanem Zgliczyńskim (redaktor pisma "Lewą Nogą") i Zbigniewem Kowalewskim (działacz trockistowski) na potrzeby donosu na "Obywatela", rozsyłanego gdzie popadnie przed trzema laty. "Naukowość" polega też na tym, że Pankowski cytuje analizowany materiał, tj. różne teksty z "Obywatela" - cytaty są wyrwane z kontekstu albo mocno spreparowane (o tym więcej za chwilę). Do tego dodaje inne "dowody", np. taki, że o wymowie jednego artykułu z "Obywatela" świadczy jego... śródtytuł. Albo stwierdza, że redaktorzy "Obywatela" są współpracownikami pism radykalnej prawicy. "Zapomniał" dodać, że większość z nas wywodzi się ze środowisk lewicowych i anarchistycznych, a z radykalną prawicą, i owszem współpracowaliśmy, ale dlatego, żeby i ją i skrajną lewicę wyrwać z zaklętego koła teorii rodem z XIX wieku, a także dlatego, że nie zgadzamy się na taką "demokrację", która wyrokami sądów kapturowych odmawia podstawowych praw wszystkim uznanym za faszystów. "Naukowość" to także powoływanie się na samego siebie - Pankowski "dowodzi" jednej ze swych tez poprzez odwołanie do wspomnianej już, pełnej błędów, własnej książki. "Naukowe" jest wreszcie skrzętne wyliczanie najdrobniejszych rzekomo radykalnie prawicowych wątków czy postaci z łamów "Obywatela" (łącznie z jednym zdaniem z "Kroniki Kontrasa"), przy niemal całkowitym przemilczaniu wszelkich innych, w tym także skrajnie przeciwstawnych opinii i autorów, jakich u nas mnóstwo.

W efekcie otrzymujemy "naukowy" opis "Obywatela" jako pisma, gdzie dominują osoby ze skrajnej prawicy i głoszone są takie też treści, a czasem, sporadycznie, pojawia się też coś innego. Pankowski stwierdza: /.../ ogólna tendencja, jaką można odczytać w polityce redakcyjnej "Obywatela", wydaje się wyraźnie wskazywać na radykalną prawicę jako na główną - zdaniem redaktorów - realistyczną alternatywę wobec globalizacji. Gdybyś, Czytelniku, miał co do tego wątpliwości, pozbądź się ich szybko - "naukowiec" przecież "udowodnił". Ja natomiast mam z tym problem, bo Pankowski wie lepiej niż redakcja "Obywatela", co uważamy za "realistyczną alternatywę wobec globalizacji". Otóż do tej pory nie wiedziałem, iż sądzę, jakoby tę alternatywę stanowiła "radykalna prawica" - gdyby tak było, to zapisałbym się Ligi Polskich Rodzin czy czegoś jeszcze bardziej na prawo, zamiast wydawać "Obywatela" z przekonaniem, że te wszystkie lewice i prawice, radykalne i umiarkowane, cały ten upiorny XIX-wieczny skansen, jest częścią problemu, nie zaś jego rozwiązaniem. Faktem jest natomiast, że jako pismo niezależne i takie, które z założenia miało być otwarte na różne poglądy i nie uciekać od trudnych pytań, nie interesuje nas autocenzura i strach przed naruszeniem tabu "faszyzmu" - tak samo, jak nie interesuje nas tłumaczenie się faktycznym faszystom, że drukujemy u nas regularnie teksty lewicowców czy krytyków faszyzmu.

W tekście Pankowskiego jest sporo bzdur, cytatów wyrwanych z kontekstu i dwuznacznych sugestii - sprostowanie wszystkiego wymagałoby bardzo dużego artykułu i odesłania do lektury kolejnych kilkudziesięciu tekstów. Jednak dwa szczególnie chamskie przykłady manipulacji chciałbym tu zaprezentować szerzej. To oczywiście nic nie zmieni w działaniach samego Pankowskiego, ale może unaoczni, jak się w Polsce prowadzi debatę publiczną i jakie metody stosują "naukowcy".

Pierwsza sprawa: Pankowski, wymieniając kolejne przykłady "faszyzmu" w "Obywatelu", pisze tak: Inny numer "Obywatela" przynosi m.in. wywiad z Andrzejem Gwiazdą, w którym ten zasłużony działacz "Solidarności" pozwala sobie na wypowiedź, która sugeruje, że w Polsce rządzą Żydzi: "Kiedy ludzie mnie pytają o to, czy w Polsce jest antysemityzm, zadaję im pytanie: »Wyobraźcie sobie, że wyjeżdżam do Izraela i chcę tam zostać ministrem«. Śmiech następujący po tym pytaniu jest najlepszą odpowiedzią". Tylko tyle - ten cytat ma służyć stworzeniu przekonania, że Andrzej Gwiazda sugeruje, iż w Polsce rządzą Żydzi, a "Obywatel" te sugestie Gwiazdy publikuje, bo zapewne też tak uważa, jak przystało na pismo radykalnie prawicowe.

Zobaczmy zatem, co Andrzej Gwiazda naprawdę sądzi o tym problemie - przytoczmy fragment wywiadu z "Obywatela", bez "obcinania" go, by dopasować do tezy Pankowskiego. Oryginał brzmiał tak ("Obywatel" nr 2, str. 7): Pytanie Macieja Muskata: Mam teraz trochę inne pytanie. Mówi się, że kiedy jest źle, nie widać wyraźnej alternatywy i perspektywy są jeszcze gorsze, to zazwyczaj pojawiają się demony. Chodzi mi o to, że taka sytuacja może być swego rodzaju pożywką dla pewnego populizmu, jak mawiają niektórzy: To nie jest tak, że Żyd jest wrogiem, tylko wróg jest Żydem. Czy dostrzega Pan takie tendencje? I odpowiedź Andrzeja Gwiazdy: Rzeczywiście jest tak, że społeczeństwa przegrane stają się restryktywne, mniej tolerancyjne, to swego rodzaju prawo psychologiczne, którego należy oczekiwać też u nas. Trzeba sobie znaleźć jakiegoś wroga, żeby nie być tym najgorszym. To samo zresztą dzieje się w USA, wśród rosnącej spauperyzowanej podklasy. Wracając do relacji wróg-Żyd. Bierze się o­na z tego, że ludzie uczciwi nie wyobrażają sobie, żeby sąsiad sąsiadowi, obywatel obywatelowi mógł robić takie świństwo, jak np. plan Balcerowicza, mówię teraz o jego skutkach, takich jak kompletne rozprzężenie gospodarcze i upadek przyzwoitości. Wtedy zaczynają podejrzewać, że to na pewno są jacyś obcy, którzy nam tak zawrócili w głowie. Zgadzam się z tym, że jest to niesłychanie prymitywne, zerowy poziom dostrzegania zjawisk, ale w pewnym sensie jest w tym ziarno optymizmu, chodzi o wciąż trwającą wiarę we własną społeczność - "my byśmy przecież sobie tego nie zrobili". To trochę jak w więzieniu - ponieważ ludzie nie znają nazwisk klawiszy, nadają im ksywy. Kiedy ludzie mnie pytają o to, czy w Polsce jest antysemityzm, zadaję im pytanie: "Wyobraźcie sobie, że wyjeżdżam do Izraela i chcę tam zostać ministrem". Śmiech następujący po tym pytaniu jest najlepszą odpowiedzią.

Tak to właśnie wygląda. U Pankowskiego Andrzej Gwiazda "pozwala sobie" na sugestie o rządach Żydów w Polsce. Natomiast w oryginale Andrzej Gwiazda mówił, że takie teorie są prymitywne i wskazywał, że są o­ne niestety powszechne, a reakcje na jego pytanie są najlepszym papierkiem lakmusowym w tej kwestii. I tak oto ktoś, kto stwierdza istnienie pewnego zjawiska, staje się wedle Pankowskiego zwolennikiem tego zjawiska. Równie dobrze można uznać, że Pankowski jest miłośnikiem faszyzmu, a ja bez trudu spreparuję wedle powyższej metody stosowny cytat z jego tekstów. Najgorsze jest to, że drobny cwaniaczek opluwa osobę, która nadstawiała karku, byśmy mogli żyć w Polsce choć trochę normalniej. Tak właśnie Andrzejowi Gwieździe za wiele lat nonkonformistycznej opozycyjnej działalności dziękują dyspozycyjne typki. Dziś nie ma już "Trybuny Ludu", ale jej dzieło kontynuuje Pankowski. Mogę to skomentować tylko w jeden sposób: antyfaszyzm nie jest szczepionką na łajdactwo.

Druga manipulacja odnosi się do tekstu niżej podpisanego. Pankowski pisze: Jednocześnie autor przywołuje klasyczny schemat teorii spiskowej, spekulując "kto wie zresztą, czy to nie tajne służby amerykańskie (przy współpracy z Izraelem, rzecz jasna) przygotowały i przeprowadziły - rękami szkolonych przez siebie ludzi - całą operację" [chodziło o zamach na World Trade Center - przyp. R.O.]. W radykalnie prawicowym "Obywatelu" nie mogło przecież zabraknąć wiary w spiskowe teorie z Izraelem w roli głównej.

Pankowski "zapomniał" dodać, że ja faktycznie przywołałem ową teorię spiskową, ale po to, aby ją... skrytykować. Tuż po zamachu na WTC pisałem, że jednym z głównych następstw tego wydarzenia będzie rozpowszechnienie się paranoicznych koncepcji spiskowych, które utrudnią sensowną ocenę sytuacji. Gdy coś krytykowano, Pankowski przedstawił rzecz tak, jakby to głoszono z aprobatą. Oto wersja oryginalna ("Obywatel" nr 4, str. 18): Jednak nie tylko amerykański rząd dobierze się do skóry antysystemowej opozycji. Także o­na sama strzeli sobie niejednego samobójczego gola. Takie sytuacje, jak zamachy terrorystyczne stymulują na wielką skalę myślenie spiskowe. Już dzisiaj możemy się dowiedzieć, że CIA celowo nie interweniowała w porę, by zyskać pretekst do rozprawy z fundamentalistami; kto wie zresztą, czy to nie tajne służby amerykańskie (przy współpracy z Izraelem, rzecz jasna) przygotowały i przeprowadziły - rękami szkolonych przez siebie ludzi - całą operację. Wiadomo, rząd potrzebuje nowych uprawnień do ingerowania w życie obywateli, lobby wojskowe potrzebuje nowych zamówień itp., itd. - inwencja głosicieli spiskowych teorii jest wprost niewyczerpana. W tym wszystkim zupełnie zatracony będzie sens oporu wobec patologicznych zjawisk trapiących dzisiejszą Amerykę, zło zostanie totalnie zakłamane, a zamiast rozsądnych zmagań z realną nieprawością opozycjoniści wpakują się w kanał walki z wyimaginowanym wrogiem. No i para pójdzie w gwizdek.

Sądzę, że komentarz ws. powyższego fragmentu jest zbędny. Gdybyśmy żyli w kraju, gdzie rekrutacja kadr naukowych wyższych uczelni odbywa się nie po znajomości i gdzie dorobek tychże kadr jest weryfikowany, to przyłapanie delikwenta na powyższych manipulacjach wystarczyłoby, żeby wyleciał z akademickiej posady. My żyjemy jednak w innych realiach - można mylić podstawowe fakty i daty w "naukowych" książkach, można wypisywać bzdury w gazetach, można fałszować cytaty w "naukowych" artykułach, a i tak niczego to nie zmieni. Pankowski jeszcze nie raz będzie wypisywał takie rzeczy, a za 20 lat zobaczymy go w telewizji, jak z przedrostkiem "prof." przed nazwiskiem odgrywa rolę szanowanego eksperta od faszyzmu. W tym samym czasie jego koledzy po fachu będą biadolili, że rząd przeznacza zbyt mało środków na naukę...

Podsumowując obie manipulacje Pankowskiego powiem tak: przypisywanie ogółowi Żydów (czy osób innej narodowości) jakichś złych cech lub zamiarów uważam i zawsze uważałem za dewiację umysłową. Realne ideologie antysemickie uważam i zawsze uważałem za najzwyczajniej w świecie głupkowate i ohydne, a w perspektywie historycznej - za karygodne. Realny faszyzm to w moim odczuciu jeden z bardziej zbrodniczych systemów, jakie wymyślili ludzie. Potrafię jednak dostrzec różnicę między np. mordowaniem Żydów a troską o stan własnego narodu, między Hitlerem a konserwatystami, między funkcjonowaniem Auschwitz a krytyką "politycznej poprawności", itd. Tymczasem Pankowski i jego kolesie wrzucają wszystkie te postawy do worka z napisem "faszyzm" - i nie robią tego nieświadomie czy przez pomyłkę, lecz z wyrafinowaniem i po to, by załatwiać określone interesy. Nie mam żadnych pretensji, że ktoś się z nami nie zgadza i krytykuje "Obywatela" - chodzi o to, w imię czego i jakimi metodami to robi. Rozumiem, że Pankowski i jego wspólnicy nas nie lubią - "Obywatela" nie bawi "wyzwalanie" wszystkich ze wszystkiego, nie modlimy się do Trockiego o nadejście socjalizmu, a do Unii Europejskiej o zaprowadzenie powszechnego szczęścia w tej "ciemnej" i "zacofanej" Polsce. Ale jeśli ktoś posługuje się takimi metodami jak Pankowski, to nie jest to problem różnic politycznych i sporów o ideologię. To problem draństwa.

Natomiast co do drugiej kwestii: w "Obywatelu" nie tylko nie drukowano nigdy - nie ze strachu, lecz z poczucia rozsądku - spiskowych bzdur o tym, że Izrael i USA przygotowały atak na WTC. Kilkanaście tekstów o takiej wymowie odrzuciłem, gdy nadesłano je do redakcji - i mogę to Pankowskiemu bez trudu udowodnić. Ciekawe w tym kontekście jest natomiast, że teorie spiskowe o współpracy Izraela z USA przy zamachu na WTC są popularne wśród dwóch bliskich współpracowników Pankowskiego. Dotyczy to wspomnianych już osób, które dzielnie wspierały go w pisaniu paszkwili na "Obywatela" - Stefana Zgliczyńskiego i Zbigniewa Kowalewskiego.

O urojeniach tego pierwszego jako redaktora pisma "Lewą Nogą" następująco pisał w tekście "(Kontr)Rewolucja? - Lewica a Izrael" (opublikowanym na portalu lewica.pl) Michał Bilewicz, redaktor miesięcznika "Słowo Żydowskie": Stefan Zgliczyński pisząc artykuł "I love New York", poświęcony, jak można by sądzić po tytule amerykańskiemu imperializmowi, w którymś momencie ni stąd ni zowąd zauważa, że "najpotężniejszą siatkę szpiegowską ma w USA Izrael". I w ten sposób powszechnie znienawidzona przez lewicę Ameryka zostaje dodatkowo obciążona. Do niedawna lewica podkreślała, że Izrael jest agentem interesów amerykańskich w regionie; tu jednak okazuje się, że to raczej Ameryka stanowi agenturę wszechpotężnego Szarona. /.../ Każdy kolejny fragment zdaje się jednak kończyć kolejnym niedopowiedzeniem i zaapelowaniem do (nie)zdrowego rozsądku czytelnika. Zatem w następnym fragmencie przeczytamy kolejną wskazówkę: autor sugeruje bowiem, że specjalni wysłannicy Mosadu niebezpiecznie kombinowali przy zamachach na WTC z 11 września, a już na pewno wiedzieli o nich wcześniej i nie poinformowali opinii publicznej. Inny fragment, jak gdyby nigdy nic, informuje nas, że oto zamachy 11 września były na rękę gabinetowi Szarona, który mógł bez obaw rozpocząć swoją kampanię naznaczoną "torturami i mordami z zimną krwią niewinnych starców, kobiet i dzieci". Aby uwiarygodnić moc swoich słów redaktor Lewej Nogi zaznacza, że w Dżeninie Izraelczycy korzystali z "doświadczeń SS tłumiącego w 1943 roku powstanie w getcie warszawskim". Dalej Bilewicz pisze, że: Niemal identyczny łańcuch przyczynowy pojawia się u nowego współpracownika Lewej Nogi - emerytowanego profesora z Binghampton, Jamesa Petrasa. Petras zasłynął w świecie rozważaniami, czy Dżenin można trafniej porównać do Auschwitz, czy też do Powstania w Getcie. W każdym razie amerykański socjolog nie potrafił wydobyć się z retoryki metafor holocaustu i zrozumieć, że w odróżnieniu od niektórych "palestyńskich bojowników" Mordechaj Anielewicz nie zabijał przechodniów w Berlinie, a Szmul Zygielbojm nie wysadził się w restauracji na Trafalgar Square. W Lewej Nodze Petras po raz kolejny ogłosił, że zamachy z 11 września to efekt spisku izraelskiego.

Inny kolega Pankowskiego, Zbigniew Kowalewski, również nie stroni od podobnych klimatów. Przetłumaczył o­n i opatrzył przedmową książkę Samira Amina "Zmurszały kapitalizm" (Wydawnictwo Akademickie Dialog, Warszawa 2004), w której pisze tak (str. 113): Operacja z 11 września przypadła w chwili tak dogodnej dla rozwinięcia projektu Pentagonu w kierunku Azji Środkowej, że trudno nie zadać sobie pytania, czy pewne służby (CIA? Mosad?) nie dopuściły do jej przeprowadzenia, nawet jeśli same jej nie przygotowały. /.../ Czy należy wykluczyć to, że ekstremistyczne opcje Szarona kazały mu wyobrazić sobie, iż wściekłość narodu amerykańskiego osiągnie poziom, który pozwoli niepostrzeżenie przeprowadzić operację brutalnego zmiażdżenia wojskowego Palestyńczyków - powtórkę 1948 r.? Być może źle skalkulowano rozmiar szkód wyrządzonych w toku operacji z 11 września, z jej skutkiem "negatywnym" (naród amerykański nie czuje się już bezpiecznie na swoim własnym terytorium). Dlaczego jednak mielibyśmy wykluczać błąd w ocenie popełniony przez tajne służby?

Tuż po zamachu z 11 września przestrzegałem przed wiarą w takie teorie. Nie sądziłem jednak, że w głoszenie tez o spiskach made in Mosad zaangażują się nasi szczerzy antyfaszyści. Nie wątpię jednak, że tropiciel spiskowych obsesji Pankowski poświęci swój kolejny artykuł opisaniu własnych kolegów. W końcu, Drodzy Czytelnicy, płacimy co miesiąc podatki, żeby utrzymać jego akademicki etat i żeby było za co publikować takie "naukowe" wywody. Wierzmy zatem, że ten sumienny, uczciwy i szczery antyfaszystowski "naukowiec" napiętnuje błędy i wypaczenia w łonie antyfaszyzmu. W tej kwestii pozostaje nam tylko wiara, natomiast co do tego, że Pankowski jeszcze wiele razy będzie opluwał "Obywatela" i nadal manipulował treściami z niego - możemy mieć absolutną pewność.

Remigiusz Okraska
http://www.obywatel.org.pl/index.php?modul...&pageid=670
jak widzisz nie tylko narodowcy uważają NW za śmieć nie warty nawet splunięcia.

Nigdy więcej – kwartalnik polityczno-społeczny, wydawany od połowy lat 90., najpierw przez Grupę Anty-Nazistowską, a następnie przez Stowarzyszenie Nigdy Więcej, podejmujący problematykę antysemityzmu, ksenofobii, rasizmu i nietolerancji[1].

Kwartalnik Nigdy więcej tworzy krąg osób zaangażowanych w walkę z nacjonalistycznym postrzeganiem świata. Na jego łamach opublikowano artykuły oraz rozmowy z osobami publicznymi, głównie ze środowisk politycznych, artystycznych czy sportowych. W czasopiśmie pojawili się m.in. Michał Listkiewicz, Jacek Kuroń, Andrzej Szczypiorski, ks. Michał Czajkowski, Władysław Bartoszewski, Andrzej Zoll czy Simon Wiesenthal.

Stałą rubryką pisma jest Katalog wypadków - Brunatna Księga, dokumentujący incydenty na tle rasistowskim i ksenofobicznym oraz przestępstwa popełnione przez neofaszystów[2]. Doniesienia te nie są jednak oparte na sprawdzonych źródłach i jako takie mają bardziej charakter plotek[3].


Pismo posługuje się mottem Nie robisz źle nie będąc z nami. Robisz źle będąc z nimi!

Redaktorem naczelnym "Nigdy więcej" jest pełniący funkcję prezesa Stowarzyszenia Nigdy Więcej Marcin Kornak, zastępcą sekretarz Stowarzyszenia - Rafał Pankowski.
wikipedia
 

Vardamir

Sinner
Dołączył
30 Sierpień 2007
Posty
10 335
Punkty reakcji
26
Wiek
35
Miasto
Necrovalley
gdybyś posiadał choć szczątki inteligencji zrozumiałbyś o co w moim poście chodziło, to co dla ciebie niepojęte nie musi być głupie...

co to :cenzura:a za forum jest :D jeden rozpieszczony bachor dostał moda i d:cenzura: się do wszystkich o wszystko, okres buntu masz czy co? :D dioobra, whatever miszczu - jesteś za:cenzura:isty, całe forum cie wielbi, ciao.
trzeba posiadać szczątki inteligencji by potrafić z kimś rozmawiać na poziomie.
 

odeon

Laudare Rhinocerotidae
Dołączył
2 Grudzień 2005
Posty
4 108
Punkty reakcji
7
Wiek
35
za paradującego tak :)

Kiedyś dawali Order Czerwonego Sztandaru za schwytanie i powieszenie elementu reakcyjnego.
Przeglądając to forum, mam nieodparte wrażenie, że mógłbym sobie takimi orderami pokój wytapetować.
 

Vardamir

Sinner
Dołączył
30 Sierpień 2007
Posty
10 335
Punkty reakcji
26
Wiek
35
Miasto
Necrovalley
Kiedyś dawali Order Czerwonego Sztandaru za schwytanie i powieszenie elementu reakcyjnego.
Przeglądając to forum, mam nieodparte wrażenie, że mógłbym sobie takimi orderami pokój wytapetować.
co masz na myśli jako element reakcyjny? bo kiedyś elementem reakcyjnym był każdy niewygodny i pechowy człowiek.
paradujący to zakłócający spokój, robiący demoralizujące show. dobry gej, to żyjący jak heteroseksualista, czyli będący sobie z innym homo i nie robiącym z tego cyrku
 

odeon

Laudare Rhinocerotidae
Dołączył
2 Grudzień 2005
Posty
4 108
Punkty reakcji
7
Wiek
35
co masz na myśli jako element reakcyjny? bo kiedyś elementem reakcyjnym był każdy niewygodny i pechowy człowiek.
paradujący to zakłócający spokój, robiący demoralizujące show. dobry gej, to żyjący jak heteroseksualista, czyli będący sobie z innym homo i nie robiącym z tego cyrku

Interesująca teoria. Ale niestety, a może i stety, każdy człowiek ma prawo do zorganizowania manifestacji, czego gwarancję znajdziemy w konstytucji, tudzież w pomniejszych ustawach.
 

Vardamir

Sinner
Dołączył
30 Sierpień 2007
Posty
10 335
Punkty reakcji
26
Wiek
35
Miasto
Necrovalley
czemu heteroseksualiści nie mają prawa normalnie żyć bez tego homoseksualnego burdelu?
 
Do góry