Nie wiem czemu Bitreel, ale każdy twój kolejny post potwierdza mój pogląd o bezcelowości i bezsensowności istnienia czegoś takiego jak feministki(czy to radykalne czy nie radykalne).
No akurat co teraz ma urna wyborcza do tego. Jak byłaby partia kobiet to rozumiem, ale tak to co za różnica.
Otóż jest partia kobieta o jakże tajemniczej i nic nie mówiącej nazwie: "Partia Kobiet", założona przez Manuele Gretkowską. Jeśli byłoby tak jak Ty mówisz, to ta partia miała by ok. 50% poparcia. Jakoś nie ma tyle(nie wiem czy ma 1%...). Pytanie czemu Ty i inne kobiety o tej partii nie wiedzą i na nią nie stawiają... może dlatego, że owe kobiety nie potrafią się przebić? Może nie potrafią się zorganizować? Może nie mają nic ciekawego do powiedzenia(to obstawiam)? Tak czy inaczej nasza Partia Kobiet(na tą chwile oczywiście, zobaczymy co będzie dalej) jest doskonałym przykładem, że kobiety powinny się trzymać daleko od polityki i tym podobnych spraw. Kobiety są świetne w wielu innych dyscyplinach(i o dziwo nie sa świetne w gotowaniu).
Wiesz dla mnie dobrze jak jest, ale z drugiej strony gdy będąc na wyjeździe ze znajomymi dziewczyny gotuja obiad a faceci sobie ida w tym czasie wypic piwo nad jeziorem no to chyba pomylka jakas. Bo oni mysla ze to naturalne i nie da sie im wytlumaczyc ze oni tak samo moga gotowac i sprzatc jak my. I tu się tworzą chore postawy które rozwijały się od dzieciństwa. Oczywiście zdarzy sę parę innych okazów,ale głownie kobiety sa pomijane.
Ja bym takich postaw nie nazwał jakimiś stereotypami, czy "chorymi postawami", tylko brakiem asertywności ze strony kobiet. Nikt im nic nie każe.
Rozpatrując Twój przykład to kto rozkazał kobietom gotować? Czemu owe kobiety nie pójdą sobie na spacer poplotkować? Ba! Czemu to owe kobiety nie rozkażą facetom ugotować obiad? Wystarczy postawić faceta w sytuacji bez wyjścia i albo głoduje, albo robi obiad. Czemu owe kobiety tak nie postąpią i nie wychowają sobie facetów? Nikt tu nic kobietom nie zabrania, on same siebie ograniczają i to ich wina, że faceci sobie je wychowują, a nie odwrotnie.
Zresztą Twój przykład jest dość łagodny. Co powiedzieć o kobiecie która jest przez męża katowana niemiłosiernie i cały czas liczy, że mąż "się zmieni". Nawet jak takiej kobiecie zagwarantuje się możliwość odejścia, to w wielu przypadkach kobieta woli czekać na cud. Takie elementy w waszej psychice w mojej ocenie dyskwalifikują kobiety. I niczyja to wina, poza brakiem w kobietach asertywności. Oczywiście nie chcę generalizować, ale coś w tym przykładzie jest.
Zmiany zacznijcie od siebie...