Pestka_ napisał:
ciężką, powstałą w naturalny sposób, przypadłość?
Przypadłość powstałą w naturalny sposób, czyli w jaki? Jeśli ktoś choruje na nieuleczalną chorobę od urodzenia to wiadomo czego można się spodziewać w najbliższej przyszłości.
Pestka_ napisał:
Pozwoliłabyś tak po prostu umrzeć, w zgodzie z planem natury wobec tej osoby, czy modliłabyś się o to,żeby lekarzom udało się tę osobę uratować?
Każdy medal ma dwie strony. Pewnie, że wolałabym by ta osoba żyła, jednak często bywa tak, że lekarze są bezsilni w takich przypadkach i ta osoba po prostu umiera.
Tak jak pisałam, nie jestem przeciwna medycynie w ogóle, tylko w poszczególnych przypadkach.
9macan5 napisał:
Uhm. Dobra, załóżmy na moment, że jesteś ateistką i że po śmierci w twoim wyobrażeniu czeka Cię jedynie ciemność wieczna ciemność, bez uczuć, bez zmysłów.
Czy w takim wypadku nadal byś " znienawidziła " swoje życie ?
Nie rozumiem szczerze mówiąc. Prędzej mógłbyś się zapytać czy gdybym była wierząca, to znienawidziłabym swoje życie (chyba nie, skoro bym wiedziała, że coś jest po śmierci)? Wydaje mi się, że ateistom wszystko jedno, gdzie znajdą się po śmierci.
Pestka_ napisał:
Myślę, że skoro medycyna poszła naprzód, możemy z niej czerpać jak najwięcej i cieszyć się z tego. Jeśli ktoś ma zapędy do zupełnego poddawania się naturze w każdej sferze życia, powinien zostać amiszem, choć nie jestem pewna, czy oni tam wszyscy rzeczywiście leczą się tylko darami przyrody... ale może i tak.
Oczywiście, ale bardzo łatwo jest przegiąć w drugą stronę. Nie popadajmy w skrajności, nie sprzeciwiam się medycynie, tylko mam na myśli fakt, że kiedyś noworodki rodziły się wtedy, kiedy powinny a te co były słabsze po prostu umierały i dochodziło do poronienia. Są przypadki, że dzieci później są zdrowe, ale myślę, że niestety większość nie ma takiego szczęścia.