Zwiazek ateisty i osoby wierzacej?czy to sie moze udac?

Seu

Nowicjusz
Dołączył
11 Marzec 2012
Posty
38
Punkty reakcji
0
Miasto
Oława/Wrocław
Masz rację, że piszę z perspektywy osoby... oderwanej od życia religijnego i jestem w stanie powiedzieć, jak do tego podchodzę ja. Nie ma sensu? Podam przykład. Nigdy nie byłem zwolennikiem kolacji wigilijnnej, ale moja druga połówka co roku obchodzi ją w sporym gronie rodzinnym. NIE mam najmniejszego problemu z tym, żeby obchodzić święta w taki sposób, jak ona to robi. To po prostu większa kolacja. Z jednym zastrzeżeniem - musi być mięso;] I tak niemal wszyscy "katolicy" nie mają pojęcia, dlaczego nie je się mięsa w te dni. Na stole więc mięso ma stać, a jeśli ktoś nie chce go jeść, nie musi. Kompromis, pojmujesz? Nie muszę być żonaty, by móc mieć konkretne zdanie w tych kwestiach.
 

Brave

Recenzent
Moderator
Dołączył
1 Marzec 2007
Posty
19 988
Punkty reakcji
360
Miasto
lsm
Szkoda,że to forum stało się tak beznadziejne, a jeszcze 2 lata temu zaglądało się tutaj z przyjemnością i rozmawiało z ludźmi, którzy umieli rozmawiać, a nie tylko napadac.
też nad tym boleję...

seu jak widzę, stosujesz to o czym pisałem wcześniej czyli akceptację drugiej osoby z jej innością i jak rozumiem to działa, wiele lat?
 

Seu

Nowicjusz
Dołączył
11 Marzec 2012
Posty
38
Punkty reakcji
0
Miasto
Oława/Wrocław
Prawie 3 lata i nie sprawia najmniejszego problemu, ale może też dlatego, że dziewczyna nie jest fanatyczką. Chodzi bardziej o tradycję religijną, którą wyniosła z domu. Mnie to nie przeszkadza, a i ona do niczego mnie nie zmusza. I o to myślę chodzi. Aby i druga osoba była bardzo otwarta, wtedy takie sprawy nie zakłócają spokoju:]

Przepraszam za dubla. Niestety, przez Tapatalka nie idzie usunąć posta, a tylko go edytować...

połączyłem
 
W

wbutach

Guest
Udać się może, a nawet się udaje. Związek to sztuka kompromisów. W takim związku nie widzę miejsca na nudę i rutynę. Jeżeli tylko obie strony chcą słuchać + wzajemne zrozumienie + właściwie ustawione priorytety - wchodzę w to :)
 

slowami_bywam

Nowicjusz
Dołączył
30 Sierpień 2012
Posty
16
Punkty reakcji
0
Wiek
34
Miasto
Kraków
jeśli chodzi o Wasze wspólne przyszłe życie (biorąc pod uwagę że teraz dogadujecie się dobrze i akceptujecie swoje światoobrazy) chyba jedyna rzecz, którą warto jest jeszcze uwzględnić to to czy nic się na tym polu nie zmieni jeśli będziecie mieli dzieci - czy nie będzie się różnić w wizjach na ich wychowanie, co do reszty to jest przynajmniej moim zdaniem kwestia tylko i wyłącznie Waszych rozmów planów, poza tym nie da się ukryć że życie płata figle nawet będąc z osoba mocną wierzącą nie masz pewnosci czy powiedzmy po 10 latach małżeństwa nie okaże się że coś się zmieniło w jej wizji świata...
 

george13

Nowicjusz
Dołączył
5 Wrzesień 2012
Posty
21
Punkty reakcji
3
Miejmy szacunek do każdego przekonania ,nawet do ateistycznego.Siłą i zapalczywością niczego się nie wskóramy.
Najważniejsze ,aby mieć w swoim sercu miłość do siebie nawzajem i do innych,jeżeli będzie dane zmiany serca ateisty w serce gorące do Boga
to tak będzie ,jeżeli nie to widocznie tak musi być.Miłość jest fundamentem i istotom sprawy w każdym związku,życiu bez względu na wyznanie
czy poglądy.
Mówi o tym świetnie "Hymn o Miłości"

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił,
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
I choć bym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
:)
 

Seu

Nowicjusz
Dołączył
11 Marzec 2012
Posty
38
Punkty reakcji
0
Miasto
Oława/Wrocław
Ale pierdoły napisałeś... "nawet ateisty". No toś łaskawy. Równie dobrze można napisać. "Jeśli otworzysz umysł i odrzucisz swoja zabobony, które uparcie nazywasz religią". Miłość miłością, ale twoja wypowiedź jest stronnicza i nijak nie moźna się do niej odnosić. Miłość, o której piszesz, to miłość do drugiego człowieka, której naucza Książka. Temat dotyczy miłości dwóch ludzi. Nie "bliźnich", a kochanków. Hymn do miłości jest na tyle ogólny, że pasuje i tutaj. Niestety, Twoja wypowiedź nie.

Dużo tu słowa "miłość", wybaczcie jeśli razi w oczy.

PS Jeśli żadne z was nie jest fanatycznym wierzącym, jakim niektórzy zdają się być, lub ateistą (czyli krótko mówiąc - macie rozum), to to was nie poróżni. Zapewniam.
 

Ladyinblack

Nowicjusz
Dołączył
5 Marzec 2010
Posty
458
Punkty reakcji
7
Wiek
43
Troczę czasu mineło i ja sobie tez pewne rzeczy przemyślałam i rzeczywiście wiara nie powinna być tym co dzieli dwoje ludzi ale tu chodzi o coś innego: byłam teraz dwa tygodnie odwiedzic rodzine i starych znajomych - mój chlopal musial pracować więc pojechalam sama- i ten krótki pobyt dal mi dużo do myślenia.Myśle że każdy z nas ma w głowe utkaną jakaś koncepcje, jak by chcial żeby wyglądało jego dorosłe życie, owszem nie zawsze można wszystko spełnić ale z fundamentalnych rzeczy raczej trudno zrezygnowac, tak jest w moim przapadku. NIe mam nic przeciwko ateistą ale osobiście byłabym szczęśliwsza majac przy boku człowieka, który mógłby ze mna wszystko dzielić, również wiare. Dlatego raczej nie bede przy tej znajomosci obstawać. Oboje jesteśmi jeszcze na tyle młodzi że napewno znajdziemy partnerów, przy których nie będziemy mieli takich watpliwosci
 

wilk_szary

Nowicjusz
Dołączył
10 Październik 2010
Posty
139
Punkty reakcji
2
Wiek
35
Miasto
Tarnów
Myslę, że jeśli naprawdę komuś zależy na drugiej osobie to powinien ją stawiać ponad swoją wiarą. Nie znoszę gadania typu, że Bóg powinienen zawsze stać na pierwszym miejscu, bo według mnie to jest jedno wielkie nieporozumienie.
Jeśli ktoś z powodu różnicy w wyznaniu chce zrezygnowac, albo przynajmniej bierze pod uwagę rezygnacię z partnera, to znaczy, że wcale mu na tej osobie tak nie zależy i w takim wypadku lepiej jest się wcześniej rozejść, bo po co się męczyć.
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
to znaczy, że wcale mu na tej osobie tak nie zależy i w takim wypadku lepiej jest się wcześniej rozejść, bo po co się męczyć.

To znaczy, że powinien jednak żyć w swoim własnym świecie, pozbawionym akceptacji. I tam powinien szukać partnera.
 

przecajo

ja tetryk
Dołączył
22 Kwiecień 2009
Posty
3 329
Punkty reakcji
91
Wiek
64
Miasto
wielkamałopolska
To znaczy, że powinien jednak żyć w swoim własnym świecie, pozbawionym akceptacji. I tam powinien szukać partnera.
Ludzie w doborze partnera nie zwracają uwagi jedynie na wielkość poroża, koloryt ogona czy piękny trell.
Jeżeli traktujemy swoją wiarę poważnie a nie jak to powiedział
Seu Napisano 27 sierpień 2012 - 21:09 Chodzi bardziej o tradycję religijną,
Ciężko wyobrazić sobie swoje życie z człowiekiem którego podejście do religii jest inne lub nijako-wykpiwające.
Kompromis w takim przypadku prowadzi w jednym kierunku, wierzący odchodzi od wiary a niewierzący godzi się na inne menu i łaskawie pozwala na samotny spacer współmałżonka do kościoła.
Każdy wierzący będzie usiłował nawrócić człowieka którego kocha dla jego dobra. Jeśli zrezygnuje z tego to znaczy że wiara nie jest dla niego tak ważna jak ta właśnie "tradycja"
 

Seu

Nowicjusz
Dołączył
11 Marzec 2012
Posty
38
Punkty reakcji
0
Miasto
Oława/Wrocław
"Nawrócić człowieka dla jego dobra." Nie wiem, czy mam to wyśmiać, czy zbyć. Wielu wielce religijnych ludzi, ma w sobie potrzebę zmieniania innych. Pod siebie. To dopiero jest niedojrzałe i egoistyczne. Z takim człowiekiem z pewnością nie warto się wiązać. W związek powinno wchodzić się z pewną świadomością drugiego człowieka. Usiłując go zmienić, jak się twierdzi, dla jego dobra, jest kpiną. Nigdy by mi nie przyszło do głowy mówić partnerce, że jej wiara jest głupia i powinna ją porzucić. Na jakiej podstawie sądzisz, że działanie w drugą stronę jest dobre? Nie trudź się z odpowiedzią, to pytanie retoryczne.
 

Hanadai

Nowicjusz
Dołączył
17 Kwiecień 2012
Posty
801
Punkty reakcji
15
Przykry jest trochę fakt, że czasem religia poróżnia ludzi zamiast ich łączyć.
 

ALAN06

Nowicjusz
Dołączył
10 Październik 2011
Posty
1 196
Punkty reakcji
18
Nigdy nie byłem zwolennikiem kolacji wigilijnnej, ale moja druga połówka co roku obchodzi ją w sporym gronie rodzinnym. NIE mam najmniejszego problemu z tym, żeby obchodzić święta w taki sposób, jak ona to robi. To po prostu większa kolacja. Z jednym zastrzeżeniem - musi być mięso;

Kolację wigilijną,gdzie serwowano goloneczkę widziałem niedawo na komedii Stanisława Bareji.:D

Dlaczego musi być mięso? Czy musisz dać do zrozumienia swojej drugiej połówce i jej rodzinie,że tradycje jakie kultywują podczas tej jedynej w roku wieczerzy masz w głębokim poszanowaniu?;)


Przykry jest trochę fakt, że czasem religia poróżnia ludzi zamiast ich łączyć.

Według mnie to ortodoksyjny ateizm jednej ze stron najbardziej ich poróżnia.;)
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
Według mnie to ortodoksyjny ateizm jednej ze stron najbardziej ich poróżnia. ;)

Według mnie to skrajny debilizm i skur*ysyństwo drugiej ze stron i sam debilizm wojowania drugiej. Więc jest rozbieżność poglądów. Jak myślisz, dlaczego?

Może uda Ci się uświadomić, że ten fragment jest merytorycznie wart tyle, co zawartość szamba?
 

ALAN06

Nowicjusz
Dołączył
10 Październik 2011
Posty
1 196
Punkty reakcji
18
Według mnie to skrajny debilizm i skur*ysyństwo drugiej ze stron i sam debilizm wojowania drugiej. Więc jest rozbieżność poglądów. Jak myślisz, dlaczego?

Może uda Ci się uświadomić, że ten fragment jest merytorycznie wart tyle, co zawartość szamba?

Czasem w szambie można znależć coś wartościowego.
Trudno jednak doszukać się czegoś podobnego w wypowiedzi powyżej.
Kiedyś na ulicy usłyszałem takie zdanie:,,Ja tego :cenzura:....go skur.....na zap....le.''
Widzę tutaj analogie.;)
 

Wilk_LancaSter

wiek jest zmienną niezależną, od której wiele zale
Dołączył
18 Luty 2012
Posty
3 319
Punkty reakcji
40
Wilk szary napisał, że miłość trzeba stawiać nad swoją religią ...
A nad ateizmem też?
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
Czasem w szambie można znależć coś wartościowego.
Trudno jednak doszukać się czegoś podobnego w wypowiedzi powyżej.
Kiedyś na ulicy usłyszałem takie zdanie:,,Ja tego :cenzura:....go skur.....na zap....le.''
Widzę tutaj analogie. ;)

To efekty Twojej paranoi, lęku przed dążeniami ateistów do zniszczenia Twojej religii. Jasne, żyj w swoim niebezpiecznym świecie.
 
Do góry