Zwiazek ateisty i osoby wierzacej?czy to sie moze udac?

Ladyinblack

Nowicjusz
Dołączył
5 Marzec 2010
Posty
458
Punkty reakcji
7
Wiek
43
Czesc, pewnie ten temat byl juz poruszany wielokrotnie ale poniewaz sama mam taki problem, postanowilam poprosic tu rade, otoz: czy zwiazek osoby wierzacej i ateisty moze byc udany`? Jak kto wyglada w praktyce? nie chodzi mi tu o stronne formalna, wiem ze kosciol dopuszcza takie sluby ale ja martwie sie raczej o to co dzieje sie potem. Wiem ze aby taki zwiazek mogl sie udac potrzebna jest akceptacja i szacunek dla pogladow drugiej osoby ale przeciez jest wiele sytuacji w zyciu, w ktorych dwa rozniace sie od siebie swiatopoglady moga byc problemem np. wychowanie dzieci, czy udzial w tradycyjnych rytulalach itk. Czy moze mi ktos powiedziec jak to funktionuje w praktyce? Mam bardzo fajnego chlopaka, ktory w stuprocentych akceptuje moja religijnosc przy czym sam nie wierzy w Boga, sama nie wiem czy powinnam miec z tym problem, Bo niby liczy sie to jaki jest czlowiek ale przeciez wspolna wiara fundamentuje zwiazek.. pozatym boje sie problemow ktore potem sie pojawic, z gory dziekuje za pomoc
 

ALAN06

Nowicjusz
Dołączył
10 Październik 2011
Posty
1 196
Punkty reakcji
18
Na początek poczytaj sobie temat,,Wiara i ateizm'' od 34 postu.Znajdziesz sporo na zadane Twoje pytanie.;)
 

Ladyinblack

Nowicjusz
Dołączył
5 Marzec 2010
Posty
458
Punkty reakcji
7
Wiek
43
Przeczytalam i dalej jestem w punkcie wyjscia,oczywiscie nie oczekuje ze ktos mi podoba gotowe rozwiazanie ale moze jest ktos kto zna taki problem z autopsji. Chociaz musze przyznac ze argument ze kazde z rodzicow mowi robiezne rzeczy na temat Boga jest w jakis sposob przekonujacy. Tez trudno by mi sobie to bylo wyobrazic
 

BLyy

Bywalec
Dołączył
18 Styczeń 2010
Posty
392
Punkty reakcji
32
Może odnośnikiem byłyby dla Ciebie inne związki mieszane np. muzułmanin - chrześcijanka, chrześcijanin - muzułmanka, chrześcijanin - hinduska, żyd - chrześcijanka. Zamiast jakiejkolwiek z tych religii można wpisać ateista. Jeśli chcesz by taki związek się udał i był na całe życie musicie kilka spraw przemyśleć. Jak wychowacie dzieci? Bo ja ateista stawiam sprawę jasno - dziecko nie będzie chrzczone i będzie wychowywany bez przyuczania do konkretnej religii, natomiast nauczałbym dziecko o wszystkich religiach coś w rodzaju religioznawstwa. Jeśli by dziewczyna zgodziła sie z tym, to nie byłoby problemu. Tak samo jak chrześcijanka wstępuje w związek małżeński z muzułmaninem; gdzie dzieci są wychowywane na muzułmanów gdyż tak im nakazuje religia i przeważnie się inaczej nie chcą żenić; aczkolwiek są czasami wyjątki. Więc przeważnie to facet chce wychowywać dziecko według siebie narzucając partnerce; myślę, że jest to naturalnie biologicznie. Aczkolwiek są ateiści którzy zgadzają się na chrzest dzieci i wychowywanie w religii matki. Sprawę dzieci najlepiej przed ślubem przedyskutować by nie było rozczarowań później.
A sprawy poza dziećmi; to powiem z mojego punktu ateisty; ja nie miałbym najmniejszych przeciwności z religią współmałżonka a nawet bym ją wspierał w wierze. Jeśli byłaby muzułmanką pomagałbym jej w czasie ramadanu; jeśli chrześcijanką to uczestniczyłbym np. na wigilii ale uczestniczyłbym to dzień rodzinny czyli świecki; nie modliłbym się, nie śpiewał kolęd itp. Kolędę bym wpuszczał ale nie robił szopki udając wierzącego i na pewno ze swojej pensji nic bym nie dał.
Jak widać można iść na kompromis tylko trzeba porozmawiać. Ale są też ludzie którzy w pewnych rzeczach nie pójdą na kompromis; Ty sama możesz nie chcieć iść na pewne kompromisy a wtedy jedna ze stron musi ustąpić; a jak nie ustąpi to po co gryźć się razem przez całe życie w tych kwestiach i lepiej się rozstać. Pozdrawiam
 

ALAN06

Nowicjusz
Dołączył
10 Październik 2011
Posty
1 196
Punkty reakcji
18
Jak wychowacie dzieci? Bo ja ateista stawiam sprawę jasno - dziecko nie będzie chrzczone Jeśli by dziewczyna zgodziła sie z tym, to nie byłoby problemu.

jeśli chrześcijanką to uczestniczyłbym np. na wigilii ale uczestniczyłbym to dzień rodzinny czyli świecki; nie modliłbym się, nie śpiewał kolęd itp. Kolędę bym wpuszczał ale nie robił szopki udając wierzącego i na pewno ze swojej pensji nic bym nie dał.

Jak widać można iść na kompromis tylko trzeba porozmawiać.

Masz przykład pierwszego kompromisu.
Nieochrzczone dziecko,bez możliwości wychowywania w wierze.
Wigilia rodem z komedii Bareji,gdzie spożywano goloneczkę i śpiewano,,podmoskiewski zmierzch'':D
Pozwoliłby Ci przyjąć księdza,ale bez ,,szopki''.Szopka by się zaczeła, jakby się ksiądz dowiedział,że masz nieochrzczone dzieci.
Poszłabyś na taki kompromis? :niepewny:
 

Hanadai

Nowicjusz
Dołączył
17 Kwiecień 2012
Posty
801
Punkty reakcji
15
Moim zdaniem taki związek nie może się udać, no chyba że strona wierząca jest niepraktykująca ;)
 

oniryczna

Nowicjusz
Dołączył
21 Maj 2011
Posty
55
Punkty reakcji
5
Wiek
32
Więc przeważnie to facet chce wychowywać dziecko według siebie narzucając partnerce; myślę, że jest to naturalnie biologicznie.
Naturalnie biologicznie? Przeważnie każdy człowiek chce wychowywać dziecko według własnego przekonania. A religia to nie nazwisko, niekoniecznie trzeba ją przejąc po ojcu. Cały ten wywód przypomina mi przemowę: "Moja racja jest mojsza niż twojsza, bo moja racja jest najmojsza". Tak to wygląda, mówisz o kompromisie, ale o kompromisie partnerki, bo sam masz już wszystko ustalone. Czy katoliczka, która uważa chrzest za sprawę tak drugorzędną, by ją pominąć, jest wciąż katoliczką?

Jak widać można iść na kompromis tylko trzeba porozmawiać. Ale są też ludzie którzy w pewnych rzeczach nie pójdą na kompromis; Ty sama możesz nie chcieć iść na pewne kompromisy a wtedy jedna ze stron musi ustąpić; a jak nie ustąpi to po co gryźć się razem przez całe życie w tych kwestiach i lepiej się rozstać. Pozdrawiam
Pozdrawiam i ja.

Wigilia rodem z komedii Bareji,gdzie spożywano goloneczkę i śpiewano,,podmoskiewski zmierzch'' :D
Pozwoliłby Ci przyjąć księdza,ale bez ,,szopki''.Szopka by się zaczeła, jakby się ksiądz dowiedział,że masz nieochrzczone dzieci.
Rozbawił mnie ten przykład... Jak widać, takie śluby są dopuszczalne, ale kiepsko się to kończy. Ostatecznie wychodzi na to, że musisz żyć niezgodnie ze swoimi przekonaniami, bo kompromis Cię ogranicza.

Moim zdaniem taki związek nie może się udać, no chyba że strona wierząca jest niepraktykująca ;)
Wierząca (...) niepraktykująca?! A widziałaś kiedyś białego kruka? Nie rozumiem tego pojęcia. Albo się wierzy, albo nie... Jak można wierzyć i niewierzyć jednocześnie...
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
1. Jak dla mnie związek taki jest możliwy, jeśli nie jesteś przesadnie wierząca. Nie chodzi mi o "przesadną zgodność z naukami" ale o fanatyzm, o zaślepienie już bardziej niż wiarę. Jeżeli będziesz próbowała za wszelką cenę wieszać krzyże na każdej ścianie i nawracać dzień w dzień partnera w obawie, że skończy w Piekle, związek nie ma szans. To samo w przypadku ateisty. Jeśli jest wrogiem religii, jeśli jest pokrewny w poglądach lub w stanie umysłu użytkownikowi BLyy, związek nie ma szans. Natomiast jeśli oboje potraficie oddzielić poglądy od wspólnego życia, nie wchodzić z butami do swoich przekonań i nie rozpoczynać kłótni w tym temacie, możecie bez problemu stworzyć udany związek.

2. Osobiście nie miałbym zupełnie nic przeciwko ochrzczeniu dzieci. Miałbym jednak sprzeciw, gdyby partnerka za wszelką cenę próbowała ich zachować przy wierze i trzymać na smyczy, gdy dzieci będą już dorosłe i same będą mogły zadecydować o tym, czy wierzą, czy nie.

3. Oniryczna - osoba wierząca to osoba wierząca w Boga lub bogów. Niepraktykująca to taka, która nie chodzi na zgrupowania religijne. Jedno nie wyklucza drugiego.
 

BLyy

Bywalec
Dołączył
18 Styczeń 2010
Posty
392
Punkty reakcji
32
Naturalnie biologicznie? Przeważnie każdy człowiek chce wychowywać dziecko według własnego przekonania. A religia to nie nazwisko, niekoniecznie trzeba ją przejąc po ojcu. Cały ten wywód przypomina mi przemowę: "Moja racja jest mojsza niż twojsza, bo moja racja jest najmojsza". Tak to wygląda, mówisz o kompromisie, ale o kompromisie partnerki, bo sam masz już wszystko ustalone. Czy katoliczka, która uważa chrzest za sprawę tak drugorzędną, by ją pominąć, jest wciąż katoliczką?

Czytaj ze zrozumieniem bo coś ci słabo idzie. Pisałem wyraźnie, że wielu facetów chce rządzić; tak jest od początku ludzkości i wielu też to wynosi z domu. Jednak zaznaczyłem, że nieraz zdarza się, że jest inaczej i to facet ustępuje. Dlatego potrzebna jest rozmowa. I nie wciskaj w czyjeś usta o tym, że kompromis jest możliwy tylko w jedną stronę. Moja przyjaciółka jest z muzułmaninem; i ona wie, że on nie będzie z nią jeśli dziecko nie będzie muzułmaninem i się z tym zgodziła; natomiast w kwestii swojego ateizmu bo jest ateistką nic sobie nie da narzucić by sama przeszła na islam. W kwestii wiary ktoś musi ustąpić, kompromis jest tylko możliwy w przypadku praktykowania swej religii przez siebie samego; bo dziecko nie może być pół chrześcijańskie a pół niewierzące; czy pół muzułmańskie czy pół chrześcijańskie.

Alan
Masz przykład pierwszego kompromisu.
Mówiłem za siebie wtedy, że ja w kwestii ochrzczenia bym nie ustąpił. Jednak zaznaczałem, że różni są ludzie i się mogą zgodzić nawet niewierzący. Nawet muzułmanin może się zgodzić ochrzcić dziecko ale jest to bardzo rzadkie i zazwyczaj tylko wtedy kiedy kobieta ma bardzo duży wpływ na niego; i często rodzina tego męża nie wie o tym jaka jest prawda. Przeważnie jak kobieta bierze sobie męża innej wiary to przeważnie dzieci mają religię po ojcu; w przypadku muzułmanina prawie zawsze; ja się w tej kwestii niczym nie różnie od muzułmanina. Bo ktoś musi zrezygnować; w tej kwestii nie ma kompromisu; albo jedna strona albo druga; więc o żadnym kompromisie mowy być nie może. Natomiast w innych kwestiach jest możliwy kompromis.
Bo czym się będzie różnić to, jeśli partnerka postawi sprawę jasno, że chce by było chrześcijańskie; i albo się zgodze albo nie będzie moją żoną. Jeśli już skomentowałeś moją wypowiedzieć jako: Masz przykład pierwszego kompromisu; to jak w tej kwestii widzisz kompromis? Pół niewierzące i pół chrześcijańskie? Znasz jakieś wyjście bo ja nie? Zawsze musi ustąpić jedna osoba w kwestii wiary dziecka; nie ma innego wyjścia.

Nieochrzczone dziecko,bez możliwości wychowywania w wierze.
Wigilia rodem z komedii Bareji,gdzie spożywano goloneczkę i śpiewano,,podmoskiewski zmierzch'' :D
Pozwoliłby Ci przyjąć księdza,ale bez ,,szopki''.Szopka by się zaczeła, jakby się ksiądz dowiedział,że masz nieochrzczone dzieci.
Ksiądz ma przede wszystkim odwiedzić wiernego; a że jego reszta rodziny jest niewierząca to nie powinno go obchodzić; jeśli go interesuje na tyle by nie odwiedzić to świadczyć będzie źle o księdzu; a nie o tej osobie. Sam pewnie też słyszałeś o wielu ateistach co obchodzą wigilię; jedni nawet na pokaz chodzą do kościoła; czy zgadzają się na ochrzczenie dzieci bo prosi o to współmałżonek; i oni wszyscy traktują to jako wyjątkowe spotkanie z rodziną które dla wielu jest rzadkie.
Paweł wiedział o rodzinach gdzie jedno jest wierzące a reszta nie:
Jeśli któryś z braci ma żonę niewierzącą i ta chce razem z nim mieszkać, niech jej nie oddala! Podobnie jeśli jakaś żona ma niewierzącego męża i ten chce razem z nią mieszkać, niech się z nim nie rozstaje! Uświęca się bowiem mąż niewierzący dzięki swej żonie, podobnie jak świętość osiągnie niewierząca żona przez "brata". W przeciwnym wypadku dzieci wasze byłyby nieczyste, teraz zaś są święte 1 Kor 7, 12-14
- uważasz, że szopką są takie rodziny gdyby ksiądz miał przyjść? Bo według Pawła takie rodziny są uświęcone; małżonek i dzieci niewierzące; czy to nie jest wystarczający powód by ksiądz przyszedł do swojej wiernej i szczerze porozmawiać? Taka osoba wtedy walczy o zbawienie zarówno męża i dzieci nawet jak są nie wierzące tym, że jest łączy ich święty związek małżeński i dzieci; czy to nie wystarczający powód by ksiądz przyszedł i wspierał oraz dodawał jej otuchy?
 

Oxar

Nowicjusz
Dołączył
20 Listopad 2011
Posty
205
Punkty reakcji
5
Ocenić na chłodno w takim przypadku by wypadało zarówno siebie jak i partnera przyszłego,czy tolerancja-przeciwieństwo fanatyzmu jest Waszą mocną stroną.
I też,czy nietolerancja innych przeszkadzać nie będzie.
 

Hanadai

Nowicjusz
Dołączył
17 Kwiecień 2012
Posty
801
Punkty reakcji
15
Jedyne, co mi się w dyskusji nie spodobało, to stwierdzenie, że dziecko przejmuje (najczęściej) wiarę bądź jej brak po ojcu... jakby przekonania matki były mniej ważne... Smutne, ale prawdziwe.
 

ALAN06

Nowicjusz
Dołączył
10 Październik 2011
Posty
1 196
Punkty reakcji
18
Mówiłem za siebie wtedy, że ja w kwestii ochrzczenia bym nie ustąpił. Jednak zaznaczałem, że różni są ludzie i się mogą zgodzić nawet niewierzący.

Odniosłem się do Twojej propozycji kompromisu, który dla mnie nim nie jest.Widzę tutaj raczej dyktat.
Chrzest jest pierwszym krokiem i podstawą naszej wiary,na który Ty nie wyrażasz zgody.
A Twój gest o przyjmowaniu księdza to bardzo mało istotny szczegół.
Kiedy jako ministrant chodziłem po kolędzie, to wszędzie tam gdzie były dzieci na stole leżały zeszyty do religii.Na końcu dzieci otrzymywały św.obrazek.Jak sobie wyobrażasz taką wizytę.Sytuacja dla wszystkich byłaby co najmniej niezręczna.
Już lepiej jakby w takim przypadku kobieta sama przyjęla księdza i wytłumaczyła w jakiej jest sytuacji.
Wątpię,aby jakaś kobieta poszła na zaproponowany przez Ciebie kompromis.

Jak dla mnie to związek taki może być udany,jezeli osoba niewierząca jest mało zaangażowana,po prostu jej to zwisa. Nie musi chodzić do kościoła,ale pojawi się na chrzcie,potem za parę lat na komunii.A wychowaniem w wierze zajmuje sie druga osoba.
Znam takie przypadki kiedy tylko matka przyprowadza dzieci do kościoła, bo ojciec jest niewierzący. :tongue:
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
Czyli Alanie jesteś podobny w przekonaniu do usera BLyy, tylko w drugą stronę. Też niedobrze.
 

Bluesia

Bywalec
Dołączył
30 Marzec 2012
Posty
2 124
Punkty reakcji
127
Mam bardzo fajnego chlopaka, ktory w stuprocentych akceptuje moja religijnosc przy czym sam nie wierzy w Boga, sama nie wiem czy powinnam miec z tym problem, Bo niby liczy sie to jaki jest czlowiek ale przeciez wspolna wiara fundamentuje zwiazek.. pozatym boje sie problemow ktore potem sie pojawic, z gory dziekuje za pomoc

Wszystko zależy od Ciebie, partnera i rodziny czy znajomych. Jeżeli nie ma fanatyzmu, jest tolerancja i uczucie, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby być razem. Znam bardzo dużo takich i innych związków. Są szczęśliwi, chociaż różni ich religia czy jej brak. Przede wszystkim wiele ich łączy, zwłaszcza uczucie i szacunek.
 

ALAN06

Nowicjusz
Dołączył
10 Październik 2011
Posty
1 196
Punkty reakcji
18
Czyli Alanie jesteś podobny w przekonaniu do usera BLyy, tylko w drugą stronę. Też niedobrze.

Ale wtedy gdy jedna osoba jest obojętna najłatwiej o komromis.
Może być też tak ,że jedna osoba jest takim obojętnym niepraktykującym ,,katolikiem''.Wtedy nieochrzczenie dzieci nie będzie miało dla niej dużego znaczenia.Ale to raczej rzadkie przypadki. :tongue:
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
Tak, ale to co powiedziałeś zabrzmiało po prostu tak, jakbyś oczekiwał obojętności od strony niereligijnej, zakładając z góry, że to wierzący ma większe prawa. W ten sposób to odebrałem.
 

BLyy

Bywalec
Dołączył
18 Styczeń 2010
Posty
392
Punkty reakcji
32
Odniosłem się do Twojej propozycji kompromisu, który dla mnie nim nie jest.Widzę tutaj raczej dyktat.
Ale mówiłem o kompromisie w sensie wyznawania przez współmałżonka swojej religii. Bo niektórzy mogą się nie godzić na obchodzenie wigilii nawet w świecki sposób i w ten sposób małżonek wierzący musi albo zrezygnować ze świąt albo bez współmałżonka je obchodzić. Dlatego takie kompromisy są ważne. Dużo częściej trzeba iść na kompromis jeśli współmałżonek będzie innej kultury np. Arabka muzułmanka, Hinduska wyznająca rodzimą religię, Japonka buddyjka, Żydówka itp. Wtedy trzeba być bardzo wyrozumiałym bo się na pewno nie uda; nawet często się może nie udać jeśli oboje wyznają tą samą religię a są z innego kręgu kulturowego. Natomiast w przypadku dzieci nie ma kompromisu; albo się je wychowa w jednej religii lub żadnej; ktoś musi ustąpić; a reszta to kompromisy z którymi autorka tematu powinna sobie poradzić bo domniemam, że oboje są Polakami i się dobrze znają.

A Twój gest o przyjmowaniu księdza to bardzo mało istotny szczegół.
Kiedy jako ministrant chodziłem po kolędzie, to wszędzie tam gdzie były dzieci na stole leżały zeszyty do religii.Na końcu dzieci otrzymywały św.obrazek.Jak sobie wyobrażasz taką wizytę.Sytuacja dla wszystkich byłaby co najmniej niezręczna.
Już lepiej jakby w takim przypadku kobieta sama przyjęla księdza i wytłumaczyła w jakiej jest sytuacji
Uważasz, że ludzie niewierzący nie są wstanie przyjąć księdza? Oczywiście wtedy ksiądz może zapomnieć o kopercie z pieniędzmi, tak samo ministranci. Uważasz, że ksiądz może przyjść tylko wtedy gdy dziecko jest wierzące? Bo ważny jest zeszyt i obrazek? Co jest najważniejsze w kolędzie? Jaki jest jej pierwotny cel? Taką rzecz można wyjaśnić księdzu jaka jest sytuacja w rodzinie i nie powinien z tego powodu robić problemów jeśli wierna katoliczka/katolik księdza oczekuje

Wątpię,aby jakaś kobieta poszła na zaproponowany przez Ciebie kompromis.
W przypadku dzieci to nie jest kompromis tylko ktoś musi ustąpić jak mówiłem. Dziecko nie może być w 50% katolikiem i w 50% ateistą; tak samo inne proporcje jak 70% katolikiem a 30% ateistą bo jest to bezsensu. To tak jakby zaproponować chrzest, do kościoła może chodzić ale do komunii świętej zabronić chodzić. To jest bezsensu. Natomiast inne sprawy poza dzieckiem jak najbardziej są do pogodzenia. Ja sam miałem styczność z głęboko wierzącą dziewczyną, która mogłaby się związać z niewierzącym i dziecko wychowywać bez przynależności do religii katolickiej; jednak by dziecko poznawało wszystkie religie świata a jak będzie pełnoletnie samo wybrało swoją drogę życia - co ja również popieram. Oczywiście takich ludzi jest mało ale są.

Jak dla mnie to związek taki może być udany,jezeli osoba niewierząca jest mało zaangażowana,po prostu jej to zwisa. Nie musi chodzić do kościoła,ale pojawi się na chrzcie,potem za parę lat na komunii.A wychowaniem w wierze zajmuje sie druga osoba.
Znam takie przypadki kiedy tylko matka przyprowadza dzieci do kościoła, bo ojciec jest niewierzący.
Niczym się ta rodzina nie różni od tym za czym my optujemy; Ty za religią a ja za bez. W tej kwestii ojciec po prostu pozwolił.

Ale wtedy gdy jedna osoba jest obojętna najłatwiej o komromis.
Może być też tak ,że jedna osoba jest takim obojętnym niepraktykującym ,,katolikiem''.Wtedy nieochrzczenie dzieci nie będzie miało dla niej dużego znaczenia.Ale to raczej rzadkie przypadki. :tongue:
Ja Alanie tak chętnie nie optował za osobami niepraktykującymi lecz wierzącymi :nuke:. Bo co jak taka osoba jak niepraktykujący katolik będzie wychowywał dziecko bez religii gdyż tego chciał niewierzący współmałżonek; a po latach małżeństwa kiedy też będą dzieci nagle pogłębi swoją wiarę i wtedy może dojść do konfliktów w rodzinie bo będzie chciał również narzucić dziecku swoje poglądy. I co wtedy rozwód? Ale oczywiście tak nie musi być. Ale sam czytałem na forum muzułmańskim co jedna chrześcijanka została żoną muzułmanina niepraktykującego; lecz ona zaznaczyła, że dzieci będą chrześcijańskie na co on się zgodził. Kiedy urodziło się dziecko to jej powiedział, że zostanie muzułmaninem dziecko bo co by jego rodzina powiedziała jakby nie zostało muzułmaninem. Taki psikus po latach jej zrobił. Kobieta się wkurzyła i się rozwiodła a dzieci ma przy sobie. Jest zawsze szansa, że z niepraktykującego może stać się praktykujący. Dlatego moim zdaniem lepiej wziąć sobie osobę po której wiesz czego się możesz spodziewać; wierząca praktykująca lub nie wierzący; bo wiesz na czym stoisz. A jeśli się nie dogadają to się rozstaną; a jak się dogadają tym lepiej. Ale to jest tylko moje osobiste zdanie. Pozdrawiam
 

Ladyinblack

Nowicjusz
Dołączył
5 Marzec 2010
Posty
458
Punkty reakcji
7
Wiek
43
No to male uzupelnienie, bylam dzis u znajomego ksiedza, zeby sie poradzic, istnieja sluby koscielne miedzy ateistami i osobami wierzacami. Strona niewierzaca musi jedynie zobowiazac sie do tego ze nie bedzie przeszkadzac w wychowaniu dzieci w religi katolickiej. U nas nie bylby to problem, bo tak jak wspomnialam, moj chlopak nie ma nic przeciwko mojej religii. Pewnie zebym wolala abysmy razem chodzili do kosciola i oboje wychowywali dzieci we wspolnej wierze ale chyba nie mozna sie tylko tym kierowac, co mnie bardzo zaskoczylo i jednoczesnie dalo do myslenia, to sposob patrzenia ow ksiedza na calokszalt sytuacji. Jego zdaniem jest w tym bozy palec, ze spotkalam na swojej drodze takiego czlowieka, moze pokazujac ile daje wiara sam z czasem zacznie chciec wierzyc, tylko czy to mozliwe? i czy wogole da sie tak zyc?juz sama nie wiem co mam myslec
 

Hanadai

Nowicjusz
Dołączył
17 Kwiecień 2012
Posty
801
Punkty reakcji
15
Ladyinblack napisał:
Jego zdaniem jest w tym bozy palec, ze spotkalam na swojej drodze takiego czlowieka, moze pokazujac ile daje wiara sam z czasem zacznie chciec wierzyc, tylko czy to mozliwe? i czy wogole da sie tak zyc?juz sama nie wiem co mam myslec
To idzie też w drugą stronę. Może twój chłopak myśli sobie, że skoro już się z tobą związał, to uda mu się wyrzucić z ciebie te wszystkie głupotki? :D

Mimo wszystko cieszę się, że istnieją tacy ludzie jak wy. To świetny dowód na to, że człowiek jest w stanie zaakceptować partnera w całości z tego jednego małego powodu - bo go kocha. To jest piękne. Gratuluję :)
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
Czy wierzysz, czy nie wierzysz, nie ma nic wspólnego z tym, jak chcesz aby było. Więc chcieć uwierzyć to on sobie może bez problemu.
 
Do góry