znalazłem portfel z 2000zł, kolega chce wziąć, ja chcę oddać

vikt0r

Nowicjusz
Dołączył
17 Lipiec 2012
Posty
2
Punkty reakcji
0
Witam. W pracy znajduję różne rzeczy. Czasem są to portfele. Do tej pory znalazłem 3.

W pierwszym było kilkadziesiąt złotych bez dokumentów. Podzieliliśmy się wtedy z moim dobrym kolegą, z którym akurat wtedy pracowałem.

W drugim były dokumenty, ale nie było pieniędzy. W ciągu kilkudziesięciu minut zgłosiła po niego właścicielka i była zmartwiona brakiem pieniędzy. Najprawdopodobniej ktoś wyjął pieniądze z portfela zanim my go znaleźliśmy.

Trzeci portfel znalazłem kilka dni temu. Od razu pochwaliłem sie koledze, z którym wtedy pracowałem, bo nie spodziewałem się, że aż takie będę miał z tym problemy. Gdy już wiedział, że go znalazłem, obejrzałem portfel bez jego obecności. Powiedziałem mu, że jest w nim komplet dokumentów i blisko 2000 zł. Jego decyzja była szybka: jeśli nikt się nie zgłosi, to kasę dzielimy, a dokumenty wysyłamy pocztą do właścicielki. Potem jeszcze on obejrzał dokumenty od samochodu. Stwierdził, że jeśli studentka jeździ 7-letnim samochodem, to na pewno nie jest biedna. Na koniec powiedział, żebym nikomu o tym nie mówił, nawet "starym" (czyli rodzicom). Wziąłem portfel do domu i na spokojnie go przejrzałem. Znalazłem kartę honorowego krwiodawcy, zezwolenie na pobranie narządów oraz kilka katolickich obrazków. Potem on jeszcze do mnie dzwonił trzy razy i zapewniał mnie, że sprawa przycichła, że nikt się nie zgłasza. Ja zaproponowałem, żebyśmy wzięli po 200 zł na głowę, a resztę oddali. Powiedział - moim zdaniem nawet całkiem słusznie - że minęło już tyle czasu, że teraz nawet głupio by było przynać się. Dodał też "znalezione nie kradzione". I cały czas powtarzał, żebym nikomu o tym nie mówił.







- Przyjęte jest u nas w firmie, że znaleziskami się dzielimy po połowie. Tylko ciekawe, czy on by się podzielił, gdyby znalazł 2000 zł.

- Czy być lojalnym wobec kolegi z pracy czy raczej wobec zupełnie obcej dziewczyny? Dodam, że to właściwie nie jest mój kolega. Po prostu przypadkowy koleś, z którym pracuję.

- Jeśli chodzi o nie mówienie nikomu o tej sprawie, to dałem mu się sterroryzować. Mam problem, bo nie mam z kim o tym porozmawiać i muszę szukać pomocy na forum internetowym. On wiedział, co robi, bo gdybym się poradził rodziców, to pewnie by kazali oddać. A on pewnie już wszystkim kumplom się pochwalił, że niedługo skapnie mu tysiączek od frajera z roboty.

- Boli mnie, że kasą muszę się podzielić akurat z tym gościem. Już zapowiedział, że kaska mu się przyda na wakacje. Sam ubiera się w ciuchy Nike, DC, Nervous. Pali papierosy, pije alkohol. Wolałbym podzielić się z innym kolegą, z którym znaleźliśmy pierwszy portfel. Tamten buduje dom i jemu pieniądze by się przydały - wydałby je rozsądnie, a nie przetańczył.

- Kiedyś oglałem film, w którym bezdomny znajdował różne rzeczy i mówił, że jeśli ktoś je zgubił, to znaczy, że nie jest godzien, by je mieć. To takie głupie usprawiedliwianie się.

- Z jednej strony chciałbym oddać pieniądze, ale wiem, że jeśli nie oddam, to dostanę połowę. To jest kusząca perspektywa.

- Czy to, że "na biednego nie trafiło" jest jakimkolwiek usprawiedliwieniem?

- Czy "znalezione nie kradzione" jest jakimkolwiek usprawiedliwieniem? Ale jeśli znam jej nazwisko, adres i mam możliwość oddania zguby, a z premedytacją tego nie robię, to tak jakbym ukradł?

- Wpadłem też na pomysł, żeby dziewczynę znaleźć na fejsie i powiedzieć, że mamy jej portfel i żeby się zgłosiła, ale nie mówiła, że jej dałem cynk. Wtedy byśmy oddali. Czy to jest głupi pomysł?

- Czy może lepiej pojechać do tej dziewczyny do domu? To jest drugi koniec Polski, ale będzie przygoda.
 

Whateva

Wyjadacz
Dołączył
25 Luty 2008
Posty
4 915
Punkty reakcji
347
Wiek
34
Kup mi diablo III, a z resztą zrób co chcesz.

Tak poważnie - ja na Twoim miejscu bym oddał. Ale ja, to tylko ja. :) Jeśli dziewczyna jest ładna, to możesz spróbować do niej zadzwonić i pojechać. A nóż spędzicie fajnie czas i będzie coś z tego. :p

Dodatkowo zawsze możesz liczyć na troszkę pieniędzy za uczciwość.
 

Maniek_ko

Nowicjusz
Dołączył
18 Listopad 2006
Posty
116
Punkty reakcji
1
Wiek
34
Miasto
podlaskie
Odlicz 10 % znaleźnego + koszty wysyłki do właścicielki, a resztę odeślij. Nie wiadomo, może Tobie kiedyś coś takiego się zdarzyć, a wszystko co zrobiliśmy do nas wraca...;)
 

Jendrula

Haps!
Dołączył
15 Listopad 2008
Posty
1 083
Punkty reakcji
549
Ja bym nic nie odliczał, tylko oddał i już :p Nawet jak dziewczyna biedna nie jest to jej sprawa, skoro tyle ma to może zdobyła to ciężką pracą?
Raczej nie można jej tego odbierać. Pojedź do niej, oddaj i może dostaniesz znaleźne :p
 

vikt0r

Nowicjusz
Dołączył
17 Lipiec 2012
Posty
2
Punkty reakcji
0
No ok, takich odpowiedzi się spodziewałem. Tylko w żaden sposób nie nawiązują one do mojego postu.

Ja bym już dawno oddał, ale nie oddaję, bo naciska na mnie ten kolega z pracy, który twierdzi, że należy przeczekać i jeśli w ciągu kilku dni nikt się nie zgłosi, to wtedy podzielić kasę, a dokumenty odesłać pocztą.

Nawet jeśli bym bez jego wiedzy odesłał całość właścicielce (dokumenty w listem poleconym albo kurierem, a pieniądze przekazem pieniężnym), to by twierdził, że mu "ukradłem" 1000 zł, który mu się należał i może by żądał zwrotu. Nie wiem, co to za typek i czy nie naśle na mnie jakiejś ekipy.

Chodzi mi o to, że jeśli u nas w firmie przyjęta jest zasada, że znalezionymi rzeczami dzielimy się po pół, to znaczy, że najpierw się dzielimy, a potem dopiero każdy wedle swojej moralności zrobi ze swoją dolą co chce. Czyli on swój tysiączek zatrzymuje, a ja swój oddaję właścicielce, bo tak mi każe sumienie.

Chodzi o to, czy zasada dzielenia się jest nadrzędna wobec zasady oddawania zguby znalazcy.

I jeszcze jedno. Ten portfel znalazłem ja, więc można powiedzieć, że jest mój. Czy raczej uznać, że jest on nasz wspólny, bo znaleźliśmy go wspólnie.

Ten mój kolega z pracy mówi, że gdyby on zgubił portfel ze wszystkim swoimi dokumentami i z taką ilością pieniędzy, to by zrobił wszystko co mógł, żeby je odzyskać. Odwiedziłby wszystkie miejsca w których był i w których mógł go zgubić.

W tym portfelu była: legitymacja studencka, dowód osobisty, prawo jazdy, dowód rejestracyjny samochodu, karta honorowego krwiodawcy.

Mówi, że jej nie zależy, bo nie było jej u nas. Biednego ratuje 20 złotych, a bogatemu to czasem nawet 20000 zł to za mało.

Trochę też dziwne może być to, że tak długo zwlekałem z oddaniem (niedługo minie tydzień od znalezienia), ale w sumie dla niej nie będzie się liczyć, dlaczego tak długo zwlekałem, ważne że ktoś zwrócił jej pieniądze i dokumenty.


Portfel leży u mnie i powiedziałem temu koledze z pracy, żeby poczekać do soboty.

Nie wiem, co robić.

Chyba powiem rodzicom i oni zadecydują co robić, bo ja nie potrafię podjąć decyzji.
 
Dołączył
25 Marzec 2012
Posty
1 108
Punkty reakcji
186
A Ty pracujesz w biurze rzeczy znalezionych czy co? Może ona zwyczajnie nie wie gdzie szukać. To, że się do was nie zgłosiła nie znaczy, że jej nie zależy.

Ty znalazłeś portfel, decyduj.

Jeśli Ci to pomoże to faktycznie skonsultuj się z rodzicami.

Popieram zdanie reszty - oddaj.
 

lightinside

Bywalec
Dołączył
4 Marzec 2012
Posty
352
Punkty reakcji
38
Wiek
32
Miasto
pod krą...
Ten kolega jest jakiś dziwny...

ja myślałam że zgubiłam portfel z baaa.... 750 zł nawet nie wiesz jak ja to przeżywałam, to nie były pieniądze ot tak, JA JE WPŁACIĆ musiałam.

Nie wazne w sumie, czy potrzebuję czy nie to jej własność...

Wyślij, POLECONYM, pokaż koledze kwitek, jakby się stawiał rzuć tekst ze namowa do przestępstwa jest karalna.
 
M

MacaN

Guest
Olej kolegę, wsiądź w auto i oddaj osobiście całość. To jedna opcja.

Druga opcja jest taka, że wyciągasz powiedzmy 500 zł. Do środka wkładasz kartkę, że znalazłeś portfel i wziąłeś tyle i tyle pieniędzy i wysyłasz. Kolegę oczywiście nadal zlewasz, bo to w końcu nie twój kolega. Zero kombinacji.

Śpiesz się, bo ta osóbka może zacząć wyrabiać nowe dokumenty i na nic zda się twoje oddanie ich, jak tamte już będą w drodze i będą opłacone :p
 

Mroczny Ktoś

Nowicjusz
Dołączył
25 Czerwiec 2012
Posty
56
Punkty reakcji
2
Wiek
34
Ja się wypowiem.

Powyżej opisana przez Ciebie czynność jest złamaniem prawa (wykroczeniem). Na Tobie ciąży prawny obowiązek by zwrócić ten portfel wraz z zawartością (wybacz ale wasz układ o podziale pieniążków znalezionych jest lekko kryminogenny).

KC:
Art. 184. § 1. Pieniądze, papiery wartościowe, kosztowności oraz rzeczy mające wartość naukową lub artystyczną znalazca powinien oddać niezwłocznie na przechowanie właściwemu organowi państwowemu, inne zaś rzeczy znalezione - tylko na żądanie tego organu.

KK:
Art. 284. § 1. Kto przywłaszcza sobie cudzą rzecz ruchomą lub prawo majątkowe, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
§ 3. W wypadku mniejszej wagi lub przywłaszczenia rzeczy znalezionej, sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

- pozwoliłem sobie zamieścić para. 1 do art. 284 KK, bo naprawdę różnie w takich sprawach bywa…
 

Sensibles

Nowicjusz
Dołączył
3 Luty 2012
Posty
87
Punkty reakcji
1
Miasto
Szczecin
Tak jak napisał poprzednik - jeżeli weźmiecie sobie te pieniądze, to dopuścicie się przestępstwa, które jest karalne.
Poza tym, popatrz ze swojej perspektywy - może teraz Cię kusi, ale jak już podzielicie się to kasą, to z czasem będziesz miał wyrzuty sumienia. Radziłabym skontaktować się z dziewczyną i oddać portfel. Jeżeli obawiasz się gniewu i zje*ki ze strony kolegi - skontaktuj się z nią przez facebooka. Chyba, że nie ma konta, tak też może być ;)
Nie radzę wysyłać pocztą, bo wiadomo, poczta to poczta i zawsze jest ryzyko, że portfel do niej nie trafi, wtedy dopiero będzie problem.
I koledze zawsze możesz powiedzieć, że dziewczyna się po portfel zgłosiła. I tyle. Nie musi wcale znać szczegółów :)
A jedź do niej, przygodę będziesz miał, a może i poznasz fajną dziewczynę :)
Na pewno ja bym sobie tego portfela nie zostawiła, ani nie dzieliłabym pieniędzy itd., tylko bym oddała. Z czystej uczciwości. A tak jak już ktoś wcześniej napisał, możesz liczyć na "parę groszy" za uczciwość, i wtedy się najwyżej podzielisz z kolegą, jak już bardzo będziesz chciał.
 
B

Blancos

Guest
Po pierwsze - o potencjalnym znaleźnym nie decyduje osoba, która coś znalazła, ale właściciel utraconej rzeczy. Analogicznie w sprawie tego portfela - to nie wy decydujecie, ile wam się "należy" (po prawdzie to nic się wam nie należy - znalezienie czegoś to nie praca, za to nie ma honorarium). Z kolei - właściciel, czy w tym przypadku wlaścicielka, danej rzeczy może z grzeczności i wdzięczności was jakoś wynagrodzić nie za znalezienie portfela, ale za jego uczciwe zwrócenie i to, czy i ile wam da to już zależy od niej.

Po drugie - ja też jestem za tym, żeby olać kumpla. Wyobraź sobie, że to Ty zgubiłeś portfel? Chciałbyś, aby ktoś Ci zawinął wszystkie pieniądze?

twierdził, że mu "ukradłem" 1000 zł, który mu się należał i może by żądał zwrotu. Nie wiem, co to za typek i czy nie naśle na mnie jakiejś ekipy.
To oddaj portfel na policję i powiedz, jak wygląda sprawa. W razie czego jak kogoś naśle to masz przynajmniej przed policją argument. Poza tym - nie, nie ukradniesz mu 1000 złotych, bo to nie są jego pieniądze, ba, jeżeli weźmiesz tę kasę to ukradniesz - ale tej osobie, która portfel zgubiła.

Chodzi o to, czy zasada dzielenia się jest nadrzędna wobec zasady oddawania zguby znalazcy.
Nie, nie jest.

Ten mój kolega z pracy mówi, że gdyby on zgubił portfel ze wszystkim swoimi dokumentami i z taką ilością pieniędzy, to by zrobił wszystko co mógł, żeby je odzyskać. Odwiedziłby wszystkie miejsca w których był i w których mógł go zgubić.
Czyli co - ktoś zostawił ten portfel w waszym miejscu pracy, tak? W takim układzie myślenie Twojego kolegi jest trochę uzasadnione, bo mi kiedyś też zdarzyło się zgubić portfel i obleciałem wszystkie budynki, w których byłem. Niemniej - weź pod uwagę to, że człowieka przy czymś takim nosi olbrzymi stres, nie zawsze musi być w stanie szczegółowo przypomnieć sobie, gdzie był i co robił.

Inna sprawa, jeżeli znaleźliście ten portfel np. na ulicy - wtedy go przenieśliście i nie dziw się, że nikt się nie zgłasza.

W tym portfelu była: legitymacja studencka, dowód osobisty, prawo jazdy, dowód rejestracyjny samochodu, karta honorowego krwiodawcy.
Wiesz co... wstydzilibyście się - kraść studentce, która pewnie przez ten stracony portfel miała niezłą jazdę w domu i to na dodatek takiej, która oddaje regularnie krew (przesłanka, że to dobra dziewucha).

Poza tym - skąd wiesz, że na biednego nie trafiło?! Znam takiego chłopaka, który pochodzi z biednej rodziny (ojciec nie zyje, matka jest ciężko chora) i on jeździ 5-letnim samochodem. Jak to możliwe? Ano wyjaśnie - chłopak jeździ regularnie co roku w wakacje do roboty za granicę i ciężko nagina karku odkładając każdy grosz, aby sobie trochę odłożyć. Skąd wiesz, że w przypadku tej dziewczyny nie było tak samo? Że ten 7-letni samochód to nie jest efekt jej pracy i coś na co długo zbierała? Albo że rodzice nie zaciągnęli kredytu na to auto? Może jej rodzina wcale nie jest taka bogata, tylko chcieli kupić swojej córce porządne auto, aby mieć pewność, że się nie rozbije? Różnie w życiu bywa.

A to, że tyle nie oddawałeś - radziłbym się pospieszyć. Najlepiej będzie jak po prostu znajdziesz jakiś kontakt do tej dziewczyny i dasz jej znać, że masz ten portfel i jej go oddasz, ale musi po niego przyjechać. Możesz też napisać jak wygląda sytuacja i poprosić, aby dziewczyna wpadła do was do pracy z pytaniem o portfel - w ten sposób nie dasz poznać koledze, że jej coś oddałeś, a jednak wszystko wróci do właścicielki.
 

lolek1971

Nowicjusz
Dołączył
9 Marzec 2012
Posty
1 614
Punkty reakcji
7
Zwyczajowo dostaje się 10% tzw, znaleźnego, ale porzadny człowiek nie uznaje tego za obowiązek właściciela.
W przypadku ogłoszenia, że się znalazło własność "anonima", nie wolno podawać kwoty, nazwiska na jakiejś kartyeczce w portfelu, jakiegoś numeru, adresu nie wiadomo czyjego i innych takich.
Jest pełno cwaniaków, chcących przez oszustwo, "zarobić" parę groszy. Także w policji, biurach rzeczy znalezionych itp.
 

NoCompromise

Nowicjusz
Dołączył
11 Grudzień 2011
Posty
116
Punkty reakcji
3
Wiek
29
Miasto
Obrzeża =)
Ja bym oddał, a nuż dostaniesz jakąś nagrodę. A koledze wyjaśnij prosto z mostu, jak powiedziała lightinside - że namowa do przestępstwa jest karalna. Bo "znalezione niekradzione" się tutaj raczej nie sprawdzi, jeśli ona szuka portfela to jest to kradzież. Rozumiem, gdybyś nie znał adresata, brak dokumentów tylko pieniądze. No ale... Jak widzisz, większość wypowiadających się jest za oddaniem, to na co czekasz? Może dziewczyna ładna i rozsądna to Ci się poszczęści? :)
 

soso

Nowicjusz
Dołączył
25 Sierpień 2011
Posty
171
Punkty reakcji
2
Ja bym oddała:) Nie raz mi się zdarzyło znaleźc czyją własnośc i zawsze chcialam oddać. Nawet jak znalazłam złoty pierścionek z brylantem(wyglądał jak zaręczynowy) to porozwieszałam ogłoszenia po okolicy..Nikt się nie zgłosił, jednak próbowałam:)
 
M

MacaN

Guest
ja oddaję jak mam kontakt z kimkolwiek... Telefon, to zadzwonię do mamy, taty, chłopaka / dziewczyny, portfel to wiadomo - dokumenty, ale pierścionek to bym jubilerowi oddał za paręset zł. :D

A kolega jak, zdecydował się ? Pamiętaj, śpiesz się, bo jak zdecydujesz się za późno to ta osóbka będzie się mogła tymi dokumentami podetrzeć co najwyżej.
 
S

Spamerski

Guest
Zwyczajowo dostaje się 10% tzw, znaleźnego, ale porzadny człowiek nie uznaje tego za obowiązek właściciela.
W przypadku ogłoszenia, że się znalazło własność "anonima", nie wolno podawać kwoty, nazwiska na jakiejś kartyeczce w portfelu, jakiegoś numeru, adresu nie wiadomo czyjego i innych takich.
Jest pełno cwaniaków, chcących przez oszustwo, "zarobić" parę groszy. Także w policji, biurach rzeczy znalezionych itp.

To nie tylko zwyczaj, mało kto wie, że:

Art. 186. Znalazca, który uczynił zadość swoim obowiązkom, może żądać znaleźnego w wysokości jednej dziesiątej wartości rzeczy, jeżeli zgłosił swe roszczenie najpóźniej w chwili wydania rzeczy osobie uprawnionej do odbioru.

Ale:

Art. 188. Przepisów artykułów poprzedzających nie stosuje się w razie znalezienia rzeczy w budynku publicznym albo w innym budynku lub pomieszczeniu otwartym dla publiczności ani w razie znalezienia rzeczy w wagonie kolejowym, na statku lub innym środku transportu publicznego. Znalazca obowiązany jest w tych wypadkach oddać rzecz zarządcy budynku lub pomieszczenia albo właściwemu zarządcy środków transportu publicznego, a ten postąpi z rzeczą zgodnie z właściwymi przepisami.

(Kodeks Cywilny)

Więcej o znaleźnym: http://www.rp.pl/artykul/721843.html

Możliwe, że vikt0r pracuje np. na basenie czy siłowni i tam znalazł portfel (np. w szatni), więc nie przysługuje mu znaleźne. Stąd też taki "zwyczaj" wśród pracowników odnośnie "znalezionych" rzeczy.
 

Mroczny Ktoś

Nowicjusz
Dołączył
25 Czerwiec 2012
Posty
56
Punkty reakcji
2
Wiek
34
Tak jak napisał poprzednik - jeżeli weźmiecie sobie te pieniądze, to dopuścicie się przestępstwa, które jest karalne.

Ja bym oddał, a nuż dostaniesz jakąś nagrodę. A koledze wyjaśnij prosto z mostu, jak powiedziała lightinside - że namowa do przestępstwa jest karalna.

Nie wiemy czy jest to przestępstwo. Przywłaszczenie zgubionej rzeczy nie jest objęte wystarczającym potencjalnym rozmiarem kary by tak je nazwać – jest wykroczeniem.

Jednakże w tym miejscu mamy nieco inny problem. Nie wiemy gdzie oni znaleźli ten portfel. Jeżeli było w miejscu publicznym (czyli w miejscu gdzie zagubiona rzecz mogła być swobodnie odzyskana przez osobę która ją zgubiła), a ktoś przywłaszczy sobie ten portfel – to artykuły o przywłaszczeniu nie obowiązują -> wtedy stosuję się przepisy dotyczące kradzieży (WTEDY AUTOR TEMATU POPEŁNIŁBY KRADZIEŻ – A PRZY TEJ KWOCIE BYŁOBY TO PRZESTĘPSTWEM).
Przyp. kradzież kwoty powyżej 250 zł. jest przestępstwem.

---------
Ja gdybym zgubił portfel w nieznanych mi okolicznościach, to zgłosiłbym na policji jego kradzież. Jeżeli w jakiś sposób dotrą do monitoringu potencjalnego miejsca "kradzieży" i zobaczą że to ty go sobie przywłaszczyłeś to możesz nieźle beknąć...
 
Do góry