wiesz wiara, to nie tylko racje, to też emocje, a z takim podejściem, to by było nieco bez sensu rzeczywiście
negatywne odczucia względem bytu: Bóg i wtłaczanie się na siłę do jakiejś konfesji, to niezbyt szczęśliwy pomysł
chociaż powiem ci z innej beczki, u nas w kościele, jest nieco osób, które nigdy nie stały się luteranami, przychodzą ci którzy uważają się (przynajmniej oficjalnie za agnostyków), jak i nominalni katolicy, pewna pani przychodzi już tak kilkanaście lat...
więc niekoniecznie musisz przystępować/zmieniać, możesz sobie pochodzić, posłuchać/popatrzeć bez finalizacji (zaiskrzy, to będzie oznaczało, że powinieneś wykonać krok następny, jak nie zaiskrzy, to nic się nie zmieni)