zauroczyłam sie starszym facetem

myaka

kropla rosy która znika wraz ze wschodem słońca
Dołączył
26 Październik 2010
Posty
601
Punkty reakcji
34
Miasto
Bliżej nieba..
"Ek Chuak- skąd TY się urwałeś? mój forumowy guru :021:"


Miłe połechtanie, wprawiające w stan dziwności.
W każdym bądź razie dziękuję. Nie sądziłem, że mogę wywrzeć na kimś wrażenie pisząc oczywistości.
Tak, oczywistością jest, iż przemoc fizyczna uwstecznia, przemoc w ogólnym znaczenie w stosunku do kobiety jest upokorzeniem całego męskiego gatunku. Uczucie współodpowiedzialności, a zarazem niemożności działanie jest okropne.

Nie znam Cię, nie widziałam, natomiast czytając to co piszesz japa sama się uśmiecha.
Osoby które wyrażają swoje myśli w taki sposób w jaki robisz to Ty są rzadkością.
Czytam Cię z wielką przyjemnością.
 

gusia1755

Nowicjusz
Dołączył
7 Wrzesień 2012
Posty
43
Punkty reakcji
0
nie zgadzam sie z ta definicja zauroczenia, po moim ostatnim spotkaniu z nim wiem ze nie mysle tylko o sobie, to wyjatkowy czlowiek i cos do niego czuje, czy zauroczenie czy lubienie nie wiem, piszac zauroczenie mialam na mysli to ze krotko go znam wiec za wiele nie moge czuc, poza tym czuje jeszcze cos do bylego
 

Ek Chuak

Nowicjusz
Dołączył
12 Lipiec 2012
Posty
89
Punkty reakcji
5
Ostrożnie, wpędzasz mnie w samouwielbienie.

"Czytam Cię z wielką przyjemnością."

Również dla mnie jest ogromną przyjemnością, iż ja mogę Tobie ją sprawić.

Wystarczy, od nadmiaru komplementów czuję się dość dziwnie, nieswojo.


"nie zgadzam sie z ta definicja zauroczenia, po moim ostatnim spotkaniu z nim wiem ze nie mysle tylko o sobie, to wyjatkowy czlowiek i cos do niego czuje, czy zauroczenie czy lubienie nie wiem, piszac zauroczenie mialam na mysli to ze krotko go znam wiec za wiele nie moge czuc, poza tym czuje jeszcze cos do bylego "

Czy post ten nie potwierdza definicji słowa "zauroczenie"?
Czy osoba zauroczona, jest w stanie rozpoznać zauroczenie?

Nie przeszkadza Ci, że twój wybranek uderzył swoją żonę, (szukasz usprawiedliwienia). Nie przeszkadzają Ci również zdrady, których dopuścił się twój wybranek. Co to oznacza? w chwili obecnej nie jesteś osobą trzeźwo myślącą. Słyszałaś opinie Pań z tego forum, więc i ja wątpliwości nie mam.

Kobieta, która notorycznie jest bita przez swojego męża, przeważnie pijanego, sytuację tłumaczy "on taki naprawdę nie jest", "to wina alkoholu", "obiecał, że więcej nie będzie".
Twoje tłumaczenie jest bardzo podobne.

Doskonale wiem, że nie zgadzasz się ze mną. Nie byłoby to logiczne.
 

notserious

Nowicjusz
Dołączył
17 Wrzesień 2012
Posty
446
Punkty reakcji
16
Wiek
32
Miasto
wlkp
powiem tak.. spotykałam się kiedyś z facetem 11 lat starszym.. imponował mi pod każdym względem, był ustabilizowany życiowo, miał dobrą pracą, dobre wykształcenie, był dojrzały, inteligentny, stanowczy i wiedział czego oczekuje od życia... Ja trafiłam na tyle dobrze, że facet był już rozwiedziony, bezdzietny i faktycznie szukał już 'nowej' stabilizacji, dlatego ja jestem jak najbardziej za takimi związkami:) aczkolwiek tak jak mówią poprzednicy... niech najpierw zajmie się swoim rozwodem, a dopiero potem nowym związkiem, bo bardzo często tacy faceci tylko tak mówią, a w rzeczywistości ukrywają swój romans przed żoną, w momencie gdzie rozwód w ogóle nie ma miejsca.
 

gusia1755

Nowicjusz
Dołączył
7 Wrzesień 2012
Posty
43
Punkty reakcji
0
Akurat zgodzę się że nie jestem osoba logicznie myslaca. mam dosc zwiazkow z grzecznymi facetami z ktorych mimo staran z mojej strony nic nie wychodzilo. Chce korzystac z życia, zdradza bo nie ma wilnej woli, mialam z nim szczera rozmowe niedawno. Tyle ze on tez nie wymaga wiernlosci ode mnie. dle mnie to obecnie odpowiedni zwiazek. Moge robic to na co mam ochote, uwielbiam z nim przebywac.
 

myaka

kropla rosy która znika wraz ze wschodem słońca
Dołączył
26 Październik 2010
Posty
601
Punkty reakcji
34
Miasto
Bliżej nieba..
Akurat zgodzę się że nie jestem osoba logicznie myslaca. mam dosc zwiazkow z grzecznymi facetami z ktorych mimo staran z mojej strony nic nie wychodzilo. Chce korzystac z życia, zdradza bo nie ma wilnej woli, mialam z nim szczera rozmowe niedawno. Tyle ze on tez nie wymaga wiernlosci ode mnie. dle mnie to obecnie odpowiedni zwiazek. Moge robic to na co mam ochote, uwielbiam z nim przebywac.

Może ,,zbytnio się starałaś,, i to odstraszało potencjalnego partnera?
Zdradza bo nie ma silnej woli? każdy by tak mógł powiedzieć, śmieszne tłumaczenie.
Ty to nazywasz związkiem? To nie żaden związek, to UKŁAD!
To Ci odpowiada?Nie! to odpowiada jemu, a Ty się na godzisz, coby sobie ,,gnojek,, nie poszukał innej na Twoje miejsce.
Nie ma w tym żadnej filozofii, widzisz jego, nie widzisz siebie.
 

Ek Chuak

Nowicjusz
Dołączył
12 Lipiec 2012
Posty
89
Punkty reakcji
5
Usiłujesz podjąć logiczną decyzję myśląc nielogicznie?
Ja się gubię, czy może Ty?

"Zdradza bo nie ma silnej woli? każdy by tak mógł powiedzieć, śmieszne tłumaczenie."

Jest to genialne wytłumaczenie,które nic nie tłumaczu. Odwołujemy się do swych zwierzęcych instynktów? staramy się nimi usprawiedliwiać? w takim razie zacznijmy jeść z koryta jak świnie, powróćmy do swych pradawnych zwyczajów zapominając o rozumie.

"UKŁAD"

Dokładnie, układ, przygoda, miłe wspomnienia zakończone niewyobrażalną katorgą.
Biologia nie pozwoli Ci się nie zakochać. Ludzie podczas udanego seksu zakochują się, przynajmniej jedno z ludzi, a drugie? jest kilka opcji które są oczywiste.

"widzisz jego, nie widzisz siebie"

zauroczenie :)
 
B

Blancos

Guest
Dzieci mają 16,13 i 9 więc nie sa az takie małe. Lubie dzieci więc mi nie przeszkadzają.
A byłaś kiedyś w związku z partnerem, który miał dzieci? Wiesz, tak na sucho można sobie mówić, że Ci nie przeszkadzają, ale wszystko się zmienia, gdy się w taką relację wchodzi. Jesteś przygotowana na to, że on będzie musiał łożyć na dzieci (biorąc pod uwagę, że bił i zdradzał to opiekę nad dziećmi na 99% będzie sprawować matka, co oznacza, że Twój partner będzie musiał płacić alimenty) i to zapewne całkiem sporo? Jesteś przygotowana na to, że będzie spotykał się ze swoimi dziećmi zapewne w obecności swojej "byłej" żony? Będziesz potrafiła to przełknąć, że będzie miał z nią poprzez dzieci kontakt? Nie ulegniesz zazdrości? Jesteś gotowa na to, że jego dzieci mogą także gościć kiedyś u was, że będą przychodzić, absorbować jego uwagę - innymi słowy, że będziesz musiała się nim "dzielić" razem z dziećmi.

Jeżeli on będzie się chciał wywiązywać z roli ojca to musisz być przygotowana, że odbije to się również na Tobie i waszym związku - wymienione przeze mnie aspekty to tylko wierzchołek góry lodowej. Zapewne nie raz będziecie się kłócić o coś związanego z jego dziećmi, sama też możesz spotkać się z wyrazami niechęci albo wręcz nienawiści ze strony tych dzieciaków - ot, mogą zacząć obwiniać Ciebie za rozpad ich rodziny. Taki związek jest naprawdę skomplikowany i musisz bardzo dokładnie przemyśleć sobie wszystkie konsekwencje i to, czy jest to dla Ciebie do zniesienia.

nie sadze zeby wymagał matkowania, nie wiem czy bedzie chcial zebym sie dziecmi zajmowala, one beda mieszkac z matka a on sam wiec nie bedzie z nimi na codzien tylko czasem
To, że nie będziesz matkowała tym dzieciom nie oznacza, że ich problemy nie będą się na Tobie odbijać. Załóżmy, że kiedyś zamieszkacie razem - jeżeli Twój partner kocha swoje dzieci to będzie zaangażowany w ich problemy, co może oznaczać, że np. wskutek jakiejś głupoty popełnionej przez córkę będzie chodził zdenerwowany. To tylko taki prosty przykład. Odnoszę wrażenie, że Ty sobie wyobrażasz, że to będzie wyglądać tak, iż wy będziecie razem, będzie wam dobrze, a co do dzieci to on po prostu czasami je odwiedzi i tyle w temacie.

Niestety, jeżeli facet będzie chciał się wywiązywać z obowiązku bycia ojcem to cała sytuacja nie jest taka prosta.

ze on mnie nie okłamuje z rozwodem tzn. powiedział ze zona do tego dąży a on nie wie
On "nie wie"... Hm... Radziłbym się przygotować na to, że możesz się zaangażować, liczyć na cholera wie co i nagle zostać na lodzie, bo żona jednak mu wybaczy, a on zdecyduje się z nią zostać. Tak samo jak poprzednicy radzę, abyś zapowiedziała mu, że póki się nie rozwiedzie to możecie być tylko znajomymi i nie ma żadnej dyskusji o seksie, randkach czy innych takich rzeczach, które powinny być należne parom.

Z rozwodem na pewno nie kłamie bo mówil to przy świadkach
Jakich świadkach? Jeżeli przy swoich kumplach to uważaj, bo faceci, zwłaszcza jak się dobrze kolegują, są całkiem lojalni względem siebie i możliwe, że on Ci wcisnął kit, a reszta temu przytaknęła, żeby nie wykiwać kolegi. Poza tym - skąd wiesz, że tym świadkom też nie skłamał?

I nie bajeruje bo przyznał sie do tego że zdradzał zone i ją uderzylł
Kluczowe pytania:

1. ZDRADZAŁ czy ZDRADZIŁ?
2. UDERZYŁ czy BIŁ?

Odpowiedź na te dwa pytania jest naprawdę ważna. Dlaczego?

1. Jeżeli raz zdradził żonę, bo jakaś go uwiodła, albo miał jakąś chwilę słabości, albo cholera wie co to jeszcze jest jakaś nadzieja, że nauczony doświadczeniem rozwodu coś tam faktycznie zrozumie i w przyszłości nie pozwoli sobie na taki błąd (=nie będzie zdradzał). Nadzieja ta jest mała, ale jest. Zdrada... cóż, ujmę to tak - ze zdradą jest tak, że w głowie człowieka siedzi pewna psychologiczna bariera, która sprawia, że przeciętny, w miarę porządny człowiek nie zdradza. Jeżeli człowiek raz przekroczy tę barierę to coś się w nim zmienia.

Człowiek, który raz zdradził, jest o wiele bardziej podatny na to, że zrobi to ponownie niż człowiek, który nigdy tego nie zrobił. Oczywiście, olbrzymie znaczenie ma tutaj konkretna sytuacja - jeżeli zdrada była pojedyncza i wiązała się z dużym, negatywnym przeżyciem emocjonalnym i naprawdę dużymi konsekwencjami, to możliwe, iż wykształci się w nim nowa, może nawet jeszcze silniejsza, bariera psychiczna niż poprzednio, ale... jeżeli pierwsza zdrada uszła mu na sucho, tak różowo może już nie być. Niemniej, nie wdając się w dalsze dywagacje - jeżeli ów facet ZDRADZIŁ RAZ to możliwe, że więcej tego nie zrobi i rozwód go czegoś nauczył.

Natomiast - jeżeli zdradzał notorycznie to szansa na to, że nie będzie zdradzał Ciebie jest bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo mała, do tego stopnia, że można ze sporym prawdopodobieństwem założyć, że na pewno prędzej czy później Cię zdradzi. Im więcej ktoś zdradza i im mniejsze są tego konsekwencje, tym większe prawdopodobieństwo, że zrobi to ponownie, albo że dojdzie do tego momentu, gdzie psychicznie nie będzie miał praktycznie żadnych zahamowań.

2. Tak samo wygląda sprawa z biciem. Jeżeli uderzył raz, po pijaku i był to swego typu wypadek przy pracy to BYĆ MOŻE więcej tego nie zrobi, choć... Tutaj akurat przekroczenie tej psychicznej granicy skutkuje większymi zmianami niż w przypadku zdrady i jest bardzo, ale to bardzo duża szansa, że kiedyś znowu się upije, uderzy i będziesz cierpieć. Niemniej, jeżeli był to jednorazowy wypadek przy pracy to może rozwód i konsekwencje tego wszystkiego coś go nauczą, ale... jeżeli bił żonę regularnie to musisz się raczej przygotować na to, że też będziesz bita. Pamiętaj też, że z przemocą to jest tak, że są ludzie, którzy są do tego zdolni i ludzie, którzy nie są do tego zdolni. Są np. mężczyźni, którzy w życiu nie uderzą kobiety, bo mają olbrzymią barierę w psychice, która powstrzyma ich przed podniesieniem ręki na kobietę bez względu na emocję, ale są też tacy, którzy potrafią tę granicę przekroczyć. Twój wybranek należy do tej drugiej grupy, a więc... wiążąc się z nim automatycznie ładujesz się do grupy ryzyka kobiet będących ofiar przemocy w rodzinie.

Uderzył nie znaczy że pobił i pewnie to było po pijaku
Jednym uderzeniem też można człowieka mocno poturbować, poza tym - ja nie widzę jakiejś wielkiej różnicy. Uderzył = użył siły fizycznej na kobiecie jako argumentu. To, czy było jedno uderzenie czy kilka (pobicie) jest tu bez znaczenia. Ważne jest to, że był do tego zdolny. Poza tym, wiele rzeczy zaczyna się niewinnie. Możliwe, a nawet prawdopodobne, że skoro uderzył raz to kiedyś uderzy dwa razy, potem doda kopniaka, a potem zwyczajnie skatuje. To, że zrobił to pewnie po pijaku też nie jest żadnym usprawiedliwieniem. Twierdzisz, że w tym mężczyźnie imponuje Ci jego dojrzałość. Pomijam to, że rozwiązywanie problemu siłą dojrzałe na pewno nie jest, ale... No cóż, dojrzały mężczyzna wie, ile może wypić i wie, jak to na niego wpływa. Jeżeli zauważa, że po X alkoholu robi się agresywny to po prostu nigdy nie pije więcej, albo przestaje pić w ogóle.

Facet mnię kręci , podoba mi się. ma to coś a przy tym jest opiekuńczy jak nikt.
No tak... Jest chemia = temat zamknięty. Reszta uczestników tematu ma rację - Ty już podjęłaś decyzję. Na każdym kroku go usprawiedliwiasz, wybielasz, przekonujesz sama siebie do tego, że to dobry wybór, choć patrząc racjonalnie - gdybyś się rozejrzała to znalazłabyś masę facetów, którzy nigdy nie zdradzali, którzy również są opiekuńczy, nie ustępują Twojemu obiektowi uczuć dojrzałością, nie uderzyli w życiu kobiety i nie są obciążeni przeszłością. Facetów, w których przypadku ryzyko, że władujesz się w patologiczny (zdrady, bicie) i/lub nietrwały związek (dzieci) jest nieporównywalnie mniejsze.

Nie mówię, abyś rezygnowała, bo fakt - każdy zasługuje na drugą szansę i to, że ktoś popełnił jakieś błędy nie oznacza, że nie zasługuje już na miłość, ale powinnaś naprawdę solidnie się zastanowić, czy na pewno warto. Musisz bardzo uważnie przyglądać się temu mężczyźnie, dokładnie go poznać i dopiero wtedy podjąć decyzję - w oparciu o kryteria racjonalne, a nie emocjonalne. Co mam na myśli? Ano, musisz przekonać się, czy on jest warty tego, aby z nim być i czy nie powtórzysz historii jego żony. Kierować Tobą muszą racjonalne przesłanki - np. jeżeli zauważysz, że wypił i jest agresywny, albo w ogóle za dużo pije, albo nawiązuje niedwuznaczne relacje z innymi kobietami to będziesz musiała poważnie zastanowić się nad przerwaniem tego związku, a nie wychodzić z założenia, że "przecież go kochasz i to nic, że on jest agresywny, za dużo pije, podrywa inne kobiety, bo przecież on też Cię kocha, a to wszystko to tylko wynik stresu związanego z rozwodem i na pewno się zmieni".

Osobiście - uważam, że lepiej by było, abyś poszukała sobie kogoś lepszego, niemniej - to Twoje życie, rób jak chcesz. Jestem przekonany, że w to jednak - jeżeli tylko będzie taka możliwość, wejdziesz i mam przeczucie, że się sparzysz, ale... tak czy owak życzę Ci, abym się mylił.


Akurat zgodzę się że nie jestem osoba logicznie myslaca. mam dosc zwiazkow z grzecznymi facetami z ktorych mimo staran z mojej strony nic nie wychodzilo. Chce korzystac z życia, zdradza bo nie ma wilnej woli, mialam z nim szczera rozmowe niedawno. Tyle ze on tez nie wymaga wiernlosci ode mnie. dle mnie to obecnie odpowiedni zwiazek. Moge robic to na co mam ochote, uwielbiam z nim przebywac.
No cóż, w takim razie - jak ma to być taki luźny związek oparty przede wszystkim na seksie i miłym spędzaniu czasu to... No cóż, jak nie będzie Ci przeszkadzać to, że nie będzie wierny (a skoro nie ma silnej woli to na 99% nie będzie), nie oczekujesz od niego zaangażowania i chcesz się tylko zabawić to może to wypalić. Radziłbym jednakże uważać na:
a) Choroby weneryczne - jak on ma/będzie miał wiele partnerek seksualnych to możliwe, że coś złapie i Cię zarazi
b) Niechcianą ciążę - nie sądzę, aby był to facet, z którym można mieć dziecko
c) Zakochanie - jeżeli się zauroczysz i jednak będziesz chciała coś poważniejszego to spore prawdopodobieństwo, że władujesz się w patologiczny związek.
d) Potencjalnie agresywne zachowania z jego strony.
 

gusia1755

Nowicjusz
Dołączył
7 Wrzesień 2012
Posty
43
Punkty reakcji
0
A byłaś kiedyś w związku z partnerem, który miał dzieci? Wiesz, tak na sucho można sobie mówić, że Ci nie przeszkadzają, ale wszystko się zmienia, gdy się w taką relację wchodzi. Jesteś przygotowana na to, że on będzie musiał łożyć na dzieci (biorąc pod uwagę, że bił i zdradzał to opiekę nad dziećmi na 99% będzie sprawować matka, co oznacza, że Twój partner będzie musiał płacić alimenty) i to zapewne całkiem sporo? Jesteś przygotowana na to, że będzie spotykał się ze swoimi dziećmi zapewne w obecności swojej "byłej" żony? Będziesz potrafiła to przełknąć, że będzie miał z nią poprzez dzieci kontakt? Nie ulegniesz zazdrości? Jesteś gotowa na to, że jego dzieci mogą także gościć kiedyś u was, że będą przychodzić, absorbować jego uwagę - innymi słowy, że będziesz musiała się nim "dzielić" razem z dziećmi.

Tak nie mam problemu z przyzwyczajeniem sie ze beda dzieci i ze z zona ma sprawy do omowienia. Tak dzieci moga goscic, najmlodsze dziecko to chlopczyk wiec nie bedzie zle a te starsze to jedna ma juz chlopaka wiec ma swoje zycie. Wiem ze moga mnie nie lubic zwlaszcza te starsze. A co do opieki to moglby zone pogrążyc gdyby chcial, tez nie jest bez winy. Ale beda mieszkac z nia raczej.
Jeżeli on będzie się chciał wywiązywać z roli ojca to musisz być przygotowana, że odbije to się również na Tobie i waszym związku - wymienione przeze mnie aspekty to tylko wierzchołek góry lodowej. Zapewne nie raz będziecie się kłócić o coś związanego z jego dziećmi, sama też możesz spotkać się z wyrazami niechęci albo wręcz nienawiści ze strony tych dzieciaków - ot, mogą zacząć obwiniać Ciebie za rozpad ich rodziny. Taki związek jest naprawdę skomplikowany i musisz bardzo dokładnie przemyśleć sobie wszystkie konsekwencje i to, czy jest to dla Ciebie do zniesienia.
Jeszcze nie wiem na ile sobie spasujemy, poznajmey sie ale tak nie przeszkadza mi to. Zycie sklada sie z problemow, ja tez mam swoje i on tez bedzie musial je zaakceptowac.


To, że nie będziesz matkowała tym dzieciom nie oznacza, że ich problemy nie będą się na Tobie odbijać. Załóżmy, że kiedyś zamieszkacie razem - jeżeli Twój partner kocha swoje dzieci to będzie zaangażowany w ich problemy, co może oznaczać, że np. wskutek jakiejś głupoty popełnionej przez córkę będzie chodził zdenerwowany. To tylko taki prosty przykład. Odnoszę wrażenie, że Ty sobie wyobrażasz, że to będzie wyglądać tak, iż wy będziecie razem, będzie wam dobrze, a co do dzieci to on po prostu czasami je odwiedzi i tyle w temacie.

Niestety, jeżeli facet będzie chciał się wywiązywać z obowiązku bycia ojcem to cała sytuacja nie jest taka prosta.
Nie mysle tak, moge je poznac gdy bedzie to cos powaznego i spedzac z nimi czas.

On "nie wie"... Hm... Radziłbym się przygotować na to, że możesz się zaangażować, liczyć na cholera wie co i nagle zostać na lodzie, bo żona jednak mu wybaczy, a on zdecyduje się z nią zostać. Tak samo jak poprzednicy radzę, abyś zapowiedziała mu, że póki się nie rozwiedzie to możecie być tylko znajomymi i nie ma żadnej dyskusji o seksie, randkach czy innych takich rzeczach, które powinny być należne parom.

Zawsze jest mozliwosc rozstania z innym facetem tez.
Jakich świadkach? Jeżeli przy swoich kumplach to uważaj, bo faceci, zwłaszcza jak się dobrze kolegują, są całkiem lojalni względem siebie i możliwe, że on Ci wcisnął kit, a reszta temu przytaknęła, żeby nie wykiwać kolegi. Poza tym - skąd wiesz, że tym świadkom też nie skłamał?
Wiem bo mowil to zanim wogole ze soba gadalismy, poza tym zona dzwoni wiec wiem jak wygladaja ich stosunki.


Kluczowe pytania:

1. ZDRADZAŁ czy ZDRADZIŁ?
2. UDERZYŁ czy BIŁ?

Odpowiedź na te dwa pytania jest naprawdę ważna. Dlaczego?

1. Jeżeli raz zdradził żonę, bo jakaś go uwiodła, albo miał jakąś chwilę słabości, albo cholera wie co to jeszcze jest jakaś nadzieja, że nauczony doświadczeniem rozwodu coś tam faktycznie zrozumie i w przyszłości nie pozwoli sobie na taki błąd (=nie będzie zdradzał). Nadzieja ta jest mała, ale jest. Zdrada... cóż, ujmę to tak - ze zdradą jest tak, że w głowie człowieka siedzi pewna psychologiczna bariera, która sprawia, że przeciętny, w miarę porządny człowiek nie zdradza. Jeżeli człowiek raz przekroczy tę barierę to coś się w nim zmienia.

Człowiek, który raz zdradził, jest o wiele bardziej podatny na to, że zrobi to ponownie niż człowiek, który nigdy tego nie zrobił. Oczywiście, olbrzymie znaczenie ma tutaj konkretna sytuacja - jeżeli zdrada była pojedyncza i wiązała się z dużym, negatywnym przeżyciem emocjonalnym i naprawdę dużymi konsekwencjami, to możliwe, iż wykształci się w nim nowa, może nawet jeszcze silniejsza, bariera psychiczna niż poprzednio, ale... jeżeli pierwsza zdrada uszła mu na sucho, tak różowo może już nie być. Niemniej, nie wdając się w dalsze dywagacje - jeżeli ów facet ZDRADZIŁ RAZ to możliwe, że więcej tego nie zrobi i rozwód go czegoś nauczył.

Natomiast - jeżeli zdradzał notorycznie to szansa na to, że nie będzie zdradzał Ciebie jest bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo mała, do tego stopnia, że można ze sporym prawdopodobieństwem założyć, że na pewno prędzej czy później Cię zdradzi. Im więcej ktoś zdradza i im mniejsze są tego konsekwencje, tym większe prawdopodobieństwo, że zrobi to ponownie, albo że dojdzie do tego momentu, gdzie psychicznie nie będzie miał praktycznie żadnych zahamowań.
Zdradzal pare lat , ona tez go zdradzala.
2. Tak samo wygląda sprawa z biciem. Jeżeli uderzył raz, po pijaku i był to swego typu wypadek przy pracy to BYĆ MOŻE więcej tego nie zrobi, choć... Tutaj akurat przekroczenie tej psychicznej granicy skutkuje większymi zmianami niż w przypadku zdrady i jest bardzo, ale to bardzo duża szansa, że kiedyś znowu się upije, uderzy i będziesz cierpieć. Niemniej, jeżeli był to jednorazowy wypadek przy pracy to może rozwód i konsekwencje tego wszystkiego coś go nauczą, ale... jeżeli bił żonę regularnie to musisz się raczej przygotować na to, że też będziesz bita. Pamiętaj też, że z przemocą to jest tak, że są ludzie, którzy są do tego zdolni i ludzie, którzy nie są do tego zdolni. Są np. mężczyźni, którzy w życiu nie uderzą kobiety, bo mają olbrzymią barierę w psychice, która powstrzyma ich przed podniesieniem ręki na kobietę bez względu na emocję, ale są też tacy, którzy potrafią tę granicę przekroczyć. Twój wybranek należy do tej drugiej grupy, a więc... wiążąc się z nim automatycznie ładujesz się do grupy ryzyka kobiet będących ofiar przemocy w rodzinie.


Jednym uderzeniem też można człowieka mocno poturbować, poza tym - ja nie widzę jakiejś wielkiej różnicy. Uderzył = użył siły fizycznej na kobiecie jako argumentu. To, czy było jedno uderzenie czy kilka (pobicie) jest tu bez znaczenia. Ważne jest to, że był do tego zdolny. Poza tym, wiele rzeczy zaczyna się niewinnie. Możliwe, a nawet prawdopodobne, że skoro uderzył raz to kiedyś uderzy dwa razy, potem doda kopniaka, a potem zwyczajnie skatuje. To, że zrobił to pewnie po pijaku też nie jest żadnym usprawiedliwieniem. Twierdzisz, że w tym mężczyźnie imponuje Ci jego dojrzałość. Pomijam to, że rozwiązywanie problemu siłą dojrzałe na pewno nie jest, ale... No cóż, dojrzały mężczyzna wie, ile może wypić i wie, jak to na niego wpływa. Jeżeli zauważa, że po X alkoholu robi się agresywny to po prostu nigdy nie pije więcej, albo przestaje pić w ogóle.

ma problem z alkoholem, uderzyl nie pobil.
No tak... Jest chemia = temat zamknięty. Reszta uczestników tematu ma rację - Ty już podjęłaś decyzję. Na każdym kroku go usprawiedliwiasz, wybielasz, przekonujesz sama siebie do tego, że to dobry wybór, choć patrząc racjonalnie - gdybyś się rozejrzała to znalazłabyś masę facetów, którzy nigdy nie zdradzali, którzy również są opiekuńczy, nie ustępują Twojemu obiektowi uczuć dojrzałością, nie uderzyli w życiu kobiety i nie są obciążeni przeszłością. Facetów, w których przypadku ryzyko, że władujesz się w patologiczny (zdrady, bicie) i/lub nietrwały związek (dzieci) jest nieporównywalnie mniejsze.
No wlasnie rowiesnicy nie sa dojrzali co widac nawet teraz na poczatku znajomosci. Nie obiecuje niczego tak jak oni wiec i krzywda mniejsza.
Nie mówię, abyś rezygnowała, bo fakt - każdy zasługuje na drugą szansę i to, że ktoś popełnił jakieś błędy nie oznacza, że nie zasługuje już na miłość, ale powinnaś naprawdę solidnie się zastanowić, czy na pewno warto. Musisz bardzo uważnie przyglądać się temu mężczyźnie, dokładnie go poznać i dopiero wtedy podjąć decyzję - w oparciu o kryteria racjonalne, a nie emocjonalne. Co mam na myśli? Ano, musisz przekonać się, czy on jest warty tego, aby z nim być i czy nie powtórzysz historii jego żony. Kierować Tobą muszą racjonalne przesłanki - np. jeżeli zauważysz, że wypił i jest agresywny, albo w ogóle za dużo pije, albo nawiązuje niedwuznaczne relacje z innymi kobietami to będziesz musiała poważnie zastanowić się nad przerwaniem tego związku, a nie wychodzić z założenia, że "przecież go kochasz i to nic, że on jest agresywny, za dużo pije, podrywa inne kobiety, bo przecież on też Cię kocha, a to wszystko to tylko wynik stresu związanego z rozwodem i na pewno się zmieni".


Osobiście - uważam, że lepiej by było, abyś poszukała sobie kogoś lepszego, niemniej - to Twoje życie, rób jak chcesz. Jestem przekonany, że w to jednak - jeżeli tylko będzie taka możliwość, wejdziesz i mam przeczucie, że się sparzysz, ale... tak czy owak życzę Ci, abym się mylił.

Czas pokaze czy z nim wyjdzie czy znajde lepszego. nie ma ludzi lepszych , gorszych, tak sie nie ocenia.

No cóż, w takim razie - jak ma to być taki luźny związek oparty przede wszystkim na seksie i miłym spędzaniu czasu to... No cóż, jak nie będzie Ci przeszkadzać to, że nie będzie wierny (a skoro nie ma silnej woli to na 99% nie będzie), nie oczekujesz od niego zaangażowania i chcesz się tylko zabawić to może to wypalić. Radziłbym jednakże uważać na:
a) Choroby weneryczne - jak on ma/będzie miał wiele partnerek seksualnych to możliwe, że coś złapie i Cię zarazi
b) Niechcianą ciążę - nie sądzę, aby był to facet, z którym można mieć dziecko
c) Zakochanie - jeżeli się zauroczysz i jednak będziesz chciała coś poważniejszego to spore prawdopodobieństwo, że władujesz się w patologiczny związek.
d) Potencjalnie agresywne zachowania z jego strony.
Tzn na poczatek tego oczekuje a potem zobaczymy. Co do ciazy to akurat mozna miec z nim dziecko bo jest siwtnym ojcem. Nie jest agresywny, zona go sproowokowala. Nie wiem jak z chorobami, fakt tego sie obawiam. problem w tym ze juz sie zauroczylam bo jest inny niz rowiesnicy. przy tym intelignetny, opiekunczy, czuje sie bezpiecznie przy nim.
sorki nie umiem tego zrobic zeby sytowalo fragmentami jak to sie robi?
 

Wilk_LancaSter

wiek jest zmienną niezależną, od której wiele zale
Dołączył
18 Luty 2012
Posty
3 319
Punkty reakcji
40
Ostrzeżeń dostałaś multum i jeszcze trochę. Nie były czymś wymyślonym - wszystko to grozi Ci naprawdę.
Po drugiej stronie "równania" masz jakiś okres szczęścia do wykorzystania
Okres nie wiadomo jak długi. Może do śmierci, może rok czy trzy?
To może się skończyć rozstaniem. Jeśli zdajesz sobie z tego sprawę, to jesteś upoważniona do sprawdzenia czy to jest tylko urok, czy miłość na długi czas.
Teraz porzucić szczęście w imię grożącego PRAWDOPODOBNIE złego zakończenia?
Można, ale czy warto? :przytul: :przytul:
 

Agnieszka Dembek

Nowicjusz
Dołączył
8 Listopad 2012
Posty
11
Punkty reakcji
0
Ale chodzi o to ze on mnie nie okłamuje z rozwodem tzn. powiedział ze zona do tego dąży a on nie wie. Dzieci mają 16,13 i 9 więc nie sa az takie małe. Lubie dzieci więc mi nie przeszkadzają. Oczekuje ze bedzie partnerem ale tez bedzie sie troszczyl jak ojciec, bo tak sie zachowuje.

To tylko zauroczenie nie miłość. Sorki, ale facet znalazł młodą laskę i cieszy się, ale pewno w ogóle nie chce rozwodu. Druga rzecz pomyśl sobie czy chciałabyś żeby jakaś laska w twoim wieku rozwalał Twoją rodzinę? On ma dzieci, a dzieci są najważniejsze.
 

H.Joanna56:)

Nowicjusz
Dołączył
14 Kwiecień 2012
Posty
478
Punkty reakcji
19
Każdy kolejny post autorki tematu utwierdza mnie w przekonaniu, że mamy do czynienia ze "słodką naiwnością".
Dziewczyna podjęła już decyzję i naiwnie wierzy, że będzie pięknie.
Już ta krótka charakterystyka "obiektu pożądania" wyraźnie pokazuje, że słodko nie będzie.
Niestety wszyskie rady trafiają w próżnię, ona i tak w to wejdzie.
No cóż, ludzie popełniają błędy, głupotą jest jeśli nie wyciągają z tego wniosków.

Gusiu, kiedy już będzie po wszystkim, postaraj sie wyciagnąć z tego mądre wnioski.
 

Wilk_LancaSter

wiek jest zmienną niezależną, od której wiele zale
Dołączył
18 Luty 2012
Posty
3 319
Punkty reakcji
40
Ja tam swoje przeżyłem, nigdy nie wiedziałem jak będzie i nadal tego nie wiem
.Zagrożenia zostały podane - Młoda Naiwna (lub Optymistka) sama postanowi o sobie.
Ja nie uważam, że Twoja młodość jest dla zgreda radochą, a dla Ciebie jego umiejetności, wiedza i ciało radochą nie są.
Wymiana jest w tej chwili ekwiwalentna.
 

H.Joanna56:)

Nowicjusz
Dołączył
14 Kwiecień 2012
Posty
478
Punkty reakcji
19
" Wymiana jest w tej chwili ekwiwalentna."
Jednym słowem coś za coś?
Taki handel wymienny?
Moim zdaniem w tego typu kwestiach powinno chodzić o coś więcej.
Oczywiście, każdy jest panem swego losu i postepuje wg. własnej woli.
 

Agnieszka Dembek

Nowicjusz
Dołączył
8 Listopad 2012
Posty
11
Punkty reakcji
0
Każdy kolejny post autorki tematu utwierdza mnie w przekonaniu, że mamy do czynienia ze "słodką naiwnością".
Dziewczyna podjęła już decyzję i naiwnie wierzy, że będzie pięknie.
Już ta krótka charakterystyka "obiektu pożądania" wyraźnie pokazuje, że słodko nie będzie.
Niestety wszyskie rady trafiają w próżnię, ona i tak w to wejdzie.
No cóż, ludzie popełniają błędy, głupotą jest jeśli nie wyciągają z tego wniosków.

Gusiu, kiedy już będzie po wszystkim, postaraj sie wyciagnąć z tego mądre wnioski.

Tylko, że koleżanka chciała rady, więc jej udzielamy, a ona sama decyduje co z tym robić. Nie ma co tu mówić o jej naiwności. Sami uczyliśmy się na błędach więc pozwólmy innym też na nich się uczyć jeśli tego akurat chcą.
 

wesolaasia21

Nowicjusz
Dołączył
1 Listopad 2012
Posty
243
Punkty reakcji
0
Wiek
32
Ja bym poczekała, aż się rozwiedzie bo czasami nie można tak po prosy wiezyc ludziom na słowo. Ja bym na twoim miejscu była ostrożna bo czasami ludzie mówią, że się rozwiodą a tak na prawdę to oszukują latami. ciągle mówiąc rozwiode się a tak na prawdę nigdy tego nie robią i nie dość, ze kłamią żony to jeszcze inną niewinną osobę która wieży w to, że kiedyś się rozwiedzie i stworzą pare. A potem nie przyjemnie się rozczarowuje. Ja na twoim miejscu podchodzila bym z dystansem do niego i niewiezyła mu takna słowo.

Ja bym poczekała, aż się rozwiedzie bo czasami nie można tak po prosy wiezyc ludziom na słowo. Ja bym na twoim miejscu była ostrożna bo czasami ludzie mówią, że się rozwiodą a tak na prawdę to oszukują latami. ciągle mówiąc rozwiode się a tak na prawdę nigdy tego nie robią i nie dość, ze kłamią żony to jeszcze inną niewinną osobę która wieży w to, że kiedyś się rozwiedzie i stworzą pare. A potem nie przyjemnie się rozczarowuje. Ja na twoim miejscu podchodzila bym z dystansem do niego i niewiezyła mu takna słowo.
 
Do góry