Witam, z góry dziękuję za poświęcenie chwilki na przeczytanie! będę wdzięczna za odpowiedź z radą, komentarzem, cokolwiek... ;((
Mam prawie 18 lat, mieszkam w małym, niebogatym miasteczku. Mam to cholerne szczęście, że sama na brak pieniędzy narzekać nie mogę; jestem typową "dziewczynką z dobrego domu" - wybitna uczennica, osiągnięcia, pasje, zaiteresowania, przyszłość przed sobą, możliwości studiowania za granicą. Życie towarzyskie świetne - złoci przyjaciele, grono fantasycznych znajomych, spotkania, imprezy. Słowem - żyć nie umierać. I szkopuł - od paru tygodniu nie mogę przestać myśleć o Cyganie z mojego miasteczka ... ...
Chłopaka nie znam osobiście; mijam go bardzo często wracając ze szkoły. Wiem, że jest jakieś 2 lata starszy ode mnie. Cyganie w naszym mieście to ta specyficzna "mniejszość", która (nie uogólniam, piszę jak jest) nie pracuje, nie robi nic, a mieszka w złotych domach. Piją, awanturują się, grożą, ćpają, rządzą dzielnią, wożą się po mieście w merolach i markowych ciuchach; szkoły żadnej ://. Mieszkańcy mają do nich właśnie taki a nie inny stosunek - najchętniej wszystkich by "eksmitowano"; gardzi się osobami zadającymi się z Cyganami; Polka "chodząca" z Cyganem jest "dnem całkowitym"... [same eufemizmy z mojej strony]
No i jest ON. Maks. Modelowy przedstawiciel tej mniejszości. Rówieśnicy schodzą mu z drogi, starzy spuszczają oczy; jest vipem wsród swoich; najdrożej ubrany itd.
I, na moje nieszczęście, cholernie przystojny Przystojny jak cholera! Wysoki; wysportowana sylwetka (wiem, że sterydy, ale wygląda to idealnie!<zly>xp); spojrzenie hipnotyzuje (taakie ciemne oczy!:/). Pewny, zadowolony z siebie. Chorelnie wstyd mi się było przyznać przed samą sobą, ale cóż - kręci mnie! JCholernie mnie kręci! Jestem w nim zauroczona ( Non-stop o nim myślę... Myślę o nim idąc spać, gdy się obudzę. W każdej wolnej chwili. Ja piernicze, po prostu od jakiegoś miesiąca jestem zauroczona, zakochana w Cyganie! (
No cóż, Maks ma dziewczynę. Nie owijając w bawełnę - to bardzo prymitywne dziewczę. Nie ma urody, nie ma charakteru, osobowości, wykształcenia, stylu, za to teraz - ma opinię "tej, co się puszcza z cyganem"... Przypuszczam, że musi jej zależeć; wiem, że on jej nie szanuje; wiem, że mu aż tak nie zależy; często się kłucą; sądzę, że on z nią wykorzystuje, jest z nią tylko żeby z nią spać. To jest typ chłopaka, który na ulicy nawet nie raczy spojrzeć na średnio atrakcyjnego człowieka; a ona jego "ideałem" nie jest... wystarczy zoabczyć, jak się zachowują, idąc razem.
No i teraz... od owego miesiąca, gdy mijam go na ulicy, nie mogę się oprzeć, żeby się na niego nie patrzeć. No i cóż, on się też patrzy, ZAWSZE. Zawsze ja pierwsza spuszczam wzrok. Próbowałam narzucić sobie dyscyplinę xD, przechodzić na drugą stronę ulicy, nie mijać go, nawet ostetntacyjnie, gdy wyłaniał się tuż przede mną na chodniku; zawsze, zawsze patrzy, przygąda się; przerywa rozmowę z kolegami, gapi się. To się przerodziło w gierkę między nami; widzę, czuję, że on też patrzy, obserwuje, zastanawia się. Wiem, no cóż, jestem świadoma swojego wyglądu. Jestem wysoka, szczupła, naprawdę atrakcyjna; nie chcę wyjść na próżną, ale to nie czas na skromność tylko fakty ;P Różnię się od dziewczyn z miasta; nie chodzę z pomarańczową twarzą, nie potrzebuję wulgarnego makijażu i ubrania. Wiem, że wystarczy, że się raz uśmiechnę, i... zacznie się, po prostu zacznie się rozwijać, a ja tego nie zatrzymam, bo ten chłopak kręci mnie strasznie, cholernie mi się podoba, a ja nie potrafię zapanować nad swoimi chormonami ... P
CO JA MAM ROBIĆ?? Idąc miastem chwilę modlę się, żeby go nie spotkać, a za chwilę - marzę, żeby wpaść na niego... Mam motyle w brzuchu, skacze mi żołądek, jak go widzę. W tak małym miasteczku chodzenia z tak "znaną", wyrazista postacią jka Maks nie da się ukryć; kij z opinią o mnie, bo za rok prawdopodobnie nie będzie mnie już w tym mieście; przyjaciele chcą mojego szczęścia... ale RODZINA !! Miałabym dożywotni zakaz wychodzenia z domu ;PP Moi rodzice straciliby szacunek w oczach otoczenia; wiem, że zawiodłabym ich. To nawet nie byłby mezalians, niestety... to byłoby widziane jako stoczenie się, "puszczanie", nie inaczej ((
Ale hormony, serce, uczucia mówią swoje... co mi po poważanym życiu, jak obecnie jestem jak sparaliżowana? od miesiąca wszystkie moje myśli pochłania jeden człowiek?? ciągle wyobrażam sobie, co by było, gdybyśmy spotykali się potajemnie??
To jest chore wszystko !! ( mam tego świadomość, ale jednocześnie marzę, żeby go dzisiaj zobaczyć, nie prześć na drugą stronę ulicy i w końcu się uśmiechnąć... Myślę, że wszystko jest przecież dla ludzi, a szczęście człowieka jest istotą jego życia... dlaczego by nie spróbować? nie nacieszyć się przyjemnymi chwilami? przecież nie myśle o nim pod kątem długiego związku, tu chodzi tylko o pociąg, fizyczny pociąg, ale cholerni SILNY pociąg...
What am I to do ??? (
Mam prawie 18 lat, mieszkam w małym, niebogatym miasteczku. Mam to cholerne szczęście, że sama na brak pieniędzy narzekać nie mogę; jestem typową "dziewczynką z dobrego domu" - wybitna uczennica, osiągnięcia, pasje, zaiteresowania, przyszłość przed sobą, możliwości studiowania za granicą. Życie towarzyskie świetne - złoci przyjaciele, grono fantasycznych znajomych, spotkania, imprezy. Słowem - żyć nie umierać. I szkopuł - od paru tygodniu nie mogę przestać myśleć o Cyganie z mojego miasteczka ... ...
Chłopaka nie znam osobiście; mijam go bardzo często wracając ze szkoły. Wiem, że jest jakieś 2 lata starszy ode mnie. Cyganie w naszym mieście to ta specyficzna "mniejszość", która (nie uogólniam, piszę jak jest) nie pracuje, nie robi nic, a mieszka w złotych domach. Piją, awanturują się, grożą, ćpają, rządzą dzielnią, wożą się po mieście w merolach i markowych ciuchach; szkoły żadnej ://. Mieszkańcy mają do nich właśnie taki a nie inny stosunek - najchętniej wszystkich by "eksmitowano"; gardzi się osobami zadającymi się z Cyganami; Polka "chodząca" z Cyganem jest "dnem całkowitym"... [same eufemizmy z mojej strony]
No i jest ON. Maks. Modelowy przedstawiciel tej mniejszości. Rówieśnicy schodzą mu z drogi, starzy spuszczają oczy; jest vipem wsród swoich; najdrożej ubrany itd.
I, na moje nieszczęście, cholernie przystojny Przystojny jak cholera! Wysoki; wysportowana sylwetka (wiem, że sterydy, ale wygląda to idealnie!<zly>xp); spojrzenie hipnotyzuje (taakie ciemne oczy!:/). Pewny, zadowolony z siebie. Chorelnie wstyd mi się było przyznać przed samą sobą, ale cóż - kręci mnie! JCholernie mnie kręci! Jestem w nim zauroczona ( Non-stop o nim myślę... Myślę o nim idąc spać, gdy się obudzę. W każdej wolnej chwili. Ja piernicze, po prostu od jakiegoś miesiąca jestem zauroczona, zakochana w Cyganie! (
No cóż, Maks ma dziewczynę. Nie owijając w bawełnę - to bardzo prymitywne dziewczę. Nie ma urody, nie ma charakteru, osobowości, wykształcenia, stylu, za to teraz - ma opinię "tej, co się puszcza z cyganem"... Przypuszczam, że musi jej zależeć; wiem, że on jej nie szanuje; wiem, że mu aż tak nie zależy; często się kłucą; sądzę, że on z nią wykorzystuje, jest z nią tylko żeby z nią spać. To jest typ chłopaka, który na ulicy nawet nie raczy spojrzeć na średnio atrakcyjnego człowieka; a ona jego "ideałem" nie jest... wystarczy zoabczyć, jak się zachowują, idąc razem.
No i teraz... od owego miesiąca, gdy mijam go na ulicy, nie mogę się oprzeć, żeby się na niego nie patrzeć. No i cóż, on się też patrzy, ZAWSZE. Zawsze ja pierwsza spuszczam wzrok. Próbowałam narzucić sobie dyscyplinę xD, przechodzić na drugą stronę ulicy, nie mijać go, nawet ostetntacyjnie, gdy wyłaniał się tuż przede mną na chodniku; zawsze, zawsze patrzy, przygąda się; przerywa rozmowę z kolegami, gapi się. To się przerodziło w gierkę między nami; widzę, czuję, że on też patrzy, obserwuje, zastanawia się. Wiem, no cóż, jestem świadoma swojego wyglądu. Jestem wysoka, szczupła, naprawdę atrakcyjna; nie chcę wyjść na próżną, ale to nie czas na skromność tylko fakty ;P Różnię się od dziewczyn z miasta; nie chodzę z pomarańczową twarzą, nie potrzebuję wulgarnego makijażu i ubrania. Wiem, że wystarczy, że się raz uśmiechnę, i... zacznie się, po prostu zacznie się rozwijać, a ja tego nie zatrzymam, bo ten chłopak kręci mnie strasznie, cholernie mi się podoba, a ja nie potrafię zapanować nad swoimi chormonami ... P
CO JA MAM ROBIĆ?? Idąc miastem chwilę modlę się, żeby go nie spotkać, a za chwilę - marzę, żeby wpaść na niego... Mam motyle w brzuchu, skacze mi żołądek, jak go widzę. W tak małym miasteczku chodzenia z tak "znaną", wyrazista postacią jka Maks nie da się ukryć; kij z opinią o mnie, bo za rok prawdopodobnie nie będzie mnie już w tym mieście; przyjaciele chcą mojego szczęścia... ale RODZINA !! Miałabym dożywotni zakaz wychodzenia z domu ;PP Moi rodzice straciliby szacunek w oczach otoczenia; wiem, że zawiodłabym ich. To nawet nie byłby mezalians, niestety... to byłoby widziane jako stoczenie się, "puszczanie", nie inaczej ((
Ale hormony, serce, uczucia mówią swoje... co mi po poważanym życiu, jak obecnie jestem jak sparaliżowana? od miesiąca wszystkie moje myśli pochłania jeden człowiek?? ciągle wyobrażam sobie, co by było, gdybyśmy spotykali się potajemnie??
To jest chore wszystko !! ( mam tego świadomość, ale jednocześnie marzę, żeby go dzisiaj zobaczyć, nie prześć na drugą stronę ulicy i w końcu się uśmiechnąć... Myślę, że wszystko jest przecież dla ludzi, a szczęście człowieka jest istotą jego życia... dlaczego by nie spróbować? nie nacieszyć się przyjemnymi chwilami? przecież nie myśle o nim pod kątem długiego związku, tu chodzi tylko o pociąg, fizyczny pociąg, ale cholerni SILNY pociąg...
What am I to do ??? (