Nie wiem, czy założyć nowy temat, czy nadal w tym...
Więc tak, byliśmy razem około pół roku. On to zakończył, twierdząc, że nie chce być w takim związku, bo z tego powodu są same problemy. W szkole się o nas dowiedzieli i po prostu uprzykrzali nam życie. Kiedy to kończyliśmy zaoferował mi przyjaźń, spróbowałem. Było okej przez dwa dni, potem zaczęło się wspominanie o tym, jak to kiedyś było. To znaczy, ja to głównie zaczynałem, ale on się temu nie sprzeciwiał. Do czasu. Kiedyś powiedział mi, że go wkurzam i żebym dał sobie z tym spokój, bo i tak już nic z nas nie będzie. Pomimo, że zrobiło mi się naprawdę przykro, powiedziałem, że przestanę.
Do dziś pamiętam, jak nie spałem całą noc wtedy i płakałem. Nie mogłem się z tym pogodzić. Wcześniej miałem przynajmniej nadzieję, że kiedyś znowu razem będziemy, a w tym dniu po prostu wszystko runęło. Przemyślałem wtedy wszystko i doszedłem do wniosku, że skoro on chce być moim przyjacielem, to powinienem chociaż to zaakceptować i spróbować dać temu szansę.
Oczywiście nie było tak kolorowo. Kiedy gadaliśmy było bardzo niezręcznie, peszyliśmy się na swój widok, a przecież kiedyś byliśmy ze sobą tak blisko i niczego się nie wstydziliśmy. Nie mieliśmy też o czym gadać. Nasze rozmowy głównie ograniczały się do tematów: szkoła, gry, muzyka. Nie było tego czegoś, co wcześniej istniało. Nie cieszyła mnie rozmowa z nim i przychodziła mi ona z trudnością. Postanowiliśmy, że zrobimy sobie przerwę, to może się ułoży. I tak minęły dwa tygodnie. On powiedział mi, że już nie chce się ze mną przyjaźnić, bo to nie ma sensu. Ostro się wtedy pokłóciliśmy. I tak się kontakt urwał. A ja nie mogłem się z tym pogodzić. Zacząłem się ciąć, ale odkryto to na wfie i były z tego niemałe problemy. A on o tym wszystkim wiedział i nawet się nie zainteresował. Nie odzywał się do mnie, więc ja do niego też nie podchodziłem. Znalazłem za to koleżankę i z nią gadałem. Mówiłem jej o wszystkim. O problemach z tym cięciem się, no i o nim też. Zwierzałem się jej z wszystkiego, bo jej zaufałem. A ona? Ona poszła do niego i wszystko mu wygadała. A ja naopowiadałem jej, jaki to on był zły i wymieniłem wszystkie jego wady. A o tym, że ona mu to wygadala dowiedziałem się od niego, bo dostałem smsa „To teraz się obrażamy nawzajem? odpier**l się ode mnie”. Natychmiast zadzwoniłem do niej, co ona najlepszego zrobiła, ale nie odebrała. I stali się przyjaciółmi, a ja nie miałem odwagi, aby do nich podejść i to wyjaśnić. Minęły dwa miesiące, zaczęliśmy ze sobą gadać. Tylko ja go nadal kocham i sam już nie wiem, czy całkowicie zerwać z nim kontakt, czy utrzymywać z nim znajomość. To on najpierw zagadał do mnie po tej przerwie, w ogóle mam wrażenie, że jednak mu na czymś jeszcze zależy, ale nie spytam się go, bo pewnie znowu skonczyloby się to kłótnią. Nie wiem, co o tym myśleć. Pewnie większość z was powie, że najlepiej z tym skończyć, tylko weźcie pod uwagę to, że ja go nadal kocham i tęsknię za tym, co nas łączyło.