a więc sytuacja wygląda tak.. :
2 lata temu poznałam fajnego chłopaka, zaczęliśmy sie kumplować (obecnie chodzimy razem do klasy).. Zawsze się sobie zwierzaliśmy i dobrze mi sie rozmawiało.. w sumie z nikim mi sie nie rozmawiało lepiej. Był do wszystkiego - do płakania, do śmiania się.. zawsze pomógł. I stało się .. zakochałam się w nim. Długo to skrywałam aż wyznałam mu to. On zareagował jak przyjaciel.. zaczął mnie pocieszać itd. Lecz myśl że on nic do mnie nie czuje dobijała mnie. 2 miesiące temu on wyznał mi że też mnie kocha i że chce ze mną być. No i powinnam sie cieszyć nie? a tu kompletna kaszana. Jakbym uświadomiła sobie że nic do niego nie czuje. Powiedziałam mu to i przejął się. Powiedziałam mu też że zależy mi na nim jako na przyjacielu lecz teraz on przeżywa to co ja wcześniej przez niego. Teraz już nic nie jest tak jak kiedyś. Unikamy się nawzajem a ja chce żeby ta przyjaźn trwała. Czy to jest jeszcze możliwe ?
2 lata temu poznałam fajnego chłopaka, zaczęliśmy sie kumplować (obecnie chodzimy razem do klasy).. Zawsze się sobie zwierzaliśmy i dobrze mi sie rozmawiało.. w sumie z nikim mi sie nie rozmawiało lepiej. Był do wszystkiego - do płakania, do śmiania się.. zawsze pomógł. I stało się .. zakochałam się w nim. Długo to skrywałam aż wyznałam mu to. On zareagował jak przyjaciel.. zaczął mnie pocieszać itd. Lecz myśl że on nic do mnie nie czuje dobijała mnie. 2 miesiące temu on wyznał mi że też mnie kocha i że chce ze mną być. No i powinnam sie cieszyć nie? a tu kompletna kaszana. Jakbym uświadomiła sobie że nic do niego nie czuje. Powiedziałam mu to i przejął się. Powiedziałam mu też że zależy mi na nim jako na przyjacielu lecz teraz on przeżywa to co ja wcześniej przez niego. Teraz już nic nie jest tak jak kiedyś. Unikamy się nawzajem a ja chce żeby ta przyjaźn trwała. Czy to jest jeszcze możliwe ?