Z moją mamą jest coś nie tak

blackcoffee90

Nowicjusz
Dołączył
12 Sierpień 2008
Posty
537
Punkty reakcji
2
Wiek
33
Odkąd pamiętam zachowywała się dziwnie. Od dziecka obok czułości niszczyła wszystko, co miało dla mnie jakieś znaczenie(np. zbierałam karty telefoniczne-zniszczyła mi je, zbierałam koraliki to wyrzuciła przez okno, zniszczyła ulubioną lalkę, misia, zabierała najfajniejsze ciuchy szukając powodu żeby nazwać to karą), pozwalała bawić się a co pół godziny kazała sprzątać wiedząc że ja mogę bawić się całymi dniami. POtem znichęcała mnie do wszystkich znajomych, a nie daj boże żeby to był chłopak. Wtedy nabijała się ze mnie że chodzę a to z jakim dwumetrowcem, z grubym, czy z chudym. Kiedy nasza znajomość się kończyła to miała jeszcze większy powód do śmiechu-zostawił mnie, bo jestem do niczego. Przychodziła z pracy i krzyczała przez 2 godziny, sprzątała wysprzątane wcześniej mieszkanie. W soboty kazała mi spać do 9. Jeśli wtawałam wcześniej to krzyczała, jak chciałam iść siku po obudzeniu to zajmowała łazienkę. Dlatego ze strachu leżałam z łóżku i udawałam że śpię. Jak płakałam to mnie biła(w sensie-trzasnęła raz czy dwa). Cięgle śmiała się z mojego wyglądu, który w 80% odziedziczyłam po niej. Kazała mi chodzić do szkoły, kiedy miałam 38-39 gorączki. Jak mdlałam, czy byłam na pogotowiu(niekoniecznie z powodu choroby) to krzyczała.
Teraz nadal krzyczy jak wraca z pracy, krzyczy kiedy ktoś w połowie jej prośby nie jest przy niej. Płacze że czegoś nie ma nie prosząc o to, nie mówiąc czego potrzebuje. Karze mi pracować na pełen etat, studiować dziennie, wyprowadzić się i rodzić dzieci. Krzyczy kiedy zjem coś wartego więcej niż 2 zł(a nie mam problemów finansowych bo 3-4 tys na 3 osoby przy zarobione lekkim wysiłkiem), nie chciała dać mi pieniędzy na studia, choc dziadek je dla mnie zostawił. W stosunku do ojca zachowuje się podobnie-żeby nie wyszło na to że tylko mnie nienawidzi. Krzyczy po nim, wyzywa go nawet podczas spokojnego popołudnia, kaze mu myć każdy tależ z osobna zeby ani przez sekunde nie lezal brudny. Kiedy ma mi coś kupić to szuka powodu aby tego nie zrobić, a kiedy jestem grzeczna jak aniołek to wymyśla sobie jakąś bajkę. Często sobie coś wymyśla i wmawia mi że gdzieś byłam, coś zrobiłam. Dzwoni do ojca kiedy idzie z garażu więcej niż 5 minut. Zanim usłyszy pytanie to mówi NIE a potem często znowu zaczyna krzyczeć. Stoi mi pod kiblem i wydziera się ze musi siku a potem nie idzie. Liczy czas puszczonej wody. Grzebie w moich rzeczach co dla mnie juz jest normą. Sprawdza mi pociągi, lata na przystanki, wypisuje kartki. Jak usłyszy o jakimś pocioągu który nie jechał to 2 dni mówi o tym, że nie dojadę na zajęcia.
Najważniejsze-ona nie rozumie co się do niej mówi. Nie słucha zupełnie. Nie raz ojciec nie wytrzymał i jak go szrapała to ja trzasnal, ona ma to gdzieć, tak jakby nic sie nie stało. Jest zupełnie obojetna na czyjeś czyny i słowa.

Nie chcę wracać do domu, zawsze jak tu jestem to słyszę wrzaski, chyba że jest już po 23. Nie mam tu warunków ani do spokojnego posiłku, ani do nauki.
Ojciec uważa że jest wredną babą i tyle, nie wyobraza sobie ze jakiśtam psycholog mogly pomoc, nie wyobraza sobie zeby ja namawiac do leczenia. On ma swoje rozrywki, swoja silownie, piwo co tydzien, filmy, ksiazki gry. Ucieka w nie i zamyka sie na cala sytuacje.

Mam ochotę uciec, ale muszę skończyć choćby licencjata(czyli jeszcze 2 lata), ale czy ucieczka ochroni moja matke? no raczej nie, raczej tylko swoj tylek ochronie bedac jak najdalej tylko sie da.
 
B

Bad Boy

Guest
'Coś nie tak' to mało powiedziane. Ma poważne zaburzenia psychiczne.

Karze mi ... wyprowadzić się ...
To chyba najlepsze rozwiązanie.

Mam ochotę uciec, ale muszę skończyć choćby licencjata(czyli jeszcze 2 lata), ale czy ucieczka ochroni moja matke? no raczej nie, raczej tylko swoj tylek ochronie bedac jak najdalej tylko sie da.
Przed czym chcesz chronić swoją matkę?


Opcje są trzy:
- wyprowadzka
- postawienie się jej (twojego ojca się nie czepia bo wie jej się oberwie)
- zaakceptowanie sytuacji i nie przejmowanie się
 

maciok87

Nowicjusz
Dołączył
23 Marzec 2010
Posty
149
Punkty reakcji
5
Wiek
36
Miasto
Poland
Rety, to mi wygląda na zbyt duzy poziom testosteronu we krwii... plus jakieś rany z dzieciństwa czy oględnie lat młodszych (czytaj: kompleksy). Najlepiepszym byłby w tej sytuacji psychiatra bo tylko ten lekarz ma odpowiednie kompetencje, chociaż owiele mniejszą "sławę".

Aha, jest jeszcze taki bezpłatny telefon pomocy emocjonalnej - 116123 - gdzie udzielają bardziej fachowej porady :)
 

shikabane hime

Nowicjusz
Dołączył
18 Maj 2010
Posty
478
Punkty reakcji
6
Wiek
31
Miasto
Toruń
no z pewnością jest z nią "coś nie tak " . koniecznie musisz skontaktować się z jakimś specjalistą , bo niestety żaden użytkownik forum nie jest zdolny ci pomóc . rozumiem , że jeśli się wyprowadzisz i zostawisz ją samą będziesz miała wyrzuty sumienia i z pewnością nie poprawi to twojego samopoczucia. czy twój ojciec nie próbował jakoś temu zaradzić ? może mógłby ci jakoś pomóc
 

marta..

(...)
Dołączył
9 Listopad 2009
Posty
843
Punkty reakcji
71
Miasto
Home is where the heart is.
W głębi serca Mama Cię nie nienawidzi, takie zachowanie na pewno wynika z jakiś jej przeżyć, problemów, choroby..
A próbowałaś sama rozmawiać z mamą, tak spokojnie i szczerze o tym, że ma problem? że to widzisz i boli Cie jej zachowanie? Uświadom jej jak najbardziej jak się w tym czujesz. Pewnie bez pomocy kogoś z zewnątrz się nie obędzie, staraj się ją do tego namówić. Jeśli Ciebie nie będzie chciała posłuchać, to może ktoś z rodziny? dziadek, ciocia czy wujek…
Jeśli prośba nie pomoże, to nie miej wyrzutów sumienia i ogranicz przyjazdy do domu, poddawanie się jej terrorowi, też Jej nie pomoże, ona sama musi tej pomocy chcieć.

Naprawdę musisz być silną dziewczyną, że to jakoś znosisz tyle lat… Trzymaj się
 

Katarzyniak

Insza
Dołączył
12 Październik 2009
Posty
763
Punkty reakcji
8
Wiek
36
Miasto
Rybnik
Od zawsze taka była?
Skoro Twój tata się z nią ożenił, to chyba nie, bo mężczyźni świadomie za takie kobiety się nie biorą.
Zastanów się co mogło wpłynąć na jej zachowanie, ma zachowania rozkapryszonego dziecka, a podejrzewam, że jedynaczką nie była.
W domu z tatą macie jak w getcie...
Ona chce pokazać, że władza w tyym domu należy tylko do niej, że ona jest najważniejsza...
 
Q

quid pro quo

Guest
Brak mi słów.
Jest to ewidentnie problem psychiczny. Często zdarza się to kobietom, jest to coś w rodzaju "dulszczyzny". Twoja matka zapewne chciałaby być na Twoim miejscu, czuje frustrację, zazdrości Ci - a to ewidentnie jest objaw zaburzeń psychicznych. Skoro już tyle lat wycierpiałaś, to musisz dać radę dokończyć ten licencjat i najlepiej, abyś dokończyła studia (magisterka) dziennie w innym mieście albo poszukała pracy w innym mieście i dokończyła studia zaocznie.

Ojciec uważa że jest wredną babą i tyle, nie wyobraza sobie ze jakiśtam psycholog mogly pomoc, nie wyobraza sobie zeby ja namawiac do leczenia. On ma swoje rozrywki, swoja silownie, piwo co tydzien, filmy, ksiazki gry. Ucieka w nie i zamyka sie na cala sytuacje.

Tak, wstydzi się szukania pomocy u psychologa, a nie wstydzi się jej zachowania, ani swojego podejścia wobec tej sprawy...

Mam ochotę uciec, ale muszę skończyć choćby licencjata(czyli jeszcze 2 lata), ale czy ucieczka ochroni moja matke? no raczej nie, raczej tylko swoj tylek ochronie bedac jak najdalej tylko sie da.

Nie, oczywiście, że nie uchroni. Skoro Twoi rodzice nic nie robili w tym kierunku, to już raczej ciężko wyobrazić sobie, żeby to się teraz miało zmienić na lepsze. Ratuj siebie; Ty masz szansę na normalne życie. Szkoda że nie możesz liczyć na wsparcie rodziców, ale cóż, zdarza się.
Rozumiem, że nie masz rodzeństwa?

Trzymaj się :)
 

majcyk

Nowicjusz
Dołączył
14 Maj 2010
Posty
19
Punkty reakcji
0
Myśle że twój ojciec powinien ci pomóż ale widze że on też od tego problemu ucieka.
Twoja mama jest chora i sama sobie nie poradzisz.Byłaś mała i niszczyła ci zabawki czyli już to długo trwa.
Przykre to co piszesz ale myśle iż powinnaś zadbać o siebie i się wyprowadzić.
Taki ciągły stan stresu to nic dobrego.Szkoda cię dziewczyno już i tak wyjątkowo długo wytrzymywałaś takie traktowanie.Pozdrawiam
 

blackcoffee90

Nowicjusz
Dołączył
12 Sierpień 2008
Posty
537
Punkty reakcji
2
Wiek
33
Była taka od zawsze, czyli od mojego zawsze-od dziciństwa. Co było wcześniej to nie mam pojęcia, bo nigdy nie chcieli rozmawiać o przeszłości dotyczącej nawet innych tematów.

Jestem jedynaczką.
Matka miała młodszego o 4 lata brata.

Chciałabym się wyprowadzić, ale nie mam takiej możliwości. Mieszkając z rodzicami mogę odłożyć pieniądze ze starzu na studia. Poza starzami i pracami na 3/4 czy 1/2 etatu w moim mieście nie ma dla mnie pracy. Nikt nie chce studentki, która potrzebuje 9 dni wolnych w miesiącu. Mam za dużą konkurencję osób, które się nie uczą i są po kursach.

Matka nie widzi problemu. Babcia mieszka daleko i wydaje się jej, że matka jako osoba starsza ode mnie wie wszystko lepiej i że to ja nie mam racji. A ojciec tak jak pisalam-ucieka. Moja wizyta u specjalisty w celu opowiedzenia o sytuacji skończyła się wyrazami współczucia i poklepaniem po ramieniu.
 
Q

quid pro quo

Guest
Cóż. To już nie za bardzo istotne, jaka była wcześniej, ponieważ nawet jeżeliby się zmieniła, a Ty jej przebaczyła, to i tak będziesz pamiętać o tym, jak Cię krzywdziła. Teraz moim zdaniem powinnaś myśleć jedynie o sobie. Na jej ratunek jest już za późno, a jak widać - Twój ociec to akceptuje, więc pozostałaś sama.

Tak właśnie myślałem, że jesteś jedynaczką.
Swojego czasu interesowałem się tym, dlaczego matki raczej "faworyzują" synów i bywają tak "złośliwe", żeby nie rzec, że bestialskie, wobec córek. Nie znalazłem żadnego usprawiedliwienia, są to jedynie zaburzenia psychiczne, które mogą wynikać z różnych czynników. Dlatego też wywnioskowałem, że jesteś jedynaczką. Może były "problemy" z Tobą podczas porodu. Zastanawiałem się, czy to napisać... ale widzę, że jesteś silną osobą, ale może nie jesteś córką Twojego ojca? Po prostu coś musi wypływać na to, że tak ona się zachowuje. Jednak, jak widać, nie trafiłaś na żadnego dobrego specjalistę. Ja nie jestem specjalistą w dziedzinie psychologii, ale w Polsce mamy "modę" na nieuczenie się i stąd tak wielu "specjalistów", ponieważ kuli tylko do egzaminów, a potem zapominali. Ponadto brak im chęci, aby pomagać. Dlatego według mnie powinnaś przede wszystkim starać się sama sobie pomóc, a wiedzę, że jesteś silną osobą i naprawdę możesz wiele w życiu osiągnąć, jeżeli pozbędziesz się tego "ciężaru" i będziesz mogła skoncentrować się na sobie.

No tak. To może wytrzymaj jeszcze na tym stażu, odłóż pieniążki, a potem postaraj się o kredyt studencki. Może wyjedź za granicę, aby zarobić trochę pieniędzy na studia. Sytuacja z rynkiem pracy w Polsce nie jest ciekawa. Nie chcę Cię zniechęcać, ale może się okazać, że po studiach sytuacja się nie zmieni. Tylko że zamiast tłumaczenia, że nie chcą studentki, to teraz będą mówić, że nie chcą mgra, który nic nie umie.
Jak możesz, napisz, co studiujesz. Może coś jeszcze wymyślę.

A jeszcze jedno. Jak matka zachowuje się, kiedy jesteście w towarzystwie innych osób, jak np. znajomych?
 

Quality

Marzyciel realista
Dołączył
26 Październik 2008
Posty
1 039
Punkty reakcji
8
Wiek
16
Miasto
Opole
powiem ci ze moja zachowuje sie podobnie. a co cie powstrzymuje przed przeprowadzeniem sie do jakiegos znajomego? ktorys na pewno ma swoje mieszkanie lub wynajmuje moglabys sie tam zaszyc , z chora kobieta nie ma co sie zadawac
 

Wiluu

skoorviel
Dołączył
5 Styczeń 2009
Posty
1 318
Punkty reakcji
27
Wiek
34
Ja tylko chciałem się wtrącić i napisać, że gratuluje Twojemu Ojcu wytrwałości w takim związku
 

marta..

(...)
Dołączył
9 Listopad 2009
Posty
843
Punkty reakcji
71
Miasto
Home is where the heart is.
To ironia? Nie ma mu czego gratulować. Nie sprawdził się ani w roli męża ani ojca, wytrwałość w związku to nie wszystko, ma dziecko i się nie przejmuje, jako ono to wszystko przezywa...
 
B

Bad Boy

Guest
Chciałabym się wyprowadzić, ale nie mam takiej możliwości. Mieszkając z rodzicami mogę odłożyć pieniądze ze starzu na studia. Poza starzami i pracami na 3/4 czy 1/2 etatu w moim mieście nie ma dla mnie pracy. Nikt nie chce studentki, która potrzebuje 9 dni wolnych w miesiącu. Mam za dużą konkurencję osób, które się nie uczą i są po kursach.
Co ty opowiadasz? Firmy wiele zyskują zatrudniając studentów/ki. Dlatego takie miejsca jak hipermarkety, bary, fast foody stoją przed tobą otworem. Wiem, że to nie jest zachwycająca perspektywa, ale zawsze to lepsze niż staż.

Kredyty omijaj z daleka.


Matka nie widzi problemu. Babcia mieszka daleko i wydaje się jej, że matka jako osoba starsza ode mnie wie wszystko lepiej i że to ja nie mam racji. A ojciec tak jak pisalam-ucieka. Moja wizyta u specjalisty w celu opowiedzenia o sytuacji skończyła się wyrazami współczucia i poklepaniem po ramieniu.
Psycholodzy są nic nie warci. Na psychologię idą ci co sami mają problemy ze sobą w nadziei, że te studia pomogą im je rozwiązać.

Postawiłaś się jej kiedykolwiek w bardziej wyraźny sposób?
 

chaos_n

Deep in the darkest jungle of the Amazon
Dołączył
2 Listopad 2008
Posty
1 599
Punkty reakcji
44
Wiek
37
Przede wszystkim bardzo fajnie, ze znów zawitałaś na forum, chociaz szkoda, że z taką przykrą sprawą. Niestety taki przypadek znam z własnego doświadczenia i jedyną opcją jest zaciśnięcie zębów do momentu, kiedy będziesz mogła się usamodzielnić, a potem zerwanie kontaktu z matką. Jakkolwiek brutalnie to brzmi, bo w końcu matka to matka, to innej opcji tu raczej nie ma - masz rację, tu psycholog nie pomoże, to jest po prostu taki typ osobowości, osobowości niestety toksycznej. Do tego czasu jedyne, co możesz robić, to możliwe unikanie konfliktów, odcinanie się od matki psychicznie (to zapewne już robisz) no i dorabianie - ktoś wcześniej zasugerował hipermarket czy inna nisko płatną robotę - lepsza taka niż żadna, a stały dochód da Ci poczucie samodzielności i znacznie podniesie Cię na duchu, co również nie jest bez znaczenia.

Jakbyś chciała pogadać, wal na pm.
 

blackcoffee90

Nowicjusz
Dołączył
12 Sierpień 2008
Posty
537
Punkty reakcji
2
Wiek
33
Studiuję ochronę środowiska. Magistra planuję robić z hydrologii.

My nie mamy znajomych. Tzn. znajomych rodziny, albo samej dalszej rodzinki, która spędzałaby z nami czas. Matkę nie interesują spotkania z ludźmi. Ojciec ma swoich kumpli, no i ja też mam sporo znajomych. Spotykamy się z nimi podczas tego jak matka siedzi w domu i ogląda telewizję albo czyta ksiązki. Czasem zastanawiam się czy nadmiar starych polskich seriali oraz świat pokazany w książkach nie zakrzywił jej psychiki... Do tego brak towarzystwa bliższej przyjaciółki, która pokazałaby jej prawdziwe oblicze tego, co u niej słychać zamiast wyidealizowanej wersji dla znajomej z pracy.

Fast food mam w mieście tylko jeden i wyrzucili mnie z niego ofizjalnie bez powodu jak stwierdziła kierowniczka a zarazem szefowa. Z wyjątkiem jednego miejsca próbowałam już wszędzie szukać pracy i nigdzie mnie nie chcieli. Poza tym myślę, że nie dałabym rady studiować i pracować na pełen etat, bo wykłady mam 3 razy w miesiącu, w piątki, soboty, niedziele. Nauki też mi nie brakuje. A że moje życie to jedna wielka wędrówka po znajomych i czytalniach w poszukiwaniu świętego spokoju i ciszy do nauki to jest troszkę ciężko. Nie wyprowadzę się bo 700 czy choćby 900 zł nie starczy mi na przeżycie. Za pokój w moim mieście płaci się 500 zł, bo wszystkie tańsze okupują studenci z całej Polski( zachęcają ich ciekawe kierunki i zero nauki). Wiem bo sprawdzałam, szukam każdego dnia kawalerki dla przyjaciela więc jestem na bierząco. 200 zł na wyjazdy na studia. No i zostaje mi ewentualnie 200 zł na jedzenie. No a gdzie kasa na środki czystości nie wspominając już choćby o 5 zł na jakis kosmetyk. No i jeszcze jakieś kserówki, zeszyty, długopisy, czasem ksiązki, karta do telefonu.
Za 1000-1200 zł i z w miarę pewną pracą wyprowadzka jest możliwa.
Nie jestem wybitnie mądra, inteligentna i wspaniała raczej należę do tych którym nauka z większości przedmiotów idzie średnio więc nawet gdyby pojawił się cudowny pracodawca który pozwoliłby mi na studiowanie, dawałby mi wolne dni na studia i pozwalał więcej pracować w tygodniu to czasu mogłoby mi zabraknąć. No ale nie ma co gdybać bo takiego pracodawcy nie ma i to że da się znaleźć odpowiednią pracę to tylko gadanie osoby która akurat odpowiedniu trafiła bądź nigdy nie szukała. W moim mieście jest bardzo duża moda na nieuctwo, wyjazdy za granicę i wieczne imprezowanie. Takie osoby które są dyspozycyjne mają pierwszeństwo, a ich ta kasa za studentkę nie kusi. Były zakłady do których chodziłam po 5-10 razy, szczególnie restauracje(jako że doświadczenie zawodowe posiadam) no i też bez powodzenia. Tak oto wylądowałam na stażu bo lepiej mieć takie pieniądze niż nie mieć ich wcale. Staż to też pełen etat ale na stażu się tak nie przejmuję, mogę pouczyć się w pracy, wyjść wcześniej itd.

Może i byłam silna, ale pomału te siły tracę i pozwalam ogarniać się lękowi pt: nie chcę być w przyszłości taka jak moja matka.

Diviner-dziękuję za pamięc:)
Co do psychicznego odcięcia się od matki... Kiedyś było łatwiej. W wieku dojrzewania miałam buntownicze nastawienie do świata i pewność że mi to się wszystko uda(typowe, nieświadome zachowanie nastolatki). Wtedy jej zachowanie tylko mnie drażniło, a wychodząc z domu miałam po prostu focha z przytupem. Teraz kiedy wychodzę z domu, w którym nie da się wytrzymać i chowam się u faceta na kilka dni, mam wyrzuty sumienia. Nie chcę żeby to źle zabrzmiało, ale: ilość czasu który upływa jest wprost proporcjonalna do ilości używanego przeze mnie rozumu. Co znaczy że z czasem zaczęłam zwracać większą uwagę na innych ludzi, zaczęłam zastanawiać się nad sprawami które miałam w nosie. Stałam się kulturalna, pomocna, empatyczna. W skrócie: ogarniam sytuację naokoło.
Łatwo mieść wszystko za sobą, ale ona została w domu po to by znowu wytłumaczyć sobie po swojemu sytuację i jeszcze bardziej oddalić się od świata. Poza tym... wyjdę, zniknę... a następnego dnia będzie trzeba coś zjeść, a że odkładam kasę na czarną godzinę to szkoda mi na własne żywienie. Tym bardziej... że ja potrzebuję dużo jeść... Jeśli jem mniej niż 3500 kcal, a nawet 4-5... chudnę w zastraszającym tempie, ale zdaniem medycyny jestem zdrowa i mam szybką przemianę materii. No więc następnego dnia, czasem za kilka dni będzie trzeba coś zjeść i wrócić do domu. Poza tym mieszkanie w którym się chowam nie jest najnowsze, o ciepłej wodze mogę zapomnieć, tak więc umyć też się czasem trzeba.(mam nadzieję na szybkie zmiany warunków w niedługim czasie).Muszę też wspomnieć o pokazaniu się w domu z tego powodu, że tam mieszkam i rodzice muszą mnie czasem zobaczyć.


Przepraszam jeśli pisałam niezrozumiale, ale mam zapalenie obu uszu i nie mogę się skoncentrować z bólu.
 

Quality

Marzyciel realista
Dołączył
26 Październik 2008
Posty
1 039
Punkty reakcji
8
Wiek
16
Miasto
Opole
nie pie.rdol z tą pracą do MC'a przyjeli mnie nawet jak miałem 16 lat , a studentów biorą szczególnie. Jeszcze raz - MASZ MNOSTWO ZNAJOMYCH TO CZEMU Z TEGO NIE SKORZYSTASZ?
 

blackcoffee90

Nowicjusz
Dołączył
12 Sierpień 2008
Posty
537
Punkty reakcji
2
Wiek
33
Z mc mnie wyrzucili.
Z jakichś powodów są tylko moimi znajomymi a nie przyjaciółmi. To są osoby takie jak: niepracujący dzienni studenci, osoby z innych miast, imprezowicze którzy żeby mieć kasę kombinują i skaczą z pracy do pracy, z kraju do kraju, ludzie po zawodówkach a fryzjerką czy tapeciarzem raczej nie zostanę bo po zawodówce nie jestem, ludzie nic nie robiący, ludzie poszukujący pracy tak jak ja z przedziału wiekowego 20-50, ludzie pracujący na poważnych stanowiskach na które nie dostanę się bez wyższego wykształcenia, ludzie pracujący, którzy niedawno dostali pracę i sami trzęsą tyłkiem, bo czekają na zwolnienie które zapewne nastąpi.
No ale Ty jesteś z Opola, więc rozumiem dlaczego nie wyobrażasz sobie takiej sytuacji. Przecież ja wiem o tym, że w Opolu pracy dla studentów nie brakuje. Ale weź poprawkę na to, że Opole to miasto studenckie. Oni żyją z tych studentów, więc muszą dać im zarobić. Nie wspominając o tym, że to miasto jest 2-3 razy większe od mojego i jest więcej sklepów, barów, fast foodów.
 

Quality

Marzyciel realista
Dołączył
26 Październik 2008
Posty
1 039
Punkty reakcji
8
Wiek
16
Miasto
Opole
to może powiesz jak nazywa sie to twoje miasto? bo jakoś poj.ebanym schematem nie chcesz nam go wyjawić
Ale tutaj nie chdozi mi tylko o srodmiescie i rejony miasteczka studenckiego , tu praca jest nawet w mojej dzielnicy takiej bardzo niespokojnej(w sensie wiele rozbojów,pobić, podpaleń etc.) jest praca a jeżeli nawet jesteś w mieście ktore ma 50 k ludzi to wiesz. Jak zaglądam do monopolowych w okolicy to za kasą stoją same lachociągi , k,urwy i inne stworzenia rodem po zawodówce bądź OHAP-ie i jakoś mają tą prace. Grunt w tym , że jeżeli rly jest Ci potrzebny hajs to praca się znajdzie. A jak jesteś fajną szmulą to przecież możesz popracować jako kelnerka?
i co , zaden z tych znajomych to nie jest jakis blizszy kumpel/kumpela? naprawde nikt nie ma miejsca na jeden spiwor albo rozkladane lozko(przeciez nie musisz zyc jak krolowa) w mieszkaniu do momentu aż się z tą pracą odnajdziesz?

btw. co do pracy jak miałem 15 lat to ulotki roznosiłem w takiej firmie co daje zatrudnienie młodziakom i >18 też i dawali nawet 10/h i mozna bylo na etat pracowac w sensie ze codziennie nosilas pare godzin.
 

blackcoffee90

Nowicjusz
Dołączył
12 Sierpień 2008
Posty
537
Punkty reakcji
2
Wiek
33
Za każdym razem udowadniasz że nie czytasz ze zrozumieniem tego, co piszę.
 
Do góry