blackcoffee90
Nowicjusz
- Dołączył
- 12 Sierpień 2008
- Posty
- 537
- Punkty reakcji
- 2
- Wiek
- 33
Odkąd pamiętam zachowywała się dziwnie. Od dziecka obok czułości niszczyła wszystko, co miało dla mnie jakieś znaczenie(np. zbierałam karty telefoniczne-zniszczyła mi je, zbierałam koraliki to wyrzuciła przez okno, zniszczyła ulubioną lalkę, misia, zabierała najfajniejsze ciuchy szukając powodu żeby nazwać to karą), pozwalała bawić się a co pół godziny kazała sprzątać wiedząc że ja mogę bawić się całymi dniami. POtem znichęcała mnie do wszystkich znajomych, a nie daj boże żeby to był chłopak. Wtedy nabijała się ze mnie że chodzę a to z jakim dwumetrowcem, z grubym, czy z chudym. Kiedy nasza znajomość się kończyła to miała jeszcze większy powód do śmiechu-zostawił mnie, bo jestem do niczego. Przychodziła z pracy i krzyczała przez 2 godziny, sprzątała wysprzątane wcześniej mieszkanie. W soboty kazała mi spać do 9. Jeśli wtawałam wcześniej to krzyczała, jak chciałam iść siku po obudzeniu to zajmowała łazienkę. Dlatego ze strachu leżałam z łóżku i udawałam że śpię. Jak płakałam to mnie biła(w sensie-trzasnęła raz czy dwa). Cięgle śmiała się z mojego wyglądu, który w 80% odziedziczyłam po niej. Kazała mi chodzić do szkoły, kiedy miałam 38-39 gorączki. Jak mdlałam, czy byłam na pogotowiu(niekoniecznie z powodu choroby) to krzyczała.
Teraz nadal krzyczy jak wraca z pracy, krzyczy kiedy ktoś w połowie jej prośby nie jest przy niej. Płacze że czegoś nie ma nie prosząc o to, nie mówiąc czego potrzebuje. Karze mi pracować na pełen etat, studiować dziennie, wyprowadzić się i rodzić dzieci. Krzyczy kiedy zjem coś wartego więcej niż 2 zł(a nie mam problemów finansowych bo 3-4 tys na 3 osoby przy zarobione lekkim wysiłkiem), nie chciała dać mi pieniędzy na studia, choc dziadek je dla mnie zostawił. W stosunku do ojca zachowuje się podobnie-żeby nie wyszło na to że tylko mnie nienawidzi. Krzyczy po nim, wyzywa go nawet podczas spokojnego popołudnia, kaze mu myć każdy tależ z osobna zeby ani przez sekunde nie lezal brudny. Kiedy ma mi coś kupić to szuka powodu aby tego nie zrobić, a kiedy jestem grzeczna jak aniołek to wymyśla sobie jakąś bajkę. Często sobie coś wymyśla i wmawia mi że gdzieś byłam, coś zrobiłam. Dzwoni do ojca kiedy idzie z garażu więcej niż 5 minut. Zanim usłyszy pytanie to mówi NIE a potem często znowu zaczyna krzyczeć. Stoi mi pod kiblem i wydziera się ze musi siku a potem nie idzie. Liczy czas puszczonej wody. Grzebie w moich rzeczach co dla mnie juz jest normą. Sprawdza mi pociągi, lata na przystanki, wypisuje kartki. Jak usłyszy o jakimś pocioągu który nie jechał to 2 dni mówi o tym, że nie dojadę na zajęcia.
Najważniejsze-ona nie rozumie co się do niej mówi. Nie słucha zupełnie. Nie raz ojciec nie wytrzymał i jak go szrapała to ja trzasnal, ona ma to gdzieć, tak jakby nic sie nie stało. Jest zupełnie obojetna na czyjeś czyny i słowa.
Nie chcę wracać do domu, zawsze jak tu jestem to słyszę wrzaski, chyba że jest już po 23. Nie mam tu warunków ani do spokojnego posiłku, ani do nauki.
Ojciec uważa że jest wredną babą i tyle, nie wyobraza sobie ze jakiśtam psycholog mogly pomoc, nie wyobraza sobie zeby ja namawiac do leczenia. On ma swoje rozrywki, swoja silownie, piwo co tydzien, filmy, ksiazki gry. Ucieka w nie i zamyka sie na cala sytuacje.
Mam ochotę uciec, ale muszę skończyć choćby licencjata(czyli jeszcze 2 lata), ale czy ucieczka ochroni moja matke? no raczej nie, raczej tylko swoj tylek ochronie bedac jak najdalej tylko sie da.
Teraz nadal krzyczy jak wraca z pracy, krzyczy kiedy ktoś w połowie jej prośby nie jest przy niej. Płacze że czegoś nie ma nie prosząc o to, nie mówiąc czego potrzebuje. Karze mi pracować na pełen etat, studiować dziennie, wyprowadzić się i rodzić dzieci. Krzyczy kiedy zjem coś wartego więcej niż 2 zł(a nie mam problemów finansowych bo 3-4 tys na 3 osoby przy zarobione lekkim wysiłkiem), nie chciała dać mi pieniędzy na studia, choc dziadek je dla mnie zostawił. W stosunku do ojca zachowuje się podobnie-żeby nie wyszło na to że tylko mnie nienawidzi. Krzyczy po nim, wyzywa go nawet podczas spokojnego popołudnia, kaze mu myć każdy tależ z osobna zeby ani przez sekunde nie lezal brudny. Kiedy ma mi coś kupić to szuka powodu aby tego nie zrobić, a kiedy jestem grzeczna jak aniołek to wymyśla sobie jakąś bajkę. Często sobie coś wymyśla i wmawia mi że gdzieś byłam, coś zrobiłam. Dzwoni do ojca kiedy idzie z garażu więcej niż 5 minut. Zanim usłyszy pytanie to mówi NIE a potem często znowu zaczyna krzyczeć. Stoi mi pod kiblem i wydziera się ze musi siku a potem nie idzie. Liczy czas puszczonej wody. Grzebie w moich rzeczach co dla mnie juz jest normą. Sprawdza mi pociągi, lata na przystanki, wypisuje kartki. Jak usłyszy o jakimś pocioągu który nie jechał to 2 dni mówi o tym, że nie dojadę na zajęcia.
Najważniejsze-ona nie rozumie co się do niej mówi. Nie słucha zupełnie. Nie raz ojciec nie wytrzymał i jak go szrapała to ja trzasnal, ona ma to gdzieć, tak jakby nic sie nie stało. Jest zupełnie obojetna na czyjeś czyny i słowa.
Nie chcę wracać do domu, zawsze jak tu jestem to słyszę wrzaski, chyba że jest już po 23. Nie mam tu warunków ani do spokojnego posiłku, ani do nauki.
Ojciec uważa że jest wredną babą i tyle, nie wyobraza sobie ze jakiśtam psycholog mogly pomoc, nie wyobraza sobie zeby ja namawiac do leczenia. On ma swoje rozrywki, swoja silownie, piwo co tydzien, filmy, ksiazki gry. Ucieka w nie i zamyka sie na cala sytuacje.
Mam ochotę uciec, ale muszę skończyć choćby licencjata(czyli jeszcze 2 lata), ale czy ucieczka ochroni moja matke? no raczej nie, raczej tylko swoj tylek ochronie bedac jak najdalej tylko sie da.