Witam wszystkich ,wierzę że znajdą sie ludzie którzy chcieliby mnie wesprzec w tym trudnym dla mnie okresie.
Mam 29 lat ,2 lata temu po trzech latach spędzonych w Anglii dostałem bardzo dobrą pracę z autem ,ale wyniknał problem bo tata nie chciał mi pożyczyć na auto ,pozniej już tylko było gorzej bo znajdywalem co chwile inną prace z autem żeby mieć pewnosc ze jest aktualna ,ale tata odmowił mi pożyczki na auto ,
dostałem depresji i zamiast się ruszać to zacząłem grac intensywnie w komputer i dołować się ,w pewnym momencie wydawało mi się że ktoś znany jest moim ojcem i wtedy wpadłem w stan psychozy w efekcie czego byłem 2 tygodnie na ulicy ,pozniej rodzice przyjechali po mnie bo jechałem pociągami do domu ,bo nie chcieli mi nawet wysłać na powrót twierdząc że już wyslali ,a ja miałem do zaplacenia czynsz za pokój i musiałem te pieniądze oddać włascicielowi bylego domu.
Bedąc w domu rodzice nie wspierali mnie a miałem wrazenie że cieszą sie ze jestem w takim stanie ,w tym momencie dodam że przez moje dorosłe życie od 18 roku życia utrzymywali mnie około 5 lat ,oprocz tego ważę 126kg więc auto byłoby zbawienne dla mnie w pomocy mi w pracy ale oni tego nie rozumieją ,wracając do tematu wróciłem z Anglii i po jakims czasie wyleciałem znowu z mamą ,mama znalazła prace a ja zacząłem popalać trawe w anglii co nie mobilizowało mnie do pracy, pomimo tego probowałem pracować gdzie się dało ale musiałem wracac z mamą po 4 miesiącach .
Po 5 miesiącach od poprzedniej wizyty u mojej psychiatry wszedłem i dowiedziałem się że mam brać leki na uspokojenie ,nie byłoby w tym nic dziwnego jak fakt w którym wyszedłem od niej i weszła moja mama która dostała od tej psychiatry kartke że mam schizofrenie paranoidalną i że na podstawie tej kartki mogą mnie ubezwlasnowolnić.(podobno tak jej powiedziała) dodatkowo wypisała mojej mamie recepte z lekami na schizofrenie.
Zraziłem się do tej psychiatry ale leki brałem takie jakie przepisała oprocz tych na schizofrenie ,ponieważ nie czuje się w zaden sposób chory na tą chorobę i czytając w internecie o schizofrenii nie mogłem uwierzyć ze mogłbym ją mieć z tego powodu że żadne objawy mnie nie dotyczą.
To był tylko jeden epizod z psychozą 2 lata temu.
Niedawno bo około 1,5 miesiąca temu miało miejsce zdarzenie,było tak że tata mi wyłączył internet (nie wiadomo z jakiego powodu) a ja mu wyłaczyłem telewizor ,on wziął pasa i chciał mnie bić ale zamiast tego poszarpał mi całe ubranie ,pojechalismy do szpitala psychiatrycznego bo byłem pewien że cos z tym zrobią ,a oni puscili nas do domu.
po tym zdarzeniu 2 dni po zdarzyła się podobna sytuacja ,z tymze ojciec wszedł do pokoju i chciał mi zabrać komputer ,stwierdziłem że lepiej mi będzie mieszkać u kolegi i chciałem sie spakować i wyjsc ,w momencie gdy wychodziłem tata pchnął mnie z barku na szybe od drzwi i się rozbiła ,powiedziałem żeby dali mi spokoj a on przycisnął mnie na podłoge i zadzwonili po pogotowie i policje ,
Pogotowie zamiast jego to wzięło mnie ,pozniej już było tylko niepotrzebne "tłumaczenie sie" przed doktorką że to on mnie pchnął na tą szybe ,w pewnym momencie otoczyło mnie czterech męzczyzn i nie miałem mozliwosci zadnej obrony ,wsadzili mnie na 23 dni do szpitala psychiatrycznego (nie mowiąc juz o tym że w szpitalu poznałem Jezusa ,Świętego ,Antychrysta itd) to były straszne chwile dla mnie i przez prawie cały czas byłem blady.
Wyszło mi że miałem thc dodatni bo raz na tydzien jezdziłem za miasto w weekend zeby zapalić sobie z kolegą.
Tak więc nie dośc ze zrobili ze mnie ćpuna (w chwili aktualnej juz nie pale) to w dodatku na wypisie jest że mam schizofrenie paranoidalną.
Na początku nie zgodziłem sie na leczenie ale po paru dniach podpisałem zgode bo Ordynator powiedział ze jak nie podpisze to będe "siedział" jeszcze dłuzej ,a jak spytałem w czym ta schizofrenia się objawia to nie powiedział nic (a chyba mam prawo wiedziec na co jestem chory?)
Sprawa trafiła do sądu który mam za około 2 tygodnie i będe wyjasniał tą sprawe.
A juz dawno powinienem mieszkać u kolegi i poradziłbym sobie sam.
Bedąc u innej psychiatry opisałem to wydarzenie pare dni temu a ona już wiedziała że byłem w szpitalu (pewnie rozmawiała z rodzicami)
Tak więc sprawa wyglada tak jakby traktowali mnie jak zupełnego ubezwłasnowolnionego debila który nie wie co ze sobą robić.
Wmawiała mi że należy mi się renta i że juz nie ma szans żeby to "odkręcic"
Ja nie chce żadnej renty..chce normalnie życ jak człowiek ,samemu ułozyc sobie życie
Czy ktos z was mogłby dodac kilka zdań do tej sprawy?
W sądzie wiem co mam mowić - samą prawdę ,ale mam obawy że potraktują mnie podobnie jak ordynator w szpitalu,
jak narazie nie ma zagrożenia żeby rodzice działali na moją niekorzysc ale są przekonani że bede chciał mieć rente ,a ja nie będe wymyslał przed komisją że mam schizofrenie czy psychoze bo jej poprostu nie mam.
Jestem z tym sam ,kolega za bardzo nie wie co mi doradzić ,dlatego proszę kazdego z was o jakies wsparcie ,osoby które znają prawo tez są mile widziane ,poprostu sam już głupieję wiedząc że mam racje. Że nie powinni mnie zamykać w szpitalu i straszyć ,nawet przy wypisie jak szedłem do depozytu po dowód osobisty jakis lekarz zamknął drzwi od oddziału dolnego (tego najgorszego w ktorym byłem 11 dni) i powiedział na żarty "i juz pana nie wypuscimy"
Rozumiem tez ze w dzisiejszych czasach władza ma pieniądz dla większosci a oni jakby nie patrzec utrzymują mnie teraz ,co jeszcze nie znaczy że mają prawo ingerować w czyjeś życie.
Obecnie jestem zmuszony siedzieć w domu czekając na sąd.
Bo się boję że jak zapale to będą ze mnie robić ćpuna który nie wie co zrobić ze swoim życiem.
Mama nawet chciała kupić kwiaciarnie żebym ja ją prowadził ale nie wiem czy to nie był tylko jej wymysł.
Zupełnie nie wiem (lub wiem) co mam robić ,proszę o jakieś porady lub posty ,własne zdanie mile widziane.
Dziękuje.
Mam 29 lat ,2 lata temu po trzech latach spędzonych w Anglii dostałem bardzo dobrą pracę z autem ,ale wyniknał problem bo tata nie chciał mi pożyczyć na auto ,pozniej już tylko było gorzej bo znajdywalem co chwile inną prace z autem żeby mieć pewnosc ze jest aktualna ,ale tata odmowił mi pożyczki na auto ,
dostałem depresji i zamiast się ruszać to zacząłem grac intensywnie w komputer i dołować się ,w pewnym momencie wydawało mi się że ktoś znany jest moim ojcem i wtedy wpadłem w stan psychozy w efekcie czego byłem 2 tygodnie na ulicy ,pozniej rodzice przyjechali po mnie bo jechałem pociągami do domu ,bo nie chcieli mi nawet wysłać na powrót twierdząc że już wyslali ,a ja miałem do zaplacenia czynsz za pokój i musiałem te pieniądze oddać włascicielowi bylego domu.
Bedąc w domu rodzice nie wspierali mnie a miałem wrazenie że cieszą sie ze jestem w takim stanie ,w tym momencie dodam że przez moje dorosłe życie od 18 roku życia utrzymywali mnie około 5 lat ,oprocz tego ważę 126kg więc auto byłoby zbawienne dla mnie w pomocy mi w pracy ale oni tego nie rozumieją ,wracając do tematu wróciłem z Anglii i po jakims czasie wyleciałem znowu z mamą ,mama znalazła prace a ja zacząłem popalać trawe w anglii co nie mobilizowało mnie do pracy, pomimo tego probowałem pracować gdzie się dało ale musiałem wracac z mamą po 4 miesiącach .
Po 5 miesiącach od poprzedniej wizyty u mojej psychiatry wszedłem i dowiedziałem się że mam brać leki na uspokojenie ,nie byłoby w tym nic dziwnego jak fakt w którym wyszedłem od niej i weszła moja mama która dostała od tej psychiatry kartke że mam schizofrenie paranoidalną i że na podstawie tej kartki mogą mnie ubezwlasnowolnić.(podobno tak jej powiedziała) dodatkowo wypisała mojej mamie recepte z lekami na schizofrenie.
Zraziłem się do tej psychiatry ale leki brałem takie jakie przepisała oprocz tych na schizofrenie ,ponieważ nie czuje się w zaden sposób chory na tą chorobę i czytając w internecie o schizofrenii nie mogłem uwierzyć ze mogłbym ją mieć z tego powodu że żadne objawy mnie nie dotyczą.
To był tylko jeden epizod z psychozą 2 lata temu.
Niedawno bo około 1,5 miesiąca temu miało miejsce zdarzenie,było tak że tata mi wyłączył internet (nie wiadomo z jakiego powodu) a ja mu wyłaczyłem telewizor ,on wziął pasa i chciał mnie bić ale zamiast tego poszarpał mi całe ubranie ,pojechalismy do szpitala psychiatrycznego bo byłem pewien że cos z tym zrobią ,a oni puscili nas do domu.
po tym zdarzeniu 2 dni po zdarzyła się podobna sytuacja ,z tymze ojciec wszedł do pokoju i chciał mi zabrać komputer ,stwierdziłem że lepiej mi będzie mieszkać u kolegi i chciałem sie spakować i wyjsc ,w momencie gdy wychodziłem tata pchnął mnie z barku na szybe od drzwi i się rozbiła ,powiedziałem żeby dali mi spokoj a on przycisnął mnie na podłoge i zadzwonili po pogotowie i policje ,
Pogotowie zamiast jego to wzięło mnie ,pozniej już było tylko niepotrzebne "tłumaczenie sie" przed doktorką że to on mnie pchnął na tą szybe ,w pewnym momencie otoczyło mnie czterech męzczyzn i nie miałem mozliwosci zadnej obrony ,wsadzili mnie na 23 dni do szpitala psychiatrycznego (nie mowiąc juz o tym że w szpitalu poznałem Jezusa ,Świętego ,Antychrysta itd) to były straszne chwile dla mnie i przez prawie cały czas byłem blady.
Wyszło mi że miałem thc dodatni bo raz na tydzien jezdziłem za miasto w weekend zeby zapalić sobie z kolegą.
Tak więc nie dośc ze zrobili ze mnie ćpuna (w chwili aktualnej juz nie pale) to w dodatku na wypisie jest że mam schizofrenie paranoidalną.
Na początku nie zgodziłem sie na leczenie ale po paru dniach podpisałem zgode bo Ordynator powiedział ze jak nie podpisze to będe "siedział" jeszcze dłuzej ,a jak spytałem w czym ta schizofrenia się objawia to nie powiedział nic (a chyba mam prawo wiedziec na co jestem chory?)
Sprawa trafiła do sądu który mam za około 2 tygodnie i będe wyjasniał tą sprawe.
A juz dawno powinienem mieszkać u kolegi i poradziłbym sobie sam.
Bedąc u innej psychiatry opisałem to wydarzenie pare dni temu a ona już wiedziała że byłem w szpitalu (pewnie rozmawiała z rodzicami)
Tak więc sprawa wyglada tak jakby traktowali mnie jak zupełnego ubezwłasnowolnionego debila który nie wie co ze sobą robić.
Wmawiała mi że należy mi się renta i że juz nie ma szans żeby to "odkręcic"
Ja nie chce żadnej renty..chce normalnie życ jak człowiek ,samemu ułozyc sobie życie
Czy ktos z was mogłby dodac kilka zdań do tej sprawy?
W sądzie wiem co mam mowić - samą prawdę ,ale mam obawy że potraktują mnie podobnie jak ordynator w szpitalu,
jak narazie nie ma zagrożenia żeby rodzice działali na moją niekorzysc ale są przekonani że bede chciał mieć rente ,a ja nie będe wymyslał przed komisją że mam schizofrenie czy psychoze bo jej poprostu nie mam.
Jestem z tym sam ,kolega za bardzo nie wie co mi doradzić ,dlatego proszę kazdego z was o jakies wsparcie ,osoby które znają prawo tez są mile widziane ,poprostu sam już głupieję wiedząc że mam racje. Że nie powinni mnie zamykać w szpitalu i straszyć ,nawet przy wypisie jak szedłem do depozytu po dowód osobisty jakis lekarz zamknął drzwi od oddziału dolnego (tego najgorszego w ktorym byłem 11 dni) i powiedział na żarty "i juz pana nie wypuscimy"
Rozumiem tez ze w dzisiejszych czasach władza ma pieniądz dla większosci a oni jakby nie patrzec utrzymują mnie teraz ,co jeszcze nie znaczy że mają prawo ingerować w czyjeś życie.
Obecnie jestem zmuszony siedzieć w domu czekając na sąd.
Bo się boję że jak zapale to będą ze mnie robić ćpuna który nie wie co zrobić ze swoim życiem.
Mama nawet chciała kupić kwiaciarnie żebym ja ją prowadził ale nie wiem czy to nie był tylko jej wymysł.
Zupełnie nie wiem (lub wiem) co mam robić ,proszę o jakieś porady lub posty ,własne zdanie mile widziane.
Dziękuje.